niedziela, 20 października 2013

Konkurs ;)

Hej dziewczyny !
Wpadłam na pomysł moim zdaniem dobry, jestem ciekawa jak wam się spodoba.
Chodzi o to, że nie mam pomysłu na rozdział kolejny i pomyślałam sobie, że może to wy napiszecie ten rozdział ?
Osoba, która napisze najfajniejszy moim  zdaniem i najbardziej pasujący do sytuacji zostanie moją wspólniczką tego bloga! Wtedy oby dwie byśmy tworzyły dalej tą historię i wtedy na pewno nie było by takiej długiej przerwy oraz dodatkowo najlepszy rozdział zostanie opublikowany. Co wy na to ?
Swoje propozycje rozdziałów piszcie w komentarzach. ;)

Nikki <3

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 41

Gdy tylko usta Malika zetknęły się z moimi cały świat zawirował. Tak dawno nie czułam jego zapachu, dotyku, ust. Tak dawno nie mogłam objąć dłońmi jego twarzy, na której widniał dwu dniowy zarost. Czułam jak jego ciało z coraz większym impetem napiera na moje a jego duże dłonie łapią mnie w pasie niwelując tym samym jakąkolwiek przestrzeń pomiędzy naszą dwójką. Nie zastanawiając się dłużej oddawałam pocałunek za pocałunkiem aż  wreszcie jego język wtargnął do środka mojej buzi poprzez rozchylone wargi.Nie zaprzeczałam. Nasze języki szybko się odnalazły, nagle chłopak przerwał pocałunek popatrzył mi głęboko w oczy i uśmiechnął sie w ten swój cwaniacki sposób po czym wrócił do całowania. Cała moja szyja została obdarowana pojedynczymi pocałunkami i gdzie nie gdzie delikatna przygryzana. Swoje dłonie wplotłam w jego idealnie ułożone włosy sprawiając, że każdy pojedynczy kosmyk wykręcał sie w inną stronę. Czułam jak chłopak zjeżdża dłońmi po długości moich pleców zatrzymując się na pośladkach delikatnie je ściskając co wywołało cichy pisk wydobywający się z moich ust, nie spodziewałam sie takiego obrotu. Zayn zaśmiał się cicho i ponowił swoją czynność, która sprawiała mi tyle przyjemności. Zayn schylił się do mnie delikatnie przygryzając płatek mojego ucha.
-Nawet nie wiesz jaka mam na Ciebie ochotę-wymruczał i delikatnie podniósł mnie do góry. Te słowa zadziałały na mnie jak zimny prysznic i zdałam sobie sprawę z tego co robię. Oderwałam sie od chłopaka rozprostowując długość moich ramion maksymalnie jak tylko mogłam. Spojrzałam na niego wymownie po czym moje stopy ponownie wylądowały na zimnej posadzce.
-Cos nie tak?-zapytał zdezorientowany moja nagła zmiana nastroju.
-Czy coś jest nie tak Zayn ? Na prawdę się o to pytasz? Nie mogę się z tobą od tak tutaj przespać i udawać, że wszystko będzie dobrze. Dopiero co opieprzyłam własnego chłopaka za to, że mnie zdradził a teraz mam się zachować tak samo ? Ja nie jestem taką zimną suką za jaka mnie biorą.
-Chłopak.. ty jeszcze go tak nazywasz po tym co Ci zrobił?
-nikt nie jest idealny Zayn.-wyszeptałam i usiadłam na łóżku.
-sądziłem, że coś do mnie czujesz, przyjechałam tutaj specjalnie dla Ciebie ale ty dalej tylko Niall i Niall.
-czy ty siebie słyszysz człowieku? na co liczyłeś, że przyjedziesz i od razu pójdę z tobą do łóżka? Przeliczyłeś się mój drogi.
-nie kłóć się ze mną.
-bo ci mi zrobisz?-wstałam i podeszłam do niego bezczelnie patrząc mu prosto w oczy.
-bzyknę cię szybciej niż zdążysz mrugnąć
-wyjdź-wysyczałam przez zęby-wyjdź z tego mieszkania bo nie ręczę za siebie-dłońmi odpychałam go z całej siły od siebie. Płakać mi się chciało ponieważ właśnie odtrącałam coś o czym marzyłam przez dwa lata.
-gdybyś znała prawdę-powiedział prawie bez głośnie odwrócił się na pięcie i opuścił mój pokój. Ale chwila o jakiej prawdzie on mówił ? Co przede mną ukrywał? Całkowicie nie wiedziałam o czym mówił. Wybiegłam za chłopakiem, który stał już przy drzwiach.
-Zayn!-krzyknęłam gdy ten otwierał drzwi a jedną noga był już poza moim mieszkaniem-jaką prawdę? O czym ty mówisz?
-jeszcze do ciebie wrócę Nikki. A ty zdasz sobie sprawę, że nie każdy jest tym za kogo się podaje-powiedział tajemniczo i wyszedł  Pozostawiając mnie  samą sobie z jego tajemniczymi słowami.

** Marta

Cały dzisiejszy dzień w pracy martwiłam się o Nicole. Nie wiedziałam co robi, gdzie jest, jak się ma. To normalne, że odchodzę od zmysłów ponieważ moja przyjaciółka ma problemy ze swoim zachowaniem jak chodzi o Nialla i Zayn'a. Szczerze powiedziawszy to moim zdaniem powinna o nich zapomnieć. Wiem, że mówić to ja sobie mogę a ona i tak zrobi swoje, ale tak na prawdę to wszystkie jej problemy w życiu są spowodowane nimi i jej uczuciem do tej dwójki. Los chciał, że związałam się z ich przyjacielem przez co nasze drogi przecierają się co chwila. Za kilka minut kończę pracę i będę mogła przybiec z odsieczą do mieszkania gdzie mam nadzieję czeka na mnie brunetka. Wpadłam dzisiaj na wydaje mi się świetny pomysł wielkiej imprezy ostatniej jako para jak chodzi o mnie i Louis'a. Jednak muszę to wszystko omówić z przyjaciółką.


Przekręcałam właśnie zamek w drzwiach od mieszkania kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam co przekręcać gdyż drzwi były otwarte. Pewnym krokiem wparowałam do środka kierując się prosto do salonu. Siedziała tam, taka niewinna, pod kocem z kubkiem czegoś do picia w dłoni. Całą swoją uwagę poświęciła telewizorowi, i wszystko byłoby dobrze, gdyby on chociaż był włączony.
-Nikki, jak się czujesz?-dziewczyna odwróciła swoją bladą twarz w moją stronę niemo się uśmiechając.

**Niki

-dobrze, dziękuję. Co robisz tutaj tak wcześnie?
-wcześnie?jest 17, ktoś tu był?-zapytała Marta rozglądając się po mieszkaniu. Fakt w kuchni jest bałagan, którego nie miałam czasu ani chęci posprzątać, niezjedzony obiad, na który przeszła mi ochota, zadowolę się dzisiaj tą herbatą.
-Zayn. Przyjechał zobaczyć jak się trzymam, ale musiał już wracać
-nie mogłam się do ciebie dodzwonić, stało się coś?-nic nie odpowiadając kiwnęłam głową w stronę ściany pod którą leżał mój telefon w kilku kawałeczkach.Jej mina wskazywała na to, że nie rozumie mojego postępowania więc uznałam, że jej powiem.
-rozmawiałam z Niallem
-i co z wami?
-mamy przerwę..
-jadłaś coś dzisiaj ?
-tak-skłamałam
-jesteś pewna?-widziałam smutek i zmartwienie w jej oczach uznałam, że muszę grać, nie mogę jej martwić przed weselem.
-oczywiście głuptasie, wiedziałam, że Zayn wpadnie więc zrobiłam mojego sosu jak dla piątki domowników ale on uznał, że woli patrzeć jak ja jem.-przykleiłam do twarzy uśmiech i kłamałam jak z nut.
-no to się cieszę. Słuchaj wpadłam na pewien pomysł, pewnie go nie pochwalisz, ale warto spróbować.Chcę wyprawić imprezę. Ostatnią imprezę podczas której ja i Louis bylibyśmy parą. Nie chcę żadnych wieczorków panieńskich ani nic takiego. Wszyscy jak kiedyś. Co myślisz?-mmmm jedna impreza z Niallem, który bzyka się z inną i Zaynem, który gada tak tajemniczo, że strach się bać. Dla mnie bomba.
-pewnie, jak chodzi o takie rzeczy, jestem za. Kiedy planujesz to zorganizować ?
-jak najszybciej. W sobotę ślub, to może środa?
-tak długo masz zamiar leczyć kaca?
-skąd wiedziałaś?-brunetka szczerze się zaśmiała, uwielbiałam takie rozmowy z nią.
-wiesz, ja chyba powinnam do niego zadzwonić.
-do kogo?
-do Nialla
-na pewno? Jak chcesz to zabierz mój telefon, ale proszę was pogódźcie się, dobrze?
-nie mogę obiecać i dziękuję-chwyciłam telefon, który dziewczyna trzymała w wyciągniętej w moim kierunku dłoni i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku krzyżując nogi, które oplotłam swoimi ramionami. Zadzwonić, czy nie ? Co ja właściwie mam powiedzieć? Nic...ja po prostu chcę usłyszeć jego głos. Wyszukałam jego numer w liście kontaktów i przycisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi, odebrał.
-Marta? Z Nikki wszystko dobrze?-spał.. po tej zaspanej chrypce wiem, że go obudziłam. Pierwsze o co się zapytał to ja, matko jak ja za nim tęsknię.-Halo, jesteś tam? Nie wiem czy mówię do kogoś czy do kieszeni spodni, rozłączam się
-nie-krzyknęłam, a raczej chciałam krzyknąć.-nie rób tego.
-Nikki, czemu nie dzwonisz ze swojego numeru? Jest tam Zayn co się stało?
-telefon mi się zepsuł, nie, Zayn wyszedł dużo wcześniej..nic między nami nie zaszło Niall obiecuję-przerwałam na chwilę-nic się nie stało, nie myśl, że Ci wybaczyłam, chciałam usłyszeć twój głos. Mów do mnie proszę.
-Kocham Cię-cicho się zaśmiałam na dźwięk tych słów-jesteś jedyną osobą na świecie nie wliczając mojej rodziny, której mogę to powiedzieć. Zawsze będę Cię kochać. Pewnie wychodzę właśnie na ckliwego idiotę, ale byłaś moją pierwszą dziewczyną. Z nikim  innym nie mogłem dzielić wspomnień, których dzielę z tobą i dopiero po tym co zrobiłem, po tym o czym chcę zapomnieć zdałem sobie sprawę, że tylko z Tobą chcę dzielić te wspomnienia.
-Niall?
-słucham?
-muszę kończyć
-powiedz to
-co?
-po prostu powiedz
-też Cię kocham-wyszeptałam i w mgnieniu oka się rozłączyłam. Opadłam na poduszki i usnęłam, moje ciało nie miało siły już żyć, musiało odpocząć...

_____________________________________________

Przerwa była długa, rozdział kiepski, moja wena do dupy. Przepraszam. Kolejny rozdział będzie szybciej, mam nadzieję, lepszy i moja wena większa.Zbliżamy się do wesela, imprezy, wielu zdarzeń, które dużo zmienią, jak sądzicie Nikki dowie się prawdy?





sobota, 3 sierpnia 2013

Informacja

Po pierwsze bardzo mocno dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim postem, jesteście najlepsi.
Po drugie już zabieram się za wyjaśnienia dlaczego tyle mnie nie ma. Otóż przez długi  okres byłam w Hiszpanii więc nie mogłam pisać a szczerze powiedziawszy nawet mi się nie chciało, marzyłam aby tam pozostać, no ale nie ważne. Wróciłam kilka dni temu, ale chyba rozumiecie są wakacje. Wstaję rano wychodzę do siebie na podwórko po smażyć się na leżaczku, popływać w basenie albo pograć w tenisa. Później wychodzę ze znajomymi i tak mija mi dzień za dniem więc ten czas wolny jest ale automatycznie go nie ma. Nie mogę wam obiecać, że rozdział pojawi sie wtedy i wtedy bo sama jeszcze nie wiem kiedy cos napiszę. Ale ten blog NIE zostaje w żaden sposób zawieszony, ja po prostu muszę odpocząć.

Buziaki.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 40

~ chciałabym aby skomentowała każda osoba, która przeczyta ten rozdział, chcę wiedzieć ile was jest  ~

** Nikki

Światło. Pojedyncze strumienie cieniutkich promyków bodajże słońca starało mi się włamać pod moje mocno zaciśnięte powieki. Staram się podnieść, jednak nie daję rady, upadam, czując, że jestem za słaba, ale dlaczego? Przekładam się na drugi bok czuję niemiłosierny ból w skroniach, ale skąd on tam się wziął? Szukam kołdry, nie odnajduję, jedyne co napotykam na drodze swoich palców to koc, ale co ja robię pod kocem? No nic, przykrywam się i staram się jakoś ułożyć, jednak nie mam miejsca, ale chwila, u siebie w łóżku mam wystarczająco miejsca na co najmniej dwie osoby. Nie mam siły się podnieść, ale wiem, że muszę. Odliczam. Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, trzy, dwa, jeden...zero. Otworzyłam powieki i powoli zaczęłam wszystko lustrować wzrokiem. Każdy najmniejszy szczegół wydawał mi się taki, wyrazisty, jaskrawy co pogłębiało niewiarygodny wcześniej odkryty ból.
-co ja kurwa robię w salonie?-powiedziałam gdy tylko zorientowałam się gdzie jestem, ale zamiast  swojego normalnego głosu usłyszałam jeden wielki szelest w postaci chrypki, i teraz coś się we mnie obudziło. Poczułam jedno wielkie pragnienie wody, nawet tej z kranu...ja się do cholery jasnej musiałam napić. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy jednak na swojej drodze napotkałam twarde posklejane odłamki tuszu. Pięknie, spałam w makijażu, muszę wyglądać co najmniej źle, ale nie o tym teraz mowa. Woda.Te cztery literki składające się w zwykłe codzienne słowo teraz kręciły się po zakamarkach mojej głowy wzywając ratunek. Kiedy stałam już na nogach, a właściwie ledwo się na nich trzymałam z pomocą mebli doszłam do kuchni i zaczęłam szukać kojącej cieczy. Ratunek znajdował się w samym środku lodówki, długo się nie zastanawiając chwyciłam za butelkę i siadając na blacie upiłam spory łyk. Czując ukojenie rozchodzące się po krtani automatycznie się uśmiechnęłam. Powoli zaczęłam dochodzić do siebie i przypominać sobie w jaki sposób przespałam cała noc w ubraniach na kanapie. Składając fakty. Rozmawiałam z Zaynem przez telefon, tak to pamiętam bardzo dobrze ponieważ dużo się śmiałam gdyż chłopak  bardzo starał się poprawić mi humor i sprawić abym nie myślała o dzielącej nas odległości i jego nieobecności. Czułam, że coś go gryzie, ale gdy pytałam mówił, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i jest po  prostu zmęczony. No dobrze, to fakt pierwszy rozwiązany. Po skończonej pracy wyszłam przed budynek agencji i pamiętam, że zawołałam taksówkę do której po chwili weszłam i podałam adres swojego mieszkania. i wtedy usłyszałam te słowa " nowa para w show biznesie, Niall Horan i Demi Lovato po raz kolejny raz widziani byli w swoim towarzystwie, czy to oznacza, że Irlandczyk zdradza? Jak wiemy jest w związku z inna kobietą". Nie chciało mi się wierzyć i poprosiłam kierowcę aby dał głośniej, ale niestety zaczęła lecieć jakaś piosenka. Wykrzyknęłam do siwego mężczyzny aby się zatrzymał po czym zapłaciłam za przejechaną drogę i wybiegłam na zatłoczone ulice. W głowie miałam tylko słowa usłyszane w radiu a swoje kroki kierowałam to najbliższego kiosku szukając informacji na temat Niall'a w gazetach, nie musiałam długo szukać ponieważ owa wiadomość gościła na pierwszej stronie prawie wszystkich wydanych tamtego dnia gazet. Gdy widziałam ich wspólne zdjęcia, trzymanie się za ręce, urywki z przypuszczalnych randek coś we mnie na nowo pękło. Zapłaciłam za gazetę i wybiegłam z kiosku. Cała zapłakana biegłam w jedno miejsce, które od dawna kusiło mnie swoim wyglądem za każdym razem gdy tamtędy przechodziłam. Był to niewielki klub, gdzie jak co wieczór bawiła się masa ludzi. Bez zastanowienia weszłam do środka i pomimo długiej przerwy w piciu czułam się tam idealnie. Pewnym krokiem podeszłam do baru i od tamtej pory wszystko potoczyło się w niesamowicie szybkim tempie. Jedna kolejka, druga, szósta. Drink jeden drugi.. wszystko wchodziło we mnie tak łatwo sprawiając, że na chwilę zapominałam o wszystkim co mnie tego dnia dręczyło. Nie pamiętam jak trawiłam do domu, ale prawdopodobnie taksówka. Teraz jak siedzę tutaj na blacie wszystko do mnie wraca, każda niewyraźna chwila i łzy, słone krople, które miałam wrażenie wczoraj się skończyły. Powraca pytanie "dlaczego on to zrobił?" sądziłam, że wszystko jest już w jak najlepszym porządku i wszystko wraca na właściwe tory, ale jednak tak się nie stało, coś ponownie stanęło na naszej drodze. Pamiętam, że późno w nocy z kimś rozmawiałam, to był Zayn, tak na pewno on. Martwił się o mnie, mówił coś, ale nie pamiętam, nie mogę przypomnieć sobie tych zdań. Prosiłam go...Prosiłam aby nie robił mu krzywdy, ale komu? Blondynowi? Tak, prosiłam aby nie robił nic Niallowi, wiedziałam, że Mulat jest za mnie wstanie pobić się ze wszystkimi, nawet z przyjaciółmi. Jego słowa, słowa z wczorajszej rozmowy, wracały
" -też Cie potrzebuję nawet nie wiesz jak bardzo. Przepraszam Cię, Przepraszam za wszystko. Idź teraz spać, jutro rano do Ciebie zadzwonię dobrze? Nie rób nic głupiego. Dla mnie. Zobaczymy się szybciej niż sądzisz"
Miał zadzwonić, a ja nie wiem gdzie jest mój telefon. Zeskoczyłam z blatu w poszukiwaniach telefonu. Trzymając się już w pełni na nogach pognałam do salonu. Leżał tam na stole cały czas wibrując, ktoś starał się ze mną skontaktować. To on, dzwoni, tak jak obiecał. Przycisnęłam telefon do ucha czekając na jego głos.
-Nikki, jak ja sie martwiłem, dlaczego nie odbierałaś?-usłyszałam ten sam głos. Od kilkunastu lat, zawsze ten sam, zmartwiony i zatroskany.
-przepraszam, spałam i starałam się sobie przypomnieć wczorajszy wieczór- przestałam mówić, ponieważ znowu naszła na mnie fala łez, której nie mogłam powstrzymać-dlaczego, możesz mi wytłumaczyć dlaczego ja?Najpierw ty, teraz on.. Wszyscy mnie zostawiają. Czy on... czy on cos mówił?
-Nikki ja Cię nie zostawiłem, zawsze jestem i będę z tobą, pamiętaj. Ty wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką- powiedział, a ja siedziałam cicho nie wiedząc co odpowiedzieć, zamarłam. Jak to kimś więcej? Przez dwa lata się do mnie nie odzywał, a teraz jestem kimś więcej.-mamy dzień wolnego i jeden koncert jeszcze przed nami. Wchodzę w pierwszy lepszy samolot i do Ciebie przylatuję. Nie rób nic głupiego.
-jak to przylatujesz? Nie możesz ich zostawić. Perrie się nie zgodzi, i co mówił Niall?
-za godzinę jestem u Ciebie pod mieszkaniem, teraz to ja nie mogę zostawić Ciebie tym bardziej, że zaczęłaś pić. Staraliśmy się rozmawiać z Niallem ale kazał nam się odpierdolić więc nie będę drążył, bo bym go chyba zabił. Perrie nie ma nic do gadania nie jesteśmy już razem. Czekaj na mnie , mała.-po tych słowach się rozłączył a ja usiadłam na ziemi i ponownie się rozkleiłam, wszystko od nowa mi się wali, a miało być dobrze. Chłopak mnie zdradza, wie, ze wiem, ale nie dzwoni, nie mam od niego ani jednej nie odebranego połączenia. Pięknie. Nie wiem na czym stoję, nie wiem gdzie jest Marta, a nie mogę wyjść z mieszkania. Ale co to ma znaczyć, że Zayn nie jest już z Perrie? Od kiedy, czy to dlatego znowu tak polepszyły nam się kontakty? Nie mam pojęcia co o tym wszystkim sądzić. Moje rozmyślania przerwał telefon, tym razem od blondyna, jestem ciekawa czy dzwoni tylko dlatego, że Zayn lub inny chłopak coś mu powiedział czy dlatego, że chce pogadać. Postanowiłam nie odbierać zobaczyć, czy się postara i zadzwoni drugi raz. Odrzuciłam połączenie i dalej siedziałam na podłodze tępo wpatrując się w tapetę na telefonie. Przedstawiała naszą dwójkę w Paryżu, kiedy wyznałam chłopakowi miłość.To był piękny czas, szkoda tylko, że los i ludzie stoją nam na drodze do prawdziwego szczęścia. Nagle na wygaszaczu pojawiła się twarz mojego chłopaka, a ja zamiast odebrać i z nim porozmawiać kolejny raz odrzuciłam połączenie, bałam się. Byłam cholernie przerażona tym co mogę usłyszeć, jeżeli on ze mną zerwie, albo powie, że poniosła go chwila potwierdzając swoją zdradę to będzie po mnie, nie mogę zostać dwa razy porzucona, moje posklejane serce tego nie wytrzyma.Po upływie trzydziestu sekund doszedł esemes o treści " odbierz ten telefon, wiem, że tam jesteś" po tym od razu wyświetliło się, że po raz kolejny chce się ktoś ze mną połączyć. Tym razem odebrałam i nic nie mówiąc przyłożyłam telefon do ucha.
-wiem, że tam jesteś Nicole, słyszę jak oddychasz. Dziękuję, że odebrałaś, i proszę, nie płacz, nie przeżyję tego- chłopak chyba słyszał jak delikatnie pociągam nosem, jednak dalej milczałam gdyż głos odebrał mi posłuszeństwa- pewnie już wiesz...przepraszam, że nie ode mnie, ale muszę coś Ci wyjaśnić.Kochanie..
-nie mów do mnie kochanie, nie teraz-byłam w szoku, że mój głos nie zadrżał.
-Przepraszam, ja po prostu, nie wiem co mi strzeliło, wiesz, że Cię kocham, ale Demi. Ona podobała mi się od bardzo dawna i teraz jak mieliśmy występ w X-factorze znowu ją zobaczyłem i chłopięce zauroczenie wzięło góra nad czystym rozumem. Przepraszam, proszę wybacz mi. Chłopacy i dziewczyny przemówili mi do rozumu i zrozumiałem. Wiem, że popełniłem błąd. Wybacz mi. Proszę odezwij się.
-Czy wy? Czy ty z nią. Niall-nie mogłam się wysłowić gdyż wielka gula utknęła mi w gardle a łzy zalały usta.
-Przepraszam-po tych słowach wszystko zrozumiałam, dotarło do mnie, że zostałam zdradzona a co gorsza pisze o tym każda gazeta w kraju. Cóż słodki kochany blondyn z zespołu One Direction randkuje z śliczną sławną i utalentowaną Demi Lovato. Para idealna dla brukowców, fanów i całego biznesowego światka.
-chyba musimy od siebie troszkę odpocząć. Nie zrywam z Tobą, po prostu musi to wszystko do mnie dojść. Jak wrócisz do Nowego Jorku możemy się spotkać u mnie w pracy, ale na chwile obecną do mnie nie przychodź. Dobrze?
-jak sobie życzysz, i pamiętaj nie wierz, we wszystko co piszą w gazetach.
-ty uwierzyłeś, pamiętasz?a teraz musisz wiedzieć coś jeszcze- przerwałam swoja myśl, ponieważ zastanawiałam się czy powiedzieć mu o tym, że Zayn własnie leci do mnie a może już ląduje w mieście, ale uznałam, że powinnam mu powiedzieć.-Zayn do mnie leci. Sam to zaproponował nie bądź zły.
-rozumiem, że bohater Zayn wraca do akcji, tylko tym razem poinformuj mnie trochę wcześniej o relacjach między wami.
-Zayn jest moim przyjacielem, i to ty mnie zdradziłeś.
-ale za kilka godzin, możesz znowu wyjść na prowadzenie. Trzymaj się kochanie i do zobaczenia.-po tych słowach się rozłączył a ja rzuciłam telefonem o ścianę powodując jego całkowite rozlecenie.
-i tak miałam kupić nowy.
Poirytowana wstałam a złość roznosiła mnie nie miłosiernie. Ja juz nie była smutna, o nie. Smutek przeszedł mi z ostatnia łzą wylaną wczorajszego dnia. Dzisiaj teraz po tej rozmowie byłam wkurwiona a jedyne o czym teraz myślałam to o tym aby się napić i zapomnieć. Jak sie mówi na takich ludzi? Alkoholicy? Jest to lekka przesada w moim stosunku, ale właśnie teraz nachodziły mnie podobne objawy. Na moje szczęście zabroniłam kupować  alkohol do tego domu i sama również nic nie kupiłam, więc została mi sama woda. Jak już o wodzie mowa, ponownie pokierowałam swoje kroki w stronę kuchni i dopiero teraz zauważyłam wielką kartkę przyczepioną do lodówki. Debil Nikki rano był tak skacowany, że oczojebny napis nie rzucił mi się w oczy. Zaczęłam czytać a raczej sklejać literki, które były strasznie niewyraźnie napisane przez moja przyjaciółkę. W końcu zaczęłam czytać na głos.
- W pracy powiedziałam, że jesteś chora więc się tego trzymaj jak gdyby gwałcili...dzwonili. Tak, jak gdyby dzwonili. -No teraz za bardzo nie będą mieli gdzie dzwonić. Pomyślałam.- ja musiałam pojechać na sesję na jakieś zadupie i wrócę jutro. Przepraszam i mocno kocham. Marta.
Teraz zaczęłam dziękować mulatowi za to, że postanowił do mnie przyjechać ponieważ jestem pewna, że gdyby nie on zaczęłabym się szykować do wyjścia bynajmniej nie na obiadek do mamy.Postanowiłam włączyć telewizor i posłuchać jakiejś muzyki i cos ugotować. W dupie miałam to jak wyglądam to czy umiem gotować i to, że na mtv leci chujowa muzyka. Po prostu musiałam się odstresować. Wyciągnęłam na blat garnek, puszkę z tuńczykiem, makaron. Wlałam do garnku oleju i wstawiłam na gaz dodając do niego trzy papryczki chilli a następnie obrałam dwa ząbki czosnku i również wrzuciłam do garnka. Według przepisu miały się lekko podsmażyć aby nadać całemu daniu pikantnego smaku. Gdy już ząbki czosnku nabrały brązowego koloru wyciągnęłam je z garnka i wyrzuciłam do kosza. Do pozostałego oleju dolałam przecier pomidorowy i dosypałam bazylii pozwalając całości dojść na ogniu przez mniej więcej dziesięć minut. W tym czasie wstawiłam makaron na gaz. W telewizji zaczęły lecieć muzyczne wiadomości więc szybko dodałam głosu i wróciłam do kuchni aby do sosu wrzucić tuńczyka. Własnie zabierałam się za otwieracz do konserw kiedy z wiadomości popłynęły następujące słowa.
"teraz parę faktów o najsławniejszym zespole ostatnich dwóch lat. One Direction kończy własnie  trasę  po Stanach i chłopcy szykują się na ślub Louis'a Tomlinsona. O miejscu ślubu ani dacie nic nie jest nam wiadomo"
-i bardzo dobrze, bo z tymi wścibskimi nosami wszystko byście zepsuli-powiedziałam podczas otwierania metalowego ustrojstwa z tuńczykiem w środku.
"ale to nie koniec niespodzianek. Dzisiaj w wywiadzie dla BBC Demetria Lovato przyznała się do tego, że kilka razy spotkała się z samym Niallem Haranem. Przyznała, że wszystko idzie w dobrym kierunku i, że uwielbia tego blondynka, ale kto go nie uwielbia?"
Z nerwów za mocno pociągnęłam otwieraczem kalecząc sie przy tym niemiłosiernie, ale poczułam wolność. Chwyciłam za ostrą końcówkę puszki i ze łzami w oczach wbiłam ją sobie w nadgarstki. Nigdy się sama nie okaleczałam, ale teraz przynosiło mi to ulgę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam do drzwi ponieważ wiedziałam kto za nimi stoi. Nie zwracając większej uwagi na siebie otworzyłam na szerokość drzwi i rzuciłam się na Mulata. Gdy poczułam jego silny uścisk zaciskający się na mojej talii znowu wybuchłam płaczem. Zayn nic nie mówiąc zaczął delikatnie gładzić moje włosy sprawiając, że się uspokajałam.
-dziękuję. -wyszeptałam mu do ucha i się od niego odsunęłam, widziałam delikatny uśmiech na jego ustach- tak, wiem, że wyglądam strasznie, wejdź do środka-odsunęłam się na bok i pozwoliłam chłopakowi z niewielka torbą wejść do środka.
-wyglądasz słodko, jak zawsze co tu tak pachnie?
-zrobiłam makaron z sosem pomidorowym i tuńczykiem, mam nadzieję, że lubisz.
-pewnie, ale czuję, że chyba muszę Ci pomóc.
-ah, faktycznie. Mógłbyś pójść i odlać makaron i dodać tuńczyka do sosu, a ja się doprowadzę do ładu?
-dla Ciebie wszystko.
Nie zastanawiając się długo pobiegłam do łazienki i wzięłam szybko prysznic, który przyniósł ukojenie każdej części mojego ciała ale przyniósł również szczypanie w nadgarstkach. Starałam się wszystko robić jak najszybciej aby chłopak nie musiał czekać i owinięta ręcznikiem zaczęłam rozczesywać włosy. Następnie wyszłam z łazienki i weszłam do swojego pokoju aby się w coś ubrać. Nie spodziewałam się, że w środku mojego królestwa zastanę Zayna. Gdy tylko weszłam do środka chłopak podbiegł do mnie i chwycił za oba nadgarstki. Czułam, że zaraz zleci mi ręcznik ponieważ przez moją dietę schudłam tak, że ręcznik nie miał sie na czym trzymać.
-tniesz się?
-nie, to przez przypadek, jak otwierałam puszkę-powiedziałam i starałam się wyrwać z uścisku chłopaka.
-widzę, że kłamiesz. Nie rób tego-powiedział ze strasznie poważną miną. Czułam, że nie żartuje.
-Zayn puść mnie bo zaraz mi ręcznik spadnie-powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
-wiesz czemu Ci ten cholerny ręcznik spadnie?-złapał biały materiał owijający moje ciało i złapał z obu stron w okolicach piersi delikatnie je dotykając palcami. Popatrzyłam się na niego i widziałam w jego oczach ból.-przepraszam, nie powinienem na Ciebie krzyczeć tak się dzieje, kiedy na kimś mi zależy. A ty jesteś kimś takim-spojrzał mi głęboko w oczy sprawiając, że ponownie wpadałam w jego objęcia.
-nie mów tak, wiemy, że tak nie jest. Dałeś mi to do zrozumienia- do mojej głowy wrócił rozum a ja odeszłam od chłopaka i podeszłam do garderoby aby się ubrać. Mimo,że Zayn widział mnie już nago, wolałam nie zapeszać. Weszłam za drzwi garderoby i szybko ubrałam bieliznę koszulkę i krótkie spodenki. Wyszłam a Zayn dalej tam stał.
-kłamałem-wyszeptał po czym podszedł do mnie i wbił się w moje usta. A ja poczułam jak motyle rozrywają mój brzuch.

_________________________________________
Starałam się aby ten rozdział był fajnie napisany, ale wiem, że mi nie wyszło. Przepraszam, czuję, że spieprzyłam sprawę. Swój plan wykonałam, ale czuję, że nie jest to dobrze napisane. 
Zayn wraca, ale czego się spodziewaliście prosząc o kolejną część, której jeszcze nie zamierzam kończyć?
Starałam się dla was dodać szybciej ponieważ było naprawdę dużo komentarzy za które bardzo bardzo dziękuję. Jesteście fantastyczni. 
Proszę aby ten rozdział skomentował każdy czytelnik <3



czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 39

**Marta

-nie będę z nią pracować!-po raz setny wykrzykiwałam te słowa w stronę przyjaciółki mając nadzieję, że im głośniej będę krzyczeć tym bardziej wbije jej się to do głowy.
-uspokój się już, dobrze? Skąd miałam wiedzieć, że ona też tutaj pracuje? Wróżbitą nie jestem, a twoje krzyki są irytujące- ona mnie nie zrozumie, nigdy, po prostu nigdy. Jakim cudem mam robić zdjęcia byłej dziewczynie swojego chłopaka, a właściwie narzeczonego, która mnie nienawidzi? No jak?-zachowaj się jak profesjonalistka, może i się nie lubicie, okey, ale to nie znaczy, że z powodu jednej osoby, twoja praca ma legnąć w gruzach, bo Marcie nie podoba się modelka. Powinnaś się cieszyć, że dostałaś szansę zrobienia samej profesjonalnej sesji.
-dlaczego ty zawsze masz rację? Nienawidzę cię, wiesz? A tak w ogóle to jak tam na sesjach, widziałam, że Cię pokochali. Opowiadaj.-Nikki to jednak zawsze potrafi sprowadzić mnie na ziemię, ale to chyba nie moja wina, że wpadam w jakieś histerię. Za kilka dni jak już wrócą chłopaki i zakończą tym samym trasę koncertową wychodzę za mężczyznę mojego życia. Nie mam jeszcze wszystkiego dopiętego na ostatni guzik, ojciec grozi Louis'owi tym ze omotał jego malutką córeczkę i moje tłumaczenia na nic się nie zdają. Mama za każdym razem płacze mi do słuchawki nie mogąc się doczekać ślubu i wesela, a o babciach i dziadkach nie wspominając. Postanowiliśmy razem z Louisem zrobić na prawdę duże wesele więc pozapraszałam również kuzynów, którzy jestem wręcz pewna, że możliwością spożycia alkoholu i dalszego stania na nogach zawstydza największych pijaków UK. To będzie nie zapomniany dzień dla mnie, dla Louis'a dla znajomych i mam nadzieję, że wszyscy będą świetnie to wspominać. Nie mogę się doczekać aby poznać rodzinę chłopaka, nigdy ich nie widziałam, ale z opowiadań wnioskuję, że sa tak samo wspaniali jak moja marchewa.
-tak, też się cieszę, że mnie słuchasz-z moich zamyśleń wyrwał mnie donośny śmiech Nikki.
-przepraszam, znowu. Ja po prostu..
-wiem, wiem, masz stresa. Rozumiem, tez bym miała. Kiedy ostatnio rozmawiałaś z Louisem?
-a ja wiem, jakieś 2 godziny i 18 minut temu, a co?
-nic tylko sprawdzałam,czy obsesja, której sie nabawiliście minęła, i mogę dumnie stwierdzić, że niestety nie.
-mówiłam Ci, już, że Cię nienawidzę?
-w przeciągu ostatnich  pięciu minut, gdzie trzy z nich myślałaś o niebieskich migdałach to tak z dwa razy ci się wymskło.
-ale ty masz dzisiaj dobry humor, co to się stało?
-właśnie dostałam wiadomość od Zayna, ja mu wcześniej napisałam, ze tęsknię za nimi i chcę aby ten czas szybciej zleciał to mi wysłał takiego gifa.-dziewczyna z nieschodzącym uśmiechem pokazała mi ekran swojego telefonu na którym widniał Zayn przesyłający jej buziaka. Szczerze powiedziawszy pomału zaczynam się bać o ponowny dobry kontakt tej dwójki. Od kiedy zaczęli ze sobą tyle pisać, dzwonić rozmawiać na skype dziewczyna chodzi wiecznie uśmiechnięta, pełna życia, a temat Niall'a zszedł troszke na dalszy plan.
-a co tam u  Nialla?-zapytałam jak gdyby nigdy nic ale czuję, że ton mojego o dziwo poważnego głosu mógł mnie zdradzić.
-z Niallem wszystko w porządku, nie kłócimy się i jest po prostu dobrze, chociaż ostatnio jak dzwoniłam twierdził, że nie ma czasu aby rozmawiać i od tamtej pory nie dzwonił, ale ja o rozumiem praca i tak dalej. O przepraszam, wiesz. Zayn dzwoni. Ja uciekam a ty tam daj radę z El ! Kocham!- krzyknęła i wyszła z pokoju w którym miałyśmy w zwyczaju siedzieć w czasie przerwy. Brunetka zniknęła mi z pola widzenia a ja spojrzałam na zegarek. Za piętnaście minut powinnam zaczynać więc chwyciłam za aparat, ciastko leżące na stole i udałam się do sali w której dzisiaj miała się odbyć sesja jak już wspomniała Nikki z niejaką Eleaonor. Mijałam na korytarzy setki ludzi, jedni zanosili gdzieś wieszaki pełne ubrań inni przywozili nowi. Jedna modelka szła w samym szlafroku a inna bez niego, że one nie czuja wstydu, chociaż z takim ciałem, to tez bym go nie czuła, ale są jakieś granice przyzwoitości.Nagle usłyszałam donośny znajomy śmiech, skręciłam nie w ta stronę co powinnam i zajrzałam za ścianę stała tak oparta o barierki prze szczęśliwa Nikki rozmawiająca z Mulatem.Szybko się wycofałam i poszłam na swoje "stanowisko" czekając na dzisiejszą  
modelkę.Jednak z mojej głowy nie mogła się wydostać jedna myśl. "a co jeżeli, Zayn powie prawdę, calutka prawdę mojej przyjaciółce, co ona wtedy zrobi, czy będzie w stanie wybaczyć za równo jemu Niallowi i mi? Przecież również maczałam w tym palce". Na całe szczęście nadeszła godzina zero, czyli godzina mojej egzekucji z El, nie wiem czy ona wiedziała, kto ma ją dzisiaj fotografować, mam nadzieję, że nie wiedziała i będzie to dla niej duża niespodzianka, której już nie będzie mogła cofnąć. Zadowolona z uśmiechem na twarzy weszłam do środka i zobaczyłam ją, siedzącą na wielkiej puszystej kanapie.. tak ona, może byc tą modelka nie odczuwającą kompleksów. Zaczęłam się kręcić przy sprzęcie, rozstawiać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wtedy się zaczęło.
-o ty tutaj robisz?-usłyszałam za sobą jej głos.
-no nie wiem, rozstawiam sprzęt do sejsji- odpowiedziałam z sarkazmem, który mam nadzieję wyczuła.
-bardzo smieszne, co tu robisz albo wezwę ochronę.- no teraz to dolała przysłowiowej oliwy do ognia.
-słuchaj dzisiejsza sesję niestety robię ja i niestety robię ją Tobie, więc nie utrudniaj życia ani sobie ani mi idź tam usiądź, pouśmiechaj się i będzie koniec. Nie zachowujmy się jak dzieci, zróbmy swoja robotę i do domu.

**
Po prawie dwu godzinnej sesji byłam wolna i o dziwo zadowolona, z El pracowało mi się świetnie. Na początku oczywiście prawie obraziłam jej wyimaginowana koronę, ale po upływie kilku minut zaczęłyśmy wspólnie pracować i uwaga się dogadywać. Jeżeli Mattowi, który jest moim szefem zdjęcia się spodobają mam nadzieję, że dostanę więcej zleceń na samodzielne sesje.Starałam się dodzwonić do przyjaciółki aby się dowiedzieć co robi i gdzie jest ale niestety mi się to nie udało, no cóż, może jest zajęta. Wyszłam z całej agencji i udałam się powolnym krokiem przed siebie. Postanowiłam nie wołać taksówki ponieważ po pierwsze mam całą resztę dnia całkowicie wolna a po drugie o tej porze było to wręcz a wykonalne. Szłam spokojnie słuchając muzyki przyglądając się światu, kiedy nagle kto zaczepił mnie na ulicy o mało nie powodując mojego upadku.
-jejku przepraszam, ale już kilka tygodni czekałam aby Ciebie spotkać.- zaszczerbiotała w moja stronę dziewczynka wyglądająca mniej więcej na trzynaście lat.
-przepraszam, ale chyba mnie z kims pomyliłas kochanie.
-nie, na pewno nie. Jesteś dziewczyną Louis'a Tomlinsona, prawda?
-jeżeli chcesz mnie porwać i żądać okupu to nie, ale jeżeli obiecasz mi nic nie zrobić to Ci powiem, obiecujesz?
-obiecuję.-w jej intensywnie niebieskich oczach dojrzałam iskierki szczęścia.
-jestem jego narzeczoną, ale ci- zaśmiałam się widząc jej minę.-przepraszam
-nie musisz przepraszać, cieszę się, że ktoś kogo uwielbiam jest szczęśliwy a czy mogę zrobić sobie chociaż z Tobą zdjęcie? Do chłopaków nie mogę się nigdy dostać-zawsze unikałam takich sytuacji bo przecież nie ja jestem tutaj gwiazdą a oni, i tym ludziom tylko o to chodzi, jednak patrząc na twarzyczkę tej blondyneczki zgodziłam się. Wyciągnęłam swój aparat z torby i pstryknęłam nam zdjęcie.
-teraz zróbmy moim- powiedziała i zrobiłyśmy jeszcze jedno pamiatkowe zdjęcie.
-jeżeli twoja mama się zgodzi to podasz mi swój adres i odeślę Ci to zdjęcie z podpisami całego zespołu co ty na to?
-jejku. jejku, jejku, moja mam jest tam-wskazała palcem na kawiarnię oddalona o kilka metrów. Chwyciłam zatem ja za rękę i poszłyśmy w wyznaczonym kierunku. Kiedy weszłyśmy do kawiarni dziewczynka podbiegła do znajomej mi blondynki, jednak nic nie mówiąc podeszłam do nich.Kobieta gdy mnie zobaczyła zmroziła wzrokiem najpierw swoja córkę a następnie mnie teraz się zorientowałam kto to jest. Była to Reese Witherspoon we własnej osobie.Uwielbiam ją tak samo jak wszystkie filmy w której zagrała  a teraz siedzi tutaj przede mną co najgorsza nie mając zbytnio zadowolonej miny.
-kochanie mówiłam Ci abyś nie przyprowadzała do mnie moich fanów, wiem, ze chcesz im pomóc, ale nie kiedy jestem na spotkaniu-  powiedziała kobieta głaszcząc dziewczynkę po głowie.
-ale to nie tak..-zaczęłam lecz kobieta nie dała mi skończyć.
-nie musisz przepraszać.
-ale mamo, posłuchaj mnie przez chwilkę!-krzyknęła dziewczyna-to dla mnie bardzo ważne.
-no dobrze, słucham.
-to ja ją zaczepiłam na ulicy, ona nie wiedziała czyją jestem córka i to dla mnie na moja prośbę tutaj przyszła w bardzo ważniej dla mnie sprawie.
-jaka to sprawa kochanie?
-znasz One Direction prawda?
-nie dajesz mi o nich zapomnieć- zaśmiała się blondynka, a już wiedziałam, że miałam kontakt z prawdziwą Directioner.- a po co w takim razie ściągałaś tutaj tą dziewczynę? Przepraszam za nią- tym razem zwróciła się do mnie.
-ale ja się na wszystko zgodziłam, bo widzi Pani mam dobry kontakt z chłopakami i gdy Pani córka poprosiła mnie o zdjęcie zaproponowałam, że gdy jej mama się zgodzi to podeślę jej je z autografami całej piątki.-zaczęłam tłumaczyć całą sytuację.
-a skąd znasz chłopaków, jeśli można wiedzieć?
-cóż.. ja..- nie wiedziałam co jej powiedzieć, a właściwie jak.
-jest narzeczoną Louisa mamo, ona może załatwić mi ich autograf, proszę, zgódź się.- dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się w mamę.
-oo no to w takim razie gratuluję. Skoro obiecałaś mojej córce autografy i nie jest to dla Ciebie problem podam Ci swój numer telefonu i gdy już je zdobędziesz to się skontaktujemy co ty na to?
-jak najbardziej.
I w taki oto sposób jestem właścicielka numeru telefonu do legendarnej legalnej blondynki, a pomyśleć, że to wszystko jest dziełem czystego przypadku. Pożegnałam się z Reese i jej śliczna córeczką wychodząc z kawiarni. Ponownie włożyłam słuchawki do uszu i już bez żadnych większych ani mniejszych przerw dotarłam do mieszkania. Zajęło mi to nieco ponad czterdzieści minut, co było jakimś moim nowym rekordem. Weszłam do mieszkania krzycząc jak opentana imię mojej przyjaciółki, jednak jedyne co zastałam do odgłosy ulicy wpadające do pomieszczenia przez otwarte w kuchni okno. No nic, może pojechała do mamy, jednak miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Rzuciłam klucze o blat stojący w kuchni i ściągnęłam uwierające mnie buty, z nadzieją o coś zimnego do picia podeszłam do lodówki a tam zastało mnie jedzeniowe echo, ale jak chodzi o wodę to na szczęście się tam znalazła.Nie pieprzyłam się w szukanie szklanek i napiłam się prosto z butelki gasząc pragnienie, które wręcz od paru godzin wołało o zbawienie. Wracając do mojej pustki jedzeniowej w lodówce to muszę powiedzieć, że jest to coraz częstsze.Ja osobiście jak głupia w przerwie w pracy biegam do jakiś restauracji szybkiego ruchu i coś kupuję i jem, ale jak chodzi o Nicole, to nie jestem tego taka pewna, od kiedy dostała ta pracę chudnie na potęgę wmawiając sobie, że modelka musi mieć rozmiar zero, a ona go podobno nie ma. Odstawiając butelkę do lodówki podreptałam do swojego pokoju aby przebrać się w jakieś luźne ubrania i spięłam swoje czarne włosy w kucyk dzięki czemu uwolniłam się od gorąca na szyi przez nie spowodowanym. Powróciłam do salonu i jak ta damessa rozsiadłam się na kanapie z nogami na stole najnormalniej w świecie odpoczywając.Dzisiaj jeszcze nie dostałam żadnego telefonu, esemesa, ani niczego co przypominałoby mi o ślubie, który straszebnie mnie przeraża. A co jeżeli się przewrócę idąc do ołtarza albo zaniemówię albo Louis przede mną ucieknie a ja się obudzę i się okaże, że to wszystko było snem? No dobra, ta ostatnia perspektywa jest najgłupsza jaką mogłam wy myśleć, ale taka właśnie jestem. Wpadam w szpony przerażenia myśląc, że jeszcze wszystkiego nie mamy zaplanowanego a tak naprawdę to zaproszenia wysłane, sala wynajęta hotel dla rodziny wynajęty, menu przygotowane, suknię mam, nie wiem o co ja się tak zamartwiam a ze stresu sie podobno robią zmarszczki a wątpię w to aby Louis chciał mieć pomarszczoną pannę młodą, bo przecież z babcia jakąś się nie żeni. Włączyłam telewizję i jak już miałam w zwyczaju nastawiłam na te zjebane programy, które mi poprawiały zawsze humor i jednocześnie lasowały mózg. Miałam szczęście bo trawiłam na "beauty and geek" z przystojnym Troy'em. Ale głupim tak samo jak przystojnym więc odpada.Nie wiem ile tak siedziałam i pozwalałam aby te głupie seriale sprawiały, że głupieje ale na dworze się ściemniało a znaku życia od przyjaciółki jeszcze nie dostałam.

**Zayn

Od rana szlak mnie jasny trafia, nic nie układa się po mojej myśli. Jedynym jasnym punkcikiem w mojej głowie jest dziewczyna, której zaufanie odbudowuje. Tak mowa tutaj o Nicole, mojej kochanej małej Nicole, rozmawiałem z nią dzisiaj dobre dwadzieścia minut przez telefon i umiałem sprawić, że się śmiała, ale słyszałem smutek w jej głosie, kiedy mówiła o tym, że Niall do niej nie dzwoni a gdy ona dzwoni to ja spławia, denerwowałem się, że on tak ja traktuje najchętniej to bym mu przypierdolił, ale wiem, że nie mogę. Jego wymówki są dla mnie co najmniej śmieszne "mamy mało czasu" "mamy wywiad", a najgorsze jest to, że ona mu wierzy. Ślepo wierzy w każde jego słowo, a co on robi? Biega za jakąś sobie Demi i myśli, że jest z niego zajebista gwiazda Pan Horan. Nie miałem odwagi powiedzieć o tym Nikki ponieważ sam nie jestem z nią do końca szczery, gdybym powiedział jej o tym, musiałbym powiedzieć cała resztę i tak właśnie całe zaufanie trysło by jak mydlana bańka. Już pomijając Nikki i Niall'a bo to nie moje życie, więc muszę odpuścić wiecie co się wczoraj w nocy stało? Nie? To ja wam powiem. Perrie ze mną zerwała, tak właśnie. Dziewczyna, która niszczyła mój związek z Nikki, zerwała ze mną stwierdzając, że to już nie ma szansy, a ja? Ja dupy nie ruszam z pokoju nawet nie starając się o nią walczyć.
-Hej Zayn o czym tak myślisz?- z trasu wyrwał mnie głos Harrego.
-o tym!- rzuciłem w nim gazetą, który nagłówek mówił  "gwiazdy zdradzają, ale po tym blondynie byśmy sie tego nie spodziewali"-rozumiesz, że ona do mnie dzwoni żaląc się, że Niall nie ma dla niej czasu a ja debil nie wiem jak mam powiedzieć " wiesz on nie ma czasu bo gania za inną"
-ale wiesz, że Niall taki nie jest  a ty nie powinieneś ponownie ingerować w jej życie. Jak się czujesz po tym wszystkim z Perrie?
-Mógłbyś mi nie mówić co powinienem robić a czego nie? Może trochę złotych rad daj panu idealnemu Horanowi, który na oczach całego świata daje powód do rozpadu jego związku. A po Perrie czuję się zajebiście wolny.Spadam, siema- powiedziawszy to wyszedłem z pokoju kierując się na podwórko hotelu aby zapalić i do niej zadzwonić.

**Marta

Dobijała powoli północ a Nicole nie odbierała ode mnie telefonu, dzwoniłam do Louis'a a ten jedyne co mi powiedział to " Nie mogę rozmawiać bo albo Zayn zabije dzisiaj Niall'a albo zrobi to ktoś inny, kocham, i zadzwonię później". I od tamtej pory denerwuję się jeszcze bardziej, ponieważ Zayn chciał zabijać Nialla tylko w sytuacjach ekstremalnych a te zawsze miały związek z Nikki. Miałam właśnie dzwonić do mamy dziewczyny kiedy zamek w drzwiach zaczął się przekręcać. Jak poparzona wstałam z kanapy i pobiegłam w kierunku dziewczyny, która wchodziła  a raczej wtaczała się do środka. Pierwszy raz od ponad dwóch lat widziałam ją w takim stanie. Była pijana prawie do nie przytomności w jednej dłoni trzymając butelkę z alkoholem a w drugiej jakąś gazetę. Bez problemu pomogłam jej wejść do środka ponieważ dziewczyna prawie nic nie ważyła. Posadziłam ja na swoje wcześniejsze miejsce i poleciałam zamknąć za nami drzwi.
-dlaczego zawsze ja? -krzyczała patrząc się na mnie swoimi już podpuchniętymi oczyma.-dlaczego zawsze kurwa ja? Jeden chłopak mnie zostawił, drugi nie kryje się z tym, że mnie zdradza. -usiadłam obok niej i mocno ją do siebie przytuliłam.
-będzie dobrze. Może to nie jest prawda?
-zdjęcia nie kłamią. Trzymają się za ręce, świetnie bawią, pokazują publicznie, a ja tutaj jak idiotka czekam myśląc, że on serio nie ma czasu, może on nie chce go mieć? Może nie chce go mieć dla mnie?- brunetka wybuchła płaczem, tak głośnym i nie opanowanym jak nigdy. Już miałam ja uspakajać i gadać jak najęta kiedy zadzwonił do niej telefon a na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie Zayna sprzed kilkunastu lat.
-Nikki, jesteś cała? Właśnie się dowiedziałem, zabiję drania- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki rozzłoszczonego Mulata.
-Nie.. Zayn nie rób mu krzywdy- wybęłkotała dziewczyna- potrzebuję Cię, naprawdę Chcę abyś tutaj był, zawsze byłeś.-cisza, cisze zastała po drugiej stronie słuchawki, teraz musiała sie doszczętnie podłamać juz zabierałam jej telefon z jej trzęsących sie rąk, kiedy pan łaskawy sie ocknął.
-też Cie potrzebuję nawet nie wiesz jak bardzo. Przepraszam Cię, Przepraszam za wszystko. Idź teraz spać, jutro rano do Ciebie zadzwonię dobrze? Nie rób nic głupiego. Dla mnie. Zobaczymy się szybciej niż sądzisz-po tych słowach się rozłączyła  a dziewczyna położyła się mi na kolanach starając się uspokoić drgawki, które zawładnęły jej całym ciałem, ja natomiast wzięłam do rąk gazetę w której na głównej stronie widziało wielkie zdjęcie Niall'a z Demi Lovato, te teraźniejsze jak i sprzed kilku miesięcy. Nagłówek był dosłowny "gwiazdy zdradzają, ale po tym blondynie byśmy się tego nie spodziewali" bo chyba nikt się tego nie spodziewał. Nikki usnęła mi na kolanach a ja zaczęłam pogrążać się w artykule.

Małym druczkiem pod koniec artykułu widniało jeszcze coś, do czego mam nadzieję Nicole nie doszła, napis głosił " Jak wiemy, nie tylko Niall Horan w słynnym zespole ma ostatnio wyboiste życie uczuciowe, jak donoszą bliscy znajomi gwiazd Perrie Edwards, dziewczyna Zayna Malika postanowiła zakończyć związek pomiędzy tą dwójką"
__________________________________________________
Zaskoczeni takim obrotem spraw i chodź odrobinkę zachęciłam was do oczekiwania na kolejny rozdział ?
Tak wiem, o ironio bohaterka Marty ma gify z Demi, ale to dlatego, że czarnowłosa Demi całkowicie pasowała do mojego opowiadania jak chodzi o Martę ^^
Co dalej z Niall'em, Nikki i Zaynem? 
Jak będzie wyglądało wesele Marty ? 
Tego na pewno dowiecie sie zostawiając tutaj minimum 20 komentarzy ^^
Pozdrawiam <3

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 38

Cała ze stresowana siedziałam przy dwuosobowym stoliku czekając na Zayn'a. Zamówiłam sobie i jemu kawę,która już na niego czekała, a jego nadal nie ma.Może źle mu wytłumaczyłam miejsce przy którym chciałam się z nim spotkać? Może błądzi gdzieś po central parku sądząc, że sobie żartowałam. Nagle usłyszałam charakterystyczny brzdęk dzwoneczków wiszących nad drzwiami ogłaszające przyjście kogoś do kawiarni. Szybko się odwróciłam jak to robiłam za każdym razem, i tym razem miałam szczęście. Stał tam rozglądając się po całym pomieszczeniu szukając mnie. Gdy nasze oczy się spotkały uśmiechnął się i podszedł do mnie siadając na przeciwko.
-zamówiłam Ci kawę, mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko- wypaliłam gdy tylko ten usiadł na przeciwko. Moje serce zabiło szybciej. Znowu. Co ten człowiek robi z moim ciałem.
-spokojnie. Byłem pewny, że wiesz jaka lubię.-znowu słodko się uśmiechnął- co sprawiło, że postanowiłaś do mnie zadzwonić? Nie przejawiałaś takowych chęci ostatnio.
-a dziwisz mi się Zayn? Po tym co zrobiłeś, jak się zachowywałeś, też musiałam dojść do siebie. Dzisiaj wyjeżdżacie, następne nasze spotkanie będzie miało miejsce na ślubie Louis'a i Marty. Nie chcę im niszczyć ślubu dlatego, że mamy jakiś problem do siebie. A tak poza tym chciałam porozmawiać.-wyrzuciłam z siebie na jednym tchu, to co miałam do powiedzenia i zrobiło się tak lżej.
-nie mam do Ciebie problemu Nikki, nigdy go nie miałem. Los zdecydował za mnie.
-co masz na myśli?
-cieszę się, z tego spotkania dawno nie widziałem uśmiechu na twoich ustach-wypalił nie z gruchy ni z pietruchy a ja się jak zawsze zarumieniłam. - co porabiasz?
-no cóż. Nic wielkiego, szykuję z Martą wszystko na jej ślub. Ceremonię i wesele, które jak ona twierdzi będzie nie zapomniane.Poza tym, dostałam pracę a agencji modelek, więc zajmę się trochę sobą. Jakoś żyję. A co u ciebie?
-no to ładnie. Nikki modelka, niedługo zobaczę Cię na okładce jakiegoś magazynu.A no co ja moge robić, to samo co twój chłopak- na słowa "twój chłopak" zrobiło mi się jakoś tak dziwnie. On, chłopak, którego kocham mówi "twój chłopak" i nie ma na myśli siebie.- trasa, koncerty. Życie o jakim nie jeden człowiek marzy. A ty, co pokłóciłaś się z ideałem, że taka minka Ci się zrobiła?
-chyba znasz mnie za dobrze- powiedziałam i upiłam jeszcze jeden łyk zimnej już cieczy. Spojrzałam na chłopaka, który przyglądał mi się z zaciekawieniem. -no co tak się patrzysz?
-nie zapominaj, że byłem twoim chłopakiem, a co najważniejsze twoim przyjacielem. Widzę kiedy jesteś smutna. Zawsze wtedy dzwoniłaś do mnie. Szkoda, że na tyle czasu kontakt nam sie zawiesił, ale mam nadzieje, że teraz będzie już lepiej.To co się stało tam u Ciebie między tobą i blondynem? Co on znowu spierdolił? -zaśmiałam się na dźwięk  jego słów. Ten chłopak zawsze mnie umie rozbawić czym jednocześnie poprawia mi humor. 
-długo by opowiadać. Traktuje mnie jak kogoś kim nie jestem. Dobrze, że teraz będzie kilku dniowa przerwa w naszym związku, to nam na pewno dobrze zrobi.
-wiesz co Nikki, ja muszę się zbierać. Paul dał mi tylko godzinę, która zaraz minie bo za długo tu szedłem. Nie gniewaj się.
-nie ma problemu. To spotkanie w ogóle nie było w moich dzisiejszych planach- wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy przed kawiarnię. Los tak chciał, że ja szłam w prawo a on w lewo, więc nadeszła chwila pożegnania. Zdecydowanie niezręcznego pożegnania.-no to co tu dużo mówić. Trzymaj się Zayn i odezwij się czasami do starej znajomej-powiedziałam i już miałam odchodzić, kiedy chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął mocno do siebie.Z przyzwyczajenia, które chyba jeszcze mi nie przeszło przylgnęłam do chłopaka i odwzajemniłam uścisk, napawając się perfumami, których najwyraźniej nie zmienił od naszego ostatniego spotkania.
-nie żegna się ze mnę bez przytulenia i ty dobrze o tym wiesz, mała mendo. Odezwę się na pewno. To do zobaczenia na ślubie naszych gołąbeczków. -zaśmiał się i odszedł w swoja stronę znikając mi z zasięgu oczu po kilku metrach ponieważ skręcił w niewidoczna dla mnie uliczkę. Uśmiechnięta od ucha do ucha mogłam wrócić do swojego mieszkania i przede wszystkim odpocząć.

Zdziwiłam się nie miłosiernie gdy zastałam zakluczone drzwi od mojego mieszkania. Zanim wygrzebałam własny pęczek kluczy trochę czasu minęło a stóp przez dzisiejszy dzień już nie czułam.Po przekręceniu zamka z odetchnieniem weszłam do środka, a pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam wysokie buty. Następnie swoje kroki postawiłam w stronę kuchni. Niemiłosierny ból stóp łagodziła zimna posadzka a ja pierwsze co zrobiłam to zaglądnęłam do lodówki, w której odnalazłam ratunek na niemiłosierne pragnienie czegoś zimnego. Wyciągnęłam karton soku i postawiłam na blacie a następnie ruszyłam w poszukiwaniu szklanki. Ze swoim łupem weszłam do salonu gdzie zastałam...
-Marta? Sądziłam, że nikogo tutaj nie ma.
-Powiedz mi o co wam poszło bo ani ty ani Niall nie raczyli nas uraczyć odpowiedzią. Zamiast spędzać czas wszyscy razem na dobrej zabawie. Louis jest z załamanym Niallem, a ja ściemniałam, że jesteś tu cały czas ze mną, więc może oświecisz, mnie gdzie się szlajałaś.
-ej ej, spokojnie. Schowaj te pazurki kocico. Przepraszam, że przeze mnie kłamałaś, ale nie musiałaś tego robić, bo pewnie sami sie dowiedzą, że kłamałaś ponieważ byłam na spotkaniu z Zaynem.
-z kim do cholery? Czy Cię kobieto pojebało.
-nie, jeszcze mnie nie pojebało. Musiałam z nim porozmawiać, a raczej chciałam z nim porozmawiać. Czy to takie straszne, że poszłam z nim na kawę? Jedna kawa, nie zmieni za wiele w naszym życiu. Spokojnie. 
-no może, i masz rację, a co ten Nialler Ci powiedział?
-szybko w skrócie wyzwał mnie prawie od dziwki, która zdradzi go z każdym i każdemu daje.-gdyby nigdy nic napiłam się soku. Udawałam, że te słowa mnie nie ranią, jednak było inaczej. W okolicach serca mnie boli, gdy myślę o tym jakie zdanie ma o mnie mój własny chłopak.
-nie wierzę,że on to zrobił. Uwielbiam tego chłopaka, ale co on sobie do cholery myślał?
-nie myślał Marta, i tu jest problem. To co robimy przez resztę wieczoru? Niech zgadnę ty idziesz do Louisa?Mogę iść z Tobą?Pewnie jest tam Niall a nie chcę aby wyjeżdżał bez pożegnania.
-no to w takim razie się zbieraj.A ja się idę przebrać. -Marta zniknęła u siebie a ja chociaż na chwile opadłam na kanapę i wyłożyłam zmęczone nogi na blat brązowego stołu. Niestety moje odpoczywanie nie trwało za długo gdyż ktoś zadzwonił do drzwi. Postanowiłam nie wstawać. Niech sobie pomyślą, że mnie nie. Już miałam nadzieje, że owy ktoś sobie darował, kiedy to znowu ktoś dobijał się do drzwi, a raczej w nie walił z całej niebotycznie wielkiej siły. 
-nosz idę już idę- wydarłam się na cały głos i z lekkim wkurwieniem podeszłam do drzwi, które z hukiem otworzyłam- ale za drzwi to ty mi będziesz...Niall?-zdziwiłam się gdy za framugą ujrzałam blondynka z wielkim brzoskwiniowym pudłem.-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem przeprosić.I mam coś dla Ciebie.
-Nic od Ciebie nie chcę Niall. Nie sądzisz, że powiedziałeś wystarczająco?
-Nika! Kto przyszedł?-na moje nie szczęście podbiegła do nas czarnowłosa.- O Niall, wchodź, wchodź. Ja was zostawię bo idę do Louis'a, a wy sobie wszystko wyjaśnijcie. Buziaki- i tak o to własnie Niall stał ze mną w mieszkaniu a Marta wyszła zamykając za sobą drzwi.
-Proszę weź to. Widziałem, że Ci się podobało, i wyglądałaś w tym bosko. Chcę Cie zobaczyć w tym na weselu naszych przyjaciół- wiedziałam od razu co jest w pudle owa sukienka z nieszczęśliwego sklepu.
-Czy ty na prawdę sądzisz, że kupisz mnie sukienką?
-Nie, nie sądzę tak, ale chociaż w małym stopniu mogę Ci to wynagrodzić.
Dlaczego ja nie umiem się na niego za długo gniewać? Przyszedł tutaj przystojny jak zawsze i tym swoim spojrzeniem stara się mnie przeprosić.
-To może chodźmy do salonu-zaproponowałam i przeszliśmy do największego pomieszczenia w domu. Usiedliśmy na kanapie tuż obok siebie.-chcesz kawy, lub czegoś?
-nie, jedyne czego chcę to Ciebie Nicole. JA nie umiem bez Ciebie sprawnie funkcjonować. Wtedy gdy to powiedziałem, wiesz, że nie mam Cię za taką. A to co działo się w Londynie przeszło do historii a już na pewno dla mnie. -miał rację, dla mnie również to były ciężkie godziny i miał rację również w tym, że nasza historia zaczęła się od nowa. Od nowej czystej kartki papieru na której zapisujemy nowe wydarzenia.
-Niall, wiesz, że mina tobie zależy prawda? I teraz nikt, nawet Zayn mnie od Ciebie nie odciągnie. Nie ma takiej możliwości, ale musisz również zrozumieć, że będę się z nim widywać, wychodzić lub po prostu rozmawiać. Dzisiaj również spotkałam się z nim na kawie. Nie chciałam tego wszystkiego zostawiać w tak napiętej atmosferze.
-cóż on jest częścią za równo mojego jak i twojego życia-zaśmiał się blondyn, ale zdawało mi się, że był to taki śmiech przez łzy.-a teraz może porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. Kiedy zaczynasz pracę?
-no właśnie tutaj jest problem. Wiesz, teraz ten ślub i to wszystko. W tym tygodniu będę mieć kilka sesji próbnych ale powiedzieli, że jak coś im się spodoba to gdzieś to wrzucą.
-muszą im się spodobać-powiedział i mnie pocałował i w tej chwili poczułam, że chcę iść na całość, że za długo się powstrzymywaliśmy i powinniśmy w końcu to zrobić. Może dlatego nie byliśmy pewni swojej miłości, może stąd wszystkie te kłótnie. Przybliżyłam się do blondyna i objęłam jego gorące policzki dłońmi po czym usiadłam na niego okrakiem obierając jego ciało o oparcie kanapy powoli zaczęłam podwijać koszulkę chłopaka przez co poczułam pod własnymi ustami jego uśmiech. Wszystko robiłam powoli, nie spieszyło mi się z niczym, chciałam to zapamiętać z każdym najmniejszym szczegółem. Chłopak z pocałunkami przeniósł się na moją szyję a ja dłońmi jeździłam po jego torsie chcąc zapamiętać każdy najmniejszy szczegół jego ciała. Niall sam pomógł mi ze swoja koszulką i po chwili pierwsza część jego garderoby leżała już ziemi. Postanowił zmienić pozycję i teraz to ja opierałam się o kanapę a on wisiał na de mną niczym mała małpka. Napawaliśmy się tymi pocałunkami ponieważ chyba u każdego z nas gdzieś w głowach paliła się mała lampeczka z przypomnieniem, że nie będziemy się widzieć około tygodnia. Jego dłonie błądziły po moim ciele przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę.Nagle Niall wstał wyciągając do mnie dłoń z szyderczym uśmieszkiem. Bez zastanowienia wstałam i podałam mu swoją dłoń, która pasowała do niego jakby była tylko i wyłącznie dla niego. Stojąc na przeciwko niego wspięłam się na palcach ponownie łącząc nasze usta, które szybko odnalazły wspólny język w dzikim szaleństwie pożądania. Kierowaliśmy się w stronę mojej sypialni co chwilę strącają jakieś nie wpadające nam pod ręce przedmioty. Blondyn zamknął za nami drzwi stając ze mną na środku pokoju. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie i popatrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-kocham Cię-powiedział i ponownie złączył nasze usta nawet nie dając mi możliwości odpowiedzieć. A może był pewien moich uczuć do niego, bardziej niż ja jego do siebie i dlatego postanowił mi to uzmysłowić?Nie wiem kiedy Zostałam pozbawiona koszulki a teraz już dłonie Niallera kręciły się gdzieś obok zapinki do stanika.W końcu po kilku próbach cienka część górnej bielizny trzymała się tylko na ramiączkach, które powoli zjeżdżały po moich rękach.Niall przyciągał mnie do siebie coraz bardziej sprawiając, że w jego objęciach czułam się na prawdę bezpieczna, a po moim staniku nie było już śladu. Stałam teraz przed nim prawie całkiem roznegliżowana a on dłońmi jeździł po moich piersiach, brzuchu, talii coraz to bardziej zbliżając się do rozporka od spodni. Nie pomagałam mu bo wiedziałam, że da radę. Delikatnie włożył jedną dłoń pod materiał jeasnowych spodni przyprawiając mnie tym o dreszcze a druga dłonią rozpiął guzik, który całkowicie nie stanowił jakiegokolwiek oporu.

**Niall
Trzymałem w objęciach swój największy skarb. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, ile na to czekałem, cierpiąc widząc ją z Zaynem i cierpiąc mając ja daleko od siebie. Teraz jest tutaj ze mną stojąc przy mnie w samych czarnych koronkowych majtkach nie czując stresu i skrepowania. Mówi się, że kobieta na prawdę kocha i ufa gdy nie wstydzi się stanąć przed swoim mężczyzną nagą a chłopak kocha i ufa ukazując uczucia, którymi są łzy, które sa ukrywane przez większość mężczyzn. Poczułem jej malutkie w porównaniu z moimi dłonie, które błądziły gdzieś przy moich spodniach, jednak jeszcze jej na to nie pozwoliłem łącząc nasze dłonie w jedność by po chwili dać jej do zrozumienia, aby zawiesiła je na mojej szyi. Złapałem ją za pośladki i podciągnąłem lekko do góry przez co cichy jęk wydobył się z jej ust prosto do mojego gardła. Dziewczyna wskoczyła na mnie oplatając mój brzuch swoimi długimi szczupłymi nogami. Nie pozostało nam nic innego jak przenieść nas na łóżko i oddać się jej całkowicie.

**Nikki

Staliśmy właśnie na lotnisku żegnając się z chłopakami. Nie chciałam aby Niall wyjeżdżał, dopiero teraz nam się układa a on tak po prostu wylatuje. Tak, wiem trasa jest najważniejsza, a ja jestem ta wielka egoistką, że wolałabym aby rzucił to wszystko i został tu ze mną. Stałam wtulona w chłopaka słuchając ze wszystkimi kazania Paula na temat bliżej nie interesujących mnie rzeczy. Dał nam pięć minut na pożegnanie i zniknął w tłumie, które panowało na lotnisku. Odwróciłam się w stronę chłopaka obejmując jego  twarz w dłonie.
-za kilka dni się widzimy i lecimy do Londynu, musimy dać radę
-my damy radę Nikki, nasze uczucie da radę i mimo wszystko musimy w siebie wierzyć.Będę dzwonić w każdej wolnej chwili. Kocham Cię, pamiętaj.
-ja ciebie też Niall.-Po raz ostatni raz dzisiaj się pocałowaliśmy. Widziałam jak żegna się Marta z Louis'em, Perrie z Zaynem, Danielle z Liamem, tylko Harry stał sam. Odeszłam od blondyna i podeszłam do loczka mocno go do siebie przytulając. A wymagało to ode mnie dużej rozciągliwości ramion, ponieważ był on wiele wyższy ode mnie.
-co jest? Gdzie Lol?-zapytałam o swoją była przyjaciółkę.
-my..my już nie jesteśmy razem Nikki.-zabolało mnie to co usłyszałam ponieważ wydawali się na prawdę idealną parą, w którą mocno wierzyłam.
-nie zasługiwała na Ciebie-pocałowałam chłopaka w policzek.
-jesteś najlepsza Nikki, nie ważna co się będzie działo we mnie zawsze masz poparcie.
-dziękuję.-po raz ostatni się do siebie przytuliliśmy po czym podeszłam do Louisa i Marty.
-co Louis, trzeba sie pożegnać, jak się czujesz, że za kilka dni będziesz żonaty?-zapytałam gdy chłopak mnie do siebie przytulał. Zdecydowanie poprawiły się stosunki pomiędzy nasza dwójką.
-czuję się rewelacyjnie. W końcu poznacie moje siostry, mamę.. będzie rewelacyjnie.
-no ja mam nadzieję. Idę pożegnać się z resztą.
Niepewnie podeszłam do Danielle i Liam'a.
-chciałam się tylko pożegnać i przede wszystkim życzyć bezpiecznego lotu-powiedziałam w ich stronę.
-oj nie wygłupiaj się- powiedziała Dan i mocno mnie przytuliła, czym spowodowała łzy pojawiające się w moich oczach.
-dziękuję Dan. -wyszeptałam w burzę jej kręconych włosów. Następnie pożegnałam się z tatą całego zespołu, który również przyjacielsko mnie objął. Gdy od nich odeszłam zauważyłam, że zrobiła się jedna duża kupka gdzie wszyscy ze sobą rozmawiali, nareszcie wszystko jest dobrze. Podeszłam do Pezz i Zayn'a, co wymagało ode mnie największej odwagi.
-poczekaj, tylko się pożegnam-powiedział Zayn do swojej dziewczyny, która z niechęcią puszczała dłoń swojego chłopaka. Zayn z usmiechem na ustach podszedł do mnie obejmując mnie z całej siły.
-zaraz mnie udusisz głupku.
-spokojnie, nic ci nie zrobię. Będę tęsknić. Odzywaj się do mnie czasem mała.-powiedział patrząc mi w oczy.
-na pewno, duży.

________________________

Jest kolejny rozdział. Mam nadzieje, że tutaj będzie więcej komentarzy niz pod ostatnim postem.
Życzę wam wspaniałych ciepłych wakacji, szalonych wspomnień i wszystkiego co chcecie aby się spełniło w ten wakacyjny okres. Gdzie się wybieracie? <3

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 37

Kilka dni później perspektywa Nikki

-Nika to jak idziemy już na te zakupy?!- już od kilku minut słyszę irytujący głos Marty z salonu. Nie wiem gdzie ona tak się śpieszy. Ja wszystko rozumiem, stres, ślub i tak dalej. No, ale odrobina wyluzowania by jej się przydała, a ja chyba będę musiała jej jakieś wyjście do Spa zafundować czy coś. Od kilku dni jesteśmy z powrotem w Stanach i po tym nie długim wypadzie to Europy w naszym życiu układa się jeszcze lepiej. Niestety już dzisiaj można powiedzieć, że zostaniemy z Martą całkiem same, wczoraj Rose wróciła do Londynu a dzisiaj na kilka dni wyjeżdżają chłopcy, w ciąg dalszy swojej trasy. Jeszcze kilka tygodni temu nie pomyślałabym, że znowu będę stęsknić a przede wszystkim martwić a piątkę tych idiotów. Jednak na nasze szczęście lub nie szczęście te kilka dni będzie nas przyprawiało o zawroty głowy. Dlaczego? Otóż moim przyjaciołom jest na prawdę śpieszno do wzięcia ślubu, czy to dobrze, nie wiem. Jednak wiem, że w przeciągu tych dni my będziemy musiały wszystko załatwić, i to może przerosnąć nawet naszą dwójkę. - No idziesz?!- ponownie z rozmyślań wyrwał mnie głos czarnowłosej. Szybko chwyciłam torebkę i wyszłam z pokoju.
-No idę, idę. Nie trzeba się tak denerwować złotko. Gniew piękności szkodzi- Delikatnie przejechałam dłonią po policzku totalnie zszokowanej dziewczyny w w wyśmienitym humorze wyszłam z mieszkania daleko z tyłu zostawiając przyjaciółkę.Wyszłam na zatłoczone ulice Nowego Jorku starając się złapać jakąś taksówkę, których były miliony. Kiedy w końcu siedziałyśmy na czarnej tapicerce żółtego auta postanowiłam zapytać po co my tak właściwie jedziemy.
-Martuś a gdzie Ci się spieszy tak rano? Wiesz normalnie to jeszcze bym spała, więc mam nadzieje, że dobrym wytłumaczeniem mnie teraz uraczysz.
-Boże, ale Niall z Ciebie lenia zrobił. Jeszcze kilka dni temu byłabyś na nogach wiele godzin wcześniej i krzyczałabyś na mnie, że się opierdalam, no ale nie ważne. Uważam, że wypadałoby pochodzić po sklepach i poszukać mi jakiejś sukni ślubnej, nie uważasz? Tobie sukienki druchny. Musze załatwić zaproszenia. Hotel dla rodziny z polski, która tak szybko nie wyjedzie, bo mam zamiar zrobić typowe polskie wesele.
-typowe polskie wesele? Mam się bać?- chyba wyraz mojej twarzy na te słowa był komiczny bo ciemnowłosa wybuchła głośnym śmiechem.
-No wiesz pierwszego dnia, ślub kościelny a później do białego rana wesele. Tutaj czytaj, dużo, dużo wódki, Polacy mogą się pochwalić umiłowaniem do tego trunku. A następnego dnia poprawiny i możesz to rozumieć w dwojaki sposób. wiele osób wtedy poprawia kaca.
-no to ja się nie mogę doczekać tego wesela,aby zobaczyć Ciebie w takim stanie. Ja raczej nie wypiję za długo. A już postanowiliście gdzie będzie wesele? Wiesz stany czy Londyn?
-uznaliśmy, że Londyn jest idealnym miejscem, i mniej wyniesie moją rodzinę godzinny przelot do UK niż kilku godzinny tutaj.
-rozumiem, więc gdzie ruszamy  najpierw?
-na podbój sklepów.

Marta mówiąc "podbój sklepów" miała na prawdę na myśli ich podbój. Nie sądziłam, że tyle czasu można spędzić w jednym sklepie, albo co gorsza w jednej przymierzalni. Sukienka za sukienką, sklep za sklepem. W żuciu nie widziałam tyle białego koloru, a dzisiaj już miałam go pod dostatkiem. Czy mi to przeszkadzało? Ani trochę, ale mogliby w tych przymierzalniach zamontować krzesełko dla "doradców", bo nóg to ja nie czuję od kilku dobrych godzin. Ale nogi nogami tak mi w brzuchu burczy, że słychać mnie na drugim końcu sklepu.Ale czego się nie robi dla zestresowanej własnym ślubem przyjaciółki? Ale jedno jest pewnie, zamawiamy dzisiaj z Niallem na pożegnanie Pizzę i to nie jedną.
-Nikki, ja już nie mam siły, te sukienki, one wszystkie są po prostu boskie.- usłyszałam załamany głos przyjaciółki zza kotary.-a najgorsze jest to, że ich ceny też są boskie. Nie stać mnie na coś tak drogiego.- bez zastanowienia weszłam do jej przymierzalni i o mało nie dostałam zawału. Dziewczyna stała w sukience jak gdyby uszytej specjalnie dla niej.Od pewnego momentu idealnie rozchodziła się w boki tworząc kreację niczym z bajki. Do tego jej długie czarne włosy spadające na nagie ramiona tworzyły idealny kontrast.
-dziewczyno to jest twoja sukienka, musisz ją mieć. Ile ona kosztuje?-spojrzałam na metkę i nawet mnie zatkało- dobra, niech to będzie prezent ode mnie na ślub, bierzemy- zarządziłam i wyszłam z przymierzalni.
-debilu, nie możesz mi kupić sukni.
-i tak byś dostała ode mnie coś na ślub, a co może być lepszym prezentem od sukni? Nie gadaj tylko się przebieraj i dzwonimy do chłopaków, że po prawie czterech godzinach mamy dla Ciebie sukienka.
-no dobrze, na taki układ mogę przystać, ale nic więcej mi nie kupujesz.
-tia,tia- odpowiedziałam, a logiczne jest to, że na coś jeszcze się z Niallem zrzucimy. Nie czekając dłużej podeszłam do kasy informując sprzedawczynię, że kupujemy suknię i mogłaby się ruszyć i pomóc Marcie. Tak, wiem chamska Nikki, ale ona jest w pracy i się opieprza a ja lubię ludziom takie rzeczy uświadamiać.
Po zapłaceniu i zapakowaniu jak się okazało wielkiej sukienki do wielkiej torby wyszłyśmy z równie wielkiego sklepu.
-Wiesz, bo w sumie, to ty jeszcze nie masz sukienki. Może zaniesiemy moją do szatni i dla Ciebie coś poszukamy, co?
-Martuś proszę, Cię daj mi coś zjeść bo umrę. Mam pomysł zanosimy twoją torbę do szatni na dole, dzwonimy po chłopaków, idziemy coś zjeść, ja wchodzę do jakiegoś sklepu szybko kupuję sukienkę i koniec zakupów na dziś. Chłopacy dzisiaj wyjeżdżają a ty chcesz cały dzień spędzić w sklepie.
-To dobrze, masz rację.
-wiem, wiem. Dobra chodź.
Szatnia znajdowała się na ostatnim piętrze galerii, w której właśnie się znajdowałyśmy. Po drodze wykonałyśmy telefon do chłopaków i prawie wybłagałyśmy ich aby tutaj przyjechali, bo woleli się w takich miejscach nie pokazywać, no ale co się im dziwić. My natomiast czekając na naszych towarzyszy poszłyśmy do jakiejś pizzerni i zamówiłyśmy nasz dzisiejszy obiad. Po około dwudziestu minutach przyjechał Niall z Louisem i już całą czwórką mogliśmy omawiać szczegóły ślubu
-Nawet nie wiecie jak moje siostry się cieszą, że nareszcie was poznają.
-Louis, a to nie jest dziwne, że poznam twoją rodzinę dopiero kilka dni przed ślubem?
-a czy nie jest dziwne, że ja twoja dopiero w dzień ślubu?
-no w sumie masz rację, ale wiesz. Boję się, że mnie po prostu nie polubią.
-na pewno polubią, ja pokochałem- no szczerze powiedziawszy przez chwilę myślałam, że się porzygam tęczą. Na moje szczęście przyszła kelnerka z dwiema wielkimi pizzami.
-Przepraszam was, wiem, że nie powinnam, ale czy ten.  Czy mogę zrobić sobie z wami zdjęcie?-zapytała zestresowana blondynka, która nas dzisiaj obsługiwała.
-pewnie.Całą trójka stanęli przed obiektywem aparatu dziewczyny, która była tak szczęśliwa, że aż miło się człowiekowi na sercu robiło. Własnie teraz zdałam sobie sprawę, że to mnie właśnie wybrał chłopak, którego pragną nie oszukujmy się miliony na całym świecie. Ale tak właściwie dlaczego właśnie ja? Niczym się nie wyróżniam, a jednak padło na mnie. Można powiedzieć, że to pewien zaszczyt, jednak nie powiem tego blondynowi bo jeszcze nie daj boże popadnie w samo zachwyt, a tego nie chcemy. Po chwili jak już chłopcy, że tak powiem odbębnili część swojej nie kończącej się pracy, postanowiłam się czymś podzielić, ze zgromadzonymi.
-wiecie, szczerze powiedziawszy nie powinnam jeść takich rzeczy.
-Co dlaczego? Jesteś w ciąży?!-wypaliła Marta na co Niall zakrztusił się kawałkiem pizzy, która właśnie miał w ustach.
-Nie, nie jestem w ciąży. Spokojnie. -wymownie popatrzyłam na Nialla, który miał taka minę jakby co najmniej chciał mnie zabić.- dostałam pracę. I to nie byle jaką, i nie tylko ja. Więc tak. dostałam propozycję bycia modelką w jednej z firm mojej mamy, a ty Marta możesz ubiegać się tam o pracę pomocnika fotografa.
-Naprawdę? Jejku, dziękuję Ci! a no i gratuluję, z taką figurą nadajesz się całkowicie na modelkę.
-wow, Nikki. Nie mogę się doczekać aby zobaczyć Cię na wybiegu- powiedział Louis, który był szczerze podekscytowany tylko Niall nic nie powiedział, jak gdyby w ogóle go to nie interesowało. No trudno, prosić się o jakąś jego reakcję nie będę. Po zjedzeniu posiłku namówiłyśmy chłopaków aby poszli z nami do jeszcze dwóch sklepów w których to ja miałabym znaleźć sobie sukienkę. Mimo, że nie byli z tego powodu prze szczęśliwi, zgodzili się na te dwa sklepy. Ja natomiast byłam tak kochana, że swoja jak się okazało wymarzoną sukienkę i wszelkie dodatki znalazłam już w pierwszym sklepie.  Czym prędzej pobiegłam ze wszystkim do przymierzalni i tak.. Nikki popadła w samo zachwyt prawie.
-wow, wyglądasz, rewelacyjnie. Już nawet wiem, jaka fryzurę Ci zrobię- powiedziała Marta.
-co proponujesz?
-wiesz, na górze warkocz z tyłu złapane i nakręcone. Będzie bosko ja Ci mówię.
-a ty Niall co sądzisz?-zwróciłam się do chłopaka, który stał w rogu nic nie mówiąc.
-wyglądasz ślicznie- powiedział to jakby od niechcenia.
-to my was może na chwilę zostawimy-powiedział Louis i wyszli z przymierzalni, za co byłam niewiarygodnie wdzięczna. Popatrzyłam wymownie na Nialla i czekałam na jakąś  reakcję z jego strony, ale chyba się się doczekam.
-Niall powiesz mi wreszcie co się stało?
-Nic.
-No przecież widzę.
-Po prostu, wtedy jak Marta powiedziała, że może jesteś w ciąży....
-Nie chciał byś tego prawda?
-Nie chodzi o to, pomyślałem, że no wiesz, my nigdy, ja dzisiaj wyjeżdżam a gdybyś ty była w ciąży, to nie wiem co bym zrobił.
-Na prawdę pomyślałeś, że bym Cię zdradziła?-prawie wykrzyczałam do chłopaka.
-Nie o to mi chodziło.
-Ale tak to zabrzmiało.
-Wiesz, w sumie raz mnie zdradziłaś więc dlaczego nie miałabyś zrobić tego kolejny raz?-teraz przesadził. Zamknęłam drzwi od przymierzalni i jak najszybciej starałam się przebrać i wyjść z tego sklepu. Czuję jak zalewam się gorzkimi łzami, które nie sądziłam, że na mojej twarzy pojawią sie przez tego chłopaka. Ona na prawdę uważał, mnie za taka, która pójdzie z każdym do łóżka. On nie wie, że jedynym chłopakiem z którym spałam był Zayn, i ten seks nie był wymuszony, ja go po prostu kochałam, i kocham. Wiem, że on mnie nie kocha, że nie mam u niego szans ale teraz przeszła mnie myśl aby do niego zadzwonić, ponieważ tak naprawdę to tak normalnie jeszcze z nim nie rozmawiałam. Sukienkę, którą jeszcze przed chwilą chciałam kupić zostawiłam w przymierzalni i zapłakana wyszłam ze sklepu, gdzie czekali na mnie przyjaciele.
-Nika, co się stało?-usiłowała wydobyć ze mnie przyjaciółka prawie biegnąc za mnie po całym korytarzu.
-Zapytaj sie Nialla, za kogo mnie ma. Bo najwyraźniej dla niego jestem zwykłą dziwką, która zdradzi go z każdym o każdej porze. Wiesz, zobaczymy sie w domu. Przepraszam.
Wybiegłam z centrum łapiąc jakąś taksówkę. Kiedy siedziałam w samochodzie nie wiedziałam jaki adres podać więc poprosiłam o zawiezienie mnie do parku centralnego, z którego miałam blisko wszędzie. W samochodzie zadzwoniłam do osoby,z którą nie zamierzałam się więcej spotykać.
-Słucham-usłyszawszy jego głos w słuchawce telefonu prawie zamarłam, ale wiedziałam, że muszę zachować zimną krew.
-Hej Zayn tu Nicole-zaczęłam, ale głos mi zadrżał.
-tak, wiem. Mam twój numer, pamiętasz?
-tak, tak. No bo dzisiaj wyjeżdżacie, i nie rozmawialiśmy jeszcze, a wydaje mi się, że jesteśmy dorośli i że możemy pogadać. Może jakaś kawa?- cisza, słyszałam tylko jego oddech i moje przyspieszone bicie serca.
-masz rację, gdzie chcesz się spotkać?
-w kawiarni obok wschodniej części central parku. Obok siódmej alei. Za jakieś 10 minut.
-no dobrze, to zaraz będę. Do zobaczenia.
-Cześć.
Boże, co ja zrobiłam? Co ja tak właściwie chcę mu powiedzieć? Hej, Zayn co tam? Wiesz, przez ciebie chodziłam na terapie przez dwa lata ale już jest okey, jak tam z Perrie? Matko Święta jaka ja jestem żałosna, no ale nie ma juz odwrotu. Klamka zapadła.

________________________________________
Hej hej heloł !! 
Po tak długiej przerwie witam was z długim rozdziałem i jeszcze jedną dobrą wiadomością.
Otóż naszła mnie wena, i to opowiadanie, o ile jeszcze je czytacie będzie kontynuowane :) 
Cieszycie się? Bo ja bardzo.
Musiałam odpocząć i teraz jestem pełna weny i zapału do pisania, więc kolejny rozdział będzie szybko :)
Liczę na wasze komentarze co myślicie o tym abym dalej pisała to opowiadanie, jesteście na tak ?
Do usłyszenia ! <3




wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 36



Kolejny piękny dzień zagościł na ulicach Nowego Jorku. Jeszcze przed rannymi godzinami szczytu słychać było popłoch na wielkich ulicach i chodnikach. Cywilizacja się rozwija a ludzie razem z nią,coraz to nowocześniejsze budynki, samochody, ubrania, domy. Człowiek lgnie do tego wszystkiego pragnąc coraz to więcej i więcej nie doceniając tego co ma. Gwara, piski, krzyki, to słychać na każdej najmniejszej krętej uliczce każdej dzielnicy tej wielkiej metropolii. Z jednej strony dzieci zbierają się aby już od samego rana bawić się z rówieśnikami, gdzie indziej zapracowani rodzice biegną do pracy po to aby wieczorem wrócić nie zdatnym do życia. Ktoś wraca z wczorajszej imprezy a jeszcze ktoś inny jest turystą, który zawsze marzył aby zobaczyć to miasto. Jedni się budzą inni kładą, jedni umierają inni się rodzą, tak już jest skonstruowany ten świat i nic ani nikt go nie zmieni na lepsze jedynie na gorsze ponieważ ludzie zatracają się w codziennej hegemoni życia. Życia, które nie sprawia już radości pojedynczym szarym jednostkom społeczeństwa. Już nawet na pozór rozradowana młodzież nie cieszy się życiem tak jak kiedyś, era telefonów, tabletów, komputerów całkowicie przysłoniła im jakikolwiek realny świat, który dla większości zaczyna i kończy się na imprezach.Można dziękować za jednostki, które cieszą się życiem i starają się z niego korzystać. Nasi bohaterowie, jeszcze młodzi ale już dorośli można powiedzieć, że korzystają z ostatków tej radości i za kilka lat również staną się szarymi jednostkami równie szarego społeczeństwa.
Nikki, Niall,Marta i Louis wraz z przyjaciółmi starają się zmierzać ze światem i jego przeciwnościami. Na razie radzą sobie świetnie, ale czy euforia zabawy, miłości i radości będzie trwała wiecznie?

*oczami Marty*

Piękny słoneczny dzień od samego rana tylko poprawiał mi humor, który i tak był boski. Dlaczego? To proste. Wszystko zaczęło wchodzić na właściwie a co najważniejsze stabilne tory. Mam pracę, mieszkanie we wspaniałym mieście przyjaciółkę a co najważniejsze miłość swojego życia, która wiem, że czuje do mnie to samo, a wczorajszy dzień jest tylko na tym dowodem. Razem z Louis'em postanowiliśmy zabrać naszych przyjaciół na jakiś spacer, zdjęcia, coś do jedzenia. A tak właściwie to ja na to wpadłam ponieważ strasznie dawno nie robiłam zdjęć a po drugie chcę się dowiedzieć co dokładnie jest pomiędzy Nikki a blondynem. Zadzwoniłam do przyjaciółki zaraz po przebudzeniu się i poinformowałam o naszych planach a jej jedynym zadaniem jest wyszykowanie siebie i Rose. Brunetka własnie odbierała siostrę od swojej mamy czyli małej nie było z nią całą noc, czyli był z nią Niall. Oj czeka nas długa poważna rozmowa. Nie no żartuję, my nie umiemy poważnie rozmawiać bo wszystkie nasze " poważne " rozmowy kończą się śmiechem. Louis pojechał do siebie jeszcze przed dziesiątą i tak jak ustaliliśmy o trzynastej spotykamy się w parku razem z pozostałymi. Nie wiedziałam o co do końca chodzi ponieważ chłopak zachowywał się dzisiaj strasznie dziwnie był lekko zestresowany i poddenerwowany. Wybiegł gdzieś jak poparzony o niczym mnie nie informując. Nie wnikam, wiem, że ma jakieś swoje sprawy, ja natomiast muszę sie przygotować do zdjęć. Chociaż w sumie nie siebie a aparat. Porządnie go wyczyściłam, naładowałam i zapakowałam kilka przydatnych obiektywów. Prawie gotowa usiadłam przed telewizorem czekając aż wybije 12:30 abym spokojnie mogła wyjść i na piechotę dojść do parku.

*Oczami Nialla*

- o której godzinie my mamy tam być ?- starałem się jakieś istotne informacje wyciągnąć od bruneta, który z samego rana wyciągnął mnie na miasto przez co nie mogłem iść z Nikki do jej mamy aby odebrać Rose, dobrze, że Marta zaproponowała wspólne wyjście to będę mógł znowu spędzić z nimi dużo czasu.
- coś około trzynastej  w parku, ale najpierw musimy załatwić to o czym Ci mówiłem w drodze i bilety.
-wiem, wiem. Bilety kto Ci pomoże to wybrać? Mam nadzieje, że jakaś dziewczyna bo wiesz , że mój gust do takich rzeczy nie jest zbyt wyszukany.
-tak wiem, wiem. Po prostu nie chciałem aby wyglądało to podejrzliwie, że sam idę do miasta a już nie daj boże na zakupy- zaśmiał się Louis i wbiegł do owego sklepu w którym jak się okazało czekała na nas Dan. Przywitaliśmy się z nią i podeszliśmy do lady. Jednak po dłuższej namowie uznaliśmy, że ja zamówię bilety aby wyrobić się przed trzynastą i o wszystkim powiedzieć Nikki. Pojechałem w wyznaczone miejsce i załatwiłem to co miałem załatwić po czym wróciłem do Louisa i brunetki. Wybrali coś tak niewiarygodnie boskiego, że aż mi opadła szczęka.

*oczami Nikki*

Siedziałam razem z Rose w mieszkaniu mamy razem z jej obecnym chłopakiem John'em. Bardzo polubiłam tego mężczyznę tym bardziej, że sprawia uśmiech na twarzy mojej rodzicielki. Nie które dzieci nie mogą znieść tego, że ich rodzice się rozstali, ale ja wyszłam z założenia, że to były po prostu różnice nie do pogodzenia i teraz wiedzie im się na prawdę lepiej. Oby dwoje ułożyli sobie życie z kimś kto dzieli ich pasje i poglądy i ja nie mam zamiaru tego w żaden sposób niszczyć. Rose pokochała moją mamę i o dziwo strasznie dobrze się ze sobą zaczęły dogadywać, ale kim moja mama tak właściwie dla niej jest? Nie znam określenia na taką osobę bo przecież nie są ze sobą w żaden możliwy sposób spokrewnione.  Rose postanowiła zwracać się do mojej mamy ciociu, i o na ten moment wystarcza a zobaczymy co to będzie za parę lat.
-kochanie chcesz może jeszcze kawy, a może ciasta? -zapytała moja mama, która szczerze powiedziawszy pod wpływem Johna zmieniła sie o sto osiemdziesiąt stopni. Dalej prowadzi biznesy i wyjeżdża na różne delegacje, ale zaczęła gotować, uśmiechać się i spędzać czas z rodziną.
-nie mamuś, ja sie właściwie zaraz muszę zbierać. Jestem umówiona. Zabiorę już od Ciebie Rose i dziękuję bardzo za opiekę.
-Nie ma najmniejszego problemu. John ma w tym tygodniu nocny dyżur w szpitalu i miło jest z kimś dzielić wtedy te puste ściany, więc małą możesz podrzucać kiedy tylko chcesz.- tak, mogłam nie wspomnieć. John jest lekarzem i do bardzo dobrym lekarzem, który szczerze powiedziawszy zarobił tyle, że nie musi pracować, ale sprawia mu to niewiarygodną przyjemność. A poznali się z moja mamą o ironio na wyjeździe służbowym.- a z kim jestes umówiona? Niech zgadne z Niall'em. Między wami już wszystko dobrze?
-Nie tylko z nim ponieważ również z Martą i Louisem. I tak, jest dobrze, a można powiedzieć nawet bardzo dobrze, bo my znowu jesteśmy razem.
-Naprawdę?! To bardzo się cieszę kochanie, nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca, że nie jesteś dalej sama. To gdzie masz swojego blondyna, czemu nie ma go tutaj z nami?
-Oj mamuś on na prawdę chciał przyjść , ale Louis gdzieś go wyciągnął.
-Ja tam myślę, że po prostu się mnie bał- powiedział John siedzący na podłodze razem z Rose i układając klocki. Razem z mamą wybuchnęłyśmy śmiechem ponieważ ten mężczyzna jest typem człowieka , którego nie dość, że nie da się nie lubić to jeszcze nie da się go bać.
-tak, na pewno to przez Ciebie- odpowiedziałam i zaczęłam powoli zbierać swoje jak i Rose rzeczy.- chodź mała, idziemy się spotkać z wujkiem
-idziemy do Nialla? -zapytała mała,i na sam dźwięk tego imienia iskierki jej się zaświeciły w oczkach.
-tak kochanie idziemy do Nialla.

Po pożegnaniu weszłyśmy do taksówki aby pojechać na ustalone miejsce spotkania. Na miejscu byłyśmy wydawało by się mogło na czas a w okolicy nie widziałam nikogo znajomego. Usiadłyśmy na ławce a ja zaczęłam napawać się piękną pogodą. Wylegiwanie przerwał mi dzwonek telefonu, nie chętnie wyszukałam go w torebce i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-No hej Marta, coś się stało?
-Nie, nic się nie dzieje. Gdzie jesteś?
-na ławce nie daleko fontanny.
-a są z Tobą chłopaki?
-nie. Jestem tylko z Rose a nie mam pojęcia gdzie ich wywiało.
-no trudno to chodź tu do mnie. Jestem przy budce z lodami kilka metrów od ciebie. Tutaj usiądziemy i na tych głupków poczekamy.
-a więc idę.

Wzięłam małą za rączkę i powolnym krokiem pokierowałyśmy sie w stronę lodziarni. Coraz to bardziej sie zbliżając miałam wrażenie, że ktoś mi robi zdjęcia i nie myliłam się. Marta kucała przed chodnikiem i cykała nam zdjęcia. Ona to chyba w każdej sytuacji jest w stanie człowieka sfotografować. Pamiętam jej pracę konkursową dzięki której ją poznałam, była boska. Zresztą wszystkie zdjęcia u niej w pokoju nie gorsze. Nagle podbiegł do nas Niall. Najpierw złapał Rose i wziął ja na ręce a następnie wbił się w moje usta. Jeżeli jest to uwiecznione na aparacie czarnowłosej, będzie to chyba najsłodsze nasze zdjęcie.
-wariat- powiedziałam odrywając się od niego. Spletliśmy nasze palce i podeszliśmy do Marty i
Louisa.
-no i wszystko jasne- powiedziała dziewczyna charakterystycznie ruszając brwiami.
-Miałam Ci dzisiaj powiedzieć.
-Twój chłopak zrobił to w lepszy sposób.
Nawet nie wiecie jak miło w uszach zabrzmiało słowo " twój chłopak" miód dla duszy i serca.
Cała piątką zamówiliśmy lody i tak jak planowaliśmy poszliśmy na spacer w ciągu którego Marta zrobiła niezliczona ilość zdjęć. Najbardziej w jej sposobie fotografowania było to, że nie prosiła nas o pozy. Były to codzienne zdjęcia, jak idziemy, całujemy się, przytulamy. Coś niby normalnego, ale tak wyjątkowego jak mydlana bańka która może nagle się rozprysnąć.
-Dziewczyny mamy dla was niespodziankę- zaczął Louis i nagle atmosfera stała się troszkę ciężka.
-co to za niespodzianka?
-jak wam powiemy nie będzie to już niespodzianka. Teraz grzecznie pójdziecie do siebie do mieszkania, ty kochanie zostawisz tą księżniczkę mamie pod opiekę do jutra wieczór i za dwie godziny po was przyjeżdżamy- zarządził Niall.
-czy ty oszalałeś, nie mogę mamie zwalać jej na głowę- zaczęłam, ale Niall przerwał mój monolog pocałunkiem
-musisz- wymruczał.- my musimy iść. Macie dwie godziny.

dwie godziny później...

Razem z Martą po odstawieniu Rose do mamy i szybkim wytłumaczeniu jej całej sytuacji siedziałyśmy u mnie w pokoju jak na szpilkach. Czas im się kończył a właściwie skończył a nam po głowie chodziło dużo i chyba za wiele scenariuszy tego co oni wykombinowali, ale żaden z naszych pomysłów nie tłumaczył racjonalnie tego dlaczego wracamy dopiero jutro wieczorem.Z tego wszystkiego nie wiedziałyśmy jak mamy się ubrać, ale na szczęście chłopacy byli na tyle "kochani" , że napisali nam esemsa o treści " Marta ty musisz się wystroić a ty Nikki ubierz się elegancko"
Chciało mi się śmiać za każdym razem gdy tylko przypominała mi sie mina Marty po tym esemesie i po tym kiedy wcisnęłam ją w śliczną sukienkę w kolorze pudrowego różu. Do tego na nogi wcisnęłam się wysokie buty o tym samym kolorze i żakiet. Sama ubrałam czarne leginsy, białą koszulę z żakiecikiem i ćwiekami na niej. Na nogi założyłam strasznie wysokie buty, moje ulubione. Włosy tak samo jak Marta postawiłam rozpuszczone a jak chodzi o makijaż to postawiłam na coś bardziej wyrazistego niż na co dzień
- boże gdzie oni są- zaczęła Marta ale własnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-no to chyba oni.
Zeszłyśmy na dół i zobaczyłyśmy niesamowicie wystrojonego Louis'a w garniaku, zrobionymi włosami, nie poznałam go prawie. Niall tak jak mi zakomunikował zrobił ta samo ze sobą ubrał się po prostu elegancko. Miał na sobie czarne spodnie, tego samego koloru koszulę i marynarkę. Do tego oczywiście musiał założyć swoje białe adidasy bo inaczej by nie przeżył.
-Ślicznie wyglądacie- powiedział blondyn i mocno mnie objął w pasie- gotowe na niespodziankę? Mam nadzieję, że tak ponieważ muszę ci coś założyć na oczy- powiedziawszy to wyciągnął z kieszeni czarny kawałek materiału, który za pewnie miał zaraz wylądować na moich oczach.
-Oszaleliście- powiedziała moja przyjaciółka ale nie mając innego wyjścia tak samo jak ja zgodziła się aby owy materiał zagościł na naszych oczach.
Mocno przytuliłam się do Nialla, który teraz musiał mnie prowadzić gdzieś tam gdzie zmierzamy. Na schodach schodziliśmy jak paralitycy aż w końcu chłopcy sie zdenerwowali i po prostu wzięli nas na ręce następnie wsadzając do samochodu. Musieli wynająć szofera ponieważ oby dwoje  siedzieli z nami z tyłu bacznie sprawdzając czy nie podglądamy.
Po kilku dobrych minutach podróży nie wytrzymałam i musiałam się zapytać dokąd jedziemy.
-zabieramy was na kolację do pięknego miejsca a teraz nic więcej nie możecie wiedzieć.
Nie pozostało nam nic innego jak czekać, więc oparłam sie o tors blondyna napawając się jego zapachem a on delikatnie zataczał kółka na moich plecach.

Jakiś czas później..

-no moje drogie wychodzimy- zakomunikowali gdy nasz samochód w końcu sie zatrzymał. Gdy postawiłam nogi na ziemię usłyszałam charakterystyczny dla mnie hałas silników. Czy my jesteśmy?
-Niall- wyszeptałam do niego- musimy pogadać. Zatrzymaj się.-chłopak wykonał moja prośbę i zatrzymaliśmy się w miejscu. Słyszałam jak Marta z Louisem poszli dalej.-  czy my jesteśmy na lotnisku? CO jest grane, powiedz mi.
-ale obiecaj, że nie powiesz Marcie. Louis chciał żebym Ci powiedział, ale dopiero na miejscu.
-nie powiem, gadaj.
-Louis chce żeby Marta zamieszkała z nim z Londynie i własnie tam jedziemy.- cmoknął mnie w usta po czym nagle wziął na ręce i zaczął wchodzić po schodach, które juz całkowicie zatwierdziły mnie w przekonaniu, że jesteśmy na lotnisku a raczej już w samolocie. Gdy postawiono mnie na ziemi i zdjęto opaskę zobaczyłam wiele ludzi w ogromnym samolocie, patrzyli się na nas z zaciekawieniem, ale trochę tak jakby o wszystkim wiedzieli. Co jest grane. Wydaje mi się, że wszystko dobrze wiedzieli.
-Prosze państwa udało nam się!- krzyknął Louis, na co rozległy się gromkie brawa. Zmieszana usiadłam na swoim miejscu obok blondyna i zaczęłam się zastanawiać czy Marta się zgodzi, czy zostawi teraz swoje życie dla chłopaka, który i tak jeszcze będzie dużo podróżował. Słyszałam jak rozmawiają między sobą, ale chłopak nic jej nie powiedział. Nie miałam siły na nic i po prostu usnęłam.

Dwie godziny później...

Jesteśmy na miejscu. Udało nam sie odebrać jak to się okazało bagaże o których pojęcia z Martą nie miałyśmy pojęcia i wyszliśmy przed lotnisko. Jednak chwila, my nie jesteśmy w Londynie, poznałabym wszędzie własne miasto. Spojrzałam na Nialla a ten tylko się uśmiechnął. Pięknie. Nie mogę się go o nic zapytać ponieważ wiem, że i tak mi nie odpowie a Louis i Marta gdzieś wybyli, więc pozostało mi milczeć i iść z chłopakiem. Dopiero po przejechaniu paru kilometrów od lotniska zauważyłam, a raczej domyśliłam się gdzie jesteśmy. Piękne charakterystyczne kręte uliczki. Stare budynki, które dodawały uroki. Wysokie lampy, butiki przy drogach, zgiełk o tak późnej porze i ten język, tak obcy od naszego ojczystego a jednocześnie tak wdzięczny i miły w słuchaniu. Uczyłam się go kilka lat, ale nigdy nie miałam okazji zwiedzić  tego państwa, a co najważniejsze tego miasta. Paryż moi kochani, jestem w Paryżu. Taksówka wiozła nas przed siebie w jakieś wyznaczone miejsce a ja tylko napawałam się tymi niesamowitymi widokami. Niall przysunął się do mnie i delikatnie pocałował w szyję a następnie całusami zmierzał do moich ust. W końcu złączyliśmy się w pełnym namiętności i miłości pocałunku, w którym nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Uległam  a chłopak bezczelnie to wykorzystał wkładając dłonie pod materiał mojej zwiewnej koszuli. Przerwał nam taksówkarz o którym istnieniu całkowicie zapomniałam. Głupio mi się zrobiło i szybko odskoczyłam od blondyna. Mój chłopak się zaśmiał zapłacił taksówkarzowi i oboje wyszliśmy z pojazdu. To co zobaczyłam przytłoczyło mnie swoja pięknością. Staliśmy kilka naście metrów od samej wierzy Eiffela.
-Niall, to jest..- łzy napłynęły mi do oczu, a ten objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
-Nie musisz nic mówić.
-Ale ja chcę- stanęłam na przeciwko niego patrząc głęboko w oczy.- oboje wiemy, gdzie sie znajdujemy i że więcej możemy oboje się  tutaj nie znaleźć. Dlatego powiem to teraz tutaj. Kiedy się poznaliśmy nawet przez myśl mi nie przyszło, to , że będziesz dla mnie kimś tak niesamowicie ważnym. Wszystkie te złe i dobre wspomnienia z Tobą związane... ja nie zamieniłabym ich na żadne inne. Nigdy Ci tego nie powiedziałam, ale Kocham Cię Niall. Kochałam i będę kochać, obiecuję.- Wbiłam się w usta blondyna, który był kompletnie zszokowany tym co własnie usłyszał. Podczas pocałunku poczułam łzy na swoich policzkach ale nie były to moje łzy. Oderwałam się od niego i opuszkami palców starłam  spływające łzy- nie płacz Niall, teraz nie możesz płakać.
-To są łzy szczęścia. Czekałem na te słowa usłyszane z twoich ust ponad dwa lata i też Cie kocham, mam nadzieję, że tak już pozostanie. -ponownie połączyliśmy się w pocałunku, jednak teraz stosunkowo krótkim- teraz chodźmy do naszych zakochanych pod wierzą.
Spletliśmy dłonie i szybkim krokiem przeszliśmy te kilka metrów. Tam tak jak mówił Niall zastaliśmy Louisa i Martę, którzy podziwiali niesamowitość tego miejsca.
-No nareszcie jesteście-zaczął Louis.
-tak, może dowiemy sie o co chodzi- powiedziała co najmniej zirytowana Marta.
-Więc muszę wam cos powiedzieć. To ja wymyśliłem całą tę szopkę i jestem wdzięczny Niallowi, że mi w tym pomógł. Chcę wam dziewczyny podziękować za to, że jesteście w naszym życiu i za to, że wnosicie do niego tyle szczęscia. Tobie Nikki dziękuję za dawanie radości mojemu przyjacielowi, na początku nie było dobrze, małolaty zabawione w miłość, ale teraz jest na prawdę dobrze. Dziękuje, wiem, że jesteś wspaniała i wam sie uda. Tobie Niall dziękuję za to, że jesteś. A co do Ciebie Marta. To wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i ja .... Po prostu Cie kocham- po tych słowach Louis wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i uklęknął na jedno kolano przed czarnowłosą. Nie wierze, że Ci wariaci po to nas tutaj zaciągnęli. Widziałam jak łzy szczęścia. Mocniej przytuliłam się do Nialla i ze wzruszeniem w oczach patrzyłam jak moi przyjaciele się zaręczają.
Nie słyszałam dokładnie słów bruneta, ale wiedziałam co mówi. Obok nas zbiegło sie kilka zainteresowanych, którzy czekali na decyzję Marty, albo po prostu robili zdjęcia chłopakom, którzy jednak chcą lub nie chcąc są sławni.
-Marta! powiedz tak!- krzyknęła jedna z fanek. Wtedy moja przyjaciółka poczuła, że ma wsparcie nie tylko we mnie, Niallu, rodzicach , Louisie, ale co najważniejsze w ich fanach.
-Louisie Tomlinsonie- zaczęła z wielką powaga.- Będzie to dla zaszczytem móc zostać twoją zoną, więc tak, zgadzam się. - powiedziała i rzuciła sie chłopakowi na szyję, po czym złączyli się w pocałunku ta piekna chwila zostanie w naszych pamięciach na zawsze, ponieważ teraz jest na prawdę dobrze. A ja, może nie długo będę druhną?

______________________________________________________

Pewnie wiecie, że powoli to opowiadanie dobiega końca. Przykro mi, że tak mało komentarzy pod ostatnim postem, a co nie którzy twierdza, że jest ono nudne. Ale to chyba znak na to, że powinnam juz dłużej nie ciągnąc tej historii. Mam nadzieje, że wam się podoba i do zobaczenia. <3




wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 35 wujek Niall

*oczami Nikki *

Stałyśmy za sceną i przyglądałyśmy się tego jak nasi chłopcy bawią się i szaleją na scenie. Z czasem zapominałam o tym, co się wydarzyło jeszcze przed chwilą i bawiłam się świetnie, śpiewając i tańcząc razem z Martą. Chłopacy spisywali się dzielnie i jak zawsze rozruszali całą publiczność. Dziewczyny płakały, śpiewały z nimi i wołały ich imię. Ta piątka zwykłych chłopaków całkowicie zmienili życie tych dziewczyn, jestem z nich taka dumna. Nial biegał z gitarą co chwilę się na mnie patrzyć, a ja stałam jak zahipnotyzowana  patrząc na tego szalonego blondyna. Jednym z fragmentów show było odpowiadanie na pytania z twittera.  Chłopacy tańczyli, śmiali się i wygłupiali w sumie jak cały czas.Nagle na wielkim telebimie pokazało się pytanie : Czy jest tu z wami ktoś wyjątkowy?
-Ze mną jest ktoś, kto jest z nami tutaj rzadko. Kochana Dan jest za kulisami- powiedział, Liam, który jako pierwszy się odważył odpowiedzieć na to pytanie. Popatrzyłam na dziewczynę i ta uśmiechała się pokazując wszystkie swoje białe ząbki. Wyglądała ślicznie zauważyła mój wzrok i uśmiechnęła się do mnie. Zdziwiłam się, ale odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do słuchania chłopaków.
-Ze mną jak zawsze jest Perrie. Wspiera mnie od dawna- powiedział Malik, siedząc na głośniku. Troszkę mnie to zabolało, ale nie zwracałam uwagi.Przyszła pora na Louisa, który powiedział, że w tym mieście mieszka jego wielka miłość i powiedział, że to nie jest El. Na sali zrobiło się wielkie poruszenie, fanki nie wiedziały co o tym myśleć, a Marcie w oczach pojawiły się łzy.Nie dziwię się więc mocno przytuliłam przyjaciółkę.
-Ze mną też ktoś jest-zaczął Niall a mi serce podskoczyło aż do gardła. Czy on powie, że jesteśmy razem? Nie uzgadniając tego ze mną. Naprawdę się bałam.- A co najlepsze są dwie. Jedna z nich to wspaniała, śliczna brunetka. Rose chodź tu do mnie!-krzyknął Niall a ja zaczęłam szukać siostry, ale ta była już na scenie w rękach blondyna. Oby dwoje byli niesamowicie szczęśliwi.
-Rose, powiedz kto to jest?- pod usta mojej siostry Harry podstawił mikrofon, teraz mała może powiedzieć tak na prawdę wszystko na co tylko wpadnie a będzie o tym wiedział cały świat.
-To jest wujek Niall, chłopak mojej siostry- powiedziała a nam wszystkim opadła szczęka. Niall zaczął się śmiać, Harry coś gadać, a cała reszta stała jak wryta. Zayn patrzył się na mnie świdrującym wzrokiem, jakby chciał coś mi tym spojrzeniem zrobić. Niall postawił małą na ziemi a ta podbiegła do mnie. Show trwało dalej a ja.. ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nawet nie pochwaliłam siostry za to, że po raz pierwszy dobrze wypowiedziała imię chłopaka, teraz tylko byłam w stanie stać i patrzeć na blondyna.
Koncert się zakończył, chłopacy podziękowali wspaniałej publiczności i zeszli ze sceny z całym zespołem. Niall podszedł do mnie nic nie mówiąc i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, bo tak na prawdę nie miałam powodu aby się gniewać.
-Musimy porozmawiać- powiedział
-Ale ja nie mogę tutaj zostawić Rose.-zaczęłam wymigiwać się od tej rozmowy ponieważ wiedziałam czego ona będzie dotyczyć. Nas.
-Ja się nią zajmę a wy musicie pogadać- powiedziała Marta popychając mnie w stronę blondyna. W tej chwili miałam ochotę ją zabić, poćwiartować i spalić. Jednak wiedziałam, że robi to dla mnie abym sobie w końcu wszystko poukładała w życiu. Razem z Niallem wyszliśmy z długiego korytarza, gdzie kłębiło się pełno ludzi starając się znaleźć miejsce, gdzie będzie cicho. Dość długo szliśmy nie odzywając się do siebie, mijaliśmy  drzwi z różnymi napisami aż w końcu doszliśmy do wielkich metalowych drzwi z napisem " wyjście na dach" Popatrzeliśmy na siebie i z uśmiechem na ustach przeliśmy przez te drzwi, a ja się czułam jakbym wchodziła do innego świata. Usiedliśmy na ziemi ramię w ramię podpierając się plecami o zlodowaciały beton, który spowodował lekkie dreszcze na moim ciele. Podkurczyłam kolana pod sama brodę oplatając je dłońmi. Nie wiem czemu, ale to była moja pozycja obronna przed światem, kiedy nie chciałam kogoś do siebie dopuścić siadałam właśnie w tej pozycji.
-wiesz, po co Cie tutaj przyprowadziłem, prawda?-zaczął chłopak patrząc przed siebie mając jeden punkt utkwiony w jakimś nie dostrzeżonym przeze mnie punkcie. Postanowiłam zrobić to samo i wlepiłam oczy w jeden z gmachów budynku, który znajdował się kilka przecznic dalej.
-Wiem Niall, ale nie wiem co mogę Ci powiedzieć, nie wiem co chciałbyś usłyszeć.
-Prawdę, najlepiej prawdę Nikki-powiedział to tak smutnym głosem, że zachciało mi się płakać moje cało ciało zaczęło sie trząść nie tylko z powodu zimna, ale i dreszczu emocji, jakie w tym momencie przeze mnie przechodziły.Nic nie powiedziałam ponieważ nie mogłam, nie byłam w stanie nic powiedzieć, nawet pojedyncze literki nie chciały przechodzić przez wielką gulę jaka utknęła mi w gardle. Od dwóch lat o tym nie mówiłam, omijałam tematu jak ognia, a teraz temat siedzi obok mnie prosząc o wyjaśnienia. - wiesz, przez ten cały czas nie miałem żalu ani do Ciebie ani do Zayn'a ponieważ zdaję sobie sprawę kim on dla Ciebie jest, bądź kim był. Żal mi było, że nie dostałem od Ciebie żadnej wiadomości, nie powiedziałaś mi kogo wybierasz i czy mam u ciebie jeszcze jakieś szanse.- wyrzucił to z siebie niczym karabin maszynowy a do mnie dotarła informacja, doszedł przekaz informujący mnie o ty, że zachowałam się jak zimna suka, nie zważająca na uczucia innych.Przemogłam sie i postanowiłam powiedzieć chłopakowi prawdę na jaką zasługiwał.
-Przepraszam Niall, ja wiem, że źle się zachowałam. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogłeś nie chcieć mnie znać za to co Ci zrobiłam ale ty jednak mi pomogłeś i dziękuję Ci za to- zaczęłam a łzy pociekły mi po policzkach, jednak w ciagu dalszym nie odwracałam wzroku od gmachu budynku, czułam się jakbym mówiła do tych kilku ton cegieł a nie do chłopaka siedzącego obok. To pomagało mi się otworzyć-chciałeś prawdy o to ona, kiedy wróciliśmy z Grecji Zayn zadzwonił do mnie prosząc o spotkanie, zgodziłam sie i spotkałam się z chłopakiem u siebie w domu. Przyjechał nie wiem , po 20 minutach i kazał mi wybierać pomiędzy wami. Wtedy byłam pewna, że to ty jesteś tym jedynym, że to tylko ciebie chcę, ale on...on powiedział że muszę go pocałować i gdy to zrobiłam..-w tym momencie wybuchłam płaczem. Niall próbował mnie przytulić, ale jeszcze mocniej przytuliłam do siebie własne kolana- to nie powinno tak być Niall, wszystko spieprzyłam, jak zawsze. Ciągłe kłótnie, Martin, Zayn. Gdyby nie on, wiem, że do dzisiaj tworzylibyśmy świetna parę. Jednak to ja tu zawiniłam, ja popadłam w nałóg, ja się zatraciłam w chłopaku, który mnie nie kochał. A wiesz co jest najgorsze? -Pierwszy raz postanowiłam spojrzeć blondynowi w twarz- najgorsze jest to, że straciłam osobę, którą kochałam. Tak, Ciebie Niall. To ty zawsze miałeś być przy mnie a dowiedziałam się o tym dopiero teraz, gdy wróciłeś, dopiero teraz gdy znów Cię pocałowałam, dopiero teraz...Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciał mnie znać. Naprawdę.
-głuptasie, pamiętasz co ci powiedziałem na lotnisku?- złapał moją twarz w dłonie ścierając opuszkami palców łzy, które mnożyły się na policzkach. Pokiwałam głową patrząc mu głęboko w niebieskie tęczówki.- To skoro pamiętasz, wiesz, że Cię teraz nie zostawię i wiedz, że chcę być tym kim powiedziała Rose. Chcę być twoim chłopakiem, przyjacielem, podporą.- musnął moje usta delikatnie uwalniając moje kolana od uścisku przybliżając się coraz bliżej mnie. Po chwili całowaliśmy się jak dwa spragnione miłości osamotnione osobniki, które nareszcie odnalazły tą właściwą stronę medalu. Chłopak masował moje plecy delikatnie językiem gładząc moje chropowate podniebienie. Podniebienie, idealna nazwa do mojego stanu, jednak ja czuję się jakbym była trzy metry nad niebem.

*oczami Marty*

Siedziałam sobie spokojnie z Rose w jednym z dużych pokoi, który za pewnie również pełnił rolę garderoby. Musiałam wytłumaczyć małej, że jej siostra wraz z jak to powiedziała wujkiem poszli porozmawiać a ona musi posiedzieć ze mną i Louisem. Louisem, którego właściwie tutaj z nami nie ma. Musiał załatwić jeszcze kilka spraw z chłopakami, przebrać się i coś czuję długo tłumacząc za to co powiedział. Fanki od dawna wiedziały, że mój chłopak nie jest z El, ale tak na prawdę nikt poza tymi najbliższymi nie wiedział z kim jest. Niektórzy spekulowali, że może to jakaś aktorka, modelka, piosenkarka. Czuję, że się mną rozczarują, gdy dowiedzą się, że jestem zwykłą dziewczyną, której pasja jest fotografowanie, chociaż i tego dawno nie robiłam, nie wiem dlaczego tak wyszło, ale dzisiaj to naprawię i zabiorę kilka osób na sesję, już nawet wiem kogo, ale muszę porozmawiać z Louisem. Rose bawiła się sama ze sobą biegając po całym pomieszczeniu lub skacząc po kanapach co chwila pytając się o jakieś pierdoły, które mąciły jej w główce. Spokojnie czytałam sobie gazetę, kiedy do pomieszczenia niczym huragan wpadł Louis prawie wyważając drzwi.
-Gdzie jest Niall?!-krzyknął przez co Rose aż podskoczyła i schowała się za kanapą.
-Nie krzycz idioto, widzisz, że jest tu dziecko- odpowiedziałam brunetowi przytulając dziewczynkę.
-Wiem, wiem. Przepraszam ale miał mi coś powiedzieć ważnego i go potrzebuję.Nie miałem czasu przed koncertem..
-Nie wpadłeś na to, że jest teraz z Nikki rozmawiając ? Może to jest ta ważna sytuacja?
-Kobieto, ty jak zawsze powiesz coś mądrego, a teraz siadaj- wskazał dłonią na kanapę i zamknął za sobą drzwi. Tak jak poprosił usiadłam na wielkim wypoczynku, który szczerze powiedziawszy przydałby mi się w mieszkaniu w którym kanapa nie jest za wygodna. Chłopak usiadł obok mnie a Rose dalej skakała na innej kanapie.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że w końcu powiedziałem światu prawdę o nas?
-Wariacie, oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że fanki jakoś mnie przyjmą. A postanowiłam, że pójdziemy jutro na sesję zdjęciową razem z Niall'em, Nikki i Rose. Co ty na to?
-Jestem bardzo za, a co ty na to żebym Cię teraz pocałował?-zapytał zbliżając swoja twarz powoli do mnie uśmiechając się przy tym niemiłosiernie.
-no czekaj niech no ja się tylko dobrze zastanowię-zaczęłam ale nie skończyłam ponieważ chłopak rzucił się na mnie całkowicie przywierając do oparcia kanapy. Jego usta od razu wylądowały na moich i się w nich zatraciły. Pocałunki z tych grzecznych przerodziły się w te łapczywe, pełne namiętności. Próbowałam przestać ponieważ dziecko jest w tym samym pokoju ale każda próba końca kończyła się nie powodzeniem. Aż tu nagle drzwi otworzyły się a w nich stali Niall z Nikki trzymający się za ręce. Czyli chyba wszystko dobrze.
-Boże Marta, zostawiam Ci dziecko na chwilę a wy tutaj zaraz byście byli rozebrani- powiedziała Nicole biorąc Rose na ręce. Wybuchłam przez te słowa śmiechem z powodu niewiarygodnie poważnej miny brunetki, jednak i ona po chwili unosiła się śmiechem.
-Czyli już wszystko z wami dobrze?-powiedział Louis schodząc ze mnie, co było mi na rękę i nie na rękę jednocześnie.
-Nawet bardzo, a teraz chyba będziemy się zbierać- powiedział Niall biorąc dziewczynkę na ręce. Wyglądali razem przesłodko, i jeszcze Rose dodawała uroku. Normalnie rodzinka jak się patrzy.
-My też chyba będziemy już uciekać- wstałam kierując sie w stronę wyjścia razem z przyjaciółmi. Wszystko nareszcie zaczyna sie układać i nikt nam tego nie zepsuje, mam nadzieje. Jednak wszyscy dobrze wiemy jacy są ludzie, gdy czegoś pragną zrobią wszystko aby to mieć, ale ja na szczęście również taka jestem i o tego chłopaka będę walczyć nawet z jego fankami.

*oczami Nikki*

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i całą trójką weszliśmy do samochodu Niall kierując się w stronę mojego mieszkania, taka miałam nadzieję ponieważ ze szczęścia nie miałam ochoty patrzeć na drogę i swój wzrok utkwiłam w blondynie dokładnie szczegółowo badając jego twarz. Od naszego pierwszego spotkania minęło na prawdę dużo czasu i jak mam wrażenie, że ja się specjalnie nie zmieniam tak on wręcz przeciwnie. Pamiętam pyzata twarzyczkę i za długie włosy z naszego  pierwszego spotkania w Nando's. Nie pomyślałabym wtedy, że to on będzie tym jedynym dla mnie, ale to był znak, że jednak los był nam przeznaczony już wtedy. Na drugim spotkaniu dopiero dokładnie widziałam jego oczy, ten błękit można powiedzieć od razu powalił mnie na kolana. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, które z upływem lat się nie zmienia. Zawsze jest tak samo kochające jak wtedy gdy był jeszcze nastolatkiem. Policzki, rysy twarzy, to wszystko rosło razem z nim nadając mu coraz to bardziej męskich i wyrazistych rysów.
-Co tak mi się przyglądasz?- powiedział przerywając ciszę w samochodzie. Dopiero wtedy zauważyłam, że Rose już śpi a my zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu.
-Niall, co ty robisz? Dlaczego się tutaj zatrzymaliśmy?
-Postanowiłem się zatrzymać by coś Ci pokazać, ale musimy wyjść a później zawieziemy Rose do twojej mamy, chcę ta noc spędzić z Tobą a teraz wychodzimy- powiedział  otwierając drzwi.Podążyłam za nim i pobiegłam za nim w stronę jakiegoś murku. Bez strachu złączyłam nasze dłonie i wtuliłam się w blondyna, sprawiając mu tym przyjemność.
-Chcę Ci coś pokazać, tak jak ławka była naszym miejscem w Londynie, tak to miejsce będzie nasze tutaj. Ale chcę abyś wiedziała coś, bo to jest ważne dla mnie i mam nadzieje kiedyś będzie ważne dla Ciebie.
To miejsce które Ci teraz pokażę będzie nasze, nie tylko ze względu na to, że teraz Ci je pokazuję. Pewnego dnia, gdy oboje będziemy gotowi oświadczę Ci się właśnie na tym mostku i wtedy będę oczekiwać tylko jednej odpowiedzi.- Po tych słowach podeszliśmy do kamiennego murku, na którym usiedliśmy a moim oczom ukazał się piękny mostek pomiędzy pnączami, drzewami, krzakami. Ciemność wieczoru dodawała temu miejscu piękna i tajemniczości. Popatrzyłam na nasze złączone dłonie a później na jego oczy, w których pojawiły się łzy. Wiem, że mówił szczerze i to jeszcze bardziej mnie wzruszyło. On teraz w jakiś niespotykany sposób wyznał mi swoja miłość, mówiąc jednocześnie, że jest ona tylko na teraz a na zawsze i ma w planach kiedyś stać się moim mężem i zyc ze mną do późnym lat starości.
-Obiecuję.- powiedziałam i mocniej ścisnęłam jego dłoń.- Obiecuję, że usłyszysz taką odpowiedź o jakiej marzysz, bo kocham Cię Niall zawsze kochałam i zawsze będę. Nic ani nikt na świecie nie może tego teraz zmienić.-pocałowałam go w usta i oparłam się głową o jego tors. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie. Niall zaczął nucić piosenkę mi cichutko do ucha.

Like all those days and weeks and months I tried to steal a kiss
And all those sleepless nights and daydreams where I pictured this
I’m just the underdog who finally got the girl
And I am not ashamed to tell it to the world


Truly, madly, deeply I am
Foolishly, completely falling
And somehow you kicked all my walls in
So baby say you’ll always keep me
Truly, madly, crazy, deeply in love with you
In love with you

(Wszystkie te dni, tygodnie i miesiące starałem się skraść pocałunek
I wszystkie te bezsenne noce, sny na jawie próbowałem to zobrazować,
Jestem po prostu słabeuszem, który wreszcie znalazł dziewczynę
I nie wstydzę się powiedzieć o tym światu
Prawdziwie, szalenie, głęboko. Jestem
Do granic możliwości, kompletnie zakochany
W jakiś sposób, zburzyłaś moje granice
Więc kochanie, powiedz że zawsze będziesz w tym trwać
Prawdziwie, bezrozumnie, szalenie, głęboko zakochany w Tobie
Zakochany w Tobie)

________________________________________________________________

Udało mi się napisać dość szybko ten rozdział i niezmiernie się cieszę z tego powodu. 
Udało mi się nawet idealnie dopasować tekst piosenki, który śpiewa Niall w piosence Truly, madly deeply do całej sytuacji w opowiadaniu.
Mam nadzieję, że sie podoba i 20 komentarzy to dla was prościzna, mam rację ?