sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 31. Nowy początek.


2 CZĘŚĆ 



Oczami Nikki 2 lata później…

Dzisiaj kończę moją terapię. Ostatni dzień żmudnego siedzenia w gabinecie Pani psycholog dobiega końca. Czy się cieszę? Bardzo, jednak chyba będę troszkę tęsknić. Jednak człowiek się przyzwyczaja do ludzi, do otoczenia, do nowego życia. A jak wyglądało moje życie przez te dwa lata? Różnie, raz pod górkę a raz z górki. Przez pierwszy miesiąc miałam czas buntowniczy, nie odzywałam się do swojej matki za to co zrobiła, za to, że zabrała mnie od chłopaka życia. Rozmawiałam tylko z Martą, jednak rozmową tego nazwać nie można. Raczej krótka wymiana zdań i owszem. Nowe miasto na początku mnie przytłaczało, może nie swoją wielkością, ale swoja całkowitą odmiennością od Londynu. Wieżowce, masa ludzi, miliony sklepów teoretycznie ten sam ale inny język. Coś co Brytyjczyk uznał by za obrazę u Amerykanina jest slangiem. Ludzie mieli problem ze zrozumieniem mnie, ponieważ ich zdaniem mówiłam ze zbyt dużym akcentem. Ich problem, nie mój.  Tygodnie mijały i moja złość również. Przestałam gniewać się na mamę i Martę za to, że mnie wywiozły z kraju, zrobiły to dla mnie. Ból również ustępował smutkowi, a smutek tęsknocie, o której z czasem zapomniałam. Myśl o Zayn’ie nachodziła mnie coraz rzadziej aż  w końcu przestałam o nim myśleć za dnia. Jedyne uczucie jakim  go darzyłam to nienawiść za to co mi zrobił, jednak i to uczucie z czasem przechodziło.  Zaczęłam chodzić na terapię u psychologa oraz odwyk. Czy było ciężko? Z początku. Nie sądziłam, że człowiek może tak szybko się uzależnić od narkotyków, alkoholu i papierosów. Ciężko było kiedy przychodził głód, nie chodzi mi o burczenie w brzuchu lecz silny nie do opanowania głód nikotynowy, który rozsadzał od środka człowieka i doprowadzał go na skraj. Wtedy byłam nie do zniesienia, wyżywałam się na wszystkim i wszystkich.  Wizyty u psychologa były uciążliwe, kobieta bardzo chciała abym jej o sobie opowiadała, o swoim życiu tym co robiłam czym się interesuje. Jakoś nie specjalnie chciałam się zwierzać obcej osobie, która mnie nawet nie zna a imię ma zapisane na dokumentach w razie potrzeby. Nie chęć do tego miejsca z czasem mijała  i przychodzenie tutaj było przyjemnością, dzięki której czułam, że robię coś dla siebie.. Czułam, że się oczyszczam ze wszystkich złych przeżyć i doznań jakie mnie spotkały a w pamięci zostają te najlepsze. Musiało minąć kilka miesięcy abym zrozumiała, że mam problem i tak, udało się. Zrozumiałam. Zaczęłam uczęszczać razem z przyjaciółką do tutejszej szkoły, która przygotowała mnie do zawodu jaki chciałabym w przyszłości wykonywać. Co do Marty, zmieniła się prawie tak samo jak ja. Przestała palić, a już na pewno przy mnie ponieważ wie, jaki ból mi to sprawia. Czasami czuję od niej zapach papierosów zmieszany z perfumami, jednak nie mam jej tego za złe. Czarnowłosa przestała prostować swoje długie włosy i teraz jej końcówki zdobią śliczne fale. Dziewczyna cały czas utrzymuje kontakt ze swoim chłopakiem, Louisem. Mimo odległości jaka ich dzieli przeze mnie cały czas są w związku, który przeradza się w coś pięknego. Marta planowała pojechać do Londynu na wakacje, lecz teraz już o tym nie wspomina, nie wiem co się stało. Szkoła skończyła się w zeszłym tygodniu, teraz dłuższe wakacje przed studiami. Co robię teraz? Teraz jestem dorosłą kobietą, która nie przypomina nastolatki sprzed dwóch lat. Nie ma już tej roztrzepanej małolaty, której wszystko przeszkadzało i nie mogła się na nic zdecydować. Raniło wszystkich a co najgorsze,  niszczyła siebie. Nie ma jej, zniknęła wraz z nałogiem i chłopakiem, który nie odzywa się od dwóch lat. Stałam się kimś całkiem innym. Jestem bardziej poukładana i z mniejszą chaotycznością wykonuję wszystkie czynności. Dłużej wszystko przemyślam aby nie popełnić żadnego błędu który mógłby mnie dużo kosztować.  Nie podejmuje pochopnych decyzji, więcej czasu spędzam na świeżym powietrzu ze znajomymi ze szkoły. Teraz dobre pytanie, czy mam chłopaka? Odpowiedź jest prosta, nie. Wszyscy radzili mi kogoś w końcu znaleźć, ale ja po prostu nie umiem tego zrobić. Każdego jednego porównuję do niego. Nie, nie do Zayn’a.  Jak chodzi o Zayn’a moje serce zrozumiało i wyrosło z nastoletniej miłości, która prowadziła do upadku. Skoro on pozbierał się po związku ze mną szybciej niż się obejrzałam. Nasz kontakt się urwał tak samo jak uczucia. Za każdym razem kiedy o nim myślę słyszę ostatnie słowa wychodzące z jego ust, dlatego nie myślę o nim, wyleczyłam się. Każdego chłopaka jakiego spotykam na swojej drodze porównuję do swojego… no właśnie do kogo? Przyjaciela? Czy blondyna o niebieskich roześmianych oczach, który był przy mnie ostatniego dnia w Londynie i czasami się odzywa, mogę nazwać przyjacielem? Po tym wszystkim co mu zrobiłam. Nie wiem, mam nadzieję, że nim jest.
Widziano dziewczynę wychodzącą z ogromnego szklanego budynku, w którym widziano ją wiele razy. Wybiegła na chodnik a jej długie brązowe włosy rozwiał wiatr. Uśmiech, który wkradł jej się na twarz skradł serca wszystkich. Sprawnie zamówiła taksówkę i pojechała do domu, w którym czekali na nią najbliżsi, do domu w którym czuła się coraz lepiej. Jednak czy  powiedzenie, że wszystko co dobre szybko się kończy sprawdzi się u brunetki ? 

____________________________________________

Jest i pierwszy rozdział drugiej części. Mam nadzieję, że się spodobał i jesteście ciekawi co dalej.
 Liczę na komentarze ;)

piątek, 19 kwietnia 2013

Zwiastun Drugiej Części !

 

Więc zwiastun już gotowy za co bardzo dziękuję Tomlinsonowej.
Wykazaliście chęć poznania dalszych losów bohaterów więc spełnię waszą prośbę.
Mam nadzieję, że spodoba wam się zapowiedź ;)
Napiszcie w komentarzu co chcielibyście najbardziej zobaczyć, przeczytać w drugiej części ;)
Do usłyszenia !
 
 

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 30

*oczami Nikki*

Więc tak. Jest to ostatni rozdział tej części. Chcę wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, ponad dwadzieścia tysięcy wyświetleń i tylu obserwujących.Bez was by mi się nie udało i jest do zarówno mój sukces jak i wasz. Wiem, że czyta tego bloga więcej osób niż komentuje dlatego proszę was o jedno pozostawcie ślad. Napiszcie co wam się najbardziej podobało w tej części, który bohater jest waszym ulubionym. Co myślicie o tym wszystkim co staram się tutaj stworzyć a co najważniejsze. Czy chcecie drugą część? Ja pomysł mam , jednak to zależy tylko od was czy tego chcecie. Proszę was tak na ewentualne pożegnanie ze mną o szczerą opinię. Kocham was i jeżeli będziecie chcieli abym kończyła ta historie zrobię to dla was ! Teraz zapraszam do czytania.


Minął tydzień, może dwa, ewentualnie trzy. Nie mam pojęcia gdzie jestem, byłam będę. Wiem jedno jestem na haju i to nie od wczoraj nie od dwóch dni ale non stop. Jest mi ciężko, bardzo ciężko. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w domu ponieważ pijana albo jestem z Zayn'em albo zaszywam się u Marty, która jako jedyna się ode mnie nie odwróciła. Powiedziała mi kiedyś, że przechodziła przez to samo, świat jej się załamał i zatraciła się w narkotykach i się ode mnie nie odwróci tak jak zrobiono z nią. Dostaje wiele esemesów od mamy, która się martwi, szuka mnie ale ja jej nie odpisuje przez telefon rozmawia z nią Zayn albo Marta. Wydzwania, grozi płacze a mnie? Mnie to nie wzrusza, ja już nie czuję, przestałam czuć cokolwiek już dawno temu. Zatracam się w jednym, tylko jednym...

*oczami Zayn'a*

Co ja zrobiłem? Doprowadziłem dziewczynę, którą kocham za krawędź z której może spaść albo ktoś może w ostatnim momencie ją uratować ale tym kimś nie będę ja. Zrobiłem tej dziewczynie za dużo złego, za dużo krzywd już jej wyrządziłem. To przeze mnie zaczęła ćpać, przeze mnie nie odzywa się do matki, przeze mnie nie kontaktuje się z Niall'em, który od dawna nie wie gdzie dziewczyna się znajduje. Przeze mnie biedny Louis z Martą muszą mnie kryć, mnie i mój nałóg. Rozpadam się na malutkie drobniutkie kawałeczki widząc jak ona się ze mną męczy. Muszę z tym skończyć, muszę ją od siebie uwolnić. Dawno tu nie byłem, tak samo jak ona. Stoję właśnie przed domem dziewczyny aby porozmawiać z kobietą, która już kiedyś prosiła mnie abym pomógł jej córce, a teraz to przeze mnie ta sama córka się stoczyła. Muszę to naprawić.
Moje serce biło niemiłosiernie szybko czekając aż kobieta z którą chcę rozmawiać otworzy drzwi. Jedna minuta, druga. Może nikogo nie ma w środku ? Jest, słyszę przekręcany zamek w drzwiach i twarz kobiety zaglądającej zza lekko uchylonych drzwi. Kobiety, która nie przypomina osoby jaką znałem. Zapłakana z  opuchniętymi oczami. Kobieta biznesu stała przede mną w całkowitej rozsypce.
-Zayn? Czego chcesz? Gdzie jest moja córka, wiem, że jest z tobą.
-przyszedłem własnie w jej sprawie porozmawiać. Proszę mnie wpuścić.
-coś ty jej zrobił? Stało jej się coś?
-proszę mnie wpuścić, nie będziemy chyba tutaj rozmawiać?
-no dobrze.
Wszedłem do domu, który był mi kiedyś bliski. Dom dziewczyny, która kocham teraz stał zaniedbany, z pozbijanymi wazonami, wiem, że to wszystko moja wina. Zniszczyłem życie dwóm wspaniałym kobietom.
- co z nią?- zapytała oczekując ode mnie jak najlepszej wiadomości.
-Nie będę nic przed Panią ukrywać, nie jest dobrze. A to wszystko przeze mnie. Pani córka zaczęła brać narkotyki upijać się do nie przytomności i palić papierosy. A to wszystko dlatego, że pokazałem jej coś czego nie powinienem. Kocham Pani córkę, ale nie mogę jej przy sobie trzymać za tak wielką cenę.
-czy ty - popatrzyła na mnie wzrokiem przepełnionym bólem- Zayn, dziecko kochane czy ty z nią spałeś?
-tak, proszę Pani- po tych słowach kobieta rozpłakała się na dobre.
-czy ty wiesz, co to dla niej znaczyło po tym co jej zrobił tamten chłopak? Wiesz, że ona musi coś do ciebie czuć, i że to nie jest tylko przelotne uczucie. Dlaczego zrobiłeś to mojemu dziecku?
-Przepraszam, ja tak bardzo przepraszam. Kocham Pani córkę, ale proszę ja ode mnie zabrać, wyjechać zrobić wszystko abym zniknął z jej życia.
-Zayn, ona  nie chce ze mną rozmawiać, nie zostawi Cię.
-Kupiłem dwa bilety w jedna stronę do Stanów, proszę się pakować. Pani córka jeszcze dziś wieczorem wróci do domu.
- Boże, Zayn, jak na będzie cierpieć.
Nic nie powiedziałem tylko wyszedłem z domu i wsiadłem za kierownicę swojego samochodu aby udać się do miejsca gdzie nie było mnie już od kilku dni. Nie chciałem tam siedzieć, więc nie wracałem, nie było takiej potrzeby. Mieszkanie w centrum mi wystarczało i mieliśmy tam z Nikki trochę spokoju tylko dla siebie. Jednak nie długo zaczyna sie trasa koncertowa, kończy się przerwa, trzeba wrócić do życia. Zaparkowałem przy bramie wielkiego domu chłopaków. Jak to głupio brzmi, że dom, który kiedyś nazywałem swoim własnym teraz mówię, że jest ich.  Wpadłem do domu jak huragan zastając jak zawsze wszystkich na fotelach w salonie, nikt nie spodziewał się mojej obecności więc miny chłopaków a przede wszystkim Niall'a były rozbrajające. Perrie nawet na mnie nie spojrzała. Cisza, głucha cisza, która nastała była niewiarygodnie nie wygodna, ale ja nie mogłem sobie pozwolić nawet na chwilę przerwy w dzisiejszej misji.
-Niall musimy porozmawiać- powiedziałem i poszedłem do kuchni czekając na blondyna, który zjawił się po sekundzie.
-gdzie ona jest? Coś ty jej zrobił?- zaczął.
-Własnie o niej musimy pogadać. Chcę abyś to ty z nia porozmawiał. To będzie wasza ostatnia rozmowa, ona wyjeżdża.
-ale, jak to? Gdzie?- chłopak zaczął się jąkać. Widać, że strasznie mu jej brakuje.
-Niall teraz jej nie rozpoznasz, ona, nie jest tą samą osobą, która była jeszcze miesiąc temu. Ona nie wie, że wyjeżdża. Jej mama juz pakuje rzeczy. Musimy zniknąć z jej życia Niall.
-Nie Zayn, o ty musisz zniknąć, nie ja - wywrzeszczał. Zabolało mnie to, ale on miał rację, tylko ja powinienem zniknąć.- Kiedy leci?
-jutro Niall. Po tym co jej powiem, będzie Cię potrzebować jeszcze mocniej niż zawsze. Nie możesz jej pozwolić zrobić sobie krzywdy dzisiaj w nocy rozumiesz? Ona jutro rano leci a ty masz sprawić, że będzie bezpieczna beze mnie. Zrobisz to dla mnie?
-Nie Zayn, nie zrobię tego dla Ciebie. Zrobię o dla niej. Jedźmy już.

*oczami Marty*

Dostałam dzisiaj esemesa od mamy Nikki, nie był to jakaś zwykła wiadomość. Kobieta prosiła o spotkanie u niej w domu bez informowania o tym swojej córki. Odpisałam, że na pewno się pojawię i zaczęłam się szykować.
-dokąd się wybierasz?-usłyszałam za sobą głos swojego chłopaka. Louis stał za mną i mi się przyglądał jak juz miał w zwyczaju to robić.
-muszę jechać porozmawiać z mamą Nikki, ma do mnie jakąś sprawę.Zostaniesz z nią?
-pewnie, ale nie możesz pojechać bez pożegnania.- tylko się zaśmiałam i podeszłam do chłopaka aby złożyć na  jego ustach pocałunek. Uwielbiałam się z nim całować ponieważ chłopak robił to tak delikatnie czym przyprawiał mnie o ciarki na całym ciele- no idź już -powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy. Odwróciłam się od niego tyłem i poczułam na pośladkach mocnego klapsa.
-Louis zabiję Cie za to, ale dopiero kiedy wrócę- powiedziałam w złości a ten nic sobie z tego nie zrobił i jedyne co usłyszałam to jego śmiech i kroki zmierzające ku kuchni.
Pewnie zastanawiacie się od kiedy jestem z Louisem. Chociaż być ze sobą to dużo powiedziane, ukrywanie się przed światem jest właściwym określeniem. Chłopacy niedługo wyjeżdżają w trasę i nie będziemy się widzieć przez bardzo długi okres czasu więc teraz staramy się nacieszyć swoim towarzystwem. Jesteśmy ze sobą od owego feralnego dnia gdy rozmawialiśmy na temat mojego wyjazdu do Polski, który zbliża się nie ubłagalnie jednak nie chcemy o tym rozmawiać. Jednak i ja i on wiemy doskonale, że dzień rozstania nadejdzie.

Przed domem mojej przyjaciółki lekko się zestresowałam. Zapukałam do drzwi, jednak nikt mnie w nich nie przywitał, usłyszałam tylko krzyk zapraszający do środka. Gdy weszłam nikogo nie zobaczyłam i dopiero hałas doprowadził mnie na piętro gdzie doznałam szoku. Na podłodze były porozkładane walizki oraz kartony, które były w większości zapakowane. Nie wiedziałam co się dzieje.
-Kochanie dziękuję, że przyszłaś. Siadaj- kobieta wskazała mi łóżko stojące obok. Posłusznie usiadłam i już się miałam co się stało, dlaczego się pakuje jednak zostałam wyprzedzona.- Zaraz Ci wszystko wytłumaczę, ale musisz mi obiecać, że mogę liczyć na twoją pomoc.
-zrobię wszystko co w mojej mocy.- odpowiedziałam jak na kazaniu.
-Po pierwsze chciałam Ci bardzo podziękować za to co robisz dla mojej córki. Ja niestety nie mam z nią kontaktu, jednak nie po to prosiłam abyś tu przyjechała. Jutro wylatuję z Nikki do stanów, załatwiłam jej odwyk. Gdyby nie Zayn, sama bym na to nie wpadła.
-Zayn?-wyrwało mi się.
-tak, Zayn. Był dzisiaj rano u mnie i obiecał, że Nikki wróci dziś do domu. Nie wiem co ten chłopak planuje, ale cieszę się, że urwie kontakt z moją córką.
-Jak to urwie kontakt? Ona tego nie przeżyje. Czy Pani wie, jak ona go kocha? A szczególnie teraz go potrzebuje.- wybuchłam. Jak oni to sobie wyobrażali?Odebranie uzależnionej osobie kogoś bliskiego jest najgorszą rzeczą.
-Marta spokojnie. Musimy wyleczyć moje dziecko. Jestem w stanie zrobić dla niej wszystko i tu się zaczyna twoja rola. Czy chciałabyś pojechać z nami? Nie musiałabyś wracać do Polski. Wszystko miałabyś zapewnione.- Czy ja śnie? Czy ta kobieta właśnie zaproponowała mi wylot do Stanów i to jeszcze następnego dnia.-zrozumiem, jeżeli się nie zgodzisz, ale proszę przemyśl to.
-Bardzo Pani dziękuję za taką propozycję. Powrót po Polski zbliża sie nieubłaganie a to jest dobre wyjście. Jednak muszę to przemyśleć i jeszcze obciążać Panią kosztami.
-Dziecko kosztami się nie przejmuj. Jako jedyna nie odwróciłaś się od mojej córki, jestem Ci za to dozgonnie wdzięczna i od jakiegoś czasu jesteś dla mnie jak własna córka.-łzy napłynęły mi do oczu. Niewiarygodnie miło było słyszeć te słowa. Czeka mnie teraz decyzja, która może zaważyć o mojej przyszłości. Mam nadzieję, że wybiorę dobrze.


*oczami Nikki*

Siedziałam w pokoju już kilka godzin pogrążona w totalnej ciemności nie wiedząc, która jest godzina. Czekałam tylko i wyłącznie na Zayna i na nasze wspólnie spędzone chwile. Pragnęłam go w tej chwili i nie wiem co bym zrobiła jakby nie przyszedł. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły  a w nich ujrzałam Mulata , ale nie był sam. Przyszedł z kimś kogo nie chciałam teraz widzieć, kimś kogo nie chciałam ranić.
-Niall, co tu robisz?- poderwałam się na nogach. -Dlaczego go tu przyprowadziłeś? Prosiłam, żebyś tego nie robił!- zaczęłam się drzeć w stronę chłopaków. Zayn nie zareagował na moje słowa ale blondyn był przerażony tym co zobaczył a ja się najnormalniej w świecie wstydziłam.
-Nikki, musisz wrócić do domu, jutro wylatujesz- powiedział mój chłopak. Nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego tak nagle zmienił swoje podejście do mnie.
-Co? Nie, nie. Ja tam nie wracam. Jestem tu z Tobą. Nigdzie nie jadę.- zaczęłam histeryzować starając się przytulić do chłopaka jednak ten mi nie pozwolił.
-Jedziesz, musisz. Niall Cie odwiezie dziś do domu a jutro na lotnisko.
-Zayn, nie. Proszę. Nie rób mi tego. Dlaczego mnie ranisz? Kocham Cię, słyszysz?- krzyczałam jak najgłośniej umiałam a w oczach zbierały się łzy. Jak on to sobie wyobraża?
-Nikki!- potrząsnął mną i złapał za ramiona patrząc głęboko w oczy.- Nie kocham Cię słyszysz? Nie kocham i nie kochałem. Chcę abyś wyjechała, zniknęła z mojego życia. - Mój świat się załamał.
-Nie wierzę Ci. Kłamiesz. Kochasz mnie, musisz mnie kochać inaczej...- zacięłam się.
-Co inaczej bym się z tobą nie przespał? Znudziłaś mi się zrozum. Chcę abyś zniknęła z mojego życia. Nie kocham Cię. Zapamiętaj to sobie.
Wybuch płaczu w moim wykonaniu był niewyobrażalny. Nie miałam siły krzyczeć, nie miałam siły nic powiedzieć. Po prostu runęłam na ziemię dławiąc się własnymi łzami a moja miłość za którą byłam w stanie teraz zrobić wszystko wyszła. Zostawiła mnie zużytą zabawkę, która nadaje się już tylko do śmieci. Zatrzasnął drzwi z takim hukiem, że aż podskoczyłam. Nagle ktoś mnie objął był to blondyn. Nie chciałam z nim teraz siedzieć , wiedziałam, że go ranię.
-idź stąd. Nie patrz na to co się teraz ze mną dzieje- powiedziałam odpychając go od siebie.
-nie zostawię Cię- przytulił się do mnie jeszcze mocniej.
-powiedziałam wyjdź, nie chcę Cię widzieć.Nie chcę Cię ranić.
- Czy ty nie rozumiesz,że jesteś dla mnie najważniejsza i zadbam o twoje dobro?
-Wypierdalaj!
-Nie.
Blondyn przyciągnął mnie do siebie i pozwolił aby moje łzy spływały po jego koszuli. Nic nie mówił po prostu delikatnie masował moje plecy abym się uspokoiła, jednak nie było to teraz takie proste.

Zayn Malik, badboy, który płacze. Taki rysunek zastały fanki kilka minut temu, jednak nie są świadome czym są spowodowane te łzy. Nie wiedza jak wielkie serce ma ich idol. Nie wiedzą, do jakich poświęceń jest zdolny. On dzisiaj dużo stracił. Wyrzekł się uczucia aby uratować ukochaną. Wypowiedział słowa, które jeszcze trzy dni temu nie przeszły mu przez głowę. Stracił najważniejszą kobietę w swoim życiu wiedząc, że już nigdy jej nie zobaczy. Nie ujrzy porannego uśmiechu, popołudniowego grymasu i wieczornego uwodzenia. Nie poczuje zapachu perfum, gładkiej jak płatek śniegu skóry. Nie zasmakuje ust, które wydają się jakby były stworzone tylko dla niego. Nigdy więcej nie sprawi, że się rozweseli, nigdy więcej nie zrobi jej na złość. A co najgorsze, nigdy więcej nie poczuje uczucia jakim go darzy. Mówi się, że miłość to pole bitwy z której się wychodzi albo wygranym albo przegranym. On dzisiaj wyszedł zwycięsko. Wyrzekł się czegoś o czym nigdy nie zapomni dla dobra drugiego człowieka. Już zawsze w jego głowie pozostanie  jej obraz. Jej uśmiech, jej śmiech jej oczy. Obraz dziewczyny, która odmieniła jego życie.

Ona. Zostawiona, zraniona, porzucona. Została sama mimo, że w okół ma wielu ludzi, jednak nie ma tej jednej , tej wyjątkowej. Odszedł  Powiedział wszystko co miał powiedzieć i po prostu wyszedł zamykając pewien rozdział w życiu zarówno swoim jak i dziewczyny. Miłość, wielka miłość, która w punkcie kulminacyjnym często doprowadza do cierpienia, podobno miłość bez cierpienia to nie miłość,ale kto jest gotowy na takie rany? Ona musi sobie poradzić z cierpieniem i myślą, że coś co miało przecież wiecznie trwać nigdy nie wróci. Musi nauczyć się kochać na nowo i zapomnieć. Zapomnieć o jego spojrzeniu, zapachu dotyku. Ustach które co rano ja budziły a co wieczór utulały do snu. Zapomnieć o głosie, śmiechu, o nim. Żyć dalej życiem, które już nigdy nie będzie takie same. Trzeba próbować. Czy dziewczyna da radę? Czy pokocha na nowo?

Następnego dnia na lotnisku widziano  pięć osób, idących prosto na odprawę bagażową. Najstarsza kobieta  szła trzymając w dłoni torebkę patrząc przed siebie lustrując wszystko wzrokiem. Zaraz za nią szła para. Dziewczyna o ciemnych, wręcz czarnych włosach palce splecione miała z brunetem, który szedł ze spuszczoną głową nie mówiąc nic. Po prostu szedł przed siebie. Kilka metrów za nimi szła dziewczyna z kapturem na głowie i okularami na nosie. Mimo takiego ubiory widać było jej spuchniętą twarz. Spuchniętą od płaczu, prawdopodobnie całonocnego. Obejmował ją blondyn, który wyglądał jak ona. Kaptur na głowie wory pod oczami od niewyspania. Wszyscy cali piątką podążali przed siebie, jakby gdzieś dalej miało być lepiej, bezpieczniej. Osobą znajdującym się wystarczająco blisko udało się podsłuchać rozmowę ostatniej dwójki.
-Wiesz, że nigdy Cię nie zapomnę prawda? Nigdy nie znikniesz z mojego życia, nie ważne gdzie będziesz, z kim będziesz. Zawsze będziesz tutaj- chłopak wskazał dłonią na swoje serce na co brunetka się uśmiechnęła, pierwszy raz od dwóch dni na jej twarzy zagościł uśmiech. Uśmiech, który tylko on umiał wywołać.
-też nigdy o tobie nie zapomnę Niall. Przepraszam Cię za wszystko co zrobiłam i czego nie zrobiłam. Proszę wybacz mi.
-wybaczam Ci, ponieważ Cie kocham.
-wiesz, że ja również Cię kocham, prawda? Popatrz mi w oczy i powiesz, że wiesz- złapała chłopaka z policzki czym kazała mi spojrzeć sobie w oczy. Ten pokiwał tylko głową. Dziewczyna rzuciła się na niego mocno do siebie przytulając.- do zobaczenia Niall. Może za kilka lat dorośniemy do tego, może ja dorosnę.
-Pozwalam Ci odejść po raz ostatni. Następnym razem będziesz moja.
-Do zobaczenia Niall.

Odeszła. Czy wróci? Nikt tego nie wie. Czy się wyleczy, a może popadnie w większy nałóg? A co najważniejsze czy zapomni o tym co się tu działo? Odpowiedź jest prosta, nigdy nie zapomni, nie można zapomnieć. Może udawać, że nie pamięta gdy ktoś wypowie ich imiona udawać, że nic nie czuje jednak to będzie kłamstwo, które będzie zżerać ją od środka. Zawsze będzie pamiętać. Za tydzień za miesiąc za rok. Zawsze będą z nią tak samo jak ona zawsze będzie z nimi. Teraz wylatuje z misją. Misja odnalezienia siebie. Ma do pomocy najlepszą przyjaciółkę i mamę. Czy da radę? Ja wiem, ale nie powiem. Może sama wam opowie? Jedno jest pewne, ta historia dopiero się zaczyna.








sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 29

*oczami Nikki*

Otworzyłam drzwi od kantorka i chciałam z nich powoli wyjść kiedy Zayn mnie wypchał przyciskając do ściany ponownie całując. Nagle usłyszeliśmy za sobą dwa chrząknięcia i czym prędzej się odwróciliśmy. Nasze oczy zobaczyły...

-Marta! - krzyknęłam i jak najszybciej odeszłam od bruneta.
-Louis- w tym samym momencie krzyknął Zayn robiąc tak samą zdziwioną minę.
-skąd wy się znacie- nagle to pytanie wydobyło się z ust chłopaków i było skierowane w naszą stronę. Sytuacja była naprawdę komiczna, jednak mi było nie do śmiechu, Louis wie za dużo i to może się źle skończyć.
-długa historia- odpowiedziała Marta.
-Louis, musimy pogadać- Malik zabrał na stronę swojego przyjaciela, a ja zostałam  z dziewczyną Marchewy sam na sam i o dziwo nie zapadła niezręczna cisza.
-mówisz, że z żadnym nie jesteś- dziewczyna poruszała charakterystycznie brwiami, prawie jak Louis, no normalnie będzie z nich para idealna, czuję to.
-hahahhaa, no mówiłam Ci, że długa historia, ale proszę nie mów nikomu, wszystkiego się dowiesz, ba! Sama Ci opowiem bo z mojego życia zrobiła się brazylijska telenowela.
-a rozumiem, czyli każdy z każdym jak Brooke? - Wybuchłam śmiechem kiedy usłyszałam jak dziewczyna porównuje mnie do owej blondynki z mody na sukces.
-nie, na pewno nie jestem taka jak ona.
-dobra, dobra. Nie tłumacz się. Ale jak nie chcesz żeby ktoś wiedział co robiłaś z panem przystojnym w kantorku zakryj te malinki- wskazała na mój dekolt i zaczęła się śmiać. Kurwa myślałam, że na szyi mi nie robił, dostanie łomot.Popatrzyłam się na dziewczynę z błagalnym wzrokiem a ta nic nie mówiąc zaciągnęła mnie do łazienki. Tam kazała mi usiąść na blacie od umywalek i zaczęła grzebać w torebce.
-to co opowiesz, mi? -zapytała dalej nurkując w torebce, jak to się mówi? Damska torebka nie ma dna? Coś takiego.
-jak chcesz możesz dzisiaj do mnie przyjść wieczorem i się wszystkiego dowiesz, jeśli chcesz.
-tak, pewnie. Wiem, że możesz uznać, że jestem nachalna, ale chcę się z tobą za przyjaźnić.
- Oj przestań. Nie jesteś nachalna. Ja to samo, więc ustalone.
Później wszystko poszło już sprawnie. Marta znalazła puder i korektor i powoli zaczęła mi zasłaniać moje ślady zbrodni. Chociaż po dzisiejszej sytuacji z dziewczynami nie wiem czy nie wolałabym tak wejść i pokazać im, co jest między mną i Malikiem, jednak nie umiem zrobić tego blondynowi, który dalej o niczym nie wie i lepiej żeby się nie dowiedział. Po zrobionej robocie siedziałyśmy jeszcze chwilkę w łazience i się ogarniałyśmy, a właściwie ja ponieważ miałam dalej czerwone oczy od płaczu do tego rozczochrana fryzura po kantorku. Nagle usłyszałyśmy zbliżające się głosy.
-ej, gdzie one mogły pójść- to był na pewno Louis, tylko on potrafi mówić krzycząc.
-nie wiem, ale mam nadzieje, że Nikki nie zrobiła krzywdy twojej koleżance, po tym jak nas razem zobaczyła.-czy ja serio na taką wyglądam ? Marta zaczęła się cicho śmiać dłonią tamując  napływającą falę głupawki.
-Nikogo nie zabiłam Zayn'ie Malik'u - Wydarłam się tak, żeby mnie usłyszał. Usłyszałam na korytarzu śmiech i bieg w stronę łazienki, do której oboje wpadli. Mulat podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił ale ja mu się wyrwałam odsuwając się o kilka kroków.
-jesteś pewien Zayn, że wszystko dobrze w tym Kantorku zrobiłeś? Może jej nie zadowoliłeś- wypalił Louis, i jak tu sie nie zaśmiać, no jak ?
-ja miałbym jej nie zadowolić
-miałeś tego nie robić.-powiedziałam rozzłoszczona.
-ale czego- teraz całkowicie zbiłam go z tropu.
-malinek idioto, malinek! Patrz na moja szyję, gdyby nie Marta cały świat by wiedział, że któryś z chłopaków z One Direction zrobił mi malinki.
-oj no przepraszam- podszedł do mnie ponownie całując tym razem w usta. Ponowne genialne pytanie, jak tu się długo gniewać?
-oj już dobra, dobra, co robimy z...
-nie martw sie nikt się nie dowie ani ode mnie ani od Marty.Trochę mnie zszokowaliście, no ale rozumiem was- powiedział Louis- idziemy gdzieś? Może na spacer do parku?
Pierwszy raz dzisiaj słyszę z jego ust jakieś mądre słowa. Wyszliśmy z łazienki kierując się do wyjścia.

trzydzieści minut później..

Wspominałam juz kiedyś dlaczego nie cierpię angielskiej pogody? Jeżeli nie, to powiem to teraz. Jakim cudem ja się pytam w ciągu zaledwie 30 minut zdążyło się tak rozpadać? Wbiegliśmy właśnie do kawiarni aby schronić się przed deszczem, jednak nie poszło nam to za dobrze bo i tak byliśmy cali mokrzy.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy po kawie i ciastku. Trzeba przyznać, że takie wyjścia z przyjaciółmi robią mi na prawdę dobrze i czuję się kochana, lubiana. Ostatnio mało czasu spędzałam z najbliższymi mi osobami, ale co się dziwić?  Ojciec ma nową a ja nie chcę im się wpakowywać do życia z buciorami. Ból i żal do niego pozostał, ale się zmniejszył. Czasami napiszę mu esemesa co u mnie, i dowiaduję się co u niego. Nie długo urodzi mu się kolejne dziecko, a ja marzę o tym aby je poznać, chcę aby mój przyszły brat lub siostrzyczka miało świadomość tego, że ma siostrę, siostrę, która będzie go kochała i stała za nim murem. Co do Matki. Moja mama jest bliska mi osoba kiedy jest w domu, jednak jej praca jej na to nie pozwala. Był taki okres czasu, kiedy dowiedziała sie o zdradzie ojca, że zawiesiła pracę i spędzała ze mną bardzo dużo czasu. Jednak teraz, musiała wrócić do swojego życia bizneswoman, które niestety nie pozwala jej na bycie typową kurą domową, jaką jest nie oszukujmy się wiele kobiet. Siedziałam tak patrząc na roześmiane twarze moich przyjaciół, chłopaka i w duchu dziękowałam Bogu za to, że ich mam, nie dałabym rady sama.
-halo ziemia do Nikki- przed twarzą swoją ręką pomachał mi Louis, chyba się zawiesiłam bo cała trójka się mi przyglądała.
-hmm? Stało się coś?
-to ja się tutaj produkuję od 10 minut a ty mnie nie słuchałaś? - Zayn udał obrażonego, a ja się tylko zaśmiałam.
-oj, no chyba możesz powiedzieć jeszcze raz..
-Zayn zaproponował nam wspólne wyjście, ale ja zabieram Martę do kina, więc zostaliście sami sobie- powiedział Louis wyprzedzając Mulata.Popatrzyłam na Martę, która czekała na moją reakcję ponieważ umawiałyśmy sie na dzisiejszy wieczór, ale przecież nie będę robić nikomu problemów, prawda?
-W takim razie gdzie idziemy?
-Zobaczysz.

*oczami  Marty*

Dzisiaj wieczorem wybieram się z Louisem do kina. Czy będzie to wyjątkowy wieczór? Nie wiem. Czy coś się zmieni, między nami? Nie wiem. Ale wiem, jedno. Cieszę się jak głupia i nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Za trzydzieści minut a przyjść do mnie Nikki i pomóc mi coś wybrać, ponieważ ją o to poprosiłam. Ta dziewczyna jest na prawdę niesamowita, dawno nie spotkałam tak pozytywnej osoby. Siedziałam jak na szpilkach czekając na nią. Od dłuższego czasu jestem już przygotowana, wykapana, włosy wysuszone, teraz czekam tylko na Nicole i na to co same wymyślimy z ubiorem, a następnie z makijażem i fryzurą, która dziewczyna zaoferowała mi się zrobić. Na reszcie usłyszałam piosenkę dla moich uszu czyli dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich szybko i jaka była moa radość gdy zastałam za nimi osobę, którą tak oczekiwałam i rzuciłam się na dziewczynę mocno ją do siebie przytulając.
-dziękuje, dziękuję, dziękuję, że tu jesteś- powiedziałam przytulając brunetkę.
-cóż za miłe przywitanie, jestem mile zaskoczona. Chyba zaraz nie będziesz miała pomocy bo zostanę uduszona.
Szybko odskoczyłam po tych słowach od dziewczyny, przyglądając jej się dokładnie. Wyglądała zniewalająco. Wysokie czarne  buty i popadające w zielony kolor z ćwiekami eksponowały jej długie nogi. Do tego zwykła biała bokserka i Jeansowa koszula, po prostu ślicznie.
-jezu dziewczyno świetnie wyglądasz- powiedziałam, na co ta się zaśmiała.
-a dziękuję bardzo. Ale nie o mnie teraz tylko o tobie. Szybko idziemy coś wykombinować!- klasnęła w dłonie i z uśmiechem małego dziecka, które dostało zabawkę czekała aż zaprowadzę ją do swojego pokoju, co po chwili uczyniłam.
Dostałam rozkaz usiąść na krześle i pozwolić jej pracować, co też uczyniłam. Nikki jako pierwszą czynność na którą się zabrała do wyprostowanie moich ciemnych włosów. Robiła to tak delikatnie, że prawie odpłynęłam, następnie włosy z przodu  z czepiła mi wsuwkami do tyłu, lekko je tym samym tapirując.
-nie uważasz, że ta fryzura, jest za poważna jak na wyjście do kina? - zapytałam spoglądając w lustro. Wyglądałam ładnie, a może nawet ślicznie, nie umiem tego ocenić, ale chyba z byt poważnie jak na taka okazję.
-nie podoba Ci się?
-nie, skądże. Bardzo mi się podoba, ale to jest tylko wyjście do kina.
-to jest randka.- powiedziała a mnie zatkało, nie myślałam o tym w taki sposób, więc na pewno się zaczerwieniłam.
-a widzisz, zaczerwieniłaś się, to jest randka.
-nie, to wyjście przyjaciół do kina.
-tak i dlatego Louis zasugerował mi i Malikowi, że mamy się zając sobą, bo chce iść z koleżanką do kina? Dziewczyno, tak to moglibyście iść równie dobrze z nami. To jest randka, więc musisz się wystroić troszeczkę.
-no dobrze, skoro tak mówisz.
-ja to wiem.
Następnym etapem przygotowań był makijaż. Dziewczyna nałożyła mi podkład, zapudrowała wszelkie najmniejsze niedoskonałości i mocno wy tuszowała rzęsy. Obie uznałyśmy, że mocniejszy makijaż jest całkowicie zbędny i nie na miejscu tym bardziej, że czarne kreski noszę na co dzień.Teraz pozostało ubranie.
-no pokazuj, co tam masz w szafie.
-raczej nie mam jakiś nie wiadomo jakich ubrań.- powiedziałam pokazując gestem dłoni szafę, do której podeszłyśmy. -szczerze myślałam o jeansach, jakiejś koszulce i żakiecie, ale chyba nie pasuje.
-całkowicie nie pasuje. Daj mi chwilkę.
Dziewczyna szperała w mojej szafie wyciągając i z powrotem chowając wiele ubrań. Po kilku minutach wynurzyła się z szafy ze swoimi zdobyczami.
-Mam! A ty mnie okłamywałaś, że nie masz nic fajnego.
W dłoniach dziewczyny znalazła się moja biała sukienka z kokardą, do tego jeansowa kamizelka wysokie czarne butki i torebka. Szczerze powiedziawszy nigdy nie połączyłabym tych ubrań ze sobą, bo po prostu bym na to nie wpadła. Dostałam je do ręki i pokierowałam się do łazienki, gdzie szybciutko się ubrałam, ponieważ miałam świadomość, że nie mam za dużo czasu. Przejrzałam się w lustrze i aż mnie zatkało. Nikki odwaliła kawał dobrej, a wręcz rewelacyjnej roboty. Wyszłam z pomieszczenia i mocno przytuliłam dziewczynę.
-wow, wyglądasz świetnie- powiedziała i kazała mi się obrócić dookoła własnej osi.-jesteś gotowa, więc mogę się zbierać.

-a nie zostaniesz chociaż na chwilkę ?
-z chęcią, ale nie mogę. Zaraz będzie tu Louis, a ja jestem umówiona z Zayn'em.
-a no faktycznie, a wiesz gdzie Cię zabiera?
-nie mam pojęcia, ale czuję, że będzie fajnie.
-tak jak w kantorku? - poruszałam charakterystycznie brwiami i się zaśmiałam.
-wariatka. Może nawet lepiej.
-hahhaa, no to ja już nie wnikam. -  Nikki dostała esemesa i uśmiechnęła się do telefonu jak głupia.-idziemy- powiedziała i pociągnęła mnie w stronę drzwi.Nic z tego nie zrozumiałam.
-gdzie mam iść, a Louis?
-zaufaj mi.
Tak jak powiedziałam tak zrobiła i juz po chwili zamykałam drzwi od mieszkania i schodziłyśmy na dół. Nie odzywałyśmy się do siebie, nie było takiej potrzeby. Wyszłyśmy przed blok. Nikki mnie przytuliła, weszła do taksówki, która stała przy jezdni i krzyknęła.
-miłej zabawy- tyle ja widziałam.
Wyciągnęła mnie na dwór, Louisa jeszcze nie ma, co ja mam zrobić?
-świetnie- powiedziałam kopiąc kamień, który leżał obok mnie.
-nie denerwuj się tak piękna.- usłyszałam za sobą głos Louisa. Szybko odwróciłam sie w jego stronę.Ten  miał idealnie ułożone włosy, białą koszulkę, ciemne spodnie oraz buty a do tego wszystkiego czarną marynarkę.
-muszę podziękować Nikki , sprawiła się idealnie
-czyli rozumie, że to wszystko było zaplanowane?
- nie do końca. Wiedziałem, że będziesz wyglądać ślicznie, ale teraz mnie zabiłaś- powiedział i mocno mnie przytulił, a ja zatonęłam w jego objęciu.
-to co jedziemy?- wskazał samochód stojący obok.
-jedziemy.
Weszliśmy do samochodu i  we wspaniałej atmosferze udaliśmy się w stronę kina.
-na jaki film idziemy?
-nie mam pojęcia, coś się wybierze. Coś wybierzesz.
-nie, coś wybierzemy. -odpowiedziałam i czekałam aż dojedziemy do kina. Troszkę się denerwowałam.  Nikki miała rację, to jest randka, co mnie strasznie zestresowała. Dawno nie byłam na randce, i nie wiem jak ja mam się zachowywać. Nigdy nie byłam dobra w tych sprawach, nic na to nie poradzę.

*oczami Nikki*

Pamiętacie jak kiedyś musiałam jechać na jakiejś za dupie, żeby spotkać Zayn'a i w tedy Martin porwał mnie na motorze? Tak? To w takim razie wiecie gdzie mnie zabrał. Nie cieszyłam się z tego powodu na początku, ale później , przestałam się tym przejmować, bo było na prawdę fajnie. Głośna muzyka, alkohol, Zayn.  Wszystko w jednym połączeniu sprawiło, że czułam się na prawdę dobrze. Kieliszek, za kieliszkiem, alkohol dawał we znaki. Nie zamierzałam przestać, bawiłam się za dobrze. Nagle do Zayn'a podszedł jakiś typek i coś mu podał a Mulat za to zapłacił dość dużą sumkę i przyszedł do mnie z powrotem całując w usta.
-co tam masz?-zapytałam ciekawska i usiadłam chłopakowi na kolanach.
-nic dla Ciebie
-no, ale dlaczego?
-bo to nie jest dla grzecznych dziewczynek.

*oczami Zayn'a*

Nie powinienem jej tego dawać, nie powinienem jej w to wplątywać, ale nie wiem czy będę umieć się jej oprzeć.
-ale ja nie jestem grzeczną dziewczynką- odpowiedziała i usiadła na mnie okrakiem całując w usta. I jak tu się nie poddać?
- od czasu do czasu kupuję dragi. Kiedyś to było rekreacyjnie, teraz nałogowo, kocham to uczucie, jakie się dzieje po wzięciu tego białego proszku.- wyciągnąłem z kieszeni małą saszetkę pokazując dziewczynie. Jej oczy się rozbłysły na ten widok i popatrzyła na mnie.
-nie powinieneś.
-wiem, ale nie umiem przestać.
-dasz mi spróbować?
-nie, zdecydowanie nie. Nie chcę żeby coś Ci się stało.
-dobrze.- przybliżyła się jeszcze bliżej mnie i zaczęła całować. Uwielbiam ją w takim wydaniu. Szalona kocica, która nie zwraca na nic ani na nikogo uwagi. Złapałem ją za jej nagie uda i przyciągnąłem bliżej, zagryzając jej rozpalone wargi. Kocham tą dziewczynę do granic możliwości i nie wiem co mogło by nas rozdzielić.
-Zayn, dasz mi zapalić? -nagle zapytała.
-na prawdę chcesz?
-tak, proszę- przejechała paznokciami po moich wargach.
Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem paczuszkę papierosów podając jej jeden i samemu wziąłem jednego. Odpaliłem najpierw dziewczynie  a później sobie i się zaśmiałem widząc jak moja dziewczyna zaczęła kaszleć po zaciągnięciu się pierwszy raz. Zostawiłem ją na chwilę odchodząc po kolejną butelkę czegoś do picia i przyszykowałem sobie biały proszek do wciągnięcia. Wróciłem do dziewczyny, która siedziała na betonowym murku, usiadłem za nią pozwalając tym samym aby się o mnie oparła. Podałem jej butelkę z trunkiem a ta ledwo kontaktując pochwyciła ją ode mnie z dłoni i się napiła. Po chwili podszedł do nas dobrze znany mi chłopak i podał mi cztery skręty.
-mogę zapalić?-zapytała dziewczyna.
-pewnie-podałem jej zapalniczkę i pozwoliłam na odpalenie skrętów i się nimi z nią podzieliłem wydmuchując dym prosto do jej ust. Widziałem jak dziewczyna się zatraca. Nie powinienem na to pozwolić, ale cieszę się, że dziewczyna która kocha akceptuje wszystkie moje wady  i nie stara się mnie z nich leczyć i sama próbuje życia które prowadzę wieczorami. Dziewczyna ponownie napiła się alkoholu i pociągnęła mnie w stronę tłumu ludzi wskoczyła mi na plecy i zaczęło śpiewać. Zaczęliśmy bawić się z ludźmi, którzy byli w takim  samym stanie jak my, po prostu na haju. Uczuciu wyzwolenia, które teraz czuliśmy oboje. Nie byłem jakoś dobrze nastawiony do tańca, jednak taniec z dziewczyną to całkiem inne doznanie, które bardzo mi się podobało.


*oczami Marty*

Postanowiliśmy iść na komedię aby się troszkę pośmiać, co   nam się udało ponieważ film był niesamowicie zabawny. Z ledwością powstrzymywałam łzy od śmiechu. W trakcie seansu Louis delikatnie mnie objął udając, że się przeciąga, typowy facet myślący, że dziewczyna się na to na bierze. Po seansie wyszliśmy z kina i chłopak zaprowadził nas do jakiejś restauracji, czyli dobrze, że nie ubrałam zwykłej koszulki jeansów i żakietu. Louis zamówił jakieś danie, którego nazwy nawet nie umiem wymówić. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, czyli jak zawsze. Nigdy nie brakuje nam tematu do rozmowy.
-Na ile zostajesz w Londynie?-zapytał nagle chłopak, a ja wiedziałam, że w końcu to pytanie padnie z jego ust. Zawsze unikałam tego tematu jak ognia podczas rozmów, no ale muszę odpowiedzieć, prawda?
-zamierzam wrócić do Polski pod koniec sierpnia, ewentualnie na początku września. Jeszcze nie wiem- odpowiedziałam.
-musisz tak szybko, nie możesz tu zostać?
-tam mam rodzinę, tutaj jestem teoretycznie sama i chyba tak, będę musiała wrócić.
-nie jesteś sama. Jest tu Nikki, chłopaki, ja. Nie chcę żebyś wyjeżdżała.
-Louis, możemy o tym nie rozmawiać, nie teraz? -zapytałam. Ten się zgodził i do końca kolacji się do siebie nie odzywaliśmy, oby dwoje myśleliśmy o moim nie długim wyjeździe do Polski.
Po wyjściu z restauracji pokierowaliśmy się do samochodu i chłopak odwiózł mnie do domu, odprowadzając pod same drzwi.
-nie chcę żebyś wyjeżdżała- powiedział i zbliżył się do mnie na odległość kilku centymetrów- Chcę, żebyś tu została, dla mnie- powiedział i po tych słowach złożył na moich ustach pocałunek czekając na moją reakcję. Nie mogłam tego zrobić, nie mogłam dać chłopakowi nadziei. Więc nie oddałam tego pocałunku.
-Louis, ja nie chcę Cię ranić tym, że mogę pod koniec wakacji wyjechać.
-teraz mnie ranisz.
-Proszę zrozum mnie.
-to ty zrozum mnie, chciałbym abyś tu została, dla mnie. Może i jestem pieprzonym egoista, ale chcę Cię mieć dla siebie.
-Przepraszam.
Po tych słowach, chłopak odwrócił się i odszedł w kierunku schodów. Boże co ja robię? Pozwalam odejść największemu szczęściu, które mnie spotkało w życiu, a mimo wszystko je odpycham. Czy ze mną jest wszystko dobrze? Nie, zdecydowanie nie. Nie mogę pozwolić mu odejść. Najwyżej będziemy cierpieć.
Pobiegłam za nim, mając nadzieję, że jeszcze go znajdę.

Widziano dziewczynę w białej sukience o czarnych włosach wybiegającej z bloku. Rozglądnęła się dookoła w poszukiwaniu  chłopaka, który właśnie wchodził do auta. Krzyknęła najgłośniej jak potrafi jego imię i podbiegła do niego. Ten nie wiedział co się dzieje spojrzał na dziewczynę z ciekawskim spojrzeniem. Czarnowłosa bez żadnych zbędnych słów wbiła się w jego  gorące warki. Ich pocałunek nie trwał długo, jednak było w nim widać wielkie emocje, które nimi władały. Czy będą cierpieć ? Czy dziewczyna wyjedzie do swojego kraju?

____________________________________________
Jest i rozdział 29. Chcę zakomunikować, że już nie długo ta część opowiadania się skończy, ale powstanie druga, będzie to kontynuacja, która mam nadzieję, bardzo mile was zaskoczy.
Zachęcam do komentowania ;)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Nowe Opowiadanie

Dziewczyny założyłam nowego bloga  na którego serdecznie zapraszam. Opowiadanie będzie różniło się od tego, będzie bardziej przemyślane i dopracowane. Ten blog będzie troszkę tak jakby opisywać mnie, ale nie dosłownie. Chodzi mi tutaj o pasję jaką jest siatkówka i jak pasja i zamiłowanie do niektórych rzeczy potrafi uratować człowieka, wyprowadzić go z przysłowiowego dołka. Niżej znajdziecie link do opowiadania oraz zwiastuna. Jeszcze raz serdecznie zapraszam.

1. And I feel As thought I've  know you for thousand years. 
2.Zwiastun

Co do tego opowiadania, najbliższy  rozdział tutaj pojawi się chyba w trakcie weekendu, ale nie obiecuję ponieważ wybieram się na mecze tenisa <3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 28

Ten rozdział będzie troszkę dłuższy ponieważ zostanie napisany  z perspektywy Marty i Nikki ;) 


____________________________________________

*oczami Marty*
Pokiwałam tylko głową i poszłam na wyznaczone miejsce, gdzie już się zbierały fanki mimo, że koncert miał się zacząć za półtorej godziny.

Czas zleciał mi szybciej niż myślałam. Skoncentrowana na swojej " misji" jaką sobie wyznaczyłam na ten czas, było to  obserwowanie dziewczyn, które wchodziły na Arenę. Były to dziewczynki w przedziale wiekowym mniej więcej 13-16, jednak jak się szerzej rozejrzałam mogłam dojrzeć i dziewczyny starsze takie jak w moim wieku jak i młodsze, jednak tych jak wspominałam między trzynastym a szesnastym rokiem życia było najwięcej. Szczerze powiedziawszy słyszałam kiedyś o tym zespole, ale nigdy się nie zagłębiałam w jego historię, nie wiedziałam o nich nic poza tym, że brali udział w X-factor. Na tym moja wiedza się kończy. Chłopaki chyba musieli zrobić niezłe zamieszanie wokół swojej osoby i muzyki ponieważ dziewczyny miały na sobie koszulki z ich twarzami, płyty, buty.... wszystko. Już teraz widziałam mnóstwo transparentów typu " Please follow me on tt @you_are_cute " i tym podobne. Fanki miały łzy w oczach na myśl, że zobaczą swoich idoli i już teraz śpiewały piosenki z ich repertuaru. Nagle na telebimie zaczęło się odliczanie, pozostało dziesięć minut, szczerze? Nie mogłam się doczekać aby zobaczyć Louisa i jego kolegów w akcji. 

*oczami Nikki*
Razem z Zaynem wpadliśmy na Arenę dwadzieścia minut przed rozpoczęciem koncertu. Jednak odnalezienie chłopaków również zajęło nam trochę miejsca i dopiero po 10 minutach znaleźliśmy resztę bandy.
-no na reszcie, gdzie wyście byli !- krzyknął Louis, który jako pierwszy nas zobaczył. Czym zwrócił na nas uwagę reszty. Dostrzegłam dziwne spojrzenia dziewczyn, charakterystyczny ruch brwiami Harrego, śmiech Liam'a oraz nieobecne spojrzenie Niall'a.  Uśmiechnęłam się do niego blado i spuściłam głowę.
-długa historia- powiedział Zayn i poszedł do garderoby wymijając nas wszystkich. Dziewczyny wróciły do plotkowania tak jakby w ogóle mnie nie zauważyły, co mnie lekko zabolało a szczególnie zachowanie Lol. Podeszłam do Nialla i go przytuliłam życząc powodzenia, ten dał mi buziaka w policzek i razem z trójką pozostałych  przyjaciół poszedł na " tyły" sceny. Zostałam można powiedzieć sama, ponieważ dziewczyny nie zwracały na mnie uwagi. Nagle z garderoby wybiegł Zayn z idealnie ułożonymi włosami, podbiegł do mnie dając mi buziaka w policzek i pobiegł do przyjaciół.
-jesteście razem ?- nagle odezwała się El. Wow, zauważyły mnie. Odwróciłam się w ich stronę, uznałam, że nie będę się zachowywać jak naburmuszone dziecko.
-nie, oszalałaś? -zapytałam z powagą. Trzeba zacząć grać w grę którą samemu się wymyśliło. -Dlaczego pytasz?
-bo nic nam nie mówisz i z nami nie rozmawiasz- powiedziała Eleanor z powagą.No chyba zaraz jej strzele normalnie.
-a kiedy ostatni raz ze mną rozmawiałyście? Nie przypominam sobie takiego czasu, czekaj, czekaj bo chyba takiego czasu dawno już nie było- odpowiedziałam w złości.
-to ty nie masz dla nas czasu- do rozmowy wcięła się Lol, nie sądziłam, że i ona stanie po ich stronie.
- a ty kiedy ostatnio ze mną rozmawiałaś co? Znalazłaś sobie nowe przyjaciółki i całkowicie o mnie zapomniałaś, nawet nie wiesz co się ze mną dzieje.- powoli moje oczy zaczęły napełniać się łzami. Miałam ochotę jej wszystko powiedzieć, wszystko z  czym się ostatnio borykam, jednak teraz ta chęć totalnie znika
-wiemy jedno, odbijasz mi chłopaka- krzyknęła mi prosto w twarz Perrie. Przesadziła teraz, wybuchłam.
-Co ty kurwa powiedziałaś? Ja cie odbieram chłopka? Chłopaka, którego nie masz, wszystko jest pieprzona ustawka Modest tak samo z El, tylko Dan w tym towarzystwie ma prawdziwego nie udawanego chłopaka i nie musi niczego udawać- wykrzyknęłam- a teraz przepraszam, idę na widownię.
Minęłam szokowane dziewczyny i poszłam w kierunku widowni, aby zając swoje miejsce.

*Oczami Marty*

Zaczęło się. Wrzask, pisk, muzyka. Wszystko nagle wystrzeliło z mocą miliona uderzeń na sekundę. Na początku lekko się przestraszyłam, jednak szok minął kiedy chłopaki zaczęli wbiegać na scenę. Nie zrobili tego w normalny sposób tylko wbiegli na ta scenę trochę jak chorzy psychicznie popychając się, upadając i donoście śmiejąc.Przyjaźń i szczerość jaka od nich biła biła widoczna na gołe oko. Niczego nie udawali, byli sobą i robili niezłe widowisko. Niestety nie znałam słów piosenek i nie mogłam się za bardzo wczuć w występ, mój wzrok cały czas wlepiony był w jedna osobę. Jednego chłopaka, który ukradkiem spoglądał na mnie swoimi niemożliwie pięknymi tęczówkami. I jak tu się długo gniewać? Nagle obok mnie przysiadła dziewczyna ze spuszczoną głową i łzami w oczach. Nie wyglądała jakby przyszła na koncert, nie zdecydowanie to nie było  to. Dziewczyna nie podnosiła wzroku, który utkwiła w podłodze. Zauważyłam, że Louis coś mówi do swojego kolegi stojącego obok. Był to chyba Mulat i brązowych włosach i po chwili ten chłopak patrzył się na dziewczynę obok mnie.
-hej co się stało, chcesz chusteczkę?- zapytałam brunetki kucając przy owej dziewczynie. Ta tylko podniosła głowę i blado się uśmiechnęła. Mimo rozmazanego makijażu była śliczna. Oczy jak pięciozłotówki, śliczne kości policzkowe i długie brązowe włosy. Wyciągnęłam z torebki paczkę chusteczek i podałam dziewczynie.
-hej, chcesz pójść do łazienki?
-nie, dziękuję. Nie chcę na razie tam wracać-  odpowiedziała dziewczyna gestem głowy wskazując kulisy. Kim ta dziewczyna jest? Po kilku minutach stała już obok mnie a po rozmazanym tuszu nie było śladu, jedyne co przypominało o tym, że płakała były zaczerwienione oczy. Uśmiechnęła się do mnie promiennie pokazując przy tym zęby.
-dziękuję bardzo... tak w ogóle to Nikki jestem- podała mi swoją dłoń, którą którą uścisnęłam i się przedstawiłam. - Przyznaj się, który Ci się podoba?- powiedziała wskazując ręką na widownię.
-No jak na razie znam tylko Louisa, i to przez niego tu jestem i to raczej on wpadł mi w oko, ale proszę nie mów mu, bo wydaje mi się, że masz z nimi jakiś kontakt.- czułam jak na policzki wyskakują mi rumieńce.
-O proszę czyli Marchewę już znasz, a czy wiesz...
- o El? Tak, to znaczy chce mi dzisiaj wyjaśnić a ty z którymś jesteś?- nie pozwoliłam jej dokończyć, bo wiedziałam o co zapyta, więc szybciej odpowiedziałam. Ona się zaśmiała i ucichła, jakby  nie chciała odpowiedzieć, albo nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Nie, z żadnym nie jestem. To moi przyjaciele- powiedziała i się uśmiechnęła.
-Dziewczyno znam Cię 2 minuty a widzę, że coś kręcisz. Nie ukryjesz tego.
-dobra jesteś. Ja też znam Cię dwie minuty ale mam wrażenie, że mogę Ci powiedzieć, ale to nie jest rozmowa na teraz, ani na to towarzystwo. Teraz podziwiajmy chłopaków  w akcji.
Tak jak zaproponowała, tak uczyniłyśmy. Wczułam się w muzykę i zaczęłam tańczyć i wariować  w rytm słów które śpiewali. Strasznie mi się podobało. Razem z Nikki się wygłupiałyśmy, śmiałyśmy i śpiewałyśmy całkowicie co innego niż chłopaki, nawet nie zauważyłam kiedy koncert się skończył, a Arena zaczęła pustoszeć. Poprosiłam brunetkę żeby poczekała ze mną na Louisa ponieważ czułam się bardzo nie komfortowo. Z kolejnymi mijającymi minutami serce waliło mi coraz bardziej i już nie mogłam ustać w miejscu myśląc o tym co chłopak mi powie. Nikki podbiegła do mnie złapała mnie za twarz i popatrzyła głęboko w oczy mówiąc.
-dziewczyno nie denerwuj się tak. Wdech i wydech. Louis i serio zajebisty chłopak i jeżeli coś do niego czujesz nie zaprzepaść tego i wykorzystaj okazję, jaka pojawia się raz na milion. Obiecaj mi, że nigdy się nie poddasz, obiecaj.
-Obiecuję- te słowa same wyszły z moich ust, nie panowałam nad tym. Nagle na scenę ponownie wszedł Louis. Najpierw przytulił brunetkę mówiąc jej coś na ucho i kierując za trybuny, ta pożegnała się ze mną i zniknęła w miejscu, które wskazał Louis.
Razem z brunetem poszliśmy na końcówkę sceny siadając na niej ramię w ramię. Cisza, jedna wielka grobowa cisza nastała między nami. Słyszałam jego oddech, każdy ruch, szelest pewnie gdybym się skupiła usłyszałabym nasze bijące serca. Co chwilę spoglądałam na chłopaka mając nadzieje, że to on zacznie rozmowę, to on poprosił mnie o to żebym tu została, więc to on powinien to zrobić. Cisza jak makiem zasiał zaczęła się robić irytująca a napięcie między nami nie do wytrzymania.
-odezwiesz się w końcu?

*Oczami Nikki*
 Nie mam pojęcia kim była ta dziewczyna, skąd Louis ją zna wiem jedno. Jest na prawdę miła i mam nadzieję, że chłopak o nią zawalczy tym bardziej, że ma  szanse, duże szanse. Poprosił mnie abym zostawiła ich samych więc poszłam w kierunku garderoby chłopaków. Po drodze spotkałam wielu ludzi z ekipy, których już rozpoznawałam i co chwilę przystawałam aby zamienić z kimś parę zdań, lub w czymś pomóc. Po kilku minutach doszłam do drzwi w których znajdowała się reszta zespołu uchyliłam je a to co zobaczyłam trochę mnie zdziwiło. Liam i Niall rzucali się jedzeniem. Co prawda blondyn mnie nie zaskoczył, ale to było całkowicie nie w stylu Liaś'a. Dalej ujrzałam lokersa miziającego się z moją " Przyjaciółką" i resztę dziewczyn pijących kawę. Nigdzie nie mogłam dostrzec Zayna, co troszkę mnie zaniepokoiło. Usiadłam na jednej z wolnych kanap wcześniej przygotowując sobie owocową herbatę. Rozsiadłam się wygodnie nie zwracając większej uwagi na dziewczyny a obserwując bitwę pomiędzy żarłokiem a tatusiem.
Po chwili dostałam esemesa od Mulata " Za pięć minut w kantorku nr 3 " o co temu głupkowi chodziło? Jak gdyby nigdy nic wyszłam z garderoby w poszukiwaniu kantorku. Szłam korytarzem po raz kolejny wymieniając miłe spojrzenia z pracownikami i monitorowałam numerki na drzwiach pokoi. Byłam dopiero przy 18 im dalej szłam tym coraz mniej ludzi widziała i tym bardziej korytarz był ciemniejszy, tak jakby nikt tam nie zachodził. Doszedłszy na miejsce przystanęłam przy drzwiach numer trzy i starałam się znaleźć mojego uciekiniera. Kątek oka widziałam jak Louis i Marta rozmawiają, uśmiechnęłam się na samą myśl o nich i postanowiłam wejść do tych cholernych drzwi numer trzy.

*Oczami Marty*
- tak, przepraszam- powiedział speszony Louis. -Ja po prostu nigdy nie czułem się tak przy dziewczynie, a teraz jeszcze cała ta sytuacja z El i Tobą i to wszystko mnie przytłacza.
-miałeś mi wyjaśnić, wszystko od początku.
-no dobrze, więc zaczęło się o ile dobrze pamiętam zaraz po x- factorze. -uśmiechnął się na samą myśl o tamtych czasach- dużo osób, fanów, zaczęło sądzić, że ja i Harry to coś więcej niż przyjaciele. Nasze uściski nie były przyjacielskie, patrzenie w oczy, dwu znaczne teksty to wszystko miało jakieś podłoże, ukryty sens między nami. Ludzie zaczęli o nas mówić " Larry" nam to nie przeszkadzało
-czy ty, czy ty i Harry? - nie wiedziałam co o tym myśleć.
-wiem o co chcesz się zapytać. Ja i Harry jesteśmy przyjaciółmi, dobrymi przyjaciółmi i zdarzyło nam się pary razy pocałować,ale wiedzą o tym tylko Paul, Modest i chłopacy. Te pocałunki to było coś, coś innego, niezwykłego ale dzięki nim dowiedziałem się czego pragnę i wiedziałem, że to nie jest Harry.  I aby ukryć nasze uczucia do siebie Modest wynajęło El aby udawała  moją dziewczynę a Harremu kazano odgrywać rolę kobieciarza. I ot co cała historia dotycząca El i tego zamieszania.Musisz zrozumieć, że ja będę się z nią widywać, robił zdjęcia, przytulał a czasami całował, bo muszę, to moja praca, jeden z punktów w kontrakcie, który musi być odhaczony. Rozumiesz?
-Tak, doskonale.- Nie sądziła, że gwiazdy mają takie problemy, że tyle się od nich wymaga. A z tych chłopaków robi się kogoś kim się nie są, raniąc ich tym samym.
-odpowiesz teraz ty na moje pytanie?- Louis popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem cwaniaka.
-pewnie.- wtedy jeszcze nie wiedziałam w co sie wpakowałam.
-dlaczego tak zareagowałaś kiedy zobaczyłaś mnie z El? Czy ty, czy ty coś do mnie czujesz?- To pytanie padło na mnie z siła miliona ton i przycisnęło do ziemi. Nie było ucieczki od tego pytania, musiałam odpowiedzieć. Teraz kiedy on odpowiedział mi z taką szczerością na wszystkie nurtujące mnie pytania musiałam odpłacić mu się tym samym.
-wiesz, ja.. my znamy się tak krótko, że ja nie wiem- zamilkłam- chodzi mi o to, że nie jesteś mi obojętny Louis. Nie jestem typem dziewczyny, która za bardzo okazuje uczucia wobec innych, ale w twoim przypadku to coś innego, cos czego nie umiem określić.
Chłopak mocno mnie objął i ucałował w głowę. Czułam się przy nim taka bezpieczna, taka wyjątkowa, taka kochana. Co to będzie kiedy się w nim całkowicie zakocham i świata nie będę mogła za nim zobaczyć? Co będzie jak ja będę musiała wrócić do Polski? Nie mogę na razie o tym myśleć.

*oczami Nikki*
 Weszłam do środka i próbowałam wymacać na ścianie jakiś włącznik światła, jednak nic nie znalazłam. Nagle usłyszałam odgłos przekręcanego klucza tuż za moimi plecami, jednak kiedy się odwróciłam za mną już nikogo nie było. Przestraszyłam się nie na żarty,
-Zayn jesteś tu ? - Szepnęłam bojąc się, że gdy powiem głośniej wystraszę się sama swojego głosu. Nic, zero odpowiedzi. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu za talię i mocno przytula.
-jestem tu, czekałem na Cibie- wymruczał mi Mulat do ucha. Odwróciłam się do niego twarzą i spiorunowałam go wzrokiem , jednak ten za pewnie tego nie widział ponieważ było ciemno a żadne z nas nie zamierzało zapalać światła.
-Mam na Ciebie ochotę- wymruczał wkładając dłonie pod moją koszulkę wywołując tym przyjemne dreszcze na całym moim ciele. Delikatnie zaczął całował moją szyję. Wplotłam dłonie w jego włosy tym samym przybliżając go mocniej do siebie.
-Czyżby?- powiedziałam ledwie słyszącym głosem ponieważ chłopak niespodziewanie złapał mnie za pośladki przenosząc chyba na jakiś stół abym mogła usiąść. Stanął pomiędzy moimi nogami, które sam sobie rozchylił i wbił się w moje usta. Tym razem całował wolniej, z większym uczuciem delikatnie pieszcząc moje podniebienie co chwila przygryzając dolna wargę czym doprowadzał mnie do czystego szaleństwa. Włożyłam dłonie pod jego koszulkę szybkim ruchem dłoni ściągając ją z niego. Naszła mnie na niego ochota. Może to mało romantyczne robić to w kantorku, ale teraz mnie to nie obchodziło, teraz liczył się tylko ten moment. Chłopak zrozumiał moja aluzję i mojej koszulki pozbył się równie szybko zatapiając swoje usta w moim dekolcie przez co z moich ust wydobył się cichy jęk. Zayn pomiędzy moimi piersiami zrobił dwie małe malinki, miał wprawę.  Nie postałam mu dłużna i przyciągnęłam jego szyję do swoich ust sprawiając mu tym samym soczystą malinkę, nie wiem jak on to później zakryje, nie interesuje mnie to.  Zabrałam się za rozpinanie paska od spodni chłopaka aby jak najszybciej poczuć go w sobie. Wiedziałam, że nie mamy za dużo czasu więc ściągnęłam mu spodnie tylko do połowy nóg. Chłopak pozbawił mnie całego dolnego ubrania delikatnie zsuwając je ze mnie tym samym  pieszcząc moje nogi pocałunkami. Pociągnęłam jego twarz do siebie kiwnęłam głową na znak pozwolenia i wbiłam się w jego usta aby zagłuszyć jęk rozkoszy gdy poczułam jak chłopak zabrał się do rzeczy.

*oczami Marty*
-idziemy na Lody?-nagle zaproponował chłopak zeskakując ze sceny. Jego usmiech i radość na twarzy emanowała na mnie czym niesamowicie poprawiał mi humor.
-pewnie, ale chyba nie sądzisz, że ja stąd ze skocze- wskazałam dłonią przepaść między mną a podłogą i zaparłam się rękami i nogami żeby tylko nie skakać.
-dasz radę
-nie dam
-cienias
-łoś
-boi dupa
-lovelas
-zejdź tu tylko to Cię zabiję za to.
-już się boję. Łosiu.
-Czemu łosiu?
-A nie wiem, mam taki kaprys marchewko.
-Kevinie!
-hahahahah co? - nie wierzyłam, że on powiedział do mnie kevin, skąd on to wytrzasnął.- nie łosiu, nie mamy swiat kevin sam w domu nie leci-  powiedziałam ponieważ to było pierwszą rzeczą na jaką wpadłam. Chłopak ewidentnie mnie wyśmiał dając mi to do zrozumienia tarzając się po podłodze ze śmiechu.
-jesteś moim głupiutki gołąbkiem Kevinem- krzyknął i zaczął biegać bo widowni krzycząc- Marta jest moim kevinem, Marta jest moim kevinem. - Postanowiłam zejść do niego i zeskoczywszy ze sceny biegałam po trybunach razem z nim krzycą w niebo głosy jakieś  duperele. Louis podbiegł do mnie i zaczął nagle gilgotać co  jest muszę się przyznać moim bardzo słabym punktem więc nie pozostało mi nic jak ucieczka, która nie trwała długo ponieważ chłopak jest bardzo wysportowany i dogonił mnie można powiedzieć, że w sekundę i juz po chwili siedział na mnie okrakiem gilgocząc do nie przytomności.
-Nie, proszę nie, Louis- krzyczałam.
-powiedz, że jesteś moim głupiutkim kevinem.
-jestem twoim głupiutkim kevinem.
-krzycz!
-jestem twoim głupiutkim kevinem!
-głośniej!
-jestem twoim głupiutkim kevinem Louis'e !!!!! Zostaw mnie, proszę.
-Ok, teraz możemy iść na lody
Po prostu nie wierzę w to jak szybko zmieniają się jego pomysły. Pomógł mi wstać z ziemi jak dżentelmen prze którego się na niej znalazłam i podsadził na scenę samemu na nią wskakując. Co chwila się szturchając, popychając i wyzywając szliśmy w kierunku wyjścia z przeogromnej sceny.

*Oczami Nikki*
-Uwielbiam Cię- od kilku chwil tylko to powtarzał Zayn patrząc jak się ubieram.
-wiem, wiem
-wiesz, że Cie uwielbiam?
-powiedz mi lepiej co Cie wzięło na sex w kantorku?
-uznałem, że możemy kolekcjonować dziwne miejsca, w których można się kochać.
Nie wierzyłam w to co usłyszałam więc wybuchłam śmiechem i ubrałam koszulkę. Dłońmi próbowałam wprowadzić ład na mojej głowie.
-nie wierzysz mi? - podszedł do mnie całując mnie w usta- chcesz się przekonać? Możemy iść wszędzie gdzie zapragniesz- ponownie cmoknął mnie w usta.
-tak, tak. Wierzę, chodź
Otworzyłam drzwi od kantorka i chciałam z nich powoli wyjść kiedy Zayn mnie wypchał przyciskając do ściany ponownie całując. Nagle usłyszeliśmy za sobą dwa chrząknięcia i czym prędzej się odwróciliśmy. Naszym oczy zobaczyły...

_______________________________________
Rozdział gotowy. Nawet nie wiem kiedy minęło to 28 rozdziałów, ale ten czas szybko minie.
Dziękuje bardzo z tyle wejść na strone oraz juz 34 obserwatorów. 
Kocham was wszystkich.
Jak sądzicie kogo zobaczyli Zayn i Nikki?
Proszę o komentarze ;)
PS. Przepraszam za błędy, ale trochę pisałam na telefonie i nie miałam siły poprawiać wszystkich błędów <3