wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 36



Kolejny piękny dzień zagościł na ulicach Nowego Jorku. Jeszcze przed rannymi godzinami szczytu słychać było popłoch na wielkich ulicach i chodnikach. Cywilizacja się rozwija a ludzie razem z nią,coraz to nowocześniejsze budynki, samochody, ubrania, domy. Człowiek lgnie do tego wszystkiego pragnąc coraz to więcej i więcej nie doceniając tego co ma. Gwara, piski, krzyki, to słychać na każdej najmniejszej krętej uliczce każdej dzielnicy tej wielkiej metropolii. Z jednej strony dzieci zbierają się aby już od samego rana bawić się z rówieśnikami, gdzie indziej zapracowani rodzice biegną do pracy po to aby wieczorem wrócić nie zdatnym do życia. Ktoś wraca z wczorajszej imprezy a jeszcze ktoś inny jest turystą, który zawsze marzył aby zobaczyć to miasto. Jedni się budzą inni kładą, jedni umierają inni się rodzą, tak już jest skonstruowany ten świat i nic ani nikt go nie zmieni na lepsze jedynie na gorsze ponieważ ludzie zatracają się w codziennej hegemoni życia. Życia, które nie sprawia już radości pojedynczym szarym jednostkom społeczeństwa. Już nawet na pozór rozradowana młodzież nie cieszy się życiem tak jak kiedyś, era telefonów, tabletów, komputerów całkowicie przysłoniła im jakikolwiek realny świat, który dla większości zaczyna i kończy się na imprezach.Można dziękować za jednostki, które cieszą się życiem i starają się z niego korzystać. Nasi bohaterowie, jeszcze młodzi ale już dorośli można powiedzieć, że korzystają z ostatków tej radości i za kilka lat również staną się szarymi jednostkami równie szarego społeczeństwa.
Nikki, Niall,Marta i Louis wraz z przyjaciółmi starają się zmierzać ze światem i jego przeciwnościami. Na razie radzą sobie świetnie, ale czy euforia zabawy, miłości i radości będzie trwała wiecznie?

*oczami Marty*

Piękny słoneczny dzień od samego rana tylko poprawiał mi humor, który i tak był boski. Dlaczego? To proste. Wszystko zaczęło wchodzić na właściwie a co najważniejsze stabilne tory. Mam pracę, mieszkanie we wspaniałym mieście przyjaciółkę a co najważniejsze miłość swojego życia, która wiem, że czuje do mnie to samo, a wczorajszy dzień jest tylko na tym dowodem. Razem z Louis'em postanowiliśmy zabrać naszych przyjaciół na jakiś spacer, zdjęcia, coś do jedzenia. A tak właściwie to ja na to wpadłam ponieważ strasznie dawno nie robiłam zdjęć a po drugie chcę się dowiedzieć co dokładnie jest pomiędzy Nikki a blondynem. Zadzwoniłam do przyjaciółki zaraz po przebudzeniu się i poinformowałam o naszych planach a jej jedynym zadaniem jest wyszykowanie siebie i Rose. Brunetka własnie odbierała siostrę od swojej mamy czyli małej nie było z nią całą noc, czyli był z nią Niall. Oj czeka nas długa poważna rozmowa. Nie no żartuję, my nie umiemy poważnie rozmawiać bo wszystkie nasze " poważne " rozmowy kończą się śmiechem. Louis pojechał do siebie jeszcze przed dziesiątą i tak jak ustaliliśmy o trzynastej spotykamy się w parku razem z pozostałymi. Nie wiedziałam o co do końca chodzi ponieważ chłopak zachowywał się dzisiaj strasznie dziwnie był lekko zestresowany i poddenerwowany. Wybiegł gdzieś jak poparzony o niczym mnie nie informując. Nie wnikam, wiem, że ma jakieś swoje sprawy, ja natomiast muszę sie przygotować do zdjęć. Chociaż w sumie nie siebie a aparat. Porządnie go wyczyściłam, naładowałam i zapakowałam kilka przydatnych obiektywów. Prawie gotowa usiadłam przed telewizorem czekając aż wybije 12:30 abym spokojnie mogła wyjść i na piechotę dojść do parku.

*Oczami Nialla*

- o której godzinie my mamy tam być ?- starałem się jakieś istotne informacje wyciągnąć od bruneta, który z samego rana wyciągnął mnie na miasto przez co nie mogłem iść z Nikki do jej mamy aby odebrać Rose, dobrze, że Marta zaproponowała wspólne wyjście to będę mógł znowu spędzić z nimi dużo czasu.
- coś około trzynastej  w parku, ale najpierw musimy załatwić to o czym Ci mówiłem w drodze i bilety.
-wiem, wiem. Bilety kto Ci pomoże to wybrać? Mam nadzieje, że jakaś dziewczyna bo wiesz , że mój gust do takich rzeczy nie jest zbyt wyszukany.
-tak wiem, wiem. Po prostu nie chciałem aby wyglądało to podejrzliwie, że sam idę do miasta a już nie daj boże na zakupy- zaśmiał się Louis i wbiegł do owego sklepu w którym jak się okazało czekała na nas Dan. Przywitaliśmy się z nią i podeszliśmy do lady. Jednak po dłuższej namowie uznaliśmy, że ja zamówię bilety aby wyrobić się przed trzynastą i o wszystkim powiedzieć Nikki. Pojechałem w wyznaczone miejsce i załatwiłem to co miałem załatwić po czym wróciłem do Louisa i brunetki. Wybrali coś tak niewiarygodnie boskiego, że aż mi opadła szczęka.

*oczami Nikki*

Siedziałam razem z Rose w mieszkaniu mamy razem z jej obecnym chłopakiem John'em. Bardzo polubiłam tego mężczyznę tym bardziej, że sprawia uśmiech na twarzy mojej rodzicielki. Nie które dzieci nie mogą znieść tego, że ich rodzice się rozstali, ale ja wyszłam z założenia, że to były po prostu różnice nie do pogodzenia i teraz wiedzie im się na prawdę lepiej. Oby dwoje ułożyli sobie życie z kimś kto dzieli ich pasje i poglądy i ja nie mam zamiaru tego w żaden sposób niszczyć. Rose pokochała moją mamę i o dziwo strasznie dobrze się ze sobą zaczęły dogadywać, ale kim moja mama tak właściwie dla niej jest? Nie znam określenia na taką osobę bo przecież nie są ze sobą w żaden możliwy sposób spokrewnione.  Rose postanowiła zwracać się do mojej mamy ciociu, i o na ten moment wystarcza a zobaczymy co to będzie za parę lat.
-kochanie chcesz może jeszcze kawy, a może ciasta? -zapytała moja mama, która szczerze powiedziawszy pod wpływem Johna zmieniła sie o sto osiemdziesiąt stopni. Dalej prowadzi biznesy i wyjeżdża na różne delegacje, ale zaczęła gotować, uśmiechać się i spędzać czas z rodziną.
-nie mamuś, ja sie właściwie zaraz muszę zbierać. Jestem umówiona. Zabiorę już od Ciebie Rose i dziękuję bardzo za opiekę.
-Nie ma najmniejszego problemu. John ma w tym tygodniu nocny dyżur w szpitalu i miło jest z kimś dzielić wtedy te puste ściany, więc małą możesz podrzucać kiedy tylko chcesz.- tak, mogłam nie wspomnieć. John jest lekarzem i do bardzo dobrym lekarzem, który szczerze powiedziawszy zarobił tyle, że nie musi pracować, ale sprawia mu to niewiarygodną przyjemność. A poznali się z moja mamą o ironio na wyjeździe służbowym.- a z kim jestes umówiona? Niech zgadne z Niall'em. Między wami już wszystko dobrze?
-Nie tylko z nim ponieważ również z Martą i Louisem. I tak, jest dobrze, a można powiedzieć nawet bardzo dobrze, bo my znowu jesteśmy razem.
-Naprawdę?! To bardzo się cieszę kochanie, nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca, że nie jesteś dalej sama. To gdzie masz swojego blondyna, czemu nie ma go tutaj z nami?
-Oj mamuś on na prawdę chciał przyjść , ale Louis gdzieś go wyciągnął.
-Ja tam myślę, że po prostu się mnie bał- powiedział John siedzący na podłodze razem z Rose i układając klocki. Razem z mamą wybuchnęłyśmy śmiechem ponieważ ten mężczyzna jest typem człowieka , którego nie dość, że nie da się nie lubić to jeszcze nie da się go bać.
-tak, na pewno to przez Ciebie- odpowiedziałam i zaczęłam powoli zbierać swoje jak i Rose rzeczy.- chodź mała, idziemy się spotkać z wujkiem
-idziemy do Nialla? -zapytała mała,i na sam dźwięk tego imienia iskierki jej się zaświeciły w oczkach.
-tak kochanie idziemy do Nialla.

Po pożegnaniu weszłyśmy do taksówki aby pojechać na ustalone miejsce spotkania. Na miejscu byłyśmy wydawało by się mogło na czas a w okolicy nie widziałam nikogo znajomego. Usiadłyśmy na ławce a ja zaczęłam napawać się piękną pogodą. Wylegiwanie przerwał mi dzwonek telefonu, nie chętnie wyszukałam go w torebce i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-No hej Marta, coś się stało?
-Nie, nic się nie dzieje. Gdzie jesteś?
-na ławce nie daleko fontanny.
-a są z Tobą chłopaki?
-nie. Jestem tylko z Rose a nie mam pojęcia gdzie ich wywiało.
-no trudno to chodź tu do mnie. Jestem przy budce z lodami kilka metrów od ciebie. Tutaj usiądziemy i na tych głupków poczekamy.
-a więc idę.

Wzięłam małą za rączkę i powolnym krokiem pokierowałyśmy sie w stronę lodziarni. Coraz to bardziej sie zbliżając miałam wrażenie, że ktoś mi robi zdjęcia i nie myliłam się. Marta kucała przed chodnikiem i cykała nam zdjęcia. Ona to chyba w każdej sytuacji jest w stanie człowieka sfotografować. Pamiętam jej pracę konkursową dzięki której ją poznałam, była boska. Zresztą wszystkie zdjęcia u niej w pokoju nie gorsze. Nagle podbiegł do nas Niall. Najpierw złapał Rose i wziął ja na ręce a następnie wbił się w moje usta. Jeżeli jest to uwiecznione na aparacie czarnowłosej, będzie to chyba najsłodsze nasze zdjęcie.
-wariat- powiedziałam odrywając się od niego. Spletliśmy nasze palce i podeszliśmy do Marty i
Louisa.
-no i wszystko jasne- powiedziała dziewczyna charakterystycznie ruszając brwiami.
-Miałam Ci dzisiaj powiedzieć.
-Twój chłopak zrobił to w lepszy sposób.
Nawet nie wiecie jak miło w uszach zabrzmiało słowo " twój chłopak" miód dla duszy i serca.
Cała piątką zamówiliśmy lody i tak jak planowaliśmy poszliśmy na spacer w ciągu którego Marta zrobiła niezliczona ilość zdjęć. Najbardziej w jej sposobie fotografowania było to, że nie prosiła nas o pozy. Były to codzienne zdjęcia, jak idziemy, całujemy się, przytulamy. Coś niby normalnego, ale tak wyjątkowego jak mydlana bańka która może nagle się rozprysnąć.
-Dziewczyny mamy dla was niespodziankę- zaczął Louis i nagle atmosfera stała się troszkę ciężka.
-co to za niespodzianka?
-jak wam powiemy nie będzie to już niespodzianka. Teraz grzecznie pójdziecie do siebie do mieszkania, ty kochanie zostawisz tą księżniczkę mamie pod opiekę do jutra wieczór i za dwie godziny po was przyjeżdżamy- zarządził Niall.
-czy ty oszalałeś, nie mogę mamie zwalać jej na głowę- zaczęłam, ale Niall przerwał mój monolog pocałunkiem
-musisz- wymruczał.- my musimy iść. Macie dwie godziny.

dwie godziny później...

Razem z Martą po odstawieniu Rose do mamy i szybkim wytłumaczeniu jej całej sytuacji siedziałyśmy u mnie w pokoju jak na szpilkach. Czas im się kończył a właściwie skończył a nam po głowie chodziło dużo i chyba za wiele scenariuszy tego co oni wykombinowali, ale żaden z naszych pomysłów nie tłumaczył racjonalnie tego dlaczego wracamy dopiero jutro wieczorem.Z tego wszystkiego nie wiedziałyśmy jak mamy się ubrać, ale na szczęście chłopacy byli na tyle "kochani" , że napisali nam esemsa o treści " Marta ty musisz się wystroić a ty Nikki ubierz się elegancko"
Chciało mi się śmiać za każdym razem gdy tylko przypominała mi sie mina Marty po tym esemesie i po tym kiedy wcisnęłam ją w śliczną sukienkę w kolorze pudrowego różu. Do tego na nogi wcisnęłam się wysokie buty o tym samym kolorze i żakiet. Sama ubrałam czarne leginsy, białą koszulę z żakiecikiem i ćwiekami na niej. Na nogi założyłam strasznie wysokie buty, moje ulubione. Włosy tak samo jak Marta postawiłam rozpuszczone a jak chodzi o makijaż to postawiłam na coś bardziej wyrazistego niż na co dzień
- boże gdzie oni są- zaczęła Marta ale własnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-no to chyba oni.
Zeszłyśmy na dół i zobaczyłyśmy niesamowicie wystrojonego Louis'a w garniaku, zrobionymi włosami, nie poznałam go prawie. Niall tak jak mi zakomunikował zrobił ta samo ze sobą ubrał się po prostu elegancko. Miał na sobie czarne spodnie, tego samego koloru koszulę i marynarkę. Do tego oczywiście musiał założyć swoje białe adidasy bo inaczej by nie przeżył.
-Ślicznie wyglądacie- powiedział blondyn i mocno mnie objął w pasie- gotowe na niespodziankę? Mam nadzieję, że tak ponieważ muszę ci coś założyć na oczy- powiedziawszy to wyciągnął z kieszeni czarny kawałek materiału, który za pewnie miał zaraz wylądować na moich oczach.
-Oszaleliście- powiedziała moja przyjaciółka ale nie mając innego wyjścia tak samo jak ja zgodziła się aby owy materiał zagościł na naszych oczach.
Mocno przytuliłam się do Nialla, który teraz musiał mnie prowadzić gdzieś tam gdzie zmierzamy. Na schodach schodziliśmy jak paralitycy aż w końcu chłopcy sie zdenerwowali i po prostu wzięli nas na ręce następnie wsadzając do samochodu. Musieli wynająć szofera ponieważ oby dwoje  siedzieli z nami z tyłu bacznie sprawdzając czy nie podglądamy.
Po kilku dobrych minutach podróży nie wytrzymałam i musiałam się zapytać dokąd jedziemy.
-zabieramy was na kolację do pięknego miejsca a teraz nic więcej nie możecie wiedzieć.
Nie pozostało nam nic innego jak czekać, więc oparłam sie o tors blondyna napawając się jego zapachem a on delikatnie zataczał kółka na moich plecach.

Jakiś czas później..

-no moje drogie wychodzimy- zakomunikowali gdy nasz samochód w końcu sie zatrzymał. Gdy postawiłam nogi na ziemię usłyszałam charakterystyczny dla mnie hałas silników. Czy my jesteśmy?
-Niall- wyszeptałam do niego- musimy pogadać. Zatrzymaj się.-chłopak wykonał moja prośbę i zatrzymaliśmy się w miejscu. Słyszałam jak Marta z Louisem poszli dalej.-  czy my jesteśmy na lotnisku? CO jest grane, powiedz mi.
-ale obiecaj, że nie powiesz Marcie. Louis chciał żebym Ci powiedział, ale dopiero na miejscu.
-nie powiem, gadaj.
-Louis chce żeby Marta zamieszkała z nim z Londynie i własnie tam jedziemy.- cmoknął mnie w usta po czym nagle wziął na ręce i zaczął wchodzić po schodach, które juz całkowicie zatwierdziły mnie w przekonaniu, że jesteśmy na lotnisku a raczej już w samolocie. Gdy postawiono mnie na ziemi i zdjęto opaskę zobaczyłam wiele ludzi w ogromnym samolocie, patrzyli się na nas z zaciekawieniem, ale trochę tak jakby o wszystkim wiedzieli. Co jest grane. Wydaje mi się, że wszystko dobrze wiedzieli.
-Prosze państwa udało nam się!- krzyknął Louis, na co rozległy się gromkie brawa. Zmieszana usiadłam na swoim miejscu obok blondyna i zaczęłam się zastanawiać czy Marta się zgodzi, czy zostawi teraz swoje życie dla chłopaka, który i tak jeszcze będzie dużo podróżował. Słyszałam jak rozmawiają między sobą, ale chłopak nic jej nie powiedział. Nie miałam siły na nic i po prostu usnęłam.

Dwie godziny później...

Jesteśmy na miejscu. Udało nam sie odebrać jak to się okazało bagaże o których pojęcia z Martą nie miałyśmy pojęcia i wyszliśmy przed lotnisko. Jednak chwila, my nie jesteśmy w Londynie, poznałabym wszędzie własne miasto. Spojrzałam na Nialla a ten tylko się uśmiechnął. Pięknie. Nie mogę się go o nic zapytać ponieważ wiem, że i tak mi nie odpowie a Louis i Marta gdzieś wybyli, więc pozostało mi milczeć i iść z chłopakiem. Dopiero po przejechaniu paru kilometrów od lotniska zauważyłam, a raczej domyśliłam się gdzie jesteśmy. Piękne charakterystyczne kręte uliczki. Stare budynki, które dodawały uroki. Wysokie lampy, butiki przy drogach, zgiełk o tak późnej porze i ten język, tak obcy od naszego ojczystego a jednocześnie tak wdzięczny i miły w słuchaniu. Uczyłam się go kilka lat, ale nigdy nie miałam okazji zwiedzić  tego państwa, a co najważniejsze tego miasta. Paryż moi kochani, jestem w Paryżu. Taksówka wiozła nas przed siebie w jakieś wyznaczone miejsce a ja tylko napawałam się tymi niesamowitymi widokami. Niall przysunął się do mnie i delikatnie pocałował w szyję a następnie całusami zmierzał do moich ust. W końcu złączyliśmy się w pełnym namiętności i miłości pocałunku, w którym nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Uległam  a chłopak bezczelnie to wykorzystał wkładając dłonie pod materiał mojej zwiewnej koszuli. Przerwał nam taksówkarz o którym istnieniu całkowicie zapomniałam. Głupio mi się zrobiło i szybko odskoczyłam od blondyna. Mój chłopak się zaśmiał zapłacił taksówkarzowi i oboje wyszliśmy z pojazdu. To co zobaczyłam przytłoczyło mnie swoja pięknością. Staliśmy kilka naście metrów od samej wierzy Eiffela.
-Niall, to jest..- łzy napłynęły mi do oczu, a ten objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
-Nie musisz nic mówić.
-Ale ja chcę- stanęłam na przeciwko niego patrząc głęboko w oczy.- oboje wiemy, gdzie sie znajdujemy i że więcej możemy oboje się  tutaj nie znaleźć. Dlatego powiem to teraz tutaj. Kiedy się poznaliśmy nawet przez myśl mi nie przyszło, to , że będziesz dla mnie kimś tak niesamowicie ważnym. Wszystkie te złe i dobre wspomnienia z Tobą związane... ja nie zamieniłabym ich na żadne inne. Nigdy Ci tego nie powiedziałam, ale Kocham Cię Niall. Kochałam i będę kochać, obiecuję.- Wbiłam się w usta blondyna, który był kompletnie zszokowany tym co własnie usłyszał. Podczas pocałunku poczułam łzy na swoich policzkach ale nie były to moje łzy. Oderwałam się od niego i opuszkami palców starłam  spływające łzy- nie płacz Niall, teraz nie możesz płakać.
-To są łzy szczęścia. Czekałem na te słowa usłyszane z twoich ust ponad dwa lata i też Cie kocham, mam nadzieję, że tak już pozostanie. -ponownie połączyliśmy się w pocałunku, jednak teraz stosunkowo krótkim- teraz chodźmy do naszych zakochanych pod wierzą.
Spletliśmy dłonie i szybkim krokiem przeszliśmy te kilka metrów. Tam tak jak mówił Niall zastaliśmy Louisa i Martę, którzy podziwiali niesamowitość tego miejsca.
-No nareszcie jesteście-zaczął Louis.
-tak, może dowiemy sie o co chodzi- powiedziała co najmniej zirytowana Marta.
-Więc muszę wam cos powiedzieć. To ja wymyśliłem całą tę szopkę i jestem wdzięczny Niallowi, że mi w tym pomógł. Chcę wam dziewczyny podziękować za to, że jesteście w naszym życiu i za to, że wnosicie do niego tyle szczęscia. Tobie Nikki dziękuję za dawanie radości mojemu przyjacielowi, na początku nie było dobrze, małolaty zabawione w miłość, ale teraz jest na prawdę dobrze. Dziękuje, wiem, że jesteś wspaniała i wam sie uda. Tobie Niall dziękuję za to, że jesteś. A co do Ciebie Marta. To wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i ja .... Po prostu Cie kocham- po tych słowach Louis wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i uklęknął na jedno kolano przed czarnowłosą. Nie wierze, że Ci wariaci po to nas tutaj zaciągnęli. Widziałam jak łzy szczęścia. Mocniej przytuliłam się do Nialla i ze wzruszeniem w oczach patrzyłam jak moi przyjaciele się zaręczają.
Nie słyszałam dokładnie słów bruneta, ale wiedziałam co mówi. Obok nas zbiegło sie kilka zainteresowanych, którzy czekali na decyzję Marty, albo po prostu robili zdjęcia chłopakom, którzy jednak chcą lub nie chcąc są sławni.
-Marta! powiedz tak!- krzyknęła jedna z fanek. Wtedy moja przyjaciółka poczuła, że ma wsparcie nie tylko we mnie, Niallu, rodzicach , Louisie, ale co najważniejsze w ich fanach.
-Louisie Tomlinsonie- zaczęła z wielką powaga.- Będzie to dla zaszczytem móc zostać twoją zoną, więc tak, zgadzam się. - powiedziała i rzuciła sie chłopakowi na szyję, po czym złączyli się w pocałunku ta piekna chwila zostanie w naszych pamięciach na zawsze, ponieważ teraz jest na prawdę dobrze. A ja, może nie długo będę druhną?

______________________________________________________

Pewnie wiecie, że powoli to opowiadanie dobiega końca. Przykro mi, że tak mało komentarzy pod ostatnim postem, a co nie którzy twierdza, że jest ono nudne. Ale to chyba znak na to, że powinnam juz dłużej nie ciągnąc tej historii. Mam nadzieje, że wam się podoba i do zobaczenia. <3




wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 35 wujek Niall

*oczami Nikki *

Stałyśmy za sceną i przyglądałyśmy się tego jak nasi chłopcy bawią się i szaleją na scenie. Z czasem zapominałam o tym, co się wydarzyło jeszcze przed chwilą i bawiłam się świetnie, śpiewając i tańcząc razem z Martą. Chłopacy spisywali się dzielnie i jak zawsze rozruszali całą publiczność. Dziewczyny płakały, śpiewały z nimi i wołały ich imię. Ta piątka zwykłych chłopaków całkowicie zmienili życie tych dziewczyn, jestem z nich taka dumna. Nial biegał z gitarą co chwilę się na mnie patrzyć, a ja stałam jak zahipnotyzowana  patrząc na tego szalonego blondyna. Jednym z fragmentów show było odpowiadanie na pytania z twittera.  Chłopacy tańczyli, śmiali się i wygłupiali w sumie jak cały czas.Nagle na wielkim telebimie pokazało się pytanie : Czy jest tu z wami ktoś wyjątkowy?
-Ze mną jest ktoś, kto jest z nami tutaj rzadko. Kochana Dan jest za kulisami- powiedział, Liam, który jako pierwszy się odważył odpowiedzieć na to pytanie. Popatrzyłam na dziewczynę i ta uśmiechała się pokazując wszystkie swoje białe ząbki. Wyglądała ślicznie zauważyła mój wzrok i uśmiechnęła się do mnie. Zdziwiłam się, ale odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do słuchania chłopaków.
-Ze mną jak zawsze jest Perrie. Wspiera mnie od dawna- powiedział Malik, siedząc na głośniku. Troszkę mnie to zabolało, ale nie zwracałam uwagi.Przyszła pora na Louisa, który powiedział, że w tym mieście mieszka jego wielka miłość i powiedział, że to nie jest El. Na sali zrobiło się wielkie poruszenie, fanki nie wiedziały co o tym myśleć, a Marcie w oczach pojawiły się łzy.Nie dziwię się więc mocno przytuliłam przyjaciółkę.
-Ze mną też ktoś jest-zaczął Niall a mi serce podskoczyło aż do gardła. Czy on powie, że jesteśmy razem? Nie uzgadniając tego ze mną. Naprawdę się bałam.- A co najlepsze są dwie. Jedna z nich to wspaniała, śliczna brunetka. Rose chodź tu do mnie!-krzyknął Niall a ja zaczęłam szukać siostry, ale ta była już na scenie w rękach blondyna. Oby dwoje byli niesamowicie szczęśliwi.
-Rose, powiedz kto to jest?- pod usta mojej siostry Harry podstawił mikrofon, teraz mała może powiedzieć tak na prawdę wszystko na co tylko wpadnie a będzie o tym wiedział cały świat.
-To jest wujek Niall, chłopak mojej siostry- powiedziała a nam wszystkim opadła szczęka. Niall zaczął się śmiać, Harry coś gadać, a cała reszta stała jak wryta. Zayn patrzył się na mnie świdrującym wzrokiem, jakby chciał coś mi tym spojrzeniem zrobić. Niall postawił małą na ziemi a ta podbiegła do mnie. Show trwało dalej a ja.. ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nawet nie pochwaliłam siostry za to, że po raz pierwszy dobrze wypowiedziała imię chłopaka, teraz tylko byłam w stanie stać i patrzeć na blondyna.
Koncert się zakończył, chłopacy podziękowali wspaniałej publiczności i zeszli ze sceny z całym zespołem. Niall podszedł do mnie nic nie mówiąc i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, bo tak na prawdę nie miałam powodu aby się gniewać.
-Musimy porozmawiać- powiedział
-Ale ja nie mogę tutaj zostawić Rose.-zaczęłam wymigiwać się od tej rozmowy ponieważ wiedziałam czego ona będzie dotyczyć. Nas.
-Ja się nią zajmę a wy musicie pogadać- powiedziała Marta popychając mnie w stronę blondyna. W tej chwili miałam ochotę ją zabić, poćwiartować i spalić. Jednak wiedziałam, że robi to dla mnie abym sobie w końcu wszystko poukładała w życiu. Razem z Niallem wyszliśmy z długiego korytarza, gdzie kłębiło się pełno ludzi starając się znaleźć miejsce, gdzie będzie cicho. Dość długo szliśmy nie odzywając się do siebie, mijaliśmy  drzwi z różnymi napisami aż w końcu doszliśmy do wielkich metalowych drzwi z napisem " wyjście na dach" Popatrzeliśmy na siebie i z uśmiechem na ustach przeliśmy przez te drzwi, a ja się czułam jakbym wchodziła do innego świata. Usiedliśmy na ziemi ramię w ramię podpierając się plecami o zlodowaciały beton, który spowodował lekkie dreszcze na moim ciele. Podkurczyłam kolana pod sama brodę oplatając je dłońmi. Nie wiem czemu, ale to była moja pozycja obronna przed światem, kiedy nie chciałam kogoś do siebie dopuścić siadałam właśnie w tej pozycji.
-wiesz, po co Cie tutaj przyprowadziłem, prawda?-zaczął chłopak patrząc przed siebie mając jeden punkt utkwiony w jakimś nie dostrzeżonym przeze mnie punkcie. Postanowiłam zrobić to samo i wlepiłam oczy w jeden z gmachów budynku, który znajdował się kilka przecznic dalej.
-Wiem Niall, ale nie wiem co mogę Ci powiedzieć, nie wiem co chciałbyś usłyszeć.
-Prawdę, najlepiej prawdę Nikki-powiedział to tak smutnym głosem, że zachciało mi się płakać moje cało ciało zaczęło sie trząść nie tylko z powodu zimna, ale i dreszczu emocji, jakie w tym momencie przeze mnie przechodziły.Nic nie powiedziałam ponieważ nie mogłam, nie byłam w stanie nic powiedzieć, nawet pojedyncze literki nie chciały przechodzić przez wielką gulę jaka utknęła mi w gardle. Od dwóch lat o tym nie mówiłam, omijałam tematu jak ognia, a teraz temat siedzi obok mnie prosząc o wyjaśnienia. - wiesz, przez ten cały czas nie miałem żalu ani do Ciebie ani do Zayn'a ponieważ zdaję sobie sprawę kim on dla Ciebie jest, bądź kim był. Żal mi było, że nie dostałem od Ciebie żadnej wiadomości, nie powiedziałaś mi kogo wybierasz i czy mam u ciebie jeszcze jakieś szanse.- wyrzucił to z siebie niczym karabin maszynowy a do mnie dotarła informacja, doszedł przekaz informujący mnie o ty, że zachowałam się jak zimna suka, nie zważająca na uczucia innych.Przemogłam sie i postanowiłam powiedzieć chłopakowi prawdę na jaką zasługiwał.
-Przepraszam Niall, ja wiem, że źle się zachowałam. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogłeś nie chcieć mnie znać za to co Ci zrobiłam ale ty jednak mi pomogłeś i dziękuję Ci za to- zaczęłam a łzy pociekły mi po policzkach, jednak w ciagu dalszym nie odwracałam wzroku od gmachu budynku, czułam się jakbym mówiła do tych kilku ton cegieł a nie do chłopaka siedzącego obok. To pomagało mi się otworzyć-chciałeś prawdy o to ona, kiedy wróciliśmy z Grecji Zayn zadzwonił do mnie prosząc o spotkanie, zgodziłam sie i spotkałam się z chłopakiem u siebie w domu. Przyjechał nie wiem , po 20 minutach i kazał mi wybierać pomiędzy wami. Wtedy byłam pewna, że to ty jesteś tym jedynym, że to tylko ciebie chcę, ale on...on powiedział że muszę go pocałować i gdy to zrobiłam..-w tym momencie wybuchłam płaczem. Niall próbował mnie przytulić, ale jeszcze mocniej przytuliłam do siebie własne kolana- to nie powinno tak być Niall, wszystko spieprzyłam, jak zawsze. Ciągłe kłótnie, Martin, Zayn. Gdyby nie on, wiem, że do dzisiaj tworzylibyśmy świetna parę. Jednak to ja tu zawiniłam, ja popadłam w nałóg, ja się zatraciłam w chłopaku, który mnie nie kochał. A wiesz co jest najgorsze? -Pierwszy raz postanowiłam spojrzeć blondynowi w twarz- najgorsze jest to, że straciłam osobę, którą kochałam. Tak, Ciebie Niall. To ty zawsze miałeś być przy mnie a dowiedziałam się o tym dopiero teraz, gdy wróciłeś, dopiero teraz gdy znów Cię pocałowałam, dopiero teraz...Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciał mnie znać. Naprawdę.
-głuptasie, pamiętasz co ci powiedziałem na lotnisku?- złapał moją twarz w dłonie ścierając opuszkami palców łzy, które mnożyły się na policzkach. Pokiwałam głową patrząc mu głęboko w niebieskie tęczówki.- To skoro pamiętasz, wiesz, że Cię teraz nie zostawię i wiedz, że chcę być tym kim powiedziała Rose. Chcę być twoim chłopakiem, przyjacielem, podporą.- musnął moje usta delikatnie uwalniając moje kolana od uścisku przybliżając się coraz bliżej mnie. Po chwili całowaliśmy się jak dwa spragnione miłości osamotnione osobniki, które nareszcie odnalazły tą właściwą stronę medalu. Chłopak masował moje plecy delikatnie językiem gładząc moje chropowate podniebienie. Podniebienie, idealna nazwa do mojego stanu, jednak ja czuję się jakbym była trzy metry nad niebem.

*oczami Marty*

Siedziałam sobie spokojnie z Rose w jednym z dużych pokoi, który za pewnie również pełnił rolę garderoby. Musiałam wytłumaczyć małej, że jej siostra wraz z jak to powiedziała wujkiem poszli porozmawiać a ona musi posiedzieć ze mną i Louisem. Louisem, którego właściwie tutaj z nami nie ma. Musiał załatwić jeszcze kilka spraw z chłopakami, przebrać się i coś czuję długo tłumacząc za to co powiedział. Fanki od dawna wiedziały, że mój chłopak nie jest z El, ale tak na prawdę nikt poza tymi najbliższymi nie wiedział z kim jest. Niektórzy spekulowali, że może to jakaś aktorka, modelka, piosenkarka. Czuję, że się mną rozczarują, gdy dowiedzą się, że jestem zwykłą dziewczyną, której pasja jest fotografowanie, chociaż i tego dawno nie robiłam, nie wiem dlaczego tak wyszło, ale dzisiaj to naprawię i zabiorę kilka osób na sesję, już nawet wiem kogo, ale muszę porozmawiać z Louisem. Rose bawiła się sama ze sobą biegając po całym pomieszczeniu lub skacząc po kanapach co chwila pytając się o jakieś pierdoły, które mąciły jej w główce. Spokojnie czytałam sobie gazetę, kiedy do pomieszczenia niczym huragan wpadł Louis prawie wyważając drzwi.
-Gdzie jest Niall?!-krzyknął przez co Rose aż podskoczyła i schowała się za kanapą.
-Nie krzycz idioto, widzisz, że jest tu dziecko- odpowiedziałam brunetowi przytulając dziewczynkę.
-Wiem, wiem. Przepraszam ale miał mi coś powiedzieć ważnego i go potrzebuję.Nie miałem czasu przed koncertem..
-Nie wpadłeś na to, że jest teraz z Nikki rozmawiając ? Może to jest ta ważna sytuacja?
-Kobieto, ty jak zawsze powiesz coś mądrego, a teraz siadaj- wskazał dłonią na kanapę i zamknął za sobą drzwi. Tak jak poprosił usiadłam na wielkim wypoczynku, który szczerze powiedziawszy przydałby mi się w mieszkaniu w którym kanapa nie jest za wygodna. Chłopak usiadł obok mnie a Rose dalej skakała na innej kanapie.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że w końcu powiedziałem światu prawdę o nas?
-Wariacie, oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że fanki jakoś mnie przyjmą. A postanowiłam, że pójdziemy jutro na sesję zdjęciową razem z Niall'em, Nikki i Rose. Co ty na to?
-Jestem bardzo za, a co ty na to żebym Cię teraz pocałował?-zapytał zbliżając swoja twarz powoli do mnie uśmiechając się przy tym niemiłosiernie.
-no czekaj niech no ja się tylko dobrze zastanowię-zaczęłam ale nie skończyłam ponieważ chłopak rzucił się na mnie całkowicie przywierając do oparcia kanapy. Jego usta od razu wylądowały na moich i się w nich zatraciły. Pocałunki z tych grzecznych przerodziły się w te łapczywe, pełne namiętności. Próbowałam przestać ponieważ dziecko jest w tym samym pokoju ale każda próba końca kończyła się nie powodzeniem. Aż tu nagle drzwi otworzyły się a w nich stali Niall z Nikki trzymający się za ręce. Czyli chyba wszystko dobrze.
-Boże Marta, zostawiam Ci dziecko na chwilę a wy tutaj zaraz byście byli rozebrani- powiedziała Nicole biorąc Rose na ręce. Wybuchłam przez te słowa śmiechem z powodu niewiarygodnie poważnej miny brunetki, jednak i ona po chwili unosiła się śmiechem.
-Czyli już wszystko z wami dobrze?-powiedział Louis schodząc ze mnie, co było mi na rękę i nie na rękę jednocześnie.
-Nawet bardzo, a teraz chyba będziemy się zbierać- powiedział Niall biorąc dziewczynkę na ręce. Wyglądali razem przesłodko, i jeszcze Rose dodawała uroku. Normalnie rodzinka jak się patrzy.
-My też chyba będziemy już uciekać- wstałam kierując sie w stronę wyjścia razem z przyjaciółmi. Wszystko nareszcie zaczyna sie układać i nikt nam tego nie zepsuje, mam nadzieje. Jednak wszyscy dobrze wiemy jacy są ludzie, gdy czegoś pragną zrobią wszystko aby to mieć, ale ja na szczęście również taka jestem i o tego chłopaka będę walczyć nawet z jego fankami.

*oczami Nikki*

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i całą trójką weszliśmy do samochodu Niall kierując się w stronę mojego mieszkania, taka miałam nadzieję ponieważ ze szczęścia nie miałam ochoty patrzeć na drogę i swój wzrok utkwiłam w blondynie dokładnie szczegółowo badając jego twarz. Od naszego pierwszego spotkania minęło na prawdę dużo czasu i jak mam wrażenie, że ja się specjalnie nie zmieniam tak on wręcz przeciwnie. Pamiętam pyzata twarzyczkę i za długie włosy z naszego  pierwszego spotkania w Nando's. Nie pomyślałabym wtedy, że to on będzie tym jedynym dla mnie, ale to był znak, że jednak los był nam przeznaczony już wtedy. Na drugim spotkaniu dopiero dokładnie widziałam jego oczy, ten błękit można powiedzieć od razu powalił mnie na kolana. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, które z upływem lat się nie zmienia. Zawsze jest tak samo kochające jak wtedy gdy był jeszcze nastolatkiem. Policzki, rysy twarzy, to wszystko rosło razem z nim nadając mu coraz to bardziej męskich i wyrazistych rysów.
-Co tak mi się przyglądasz?- powiedział przerywając ciszę w samochodzie. Dopiero wtedy zauważyłam, że Rose już śpi a my zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu.
-Niall, co ty robisz? Dlaczego się tutaj zatrzymaliśmy?
-Postanowiłem się zatrzymać by coś Ci pokazać, ale musimy wyjść a później zawieziemy Rose do twojej mamy, chcę ta noc spędzić z Tobą a teraz wychodzimy- powiedział  otwierając drzwi.Podążyłam za nim i pobiegłam za nim w stronę jakiegoś murku. Bez strachu złączyłam nasze dłonie i wtuliłam się w blondyna, sprawiając mu tym przyjemność.
-Chcę Ci coś pokazać, tak jak ławka była naszym miejscem w Londynie, tak to miejsce będzie nasze tutaj. Ale chcę abyś wiedziała coś, bo to jest ważne dla mnie i mam nadzieje kiedyś będzie ważne dla Ciebie.
To miejsce które Ci teraz pokażę będzie nasze, nie tylko ze względu na to, że teraz Ci je pokazuję. Pewnego dnia, gdy oboje będziemy gotowi oświadczę Ci się właśnie na tym mostku i wtedy będę oczekiwać tylko jednej odpowiedzi.- Po tych słowach podeszliśmy do kamiennego murku, na którym usiedliśmy a moim oczom ukazał się piękny mostek pomiędzy pnączami, drzewami, krzakami. Ciemność wieczoru dodawała temu miejscu piękna i tajemniczości. Popatrzyłam na nasze złączone dłonie a później na jego oczy, w których pojawiły się łzy. Wiem, że mówił szczerze i to jeszcze bardziej mnie wzruszyło. On teraz w jakiś niespotykany sposób wyznał mi swoja miłość, mówiąc jednocześnie, że jest ona tylko na teraz a na zawsze i ma w planach kiedyś stać się moim mężem i zyc ze mną do późnym lat starości.
-Obiecuję.- powiedziałam i mocniej ścisnęłam jego dłoń.- Obiecuję, że usłyszysz taką odpowiedź o jakiej marzysz, bo kocham Cię Niall zawsze kochałam i zawsze będę. Nic ani nikt na świecie nie może tego teraz zmienić.-pocałowałam go w usta i oparłam się głową o jego tors. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie. Niall zaczął nucić piosenkę mi cichutko do ucha.

Like all those days and weeks and months I tried to steal a kiss
And all those sleepless nights and daydreams where I pictured this
I’m just the underdog who finally got the girl
And I am not ashamed to tell it to the world


Truly, madly, deeply I am
Foolishly, completely falling
And somehow you kicked all my walls in
So baby say you’ll always keep me
Truly, madly, crazy, deeply in love with you
In love with you

(Wszystkie te dni, tygodnie i miesiące starałem się skraść pocałunek
I wszystkie te bezsenne noce, sny na jawie próbowałem to zobrazować,
Jestem po prostu słabeuszem, który wreszcie znalazł dziewczynę
I nie wstydzę się powiedzieć o tym światu
Prawdziwie, szalenie, głęboko. Jestem
Do granic możliwości, kompletnie zakochany
W jakiś sposób, zburzyłaś moje granice
Więc kochanie, powiedz że zawsze będziesz w tym trwać
Prawdziwie, bezrozumnie, szalenie, głęboko zakochany w Tobie
Zakochany w Tobie)

________________________________________________________________

Udało mi się napisać dość szybko ten rozdział i niezmiernie się cieszę z tego powodu. 
Udało mi się nawet idealnie dopasować tekst piosenki, który śpiewa Niall w piosence Truly, madly deeply do całej sytuacji w opowiadaniu.
Mam nadzieję, że sie podoba i 20 komentarzy to dla was prościzna, mam rację ?

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 34 brakowało mi mężczyzny obok

*oczami Nikki*

W środku nocy obudził mnie nie miłosierny krzyk. Jak poparzona szybko się podniosłam starając się namierzyć źródło krzyku, mając nadzieję, że nikomu nic się nie stało. Jak wielki był mój błąd gdy otworzywszy oczy zobaczyłam zapłakaną twarzyczkę mojej siostry. Szybkim ruchem wzięłam mała na ręce i starałam się uspokoić, nie wiedząc co robić, ani co najgorsze dlaczego mała tak strasznie płacze. Od mojego kołysania w ramionach Rose powoli przestawała płakać ale uspokoić dalej się nie mogła. Postanowiłam poczekać, aż się jeszcze troszkę opanuje i będę mogła się jej o coś zapytać. Byłam zszokowana, że Niall, który słodko spał pomiędzy nami się jeszcze nie obudził, ale mam wrażenie, że zaraz to nastąpi ponieważ zaczął się wiercić. Czuję się trochę jakbym miała dwójkę dzieci o które muszę zadbać. Mała już się uspokoiła i postanowiłam wypytać dziewczynkę co się stało.
-Kochanie, co się stało?- zapytałam gdy tylko dziewczynka złapała równomierny oddech i jej bicie serduszka się uspokoiło.
-Snilo mi sie, ze mialas wypadek. -powiedziała i rozpłakała się na nowo budząc tym samym blondyna, który zdezorientowany od razu usiadł rozglądając się dookoła. Gdy tylko zobaczył mnie jak kołyszę małą mocno mnie przytulił. Nie powiem, było to bardzo przyjemne, a strasznie brakowało mi przez ostatnie lata mężczyzny obok. Tak, ten blondyn którego poznałam w 2009 roku w Nando's z przy długimi włosami jest teraz mężczyzną, którego mi brakowało.
-Miała sen, że miałam wypadek i nie może się uspokoić.-powiedziałam kołysząc mała, a moje dłonie odmawiały mi już posłuszeństwa. Chłopak to zauważył i wziął Rose ode mnie samemu trzymając ją w ramionach.
-Hej, mała- zaczął bardzo spokojnym tonem mówić do dziecka, szczerze powiedziawszy sama mogłam na to wpaść. Dalej przyglądałam się postępów Niall'a.- Zobacz, Nikki jest tutaj z nami. Spokojnie siedzi obok Ciebie razem ze mną. Obiecuję Ci mała, że nic jej się nie stanie. - Oczy mi się zaszkliły gdy usłyszałam te słowa w oczach pojawiły mi sie przysłowiowe szklanki łez. Ślicznie razem wyglądali, Niall zdecydowanie sprawdziłby się w roli ojca, jestem tego pewna.
-Obiecujesz?-Rose już całkowicie się uspokoiła, teraz musimy ją tylko z powrotem jakimś cudem uśpić. Jest czwarta w nocy, pewnie i tak około 7 już będzie na nogach.
-tak obiecuję, a teraz idź już spać i daj nam się wyspać a jutro czeka na Ciebie niespodzianka.
Nie miałam pojęcia o czym mówił chłopak, ale wolałam teraz sie nie pytać i jeszcze bardziej nie rozbudzać małej, która powoli ponownie odpływała do krain morfeusza.Zaniepokoił mnie jej sen, skąd u tak małej dziewczynki takie straszne sny, nie powinny jej dręczyć takie wydarzenia a już na pewno, nie gdy giną jej bliscy. Niezmiernie się cieszyłam, że Rose usnęła niemal w mgnieniu oka i jej przebudzenie nie trwało do samego rana.
-dziękuję Niall- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Poprosiłam go aby położył Rose na jej miejscu. Przykryłam dziewczynkę kołdrą i ucałowałam w czółko.Odwracałam sie właśnie na mój ulubiony bok, gdy poczułam oddech na swojej szyi. Momentalnie dostałam gęsiej skórki ponieważ wiedziałam do kogo ten oddech należy.
-wiesz, wydaje mi się, że za te dwa lata rozłąki i za dzisiejszą noc należy mi się troszkę więcej niż buziak w policzek.-ale z niego cwaniak, wie ze skoro raz go pocałowałam zrobię to i kolejny raz i jeszcze daje mi takie argumenty.Odwróciłam się do niego twarzą i złączyłam nasze usta. Na początku całowaliśmy się powoli. Chłopak podniósł się na łokciach i leżał nade mną, to w nim lubiłam. Tą delikatność, która w stosunku do mnie emanował i nie starał się na siłę do mnie dobierać. Oderwałam się od tych jego malinowych, rozpalonych ust i spojrzałam głęboko w oczy.
-Co to za niespodzianka dla Rose jutro?
-To nie tylko dla niej. Ciebie też w to wplątuję, ale dowiesz się dopiero jutro.

*oczami Marty*

Obudziłam się z przysłowiowym kacem mordercą. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie przez co nawet najmniejszy dźwięk za oknem przyprawiał mnie o zły humor. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie wypiłam dużo, można powiedzieć, że porównując ilości alkoholu jakie piłam kiedyś a  wczoraj to nic nie wypiłam, ale jednak dwa lata przerwy robią swoje. I głowa już nie ta, co kiedyś. Przypomniało mi się, jaka okropna byłam wczoraj dla Nikki, przyprowadzając Nialla zniszczyłam to nad czym pracowała cały ten czas, ale co ja miałam zrobić, kiedy chłopak tak bardzo prosił? Nie umiałam mu powiedzieć, nie znając prawdę jak chodzi o uczucia Nikki. Może i mi nigdy tego nie powiedziała, ale widziałam, że za nimi tęskni. Gdy tylko w radiu, telewizji leciała ich piosenka od razu przełączała automatycznie milknąc i zamykając się w sobie. Szczerze powiedziawszy mi też nie było łatwo przez ten długi czas rozstania z chłopakiem. Jednak miłość na odległość nie zawsze wychodzi, a najczęściej to po kilku miesiącach ludzie zmieniają się niewyobrażalnie i czasami wydaje się, że nie jesteś z tą samą osobą, z którą byłaś jeszcze kilka miesięcy temu. Bałam się tego, że już nigdy nie zobaczę Louisa, albo gdy go zobaczę nie poznam. Owszem zmienił się, jest przystojniejszy, posiada większą ilość tatuaży, jest jeszcze sławniejszy niż wtedy. Jest gwiazdą, która postanowiła postawić się wszystkim stawiając na nasz związek, który idzie w całkowicie dobrym kierunku.
-wiem, że nie śpisz- powiedział Louis stojący przy drzwiach łazienki. Odwróciwszy się zobaczyłam jeden z najpiękniejszych widoków jaki mogłam widzieć. Mój mężczyzna w samych spodenkach jeszcze z mokrymi włosami. Kiedyś, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce miałam wrażenie, że nikt mnie nie pokocha, ale może dlatego, że ja sama nie mogłam zaakceptować samej siebie? Nie umiałam sobie znaleźć odpowiedniego chłopaka, który by mnie nie zranił, a ranili mnie i to wielokrotnie wpędzając mnie w coraz większą depresję.  W Polsce jedynymi osobami z jakimi utrzymuję kontakt to moi rodzice, od reszty się odcięłam i nie żałuję. Teraz jestem tutaj w wielkim mieście snów, o którym kiedyś mogłam tylko pomarzyć. Przede mną stoi chłopak, którego kocham i który wiem, że mnie kocha. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego i nawet długie rozłąki nie zmienią mojego uczucia. - Co się tak mi przyglądasz?
-a co, nie mogę?
-no możesz, możesz. Wiesz mamy dzisiaj z chłopakami pierwszy koncert w stanach i mam nadzieję, że pójdziesz ze mną.-usiadł obok mnie całując w usta.
-oczywiście, że pójdę, nie mogłabym tego ominąć. A teraz pozwolisz, że ja pójdę sie wykąpać bo nie czuję się najlepiej po wczorajszym.
-dobrze, ja i tak muszę iść. Mamy konferencje prasową. Dam Ci znać po południu kiedy i gdzie ten koncert. Do zobaczenia kochanie.
Powiedział, zabrał koszulkę i wyszedł z mieszkania. A ja tak jak zapowiadałam poszłam do łazienki. Powoli ściągnęłam z siebie koszulkę i spodenki wchodząc pod prysznic. Tak jak zawsze na twarz nałożyłam maseczkę, dokładnie umyłam ciemne włosy a przede wszystkim się zrelaksowałam. Woda zawsze tak na mnie działała, relaksująco i kojąco i na te kilka chwil zapominałam o bożym świecie. Jednak teraz starałam się wymyślić co powiedzieć przyjaciółce, jak ją przeprosić. Z łazienki wyszłam po około trzydziestu minutach ponieważ musiałam jeszcze podsuszyć włosy. Na zegarze wybiła godzina dziesiąta kiedy wchodziłam po schodach na górę aby porozmawiać z Nikki. Miałam nadzieje, że dziewczyny już sie obudziłam więc jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyła jeszcze śpiącą Rose wtuloną do mojej przyjaciółki. Chciałam zamknąć drzwi, gdy usłyszałam głos dziewczyny.
-Niall to ty? - czy ja się nie przesłyszałam, czy ona właśnie powiedziała Niall? Nie wiem co tutaj się działo dzisiaj w nocy, ale wydaje mi się, że dużo skoro Nicole pierwsze słowa jakie wypowiedziała to o chłopaku.
-Nie, raczej nie przypominam go, ale jeżeli chcesz- powiedziałam, czym wywołałam śmiech na twarzy brunetki.- Co tu się dzisiaj w nocy działo?- usiadłam obok niej z zaciekawieniem się przyglądając jej uśmiechniętej buzi.
-A no wiesz... pogodziłam się z nim i on, jejku nie patrz się tak na mnie- powiedziała i zakryła twarz dłońmi.- no pocałowałam go i został na noc.
-O to mam nadzieje, że nie będziesz na mnie długo zła, za to.-powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Nie raczej nie. A raczej powinnam ci podziękować.Zapomnijmy najlepiej o tym, że się pokłóciłyśmy.
-Tak masz racje, a co to?- zobaczyłam na półce kopertę z jej imieniem. Podałam ją dziewczynie, której oczy zaświeciły się na sam widok owej koperty. Wiedziałam od kogo jest, ale byłam ciekawa co zawiera w środku.
-a więc o tym, mówił dzisiaj Rose. Idziemy na koncert chłopaków, ale nie możemy nic powiedzieć małej.
-no dobrze. Postaram się to zachować dla siebie. To chodźmy może coś zjeść?
Zeszłyśmy na dół i jak to miałyśmy w zwyczaju usiadłyśmy przy stole wyciągając wszystko co było w lodówce i jedząc to na co tylko miałyśmy ochotę. Uwielbiałam takie śniadania, bez żadnych zobowiązań, a tym bardziej, że nie jestem mistrzem kuchni. Lubię gotować, owszem ale nie zawsze wychodzi to tak jak powinno. Delikatnie próbowałam poruszyć temat Zayn'a, widziałam, że ją to męczy  i mam wrażenie, że nie będzie chciała iść na ten koncert. Co on jej powie? " Cześć Nikki, co tam"kiedy zaczęłam ten temat ona urwała go zmieniając na inny. No skoro nie chce na ten temat rozmawiać, nie będę jej zmuszać, tym bardziej, że znam ją bardzo dobrze, i wiem,  żeby ona powiedziała mi co czuje musi minąć na prawdę dużo czasu. Usłyszałyśmy jak ktoś schodzi po schodach i po chwili w rogu zobaczyłyśmy Rose. Szybko podeszła do Nikki wdrapując jej się na ręce.Słodko razem wyglądały, naprawdę. Nie dość, że jak dwie kropelki wody to jeszcze obie takie ładne.
-Nikki gdzie jest All?-domyśliłam się, że chodzi o Nialla.
-Kochanie, Niall musiał już iść, ale jeszcze dzisiaj go zobaczysz, chcesz coś zjeść?
-Ziupke
No to teraz Nikki będzie naszą kuchareczką, mała ma wymagania a nie będziemy codziennie chodzić po sklepach. Jednak ja musiałam ruszyć do akcji widząc jak ona zabiera sie do gotowania rosołu. Szlak mnie jasny brał gdy to widziałam. Dałam jej kilka wskazówek i zabrałam Rose do salonu i zaczęłyśmy oglądać bajki.

Dzień minął nam na prawdę szybko. Nie wychodziłyśmy z domu ponieważ najnormalniej w świecie nam się nie chciało.Siedziałyśmy w salonie bawiąc się z Rose i rozmawiając. W między czasie zadzwonił Louis mówiąc mi, że wejściówki takie same jak dostały Nikki i Rosalie dostane przy wejściu na arenę. Podobno strażnik mnie rozpozna i w puści do środka. Razem z Nikki zaczęłyśmy przygotowania. Ona z Rose poszły na górę a ja udałam się do swojego pokoju. Z początku nie wiedziałam w co się ubrać, idę na koncert więc wypadałoby trochę podkreślić swoją figurę. Stojąc przy szafie wygrzebałam dawno nie noszoną koszulkę z Jack'a Danielsa, moją ulubioną. Do tego postawiłam na rurki w czarno białe paski aby było mnie widać w tłumie, wysokie buty z ćwiekami, biżuterię i czarną torbę do której zapakowałam wszystkie potrzebne przedmioty.Zastanawiałam się nad makijażem ale postawiłam na wyrazistość. Mam świadomość tego, że możemy dzisiaj z Nikki spotkać ludzi z którymi ani ja ani ona nie wolimy utrzymywać kontaktu, a mocny makijaż poprawia moją samoocenę. Mocne czarne kreski już widniały przy moich oczach, dzięki czemu wydawały się całkowicie większa, a tusz dodał  jeszcze więcej objętości. Jasne policzki zaczerwieniłam różem a usta podkreśliłem czerwoną szminką. Włosy zostawiłam rozpuszczone z przodu łapiąc je bandanką. Gotowa popsikałam się perfumami i wyszłam z pokoju natrafiając na biegającą Rose w uroczej żółtej sukience, która podkreślała jej ciemne włoski już opadające na ramionka.
-A co ty tutaj już robisz?-zapytałam małej łapiąc ją na ręce.
-Siukam- odpowiedziała i wyrywała mi się z dłoni, zastanawiałam się czego ta mała kobiecinka może szukać. Więc i o to ją zapytałam. Ta chwilę się zastanowiła i powiedziała - siukam niespodzianki od Alla.
-Kochanie, wydaje mi się, że zaraz znajdziesz niespodziankę od Nialla. Ale musisz pośpieszyć swoją siostrę bo inaczej się spóźnimy.
Jak na szpilkach mała pobiegła na górę wołając swoją siostrę. Szczerze powiedziawszy zastanawiałam się jak dziewczyna się ubierze. Bo jednak na imprezie nie była dawno, dzisiaj jest wielki dzień jak chodzi o te sprawy. Wróciła do Nialla. Znaczy nie powiedziała mi tego, ale ja to wiem. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam ją stojąca na schodach. Miała na sobie różowe spodnie, które jeszcze bardziej ją wyszczuplały. Nie dość, że ta dziewczyna jest mega szczupła, to jeszcze te spodnie. Do tego miała dość wyzywającą prześwitującą koszulkę z której widać było stanik i chwilami również piersi. Całość dopełniła czarnymi, wysokimi conversami, a włosy zostawiła rozpuszczone tak aby żyły własnym życiem.
-żle wyglądam, przesadziłam- powiedziała brunetka, gdy zobaczyła moją minę i zaczęła się wracać na górę.
-nie debilu, wyglądasz świetnie, dziwię się, że masz płaskie buty, ale to dobrze, bo Rose. Martwiłam sie o ciebie, wiesz-powiedziałam podchodząc do przyjaciółki.
-wiem, muszę dać radę. Ale kto da radę jak nie my. Jak zobaczę, El, Lol, Perrie to chyba mnie kurwica weźmie
-No i za taką Nikki tęskniłam- przytuliłam dziewczynę i gotowe wyszłyśmy cała trójka z budynku wchodząc do wcześniej zamówionej taksówki..

*Oczami Nikki*

Stres zjadał mnie od środka, bałam się, że zgubię siostrę, bałam się, że coś jej się stanie, albo jakieś fanki coś jej zrobią. Ale tak na prawdę bałam się tego, że znowu ich zobaczę. Nie czuję się najlepiej z myślą, że z powrotem zobaczę, moją byłą przyjaciółkę, która się ode mnie odwróciła woląc nowe towarzystwo. Boję się zobaczyć Zayn'a, ale nie dlatego, że wciąż coś czuję ponieważ to jest oczywiste, boję się tego, że gdy on mnie zobaczy całkowicie olej,e będzie udawać, że się nie znamy, a Perrie od zawsze to ta jedyna. W brzuchu mi się przewracało całą drogę, a kiedy wyszłyśmy pod areną z samochodu, poczułam na sobie wzrok fanek, wiedziałam, że mnie pamiętają. Tak, to ja im swego czasu odbierałam idoli, a kiedy już się ode mnie uwolniły, wracam. Jak ich najgorszy koszmar. Dla pełnego bezpieczeństwa wzięłam Rose na ręce, wolałam uniknąć nie przyjemnych sytuacji. Czułam obok siebie Martę, dzięki której jeszcze nie zawróciłam.
Tak jak było wcześniej postanowione podeszłyśmy do ochroniarza, ja ze swoim biletem a Marta z przypomnieniem o tym, że musi wejść. Tak jak chłopacy mówili, zostałyśmy wpuszczeni bez żadnych większych przeszkód.
Krzyk, pisk, muzyka. Tylko to było słychać na korytarzach, które były kilka metrów od widowni. Szłyśmy przed siebie a mi serce waliło jak oszalałe, nie mogłam się uspokoić. Wiedziałam gdzie idę. Rose biegała między ludźmi z ochrony, którzy nieufnie na nas patrzyli. W końcu go zobaczyłam, stał sam rozmawiając z kimś, a jego śmiech roznosił się po całym pomieszczeniu.
-All- krzyknęła Rose i pobiegła do chłopaka. Ten odwrócił się w nasza stronę i złapał dziewczynkę na ręce. Wspominałam już, że bosko razem wyglądają? Im bliżej podchodziłam tym widziałam więcej osób. Marta delikatnie musnęła moją dłoń i pobiegła do Louis'a wbijając mu się w usta i wtedy to się stało.
Zayn. Stał tam, jak zawsze przystojny z delikatnym zarostem, jedną rękę opartą miał o ścianę a w drugiej trzymał papierosa. On się chyba nigdy nie zmieni. W moim sercu poczułam coś w rodzaju pustki, tak pustki. Bolało, ale wiedziałam, że się wyleczyłam. Wyleczyłam się z tego bólu, który czułam zaraz po naszym rozstaniu. Wyleczyłam się z nienawiści po tym co mi zrobił. Chłopacy ranią, traktują jak nic nie warta zabawkę, bawią się uczuciami, a my dziewczyny za bardzo się tym wszystkim przejmujemy, zamartwiamy. Miałam to samo. Ale teraz stoję tutaj podchodząc nie do chłopaka, który ranił i był toksyczny a do chłopaka, którego... no właśnie kocham ? Nie wiem jeszcze.
-Hej Nikki, fajnie , że jesteś- powiedział blondyn i uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Nie mogłam tego przegapić..- wtedy ktoś mi przerwał. Nie ktoś a raczej moja przyjaciółka, która juz się kłóciła i to z nikim innym jak EL.-Co tam się dzieje?- podbiegłam do Marty stając tym samym w centrum wszystkich. Czułam na sobie wzrok Zayn'a ale nic nie powiedział, udawał, że nie widzi, dobrze. Też moge uważać.
-a ty co uważasz się za lepszą?!- krzyczała El w twarz Marty. Nie wiem o co poszło, ale jak zwykle to może bywać o chłopaka, a Marta na pewno by sie o to kłóciła. -Co wy sobie wyobrażacie, przychodzicie tutaj jak do siebie i jeszcze mamy was przyjąć? Spieprzajcie- krzyczała była dziewczyna Louis'a.
-El, starczy to ja je zaprosiłem a tobie nic do tego bo to szybciej ty wyjdziesz niż one- krzyknął Louis.
-Co ona z Tobą zrobiła?!- dalej krzyczała EL.
-zaraz żebym ja czegoś nie zrobiła z Tobą- odezwała się Marta- a tak właściwie z twoja twarzyczką.
-Zostaw- odciągnęłam ją na bok, ale to nie uszło uwadze innych.
-o proszę, powróciła ta idealna, jak się masz? Jak widzisz, my dobrze bez Ciebie- powiedziała Perrie z chamskim uśmieszkiem przytulając się do Zayna.
-koniec tej gadki, zaraz wychodzimy- powiedział Niall odciągając mnie na bok kończąc całe zamieszanie.-Nikki, pamiętaj nie daj się zdenerwować, nie im. Jesteś tu dla mnie, Louisa, Harrego, Liama a nawet Zayna'a a nie dla dziewczyn. A ty mała- zwrócił się do Rose- pamiętaj o czym Ci mówiłem. Ta pokiwała głowa a Niall szybko pocałował mi usta i wbiegł na scenę jako pierwszy.
-O widzę, że wróciłaś do niego, skoro mnie straciłaś- usłyszałam nad uchem głos Zayn'a. Szczerze powiedziawszy przeszły mnie dreszcze. Ale obiecałam sobie być dzielna i tka też będę.
-A ty, co już zazdrosny? Uważaj, bo Perrie ci nie da w nocy jak będziesz ze mną rozmawiać- odpowiedziałam i podeszłam do Marty czekając na show, na które tutaj przyszłam.

____________________________________________

Jest i nowy rozdział ;) 
Nie wiem co mam tutaj pisać, więc powiem tyle, że kolejny będzie szybciej bo dopadła mnie wenka trochę.
Mam nadzieje, że wam się podoba i ponad 15 komentarzy będzie ;)
Kocham was, do usłyszenia <3



wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 33. Nawet nie wiesz jak ja tęskniłem

*oczami Nikki*

Niemiłosiernie się przestraszyłam gdy ktoś mnie złapał za ramiona. Szybkom ruchem mocniej przytuliłam Rose bojąc się, że może jej się coś stać i odwróciłam się do osoby, która mnie zaczepiła. Odwróciwszy się o mało się nie przewróciłam z powodu tego co zobaczyłam.
-Niall-wyszeptałam jakbym zobaczyła ducha, a przez chwile nawet tak sądziłam. Przez te dwa lata nie sądziłam, że znowu go zobaczę, że staniemy twarzą w twarz w naszym nowym życiu. Życiu, które miałam nadzieje układać bez niego. Zatkało mnie gdy ponownie zobaczyłam blondyna o tym samym ślicznym uśmiechu i radosnych oczach, jedyny drobny szczegół, który zwrócił moja uwagę to brak aparatu i włosy postawione na żel. Zmienił się tak samo jak ja, tak samo jak my wszyscy.
-Jejku Nikki, ale się zmieniłaś, wyładniałaś a myślałem, że to nie możliwe.- powiedział wlepiając się we mnie jak w obrazek.
-Dzięki Niall, wybacz ale my się już musimy zbierać.- powiedziałam wskazując na małą trzymana w dłoniach, która była już dość ciężka. Nie chciałam być nie miła dla chłopaka, ja po prostu nie chciałam drugi raz wchodzić do tej samej rzeki i zaczynać wszystkiego od początku. A do dzisiaj dzwonią mi w głowie Niall'a z ostatniego naszego spotkania w Londynie, pamiętam jak mnie zapewniał, że następnym razem nie pozwoli mi odejść, a ja własnie pragnę tego aby mi na to pozwolił.
-Czy to jest twoja? -Zapytał i widziałam jak ogniki radości w jego oczach gasną, czy on na prawdę pomyślał, że to jest moja córka? Czy jest aż tak do mnie podobna? A może powiem mu, że jestem matka i wtedy nie będe musiała sie martwić o to, że znowu zaplączę się w głupie relacje z blondynem. Nie, nie mogę kłamać, mała za kilka dni wróci do Londynu i wszystko wyszło by na jaw.
-Moja siostra Niall, siostra. Rose.
-śliczne imię. Jesteś bardzo podobna do siostry Rose, Jestem Niall. Wyciągnął rękę do dziewczynki, która nie pewnie lecz w końcu uścisnęła dłoń.
-Dziękuję- powiedziała jeszcze dość nie wyraźnie- Ni czy All może się ze mną bawić? - Słodko było słyszeć jak mała nie umie powiedzieć całych naszych imion, ale dałam sobie sprawę, że z początków naszych imion wychodzi Niall. Słodko.
-Nie kochanie, pójdziemy same pójdziemy, Niall na pewno ma inne zajęcia- powiedziałam i poszłam dalej, możecie pomyśleć, że zachowuję się jak dziecko, ale ja na prawdę nie chcę wracać do starych czasów i od nowa to wszystko przeżywać.
-Nie, dzisiaj mamy wolne,z chęcią z wami pójdę.- Chłopak nie chciał dać za wygrane, a mnie juz bolały ręce od trzymania Rose. Odłożyłam ją z powrotem na chodnik mocno ściskając rączkę.
-Niall, zrozum my sobie damy radę i musimy już iść same. - zaakcentowałam ostatnie słowo i odwróciłam się od blondyna jednak ten chwycił mnie za rękę. Gdy poczułam jego dotyk wróciły emocje i uczucie, które starałam się stłamsić przez dwa lata.
-Nie zostawiaj mnie ponownie, pamiętasz co Ci obiecałem. Nie pozwolę Ci teraz odejść.
- Nawet nie wiesz jakie ciężkie było dla mnie wyleczenie się z nałogu i przede wszystkim was? Teraz zjawiasz się  znikąd chcąc po raz kolejny zagościć w moim życiu i sercu. Nie mogę wchodzić drugi raz do tej samej rzeki.
Niall by mi cos odpowiedział, ale podbiegł do nas tłum fanów miażdżąc mnie a co najgorsze moją siostrę, która popłakała się ze strachu gdy tłum dziewczyn zaczął ją popychać aby tylko dostać się do blondyna . Wzięłam zapłakaną dziewczynkę na ręce i zaczęłam się przedzierać przez tłum.
-Nikki czekaj!-słyszałam krzyk Niallera.
-Widzisz co się dzieje gdy stoisz na ulicy, ja nie chcę brać w tym udziału, moja siostra też nie chce, spójrz na nią. - Wskazałam zapłakaną dziewczynkę przytuloną do mnie i ściskającą mnie za szyję.
Szybkim krokiem wycofałam się z całego zamieszania i postanowiłam wrócić do domu położyć małą spać na godzinkę ponieważ jest już wystarczająco zmęczona. Całą drogę musiałam ją uspokajać i w  końcu w taksówce mi usnęła i z ledwością wniosłam ją do budynku. Szłam do windy kiedy usłyszałam swoje imię. Odwróciwszy się zobaczyłam loczka biegnącego w moją stronę.
-Daj pomogę Ci- Wziął Rosalie z moich rąk za co byłam mu niezmiernie wdzięczna i w ciszy weszliśmy do windy.
-Niall dzwonił.- powiedział i zamilkł, byłam ciekawa czy na ty się skończy, a może Harry ma dla mnie jakąś gadkę, która miałaby za zadanie mnie umoralnić.
-A no widziałam się z nim dzisiaj- powiedziałam jakby od niechcenia przyciskając przycisk naszego piętra. Spojrzałam się na lokersa i uznałam, że ślicznie wygląda z dzieckiem na rękach, pasuje mu i to zdecydowanie.
-Powiedz mi czy ty jeszcze coś do niego czujesz?
-Oczywiście, ale zrozum mnie zbyt dużo czasu zajęło mi układanie sobie życia od nowa, bez niego bez was. Nie zrozum mnie źle ja po prostu nie chcę się znowu w to pakować.
-Rozumiem Cię Nicole bardzo dobrze, ale zrób to dla mnie i przemyśl to, on zasługuje na drugą szansę tym bardziej po tym co mu zrobiłaś z Zayn'em. Nie chcę Cię oceniać, ale przemyśl to.
Po tych słowach wyszliśmy z windy a ja zaczęłam się zastanawiać nad sensem słów chłopaka, może ma rację? Może powinnam dać mu szansę? Ale co będzie dalej? Nie chcę wracać do Londynu, tutaj jest idealnie a on nie zostanie w stanach ma karierę swoje życie. To jest zdecydowanie zły pomysł. Weszliśmy do pomieszczenia zastając w nim Martę, Louisa oraz Liam'a. Nic nie mówiąc zabrałam Rose z rąk loczka i poszłam z nią do sypialni zamykając za nami drzwi. Musiałam to wszystko przemyśleć. Położyłam dziewczynkę do łóżka ściągając jej buciki i płaszczyk. Przykryłam ją kocem ponieważ uznałam, że kołdra to będzie lekkim przegięciem na taka pogodę. Sama właśnie ściągałam sukienkę kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, pobiegłam po szlafrok, który szybko na siebie zarzuciłam otwierając drzwi za którymi stała Marta ze swoim chłopakiem.
-Hej Nikki idziesz z nami do klubu?
-Chyba sobie ze mnie żartujesz. Mam dziecko, dobrze wiesz, że od dwóch lat nie byłam w klubie a teraz z takim tekstem wylatujesz. Co oni z tobą robią?!- miałam żal do dziewczyny za to co zrobiła, nic mi nie powiedziała o przyjeździe chłopaków i gdybym nie przyszła wcześniej to pewnie bym o tym nie wiedziała. Chciała się spotkać z chłopakiem, super ale po co mieszka w to wszystkich dookoła.
-Pogadamy jak wrócimy, przepraszam- powiedziała i łapiąc Louis'a za rękę i wychodząc z pokoju.
Usiadłam na rogu łóżka i się załamałam, co ja mam zrobić? Zaczęły mi lecieć łzy, których nie mogłam powstrzymać, mój świat ponownie się rozpada i to znowu przez tych samych chłopaków. Może przesadzam, bo przecież jeszcze nic się nie stało. No właśnie, jeszcze. Boję się, że dopuszczając ich z powrotem do siebie ponownie będę cierpieć tak samo jak wtedy. Cieszę się, że jeszcze nie widziałam Zayn'a, miałam ochotę dać mu w twarz. Zbiera się do we mnie od pewnego czasu, że tak na prawdę to przez niego to wszystko tak się skończyło. Było nam dobrze, ja przynajmniej tak sądziłam, ale najwyraźniej mu nie wystarczałam. A jak się okazało Perrie jest dla niego idealna a tyle na nią gadał gdy był ze mną. Jak to jej nie kocha, jaka to ja jestem wyjątkowa. Wszystko minęło szybciej niż się tak na prawdę pojawiło. Nie mogę teraz o tym myśleć, nie mogę się za szybko załamywać.

Nie wiem o której godzinie usnęłam obok siostry ale nad ranem obudził mnie trzask drzwi, to pewnie Marta wchodziła do środka więc przewróciłam się na drugą stronę i z powrotem zamknęłam oczy.Jednak hałas nie ustępował a mnie się wydawało, że na dole jest więcej ludzi niż powinno. Wyszłam spod koca starając się nie obudzić malutkiej ubrałam szlafrok i zeszłam po cichu na dół. To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło i zdenerwowało. Marta razem z Louisem zalana była na umór a co najgorsze przyszedł z nimi Niall. Miałam nadzieję, że nie zauważą stojącej mnie na schodach, ale niestety nie miałam dzisiaj tyle szczęścia i zostałam zauważona przez pijaną dwójkę.
-Nikki chodź do nas!- krzyknął Louis.
-moglibyście być trochę ciszej, dziecko śpi na górze-skarciłam pijanego chłopaka.
-Przepraszamy, już idziemy do siebie- powiedziała moja przyjaciółka i zaciągnęła chłopaka do siebie. Dobrze, że mamy pokoje na innych piętrach i nie będą do mnie dochodzić wszystkie dźwięki z pokoju czarnowłosej. Zaczęłam się wycofywać gdy Niall złapał mnie za rękę.
-Proszę Nikki, pięć minut.
Nie mogłam oprzeć się jego niebieskim tęczówką i zgodziwszy się wyszliśmy na balkon przy moim pokoju. Mimo, że Rose spała bałam się ją zostawić samą chociaż na chwilkę i wolałam być jak najbliżej małej.Usiedliśmy na balkonie i nastała cisza. Widok przed nami był powalający. Nowy Jork całkowicie różni się od Londynu i mimo, że tyle tu mieszkam ciągle go podziwiam. Mimo ciepłych dni wieczory dalej są chłodne a teraz na dodatek jest wiecznie. Poczułam jak na moich nagich nogach pojawia się gęsie skórka. Niall jak automat ściągnął bluzę podając mi ją i mocno przytulając. Nie wyrywałam się, nie widziałam w sensu w odpychaniu go. Kobieta zmienna jest, prawda? Jutro pewnie znowu będę chciała trzymać go na dystans, ale nie teraz, nie w tej chwili.
-Tęskniłaś? -zapytał nagle.
-Każdego dnia.
-Dlaczego się nie odzywałaś?
-Bałam się Niall, po tym co tobie zrobiłam wolałam nie pakować się do twojego poukładanego życia.
-Czy ty nigdy nie zrozumiesz, że to życie bez Ciebie nigdy nie będzie poukładane? Nie umiem żyć bez Ciebie. Nawet nie wiesz jak ja bym chciała być twoim chłopakiem, nigdy nie pozwoliłbym Ci odejść- po tych słowach poczułam jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele i to nie z powodu tego, że chłopak mnie do siebie przytulił, ale z powodu właśnie wypowiedzianych przez niego słów. Wiedziałam, że blondyn jest materiałem na chłopaka, ale ja nie wiem czy jestem materiałem na jego dziewczynę. To trochę jak plakietki, które sa poprzyczepiane do ludzi. Chłopak ma plakietkę" uwaga obchodzić się delikatnie" a do mnie przylgnęła plakietka" uwaga, łamie serca, trzymać się z daleka".
-Wydaje mi się, że nie jestem dla Ciebie odpowiednia Niall- wyszeptałam nie odrywając wzroku od widoku przed nami, nie miałam teraz odwagi spojrzeć na blondyna.
-A co dla Ciebie znaczy " nieodpowiednia" możesz mi to wytłumaczyć?. Bo moim zdaniem jesteś jedyną odpowiednią dla mnie dziewczyną jaka istnieje.
Nie wytrzymałam i z moich oczu mimowolnie pociekły łzy. Czekałam aby usłyszeć te słowa dwa lata, codziennie myśląc o niebieskookim blondynie. A teraz on siedzi tutaj obok mnie, mówiąc to o czym marzyłam a ja ? Ja dorosłam i wiem, że tylko będę go krzywdzić.
-nieodpowiednia Niall- zaczęłam jednak łzy mi to uniemożliwiły i musiałam zrobić chwilową przerwę. - Nie chcę Cię ranić, a jak na razie tylko ranię ludzi.
-Masz racje, teraz mnie zraniłaś.- Chłopak zaczął wstawać a ja wiedziałam, że nie mogę pozwolic mu odejść. Gdy teraz wyjdzie przez te drzwi już nigdy go nie zobaczę a tego nie przeżyję. Boże, jaką ja jestem pieprzoną egoistką, która chce go trzymać jak najbliżej siebie nie pozwalając mu się do siebie za bardzo zbliżyć.
-Niall nie odchodź.
-To co mam zrobić?Nie chcesz mnie do siebie dopuścić, a kiedy chcę odejść mi nie pozwalasz. Kocham Cię, ale nie mogę tak żyć.
-Co mam zrobić żebyś został ze mną ? Nie mogę Cię stracić.
-Pocałuj mnie.
-Niall, wiesz, że..
-Pocałuj.
-Nie mogę.
-w takim razie muszę iść- chłopak podszedł do szklanych drzwi delikatnie je uchylając. Nie wiedziałam co zrobić, a wiedziałam, że czeka na mój ruch, jeden ruch, gest, który sprawi,  że będę mieć go z powrotem, ale nie wiem czy jestem gotowa. Nie wiem czy on jest gotowy. Co będzie jak zobaczę Zayn'a, rozlecę się na drobne kawałeczki wpadając na niego przy byle okazji. Widząc mulata z Perrie moje serce rozpadnie na milion malutkich kawałeczków, a wiem, że tylko Niall je pozbiera. Kocham ich. Kocham ich obu, każdy z nich ma w sobie coś bez czego nie mogę żyć. Jednak jeden z nich ze mnie zrezygnował a ja sama nie będę umiała zrezygnować z drugiego. Podeszłam do blondyna i złapałam jego rozpaloną twarz w dłonie spoglądając w oczy.
- obiecałeś mnie nie zostawiać, a ja mówiłam, że Cie kocham i nie kłamałam.- delikatnie  musnęłam jego usta. Od dwóch lat czekałam na ten moment, na ponowne zasmakowanie jego ust. Delikatnie przysunęłam się do chłopaka prosząc o więcej. Jego malinowe usta nie zamierzały przerywać i już po chwili nasze języki połączyły sie w namiętnym pocałunku. Nasz umysł, nasze języki, dłonie, ciała były siebie spragnione od dawna, ale dopiero po tak długiej rozłące to zrozumieliśmy.
Nasz pocałunek został przerwany przez odgłos otwieranych drzwi, popatrzeliśmy się na sprawcę a do dole z rozczochranych włosach i rączką w buzi stała Rose przyglądając nam się z ciekawością.
-Nicole, połoziś się ze mną?- zapytała podchodząc do mnie i podnosząc obie rączki do góry prosząc o wzięcie jej na rączki. Szybko odeszłam od chłopaka i już trzymałam mała na rączkach.
-chyba skończymy jutro- powiedziałam do blondyna, jednak ten nie zwracał na mnie uwagi i wpatrywał się we mnie i w moja siostrę jak w obrazek.
-ależ wy jesteście podobne. Rose, mogę się położyć z wami? -zapytał się małej czym szczerze powiedziawszy mnie przestraszył, nie wiem czy jestem gotowa na coś takiego. Dopiero się pogodziliśmy a on już chce się tak do mnie zbliżyć.
-Jak moja siostra nie będzie przez ciebie wiecej plakać to mozieś- powiedziała mocno się do mnie przytulając. Nie wiedziałam o co jej chodzi, czyżby dzisiaj gdy moje emocje w sypialni nie wytrzymały mała nie spałą i wszystko widziała? Widziała jak osoba, która powinna być dla niej wzorem się rozsypuje.
-Obiecuję, że nigdy więcej nie będę sprawcą łez na jej twarzy.
Powiedział i oboje weszliśmy do sypialni. Rose usnęła szybciej niż sądziliśmy i już po dziesięciu minutach była nie dożycia. Na początku leżała w środku ponieważ bałam się, że spadnie, jednak gdy mała usnęła na dobre, Niall wziął sprawy  w swoje ręce i przesunął mała pod samą ścianę samemu kładąc się obok mnie.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałem-powiedział całując moją szyję.
-Wiem, czekałam tyle samo.- Przytuliłam się do torsu chłopaka i odpłynęłam do krainy morfeusza.

___________________________________________
PRZEPRASZAM
przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale nie mam pomysłu na to opowiadanie.
Sądzę, że to dlatego, że wiem już jak je zakończę i ciągnięcie tego przestało mi sprawiać radość.
Coraz bardziej to opowiadanie staje sie dla mnie nudne, a przekonuję się o tym jeszcze tak mała ilością komentarzy. :(

Jeżeli macie tt i zechcielibyście mi poświęcić chwilkę to proszę o RT przy tym tweecie: https://twitter.com/you_are_cute_/status/331753915215409152


środa, 1 maja 2013

Rozdział 32. Ja chyba o czymś nie wiem.

*oczami Nikki*

Dojechałam do mieszkania, które zamieszkuję razem z Martą w jednym z wieżowców Nowego Jorku. Mieszkamy tam od nie dawna, jesteśmy dorosłe więc postanowiłyśmy zdać się na własną rękę. I nie, nie zostawiłam mamy samej. Ona tak samo jak ja zaczęła od nowa, od początku. Zapomniała o ojcu i teraz układa sobie życie z nowym mężczyzną, a my nie chciałyśmy plątać im się pod nogami. Stałam w windzie naciskając cyferkę piętnastego piętra gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Szybko zaczęłam szukać mojej zguby w torebce, minęło sporo czasu zanim go odnalazłam, ale na szczęście rozmówca dzwonił dalej. Sprawnym ruchem odebrałam połączenia.
-Hej córeczko, dzisiaj wielki dzień. Jak się czujesz? - dzwonił tato. Mogłam nie wspomnieć, ale podczas tych dwóch lat złapałam z nim naprawdę świetny kontakt. Odwiedzał mnie, dbał, rozumiał. A tego wtedy potrzebowałam, zrozumienia. Urodziło mu się dziecko, śliczna dziewczynka o imieniu Rosalie ma już prawie dwa latka i jest tak śliczna jak jej rodzice. Melanie- nowa dziewczyna mojego rodzica okazała się naprawdę świetną osobą, która traktowała mnie jak swoje dziecko, nigdy bym się tego po niej nie spodziewała. Jednak ludzie się zmieniają a ja jestem tego idealnym przykładem, trzeba tylko dać im szansę.
-Czuję się rewelacyjnie, właśnie jadę windą do mieszkania. Opowiadaj co u was.
-Oj kochanie, mała dale nam we znaki zarówno w dzień jak i w nocy. Strasznie mi przypomina Ciebie kiedy byłam malutka. Razem z Melanie planujemy jakąś podróż i szukamy dla Rose opiekunki..- Nie mogłam tego słuchać, jak to opiekunki?! Nie po to ma się starszą siostrę aby szukać opiekunki.
-tato jakbym mogła nakopałabym Ci do dupy przez telefon. Nie zgadzam się na żadną opiekunkę. Ja się nią z chęcią zajmę. Musisz tylko mi ją tutaj przywieść. I nie chcę słuchać sprzeciwów. Kiedy zamierzacie jechać? A najważniejsze to dokąd?
- Jesteś kochana, nie chcieliśmy Cię o to prosić. Za dwa dni mamy lot na Fiji. To mogę jutro z Rose do Ciebie przylecieć. Nie za szybko?
-Nie, skąd. Nie mogę się doczekać. A teraz tato muszę kończyć. Wchodzę właśnie do mieszkania. Do jutra.
-Pa córeczko. Trzymaj się.
Szczerze powiedziawszy mam teraz lepszy kontakt z rodzicami niż kiedy byłam mała lub przed dwoma laty. Widać, kto był problemem w tym domu, jednak nie mogę o tym teraz myśleć. Przekręciłam zamek i weszłam do środka. Słyszałam jak współlokatorka z kimś rozmawia, jednak nie widziałam w przed pokoju żadnych butów, co wskazywało na rozmowę skype. Powiesiłam torebkę oraz płaszcz na wieszaku, ściągnęłam buty i stanęłam w przejściu do salonu patrząc na przyjaciółkę, która jest prze szczęśliwa rozmawiając ze swoim chłopakiem. Po chwili mnie zauważyła i powiedziała do chłopaka, że musi kończyć, jednak jej zabroniłam, nie będzie kończyć rozmowy tylko dlatego, że przyszłam. Oni są na drugim końcu świata i jakoś wytrzymam słysząc głos jednego z nich. Usiadłam obok przyjaciółki przytulając się do niej i przywitałam się z Louisem. Brunet zdziwił się gdy mnie zobaczył ponieważ nie zawsze okazywałam entuzjazm gdy Marta z nim rozmawiała, pamiętam jak na początku miałam do niej wyrzuty, że z nim rozmawia wiedząc jakie to dla mnie ciężkie, jednak cieszyłam się, że się nie poddała i walczyła o swoje szczęście. Chwilę z nimi porozmawiałam i poszłam do siebie aby przygotować jakieś spanie dla mojej siostrzyczki. Znając ją jak i siebie i tak będziemy spać razem, jednak mała gdzieś się musi bawić a nie chcę aby robiła to w mojej sypialni. Na szczęście kupiliśmy to mieszkanie od pary z dzieckiem i od mojej sypialni wychodziły drzwi do kolejnego pokoju, które było mi do niczego potrzebne a teraz może zostać pokojem zabaw Rose. Przebrałam się w jakieś domowe dresy i zabrałam się za sprzątanie pokoiku. Umyłam wielkie okno oraz powycierałam wszystkie kurze jakie tu się zalęgły od czasu gdy ktoś tu ostatni raz zaglądał. Zostało tutaj kilka rzeczy po poprzednich właścicielach i na niewielkim różowym stoliku położyłam stos białych kartek oraz pudełko z kredkami. Resztę będę musiała dokupić, ale to już jutro wraz z siostra.

Resztę dnia spędziłam na rozmowie z przyjaciółką, która zachowywała się nieco dziwnie w stosunku do mnie. Normalnie ale inaczej niż zwykle jak gdyby coś ukrywała, a może ja jak zawsze przesadzam? Powiedziałam jej , że wychodzę jutro z domu o dość wcześniej porze ponieważ muszę załatwić kilka spraw. Wolałam nie wspominać, że przyjeżdża moja siostrzyczka, ale powiedziałam, że będziemy miały gościa. Martę interesowało tylko to o której wracam, trochę jakby od tego zależało jej życie. Później zjadłyśmy kolacje i poszłyśmy spać.

Następnego dnia tak jak zamierzałam wstałam o ósmej aby oby o dziewiątej być u rodzicielki. Ubrałam czarne cienkie rajstopy, wysokie buty, oraz kolorową sukienkę
. Wakacje w Nowym Jorku pogodą całkowicie nie przypominają wakacji w Londynie. Tutaj nie muszę aż tak martwic w co się ubrać bo zaraz może się rozpadać.Pogoda rzadko nas zaskakiwała za co byłam jej wdzięczna. Swoje pierwsze kroki skierowałam na drugi koniec miasta do mamy. Podróż tak jak planowałam zajęła mi czterdzieści minut. Nie zasiedziałam się u kobiety długo. Zamieniłyśmy kilka zdań i już się musiałam zbierać aby odebrać siostrę z lotniska. Obiecałam, że wpadnę razem z Rosalie jeżeli chce i już mnie nie było. Na lotnisku byłam za dziesięć dwunasta więc według planu za chwilę miałam zobaczyć się z mała. Niezmiernie się cieszyłam ponieważ stęskniłam się za dziewczynką, którą ostatnio widziałam na żywo pół roku temu. Usiadłam na jednym z krzesełek i czekałam na lądujący samolot. Mijały minuty a ja denerwowałam się coraz bardziej. A co jeżeli coś im się stało, a może był wypadek, a może pogoda nie pozwala im wylądować? Wszystkie złe scenariusze kłębiły mi się w głowi do póki nie ujrzałam lądującego brytyjskiego samolotu. Kamień spadł mi z serca i pobiegłam na przywitanie moich gości. Chwilę czekałam aż tato odbierze bagaż mojej nowej małej współlokatorki i już po kilku minutach szli w moja stronę. Jejku, ale ona jest już duża pomyślałam gdy ujrzałam siostrzyczkę. Mała na początku mnie nie zauważyła a nadmiar ludzi spowodował, że mocniej złapała rękę taty i chciała wejść do niego na ręce. Jednak ten ukucnął przy niej i wskazał jej palcem mnie wtedy zaczął się szał. Nigdy nie sądziłam, że taka mała dziewczynka może tak szybko
biegać.Jej zakłopotanie znikło a ta twarzy pojawił się śliczny uśmiech. Ciemne włoski słodko skakały gdy ta biegła w moją stronę aby się na mnie rzucić. Złapałam ja w ostatnim momencie i już po chwili mała tuliła się w moich objęciach. Z Rose na rękach podeszłam do taty dając mu buziaka w policzek.
-Rosalie zejdź z Nikki, widzisz jaka ona jest krucha nie utrzyma Cie.
-Oj tato dam sobie radę. Nie jestem taka słaba na jaką wyglądam. Wszystko dla niej zapakowałeś?-gestem dłoni wskazałam torbę, którą trzymał w dłoniach.
-Tak, mam nadzieję, że wszystko jest i mam nadzieje, że wiesz na co się piszesz.
-Damy sobie radę. Cieszę się, że to ja się nią zajmę a nie jakaś niania. Kiedy musisz wracać?
-Właściwie to już. Za dwadzieścia minut mam samolot do Londynu. Tylko zaniosę torbę do taksówki i was zostawiam.
Tak jak zamierzał tak zrobił i już po chwili razem z Rose siedziałyśmy  w żółtej taksówce kiedy zdałam sobie sprawę, że ja nie mam dla niej wózka. Nie wiem jak damy sobie radę na piechotę po tak wielkim mieście ale raczej innego wyjścia nie ma. Wchodziłam właśnie do mieszkania trzymając siostrzyczkę za rękę gdy usłyszałam dawno nie słyszany śmiech. Czy tu jest? Niemożliwe. Wzięłam dziewczynkę na ręce i zaniosłam torbę do swojego pokoju aby po chwili wejść do salonu. To co zobaczyłam całkowicie zbiło mnie z pantałyku. U mnie w pokoju na kanapie siedział Louis śmiejąc się i przytulając moją przyjaciółkę a obok niego siedział Harry. Gdy mnie zobaczyli z dzieckiem na rękach zaszła całkowita cisza. Czarnowłosa nie wiedziała co powiedzieć a chłopakom zrzedła mina, za pewnie pomyśleli, że to moje dziecko.
-Ja chyba o czymś nie wiem- powiedziałam patrząc na całą trójkę.
-Nicole, ja Ci wszystko wytłumaczę- zaczęła dziewczyna jednak nie miałam ochoty jej słuchać.
-Co mi wytłumaczysz? Że właśnie u mnie w mieszkaniu siedzi dwójka chłopaków o których chcę zapomnieć tak samo jak o ich przyjaciołach. Czy oni?
-Tak, też tu są, ale nie mówiliśmy im o spotkaniu z Marta.- Powiedział Harry wstając i się do mnie przytulając.- wszystko będzie dobrze wyszeptał mi do ucha.- a tak na marginesie wyładniałaś Nikki.
-Dzięki Harry. Wiecie co, by już chyba sobie pójdziemy, nie będziemy wam przeszkadzać.
-Gdzie idziemy?-zapytała moja siostrzyczka.
-Kochanie pójdziemy na spacer, może być? -zapytałam z wielkim uśmiechem na ustach aby dziecko nie pomyślało, że coś się stało.
Po tych słowach wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Co oni tu robię, po co tu przyjechali czy na prawdę ich misja jest zniszczenie mi życia po raz kolejny? Nie mogę na nich patrzeć, myśleć, słyszeć a tu nagle zastaję ich u siebie w domu.

*oczami Niall'a*

Szedłem właśnie razem z Liam'em do pobliskiej restauracji coś zjeść. Lot mnie tak zmęczył jak nigdy a tutaj maja na prawdę świetne jedzenie. Chłopaków gdzieś wcięło więc zostaliśmy tylko we dwójkę. Weszliśmy do knajpki i usiedliśmy przy stolikiem z widokiem na ulicę, gdy nagle przed oczami mignęła mi bardzo dobrze znana postać. Ale to nie możliwe. To jest zbyt duże miasto abyśmy mieli się tutaj spotkać.Co ja miałbym zrobić przy takim spotkaniu?
-Liam czy to jest możliwe, że wiesz spotkamy, sam wiesz kogo a wydaje mi się, że właśnie ją widziałem.
-Nie gadaj głupot. Tyle  tutaj dziewczyn, że nie wierzę, że spotkasz właśnie ją.
-Ale wiesz co jej obiecałem, że nie pozwolę jej odejść następnym razem.
-Jeszcze jej nie spotkałeś. Teraz lepiej coś zamów.
Chciałem nie patrzeć na ulice jednak nie mogłem i teraz nawet jedzenie mnie nie interesowało. Wiem, że ją widziałem, a od dwóch lat marzę o tym aby znowu ją zobaczyć. Dobrze wiem, że Louis mi nie powie, gdzie brunetka teraz mieszka a wie na pewno. Bo tam gdzie Marta tam i moja Nicole. Znowu ją widziałem, szła w kierunku parku, nie mogę pozwolić jej odejść. Powiedziałem Liam'owi, że muszę coś sprawdzić i żeby na mnie nie czekał i wybiegłem z knajpki. Nie zważając na przechodnich ani fanów biegłem za znajoma sylwetka. Dopiero po kilku minutach zauważyłem, że idzie z dzieckiem. Nie, to nie możliwe. Ona nie może mieć dziecka, obiecała, że nie zapomni, że dorośnie. Obiecała. Muszę z nią porozmawiać. Tak jak oceniałem wcześniej kierowała się do parku kiedy nagle dziewczynka idąca obok niej zaczęła płakać. Nikki wzięła ją na ręce jednak widziałem, że  daleko nie zajdzie z nią na rękach. Zawsze byłą krucha a teraz musiała iść z płaczącym dzieckiem na rękach. Dzieliło nas już około 20 metrów. Widziałem swoją szanse i podbiegłem do dziewczyny łapiąc ją za ramiona.

_________________________________________

Strasznie mi się ten rozdział nie podoba...
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy.
Liczę na komentarze ;)