wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 18

Bardzo proszę o włączenie tej piosenki :  Going Nowhere. Przy niej pisałam rozdział i dużo ta piosenka wnosi do jego treści. I proszę przeczytać moja notatk pod rozdziałem ;) Miłego czytania.

*oczami  Zayn'a *

Wyleciałem z domu dziewczyny jak burza i ponownie zasiadłem za kierownicą mojego samochodu. Nie wiem dokąd zmierzałem, miałem jeden cel. Znaleźć tego gnojka i zabić. W głowie nie mieszczą mi się dwie sprawy. Pierwsza jak można być takim sukinsynem żeby zrobić coś takiego kobiecie i jeszcze grozić jej powtórką, a drugą rzeczą która mnie zastanawiała, irytowała a przede wszystkim bolała jest postawa mojego przyjaciela. Zostawiłem Nikki w spokoju tylko i wyłącznie dlatego, że widziałem iż jest szczęśliwa z blondynem, że to mój przyjaciel a nie ja daje jej szczęście, jednak teraz? Teraz przesadził i to porządnie, ktoś będzie musiał mu to wyperswadować  i czuję, że to znowu będę musiał być ja. Tak bad boy musi wszystkich opieprzyć i poustawiać do pionu. Mam przez to stracić przyjaciela? Trudno, przeżyję. Mam przez to stracić Perrie? Okey, dam radę. Nikki ma cierpieć i przechodzić znowu to samo dlatego, że jej chłopak ma wygórowane ego? Zabijcie mnie, ale nie. Nie wiem dlaczego, ale znalazłem się w parku, tak tym parku o którym wspominała Nicole. Jakie są szanse, że go tutaj znajdę?Pewnie zerowe, ale co mam do stracenia? Zaparkowałem samochód po przeciwległej stronie ulicy i pomaszerowałem w głąb drzew. Zimny powiew Londyńskiego wiatru nie co mnie uspokoił, ochłodził nabuzowane ciało. Szelest drzew i szum jaki wydobywa się z parku o tak późnej porze na dodatek wyostrzył moje zmysły. Szybkim krokiem przemierzałem puste, ciemne uliczki. Nic. Zero jakiegokolwiek znaku życia, Zero dźwięków które wskazywały by czyjąś obecność w tym za dnia zatłoczonym miejscu. Miałem się już poddawać, wracać do dziewczyny, ale coś mnie natchnęło żeby sprawdzić ostatnią uliczkę. Powoli zbliżałem się do miejsca o którym myślałem i to był strzał w dziesiątkę. Siedział sam na ławce popijając wódkę prosto z butelki stojącej obok jego nogi. Szybko mnie zauważył, jednak nie wstał tylko pociągnął kolejny łyk z butelki.
-Kogo moje oczy widzą. Zaszczyt widzieć taką gwiazdę 2 razy w ciągu zaledwie 2 dni.Niech zgadnę, nasza mała Nikki już ci się pochwaliła tym, że dzisiaj sobie porozmawialiśmy. Zgadłem ? Powiedziała również, że jej chłopak stał jak kołek obok i nic nie zrobił? Tak, na pewno powiedziała - zaśmiał sie ironicznie- Inaczej nie musiałbyś mnie szukać, nie musiałbyś jak zawsze jej bronić.- wstał i podszedł do mnie- ah, dzielny Malik zawsze wiernie broniący tej dziewczyny, która zawinęła go sobie wokół palca.Zawsze poprawiałeś mi humor.
Nie wytrzymałem i rzuciłem sie na chłopaka z pięściami. Dawno się nie biłem, nie musiałem. Jako znana osoba byłem chroniony, ale teraz wiem czego mi brakowało. Walka o swoje i bronienie tych którzy nie mogą się bronić zostało gdzieś we mnie, nigdy nie zniknęło tak jak myślało Modest. Moje pięście obaliły tego gnoja na ziemię i nie zamierzały przestać go nokautować Krew zaczęła mu tryskać z nosa i ust, ale nic sobie z tego nie robiłem. Próbował mi oddać, ale on w porównaniu do mnie się nie zmienił, dalej nie potrafi się bić, mocny w gębie, tylko tyle.Dostałem raz, najgorsze jest to, ze w twarz,więc siniak może być. Mój "rywal " prawie nie kontaktował więc postanowiłem go zostawić, nie kończyć z jego nędznym życiem, jednak nie dzisiaj. Niemal biegiem kierowałem się z powrotem do samochodu. Furia jaka rozpierała mnie od wewnątrz była jednym słowem niesamowita. Mam nadzieję, że dałem mu do zrozumienia iż ma się do niej nie zbliżać, jeżeli dzisiejszy przekaz był mało zrozumiały powtórzę to jeżeli będzie trzeba. Wróciłem do domu Nikki, tak jak wcześniej otworzyła mi mama dziewczyny i tak samo ja wcześniej od razu do niej pobiegłem. Wszedłem do jej pokoju i zastałem ją już w lepszym stanie stojącą przy oknie. Kiedy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła.

*oczami Nikki *

-Matko Zayn gdzieś ty był? - Krzyknęłam podbiegając do mulata stojącego na środku mojego pokoju. - Nawet nie wiesz jak ja się o ciebie bałam. - wtuliłam się w tors bruneta. Tego było mi teraz trzeba.
- wszystko będzie dobrze, już nie musisz się martwić- wyszeptał głaszcząc mnie po głowie.
-Zayn co ty zrobiłeś?- zapytałam odrywając się od torsu chłopaka. W tym samym momencie księżyc zajrzał do mojego pokoju rzucając poświatę swojej jasności na bruneta.To co zobaczyłam lekko mną wstrząsnęło.Pod jego prawym okiem malował się dość dużych rozmiarów siniak. Pobiegłam do kuchni po worek lodu i ręcznik. Kazałam Malikowi usiąść na łóżku i pozwolić mi się sobą zająć. tym samym kazałam mu powiedzieć sobie gdzie był, a co najważniejsze co zrobił. Delikatnie przykładałam lód do jego twarzy i jak zawsze tonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Zayn powiedział mi prawdę, tak sądzę. Byłam mu wdzięczna za to co zrobił, ale jednocześnie się o niego bałam, Martin jest nieobliczalny, a takie upokorzenie, nie pozwoli mu spać po nocach.
- no dobrze, to ja się będę niestety już zbierał - powoli zaczął wstawać. Nie chciałam żeby odchodził, nie chciałam zostawać sama, nie dzisiaj, nie teraz.
-Zayn- wyszeptałam, kiedy ten stał już przy drzwiach.
-słucham
-zostań ze mną, proszę. Tylko dzisiaj, boję sie. A mama jutro o 5 musi jechać na cały weekend do pracy, nie chcę zostać z tym sama, proszę- powiedziałam i czekałam na reakcję bruneta. Ten uśmiechnął się w swój zabójczy sposób i przystał na moja prośbę, zamykając wcześniej otworzone już drzwi.Uwielbiałam jego uśmiech. Chłopak powoli zaczął się rozbierać, nie powiem był to zabawny widok.
-Zayn, co ty robisz? - zapytałam rozbawiona.
-no chyba śmieszku nie sądzisz, że będę spać w kurtce tych wszystkich ubraniach. - powiedział i pstryknął mnie w nos. Kontynuując swoją czynność.Na koniec został w samych bokserkach. W sumie wcale nie był bardziej ubrany ode mnie ponieważ ja miałam na sobie szorty i męską koszulkę. Wpakowaliśmy się pod kołdrę zgaszając wcześniej światło. Wtuliłam się po raz drugi dzisiejszego dnia w tors mulata napawając sie jego zapachem i bliskością, nie wiem dlaczego ale to przy nim moje serce zaczynało szybciej bić, to jego dotyk sprawiał, że moje tętno się zwiększało. Tak na mnie oddziaływał nie od dziś i ja nic na tonie poradzę. Chłopak delikatnie głaskał mnie po włosach i plecahc i w takiej pozycji odpłynęliśmy do krainy morfeusza.

*oczami Niall'a*
Następnego dnia, ranek.

Jest ósma rano a ja dopiero doszedłem do domu. Nie przepraszam, dojściem na własnych siłach o postawie godnej człowieka cywilizowanego nazwać nie można było. Doczołganie się w magiczny sposób, tym samym zahaczając o każdy możliwy słup i postoje, tak. To było zdecydowanie to. Już widzę jutrzejsze a może nawet dzisiejsze nagłówki gazet " Niall Horan  nie może o własnych nogach dojść do domu " 
"Dom" jaka mylna nazwa na niebotycznie bogaty budynek na którego jesteśmy zwykli tak mówić, kiedy musimy siedzieć w Londynie.  Tak na prawdę wielki, przestronny po brzegi wypełniony nowinkami technicznymi miejsce nie jest moim domem. Dom mam w Irlandii i tego się będę trzymał. Kiedy pytają się czy tęsknie za domem opowiadam o domu który jest tysiące kilometrów stąd. O miejscu które było, jest i będzie moim schronieniem, ucieczką od wszystkiego i wszystkich co mnie otacza. Zawsze kiedy wracam do domu czuje coś czego nie czuję tu, w Londynie.Uciekam, wyrywam się z tego szalonego świata niczym mydlanej próżniowej bańki, która w każdej chwili może pęknąć, zniknąć jak sen którego z rana nigdy nie możemy sobie przypomnieć a największe starania od początku skazane są na klęskę, niepowodzenie. Zaszywam się  w moim ślicznym  niewielkim domku z ogródkiem na piętrze w pokoju, gdzie leży moja pierwsza gitara, Xbox, stare zdjęcia i najwygodniejsze łóżko na jakim kiedykolwiek spałem. Jak ja bym chciał być teraz w domu i poczuć zapach domowego ciasta zrobionego przez moją mamę i być wolnym, zwykłym chłopakiem.Życie gwiazdy  które wszystkim wydaję się takim pięknym usłanym różami życiem z bajki. Popatrzmy, czy ja wyglądam na szczęśliwego człowieka? Pokłócony z dziewczyną, nie mogący wrócić do domu nie słaniając się na nogach, pokłócony z dziewczyną i nękany kacem mordercą chłopak, wielka gwiazda, której życie miało być takie... wspaniałe.
-dobrze Niall, jeszcze 2 stopnie- powiedziałem sam do siebie wspinając się po stopniach do drzwi, aby wejść do środka i odpocząć. Coś co było tak blisko i daleko jednocześnie okazało się dalsze niż bliższe, ponieważ przy ostatnim schodku, kiedy moja dłoń już siegała aby otworzyć drzwi nogi odmówiły posłuszeństwa i się.... no się kurwa wyjebałem, pięknie. Moja twarz wylądowała przy porannej gazecie, którą codziennie rano zabiera stąd Liam i zazwyczaj tylko on ją czyta. Miałem juz sie podnośić i jak zawsze olać ploty z pierwszych stron gazet szmatławca ale coś przykuło mój wzrok a był to tytuł. Tak to wtedy pękła moja bańka " świata idealnego ".

 " Członek słynnej grupy One Direction oszukuje przyjaciół i zdradza?! " 
Wczoraj w godzinach wieczornych w parku nie daleko domu chłopaków ze słynnej grupy 1D można było dostrzec kłótnię pomiędzy Niall'em Horanem a jego ówczesną dziewczyną. Para po kłótni poszła w swoje strony. Podążaliśmy za dziewczyna, która poszła a raczej pobiegła do domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chwilę później do jej domu przyjechał Zayn Malik. Wyszedł on jednak po 5 minutach i świadkowie donoszą, że w bardzo złym humorze wrócił i ... już nie wyszedł.  Mamy niewyraźne zdjęcia jak chłopak przytula dziewczynę, a chwilę później stoi w samych bokserkach. Teraz pytanie kto kogo zdradził, jak wiem Zayn wrócił do swojej byłej dziewczyny Perrie, co ona na to? Co zrobi Niall, jak się dowie o możliwej zdradzie? 

Czy oni sobie kurwa żartują? Wpadłem do domu jak burza i pobiegłem do pokoju mulata, nic. Nie było tak nikogo pustka. Rzuciłem gazetą o stół i ponownie wybiegłem z domu. Ta wiadomość otrząsnęła mnie z wcześniejszego stanu, całkowicie otrzeźwiałem i pojechałem do domu dziewczyny. 
Nie pukając wleciałem do środka i usłyszałem śmiechy dochodzące z kuchni, tak to był na pewno jej śmiech, nikt nie śmieje się tak jak ona i drugi głos na pewno należał do mojego przyjaciela, o ile mogę go jeszcze tak nazywać.
- jak mogliście mi to zrobić? Jak, kurwa jak się pytam ?!- krzyknąłem wchodząc do pomieszczenia, kiedy mnie zobaczyli zamarli. Zastanawiałem się które pierwsze się odezwie, niestety była to ona.
-Niall, o co ci chodzi?
- o co mi chodzi?! przespałaś się z moim przyjacielem i sie pytasz o co mi chodzi? Zniszczyłaś mnie, słyszysz?! Zniszczyłaś! A ty?- podszedłem  do przyjaciela, ty jesteś nic nie wartym skurwielem, juz dla mnie nie istniejecie.- powiedziałem i wybiegłem z domu. Słyszałem za sobą nawoływania dziewczyny i chłopaka , ale nic sobie z tego nie robiłem. Wiem dokąd zmierzam, wiem jaki jest mój cel, teraz tylko muszę się tam znaleźć...

*oczami Nikki *
- Zayn o co mu chodziło, czy on serio sądził, że my ?- zapytałam chłopaka ze łzami w oczach, nie wierzyłam w to co on powiedział, nie chciałam wierzyć. Moje serce się rozpadło na milion malutkich kawałeczków i nic ani nikt tego nie naprawi.
-nie mam pojęcia Nika, zadzwonię do chłopaków, może oni coś wiedzą - powiedział i poszedł do salonu aby spokojnie porozmawiać.Ja zostałam w kuchni i tępo wpatrywałam się w blat stołu a łzy pojedynczo kapały na podłogę. Postanowiłam do niego zadzwonić, zrobić cokolwiek, musiałam z nim porozmawiać, jednak każdy telefon był nie wypałem, cały czas włączała się poczta głosowa. Nie miałam siły, nie wiedziałam co zrobić, czekałam tylko na Zayna, wydaje mi się, że nie ma dla mnie dobrych wiadomości ponieważ strasznie krzyczał i był poddenerwowany. 
-Nikki jest źle
-co się stało ?
- w gazecie napisali, że ty go zdradziłaś ze mną, on w to uwierzył od razu, bez rozmowy z nami, i teraz nikt nie wie gdzie jest. - powiedział Zayn- trzymaj się, jadę go poszukać-powiedział i wybiegł.
Po takiej sytuacji widać jak gazety potrafią zniszczyć człowieka, nastawić go przeciwko najbliższym, to smutne. Bolały mnie jego słowa, bolał mnie fakt, że uwierzył iz mogłam mu to zrobić, czy ja naprawdę na taka wyglądam?  Serio uznał, że byłam w stanie go zdradzić? Widzę jakie miał o mnie zdanie. Osunęłam sie na ziemię i zaczęłam płakać, nie mogłam tłumić w sobie emocji.


Minęły dwie godziny, dwie godziny siedzenia na podłodze w kuchni i dwie godziny ciszy. Nikt do mnie nie dzwonił nikt mnie o niczym nie informował, nie wiedziałam co się dzieje. Postanowiłam wejść na twittera. Pierwsze co ujrzałam to miliony hejtów przesyłanych w moja stronę w tym groźby śmierci, jednak teraz mnie to nie interesowało, teraz szukałam czegoś o Niall'u. Jak powszechnie wiadomo, Directioner lepsze od FBI, na pewno wiedzą gdzie jest blondyn. Minęło parę minut zanim znalazłam dokładnie to co mnie interesowało pomiędzy tweetami na mój temat, nigdy nie sądziłam, że wywołam taka burzę w internecie. Ale znalazłam to, znalazłam. Widziałam jego zdjęcie z lotniska w gównej części miasta z dopiskiem " Niall Horan 30 minut temu wszedł do samolotu, który leci do Irlandii" 
Nie, on nie może teraz uciec, nie bez rozmowy, bez pożegnania. Nie przebierając się w dresach, roztrzepanych włosach, rozmazanym makijażu wybiegłam na dwór i pobiegłam do najbliższego postoju taksówek, która przetransportowała mnie na lotnisko. Najbliższy lot do Irlandii za 15 minut, muszę się spieszyć. Szybko kupiłam bilet i biegałam po tym lotnisku jak głupia, czym zwracałam swoją uwagę, czułam na sobie blaski fleszy. W ostatnim momencie zdążyłam na odprawę i już po chwili leciałam do Irlandii. 

2 godziny później...

Jechałam taksówką do Mulllingar, do domu chłopaka aby z nim porozmawiać, ale co ja tak właściwie mu powiem, jak to wyjaśnię? Nie wiem, szczerze? nie mam zielonego pojęcia. Chłopacy mi powiedzieli na jakiej ulicy i pod jakim numerem mieszka więc ułatwili mi kontakt z nim  ponieważ moich telefonów nie odbiera.Z nalałam się pod domem chłopaka, zapłaciłam miłemu taksówkarzowi i stanęłam przed drzwiami ślicznego domku. Wiem, nie będzie to idealne zapoznanie sie z jego rodzicami, trudno. Wyglądam jak siedem nieszczęść, trudno. On jest teraz najważniejszy. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam na zbawienie. Otworzyła mi kobieta, która na pewno była jego matką, byli strasznie podobni, nie zdążyłam nic powiedzieć, pierwsza powiedziała kobieta.
- jezu na prawdę, nie możecie dać mu spokoju jak jest w domu i to w nie najlepszym stanie? - chyba wzięła mnie za fankę- teraz nie będzie rozdawał autografów, do widzenia  - juz zamykała drzwi.
-ale Pani nie dała mi nic  powiedzieć ! Ja nie jestem fanką! Jestem jego dziewczyną, no chyba juz byłą, sądzi pani, że fanka przyszła by tak ubrana do swojego idola? ja chcę tylko z nim chwilę porozmawiać, proszę- powiedziałam do kobiety, spojrzała na mnie nie pewnie, chwilę się zastanowiła i zostawiając uchylone drzwi poszła na górę po swojego syna jak mnie wam. 
- czego tu chcesz?- usłyszałam jego głos. Stał tam, stał cały i zdrowy i z kiną jak by chciał mnie zabić.
-Niall, między mną a Zayn'em do niczego nie doszło, proszę uwierz mi - zaczęłam.
-daruj sobie, wszystkie jesteście takie same, nie macie serca, tylko wykorzystujecie.
-na prawde wierzysz brukowca a nie mi ? jesteś aż taki ślepy na moją miłóść? 
-nie zawsze to co piszą jest kłamstwem- powiedział.
-masz mnie za sukę która zdradziła by cię z twoim najlepszym przyjacielem?
-Nikki ty go kochałaś, wierzę w to co przeczytałem, to co zobaczyłem dzisiaj rano!- krzyczał a w moich oczach wzbierały się łzy. 
-A co dzisiaj zobaczyłeś, co ? hm ? Twoją dziewczynę, którą wczoraj niesamowicie zraniłeś nareszcie uśmiechniętą dzięki Zayn'owi, bo on poświęcił mi chwilę czasu ? To zobaczyłeś? Masz racje jestem straszna. Nie jestes chłopakiem którym byłeś Niall.
- a ty nie jesteś dziewczyna którą kocham! Odejdź, nasz związek zmierza donikąd, sama miłośc nie wystarczy- z jego oczu też zaczęły kapać łzy.- tylko się ranimy.
- tak masz racje, zraniłeś mnie, moje serce jest rozbite na milion kawałów. Życzę ci szczęścia Niall, teraz kiedy nie będzie mnie w pobliżu. Nie mam siły patrzeć na to jak cierpisz i płaczesz, żegnaj- powiedziałam i wybiegłam z jego podwórka, biegłam przed siebie nie wiem dokąd.

Leave,
You're not the boy you said you'd be.
And it's so hard for me to breathe.
How can I love you boy, if you're going nowhere?
We're going nowhere.

Biegłam ile sił w nogach, ile Bóg dał. Nie wierzę w to co się właśnie stało, no nie wierzę, my na prawdę to zrobiliśmy, mój świat stracił sens, moje życie straciło sens. Ktoś kogo kochałam, kocham odszedł na dobre, odszedł ode mnie, przeze mnie. Nie, nie przeze mnie. Przez jakieś pieprzone szmatławce, które niszczą człowieka.
-Brawo! Udało wam się zniszczyć człowieka- krzyczałam stojąc na środku jakiegoś placu. - zadowoleni ?
Nie wiem do kogo krzyczałam, nie wiedziałam co chciałam osiągnąć, wiedziałam jedno muszę jakoś u śnieżyć ból, muszę wracać do domu. Siedziałam w samolocie i ostatni raz spojrzałam na Irlandię, czuję, że zostawiam tutaj kawałem serca, część siebie, ale nic na to nie poradzę. Najwidoczniej tak musiało być

Bye,
Don't have the strength to see you cry.
I'm tired of asking myself "why?"
How can I love you boy, if you're going nowhere?
We're going nowhere.


W Londynie w cale nie czułam się lepiej, jedyne co było plusem to to, że chłopacy i dziewczyny odebrali mnie na lotnisku i odwieźli do domu, zostając ze mną, ale jednocześnie nic nie mówiąc teraz musiałam być sama.Wszystko przemyśleć, zastanowić się.


I think I should press delete - and clear my history.


______________________________________________________

Rozdział powiem szczerze bardzo mi się podoba. Chciałam powiedzieć, że trochę smutno iż pod ostatnim rozdziałem tylko 7 komentarzy ;(
Nie wiem dlaczego cytat jeden mi się zrobił z białym tłem, ale już nie chciało mi się poprawiać... leń.
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy i napiszecie co sądzicie.
Teraz kluczowe pytanie. Zayn czy Niall ?
Do usłyszenia niebawem ;)

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 17

- Jak to wrócił? Gdzie go widziałaś? - Zaczął wypytywać blondy, widziałam w jego oczach przerażenie, ból, troskę, nie chciałam go teraz zamartwiać, ale jednocześnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-długa historia, wyszłam się przejść z Perrie i nagle  znikąd on się pojawił. Nie masz czym się martwić  już wszystko okey, tylko na początku trochę byłam przerażona, teraz wszystko jest okey, musi tak być.
-nie wierzę ci, mydlić oczy możesz im a nie mnie- powiedział zdenerwowany  chłopak, nie dziwie mu się. Przyszłam do domu cała roztrzęsiona, a teraz w ciskam mu kita, że wszystko jest ok. Ale czy to źle, czy  to, że nie chcę dokładać chłopakowi zmartwień robi ze mnie złą osobę?Jeżeli tak, to chyba muszę się z tym pogodzić iż jestem zła. Uważam, że od kiedy jestem w jego życiu sprawiam mu same smutki, że nie wniosłam niczego radosnego do jego życia.
-Niall, ja mówię poważnie jest dobrze, naprawdę- złapałam jego twarz w dłonie, tak by na mnie spojrzał, jednak on tego nie zrobił. Wyminął mnie dość szybko i powiedział
-może chodźmy położyć się spać, nie mam ochoty teraz z Tobą rozmawiać.

Następnego dnia po południu..

Cały ranek siedziałam w salonie chłopaków pod kocem i oglądałam jakieś głupie programy " jak wyglądać 10 lat mniej " głupota ludzi która przychodzi do tych programów poprawiła mi minimalnie humor. Siedziałam zawinięta kocem na kanapie, w domu nie było nikogo po za mną i Niall'em, jednak od wczoraj nie było za kolorowo. Louis pojechał do El tak samo jak Liam do Dan. Zayn wybył z Perrie do swoich rodziców, aby oznajmić im dobrą wiadomość. Harry spał dzisiaj u Lol bo jej rodzice wyjechali więc nie wnikam co oni tak robią, mam nadzieję, że dom będzie stał cały. No a wracając do mnie i do blondyna. Od wczorajszego wieczora rozmawiamy tak jakbyśmy chcieli a nie mogli, chłopak cały czas zamartwia się Martinem a moje przekonywania, że wszystko jest dobrze wpadają mu jednym uchem a po minucie wypadają kolejnym. Dzisiaj jeszcze z nim nie rozmawiałam, kiedy wstałam on jeszcze słodko spał, więc postanowiłam zejść na dół. Jest już około 14 a blondyna jak nie widać, tak nie widać. On jest serio, aż tak na mnie zły ? to może ja sobie pojadę do domu, żeby nikomu nie przeszkadzać?
-cześć- usłyszałam za plecami, jak się domyśliłam był to Niall - może pójdziemy się gdzieś przejść, ochłonąć i spokojnie porozmawiać? Serio nie chcę się kłócić. - usiadł obok mnie i czekał na moja odpowiedź, gdybym się nie zgodziła byłoby to niewiarygodnie dziecinne.
-dobra, daj mi chwilę- wstałam z kanapy i pobiegłam na górę coś ubrać. Postawiłam na jeansy i szarą bluzę Nialla ponieważ nie miałam tutaj wielu ubrań, a dzisiejsza pogoda nie była za piękna, strasznie wiało. Włosy spięłam w luźnego koka i zbiegłam z powrotem do chłopaka. Nic nie mówiąc opuściliśmy budynek a swoje kroki pokierowaliśmy w stronę pobliskiego parku. Cisza między nami była pierwszy raz trochę krępująca...irytująca. Zastanawiałam się po co on chciał ze mną gdzieś wyjść skoro nic nie mówi, a może zastanawia się co tak właściwie miałby powiedzieć? Bo szczerze mówiąc też nie wiem co mam w tej sytuacji powiedzieć a co dopiero z jego strony.

*oczami Niall'a*

Szliśmy ulicami parku w kompletnej ciszy, wiem, że to ja powinienem się pierwszy odezwać, ale nie mogłem, a może nie chciałem? Jeżeli prawdą jest to co mi o nim mówiła to powinienem się martwić, i to robię, a ona wyskakuje mi z tekstami, że wszystko jest dobrze. Złość mnie rozpiera od środka, co jeżeli ona cały czas coś do niego czuje? Skoro wróciła jej pierwsza miłość, może do niego wrócić szybciej niż ja zdążę mrugnąć. Nikki szła obok mnie ale czułem, że jest ze mna tylko ciałem a jej dusza gdzieś odpłynęła, gdzieś gdzie ja nie mam wstępu.
- masz zamiar sie do mnie dzisiaj odezwać czy wyszliśmy tylko po to żeby w ciszy sobie pochodzić? -z zamyśleń wyrwał mnie zirytowany głos dziewczyny.
-tak właściwie to chciałbym abyś ty mi powiedziała prawdę ponieważ ciężko mi uwierzyć, że czujesz się tak zajebiście z tym, że on wrócił, a może się mylę? Może ci się to podoba?- opowiedziałem, chyba zbyt głośno nie mile i chamsko bo w oczach dziewczyny pojawiły się łzy, pojedyncza zaczęła spływać jej po policzku, jednak ona szybkim ruchem dłoni ją starła, chyba sądzi, że ja tego nie zauważyłem.
-co ja mam ci powiedzieć? A może inaczej co ty byś chciał usłyszeć?
-wiesz, najlepiej prawdę.Wolałbym żebyś mnie nie okłamywała, byłoby serio miło.- powiedziałem i zatrzymałem się aby pogadać z nią stojąc a nie idąc i kłócić się na cały park.- zatrzymaj się, nie chcę żeby ktoś nam teraz zdjęcia robił.
-czy ty siebie słyszysz? Wielka gwiazda Niall Horan boi się jak ktoś zrobi zdjęcie kiedy kłóci się z dziewczyną, żeby małe dziewczynki nie wiedziały, że nawet ich idol nie jest idealny?! Prawdę to ja już ci powiedziałam wczoraj wieczorem, skoro nie chcesz mi wierzyć, to masz pecha. Skoro nie zrozumiałeś wczoraj, nie zrozumiesz też i dzisiaj.- powiedziała i szybkim krokiem zaczęła się ode mnie oddalać. Nie mogłem pozwolić aby w takim momencie ode mnie uciekła. Zacząłem ją gonić. Złapałem ja za ramię i już miałem cos powiedzieć, kiedy ktoś nam przerwał.
-co to, idealna para się kłóci- podszedł do nas jakiś koleś a patrząc na reakcje dziewczyny, uznałem, że to ten cały Martin, podszedł do mojej dziewczyny złapał ją za bluzę i przyciągnął całkowicie do siebie, podniósł jej podbródek do góry i powiedział " nie ładnie to tak przede mną uciekać "
-skoro to zrobiłam to chyba jednak można- odpyskowała mu Nikki, a ja stałem jak taka ciota i nic nie zrobiłem, tylko się patrzyłem. Chłopak dalej coś mówił do brunetki, ale już nie słyszałem, ponieważ szepczał jej coś do ucha. Nagle w nasza stronę zaczęli biec policjanci, a ja nie wiedziałem o co chodzi.Martin na ich widok ulotnił się tak szybko jak się pojawił. Podbiegli do nas mundurowi.
-znają państwo tego mężczyznę?- zapytał jeden z nich.
-ja go nie znam, ale jest to stary znajomy mojej dziewczyny- odpowiedziałem, Nikki nie była wstanie nic z siebie wydusić.
-czyli widział Pan tamtego mężczyznę pierwszy raz i nie ma Pan z nim żadnego kontaktu, a Pana dziewczyna?
-tak, zgadza sie ja nie mam żadnego kontaktu a co do niej to nie mogę być pewny.
-ja też nie mam. Wczoraj widziałam go po raz pierwszy w Londynie - odpowiedziała Nikki. Po jej słowach policjanci od nas odeszli a między nami znowu zastała cisza, jednak nie trwała długo.
- czemu nic nie zrobiłeś, nawet nie próbowałeś stanąć w mojej obronie, nie spodziewałam się tego po tobie - powiedziała dziewczyna, a raczej krzyknęła w moja stronę.
-o no przepraszam, sądziłem, że jest w porządku, że wszystko będzie okey. Nie to mi wmawiasz od wczoraj?
-jesteś chamem, Niall. Nie odzywaj się do mnie.
- nie mam zamiaru.
Odpowiedziałem i odszedłem od dziewczyny co przyszło mi niewiarygodnie łatwo, może to nie jest ta jedyna, gdyby nia była nie mógłbym tak po prostu od niej odejść. Moje nogi poniosły mnie do jakiegoś baru na przedmieściach, wyglądało to trochę jak melina, ale nie tym teraz się przejmować, teraz po prostu chciałem się napić. Wszedłem do pomieszczenia i omamił mnie zapach narkotyków, alkoholu i papierosów. Zatraciłem się w tym wszystkim.

*oczami Zayna *

Wróciłem właśnie do Londynu, nie chętnie opuszczałem rodzinne miasto, dom a przede wszystkim rodzinę. Siostry i mama miały łzy w oczach kiedy wyjeżdżałem, jednak wiedziały, że to moja praca, i muszę tu wrócić. Mój tato aż tak tego nie przeżywa, a może po prostu tego nie ukazuje. Nie wiem. Zrobiłem miłą niespodziankę w domu nie tylko swoim pojawieniem sie to jeszcze zabrałem ze sobą Perrie, która jest teraz moją dziewczyną. Dziwne, że to dzięki Nikki znowu jesteśmy razem, miło z jej strony, że się o mnie martwiła i tyle dla mnie zrobiła, jest serio dobrą przyjaciółką. Niestety muszę powiedzieć, że po powrocie do Pezz czuję się lepiej tylko fizycznie, lepiej wyglądam, lepiej śpię, jednak psychicznie nic się nie zmieniło, dalej czuję jakąś pustkę gdzieś w sercu, pustke której nie umiem zapełnić. Na początku sądziłem że jest ona spowodowana brakiem blondynki przy mnie, jednak nawet ponownie pojawienie sie jej w moim życiu nie zmieniło mojego poczucia. Rozkładałem się na kanapie w salonie kiedy poczułem wibracje telefonu, szczerze nie chciało mi się odbierać i wychodzić z domu, jednak spojrzałem na wyświetlacz.  Wyświetlił mi sie numer, który nie dzwonił do mnie od 2 lat, nigdy nie sądziłem, że zadzwoni do mnie jeszcze raz. Odebrałem.
-słucham.
-Zayn, tu mama Nikki, mam nadzieję, że mnie pamiętasz  przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale potrzebuję twojej pomocy. Tak jak kiedyś. Proszę przyjedź do nas, ona Cię teraz potrzebuję.
- już jadę.
Na słowa matki brunetki wybiegłem z domu jak szalony i po minucie pędziłem ulicami Londynu aby jak najszybciej być u Nikki w domu. Po kilku minutach wbiegałem już po schodach werandy i dzwoniłem do drzwi które otworzyła mi kobieta która po mnie zadzwoniła.
-jest na górze- powiedziała a ja bez słowa pobiegłem na górę. Wchodząc do jej pokoju, lekko się przeraziłem. Dziewczyna leżała na łóżku cała zapłakana a obok niej leżała pusta butelka po jakimś alkoholu.
-Nikki co jest? - zapytałem z troską w głosie podchodząc do niej i mocno ją przytulając.- Proszę powiedz mi, wiesz dobrze, że mi możesz zaufać- delikatnie pogłaskałem ją po włosach.
-Dzisiaj z Niall'em spotkaliśmy Martina w parku,i on... - urwał jej sie głos.
-co on ci zrobił, powiedz mi, wiesz, że i tak się dowiem, a wolałbym usłyszeć te słowa od Ciebie.
-On mi groził Zayn, powiedział, że znowu mi to zrobi, że mam sie pilnować nawet u siebie w domu, bo nigdy nie wiem kto jest w pokoju obok. A Niall nawet nie stanął w mojej obronie, stał jak kołek, ale ja jetem temu winna. Boję się. Tak strasznie się boję- po tych słowach cos się we mnie zagotowało jeszcze bardziej. Pocałowałem ją w policzek i mocno przytuliłem aby czuła moje wsparcie. Co za skurwiel z tego Martina, ktoś mu musi chyba morę obić i coś myślę, że to będę ja. Nie spodziewałem sie takiej postawy po mim przyjacielu, sądziłem, że będzie bronic brunetki jak lew, a on w chwili zagrożenia nic nie zrobił.W takim razie ja muszę naprawić jego błąd.
- wszystko będzie dobrze, ja już o to zadbam- powiedziałem i wybiegłem z domu brunetki i z powrotem wszedłem do samochodu w poszukiwaniu Martina.
_____________________________________________________

Tak jak obiecałam nowy rozdział w weekend ;) 
Dzisiaj odbył się pierwszy koncert z trasy Take Me Home , jestem strasznie podekscytowana tym faktem. Zakochałam się dziewczyny. Tak zakochałam w nowym teledysku do piosenki One way or Another.. co tu dużo gadać jest po prostu boski, tak samo jak i cel dla którego został nakręcony. 
Mam nadzieję , że zostawicie jakies komentarze <3





wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 16

To co zobaczyłam po kilku sekundach przerosło moje najśmielsze oczekiwania. pomiędzy szarymi, przytłaczającymi opustoszałymi blokami widniała grupa ludzi. Nie, to nie była grupa, tych ludzi zdecydowanie nie można nazwać grupą ludzi spotykających się popołudniami po to aby wypić piwo i pogadać.Dostrzec w oddali można było na czarno poubieranych  mężczyzn siedzących na motocyklach  wokół których roiło się od pół nagich dziewczyn. Ludzi było strasznie dużo, a zbyt głośna muzyka, dym spalin i papierosów unoszący się w powietrzy przyprawiał mnie o bóle głowy po wyjściu z samochodu. Niepewnie postawiłam swoje stopy na czarnym asfalcie i szukałam wzrokiem Perrie która gdzieś już znikła. Musiałam bardzo wytężyć wzrok aby ją zauważyć, teraz rozumiem czemu kazała mi się tak ubrać, wtopienie się w tłum nie było problemem. Po kilku minutach stania jak ciele w jednym miejscu postanowiłam podejść do zbiorowiska które tłoczyło się przede mną. Odór unoszący się w powietrzu i podświadomość kazały mi się odwrócić i uciekać gdzie pieprz rośnie ale ja muszę się dowiedzieć prawdy. O co chodziło Pezz kiedy mówiła, że Malik się zmienił ? Stałam już niecałe 3 metry od całego zbiorowiska kiedy dostrzegłam, że szykuje się jakiś wyścig. Ale nie był to zwykły wyścig, na miejscu pasażera na motorach siedziały dziewczyny. Ale to nie wszystko, siedziały tyłem do kierowcy i na dodatek były przyczepione pasami... wariactwo. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę i wciąga na motor,na którym po chwili siedziałam. Zaczęłam panikować i krzyczeć ze strachu, bałam się niewiarygodnie.Siedząc na czyimś motorze dostrzegłam Perrie
-Peez ja się boję proszę pomóż- krzyczałam do niej najgłośniej jak umiałam jednocześnie wyrywając się z objęć mężczyzny, jednak nie było to zbyt możliwe ponieważ bałam się , że spadnę a prędkość motoru zaczęła coraz bardziej wzrastać. Poczułam na talii czyjeś łapska i odgłos klamry na znak, że jestem przypięta do kierowcy.
-nie wierć się tak- usłyszałam głos oprawcy. Znajomy głos. Głos który utknął gdzieś głęboko w mojej pamięci zaszufladkowany w najciemniejszym kącie na 7 spustów.
-to mnie puść - krzyknęłam tak by usłyszał ponieważ warkot dookoła nas narastał. Wjechaliśmy do jakiegoś rzędu gdzie stało wiele innych motorów, dziewczyny było w niebo wzięte a ja przerażona. Kurwa ja bałam się otworzyć oczy czułam jak kierowca przyciska gazu, usłyszałam wystrzał z pistoletu i nagle zaczęło się.Ruszyliśmy. Darłam się jak oszalała, i bałam się uchylić oczy, prędkość mnie przeszywała a strach stawał się coraz większy na każdym zakręcie czułam się coraz gorzej, a motocykl przybliżał się do ziemi tak, że prawie jeździłam nogami po asfalcie. Sądziłam,że gorzej być nie może jednak myliłam się niemiłosiernie. Ostatnia prosta, słyszę głosy ludzi na mecie i w tym momencie motor się podniósł. Jechaliśmy na tylnym kole moje włosy jeździły po asfalcie a ja zrobiłam najgłupszą rzecz na jaką tylko mogłam wpaść. Otworzyłam oczy. Przerażenie w oczach i adrenalina nie pozwoliła mi wydusić z siebie krzyku, byłam sparaliżowana. Dotarliśmy do mety. Nie wiem co robiłam, moje ruchy były spowodowane adrenaliną i robiłam to co powinnam robić w tamtym momencie. Odpięłam pas i zbiegłam z motoru, jednak nie zaszłam za daleko ponieważ miałam nogi z waty a na dodatek zatrzymał mnie ten głos.
-mała czekaj nie poznajesz mnie? - Miałam się odwracać kiedy podbiegła do mnie Pezz z Malikiem.
-Nikki, ja cię przepraszam, to moja wina, nie powinnam Cię tu przyprowadzać... - słowotoku dostała panna Edwards i rozchisteryzowana starała sie mnie objąc jednak ja podeszłam do chłopaka który zabrał mnie na " przejażdżkę"
-jak byś pokazał swoja twarz może i bym Cie rozpoznała, ale dla Ciebie nie jestem mała, nie znamy się koleś. - powiedziałam odważnie i podeszłam do zamaskowanego mężczyzny
- ja cie dobrze znam skarbie- podszedł do mnie i objął moja twarz dalej nie ściągając kasku- przypomnij sobie- gładził moje policzki, a ten dotyk wydawał mi się taki znajomy, nie bezbieczny, taki... mój.- 15 czerwca, mówi ci to coś?
-Ta data, to nie możliwe, nie może być prawdą. Koszmar nie może wrócić, nie. Nie wierze - zaczęłam gadać jak osoba chora psychicznie sama do siebie powoli cofając się od oprawcy. Bałam się, największy koszmar, dramat moje życia wrócił. Coś co było zamknięte na milion spustów zostało otwarte, jednym głosem, jednym data, jedną osoba, jednym wydarzeniem. Czymś do czego nie chciałam więcej wracać,czymś do czego ostatnio powrócił Zayn. Największy błąd i największe szczęście mojego życia stoi przede mną a ja nie wierzę. Najsłodsze usta i najsilniejsze pięści, najgorsze słowa jakie usłyszałam i najsłodsze szepty w środku nocy. Sprawca największego bólu jaki mogła doznać kobieta stoi kilka metrów ode mnie, a strach mnie paraliżuje, nie mogę zrobić kroku, nie słyszę tego co się dookoła dzieję, głosów wydobywających się z ust innych, hałas ucichł. Tylko ja i on. Podszedł do mnie powoli zdejmując kask, złapał mnie za podbródek i popatrzył głęboko w oczy. Błękit jego tęczówek mnie przeszywał, ale dotyk palił, bolał. Odskoczyłam od niego szybko, dostałam nagle odwagi. Obok mnie stanął mulat gotowy do mojej obrony.
-już pamiętasz? Myślałaś, że co  jak uciekniesz, znikniesz to na zawsze? Nie mała, mnie nie da się pozbyć. Uciekanie z małego miasta do stolicy było dobrym pomysłem, ale związek z kimś sławnym i ponowny kontakt z Malikiem? Myślisz, że ja głupi jestem, że Cie nie poznam? Pan gwiazdor, co tam Zayn, dalej gotowy do obrony Nikki? Nawet jak cie wyrolowała dla twojego przyjaciela, dalej jesteś w stanie zrobić dla niej wszystko? Jesteś żałosny, ty jak i ona. Wróciłem Nikki, teraz się mnie pozbędziesz. - podszedł do mnie i złapał za koszulkę podnosząc do góry, czułam jego oddech na ustach. - nigdy nie zapomnisz mojego dotyku na swoim ciele, nigdy się mnie nie pozbędziesz. - wyszeptał do ucha, odepchnął mnie na bok jak bym była szmaciana lalka i odjechał w nieznane.
-jaki skurwiel, najchętniej bym go rozszarpał nie potrzebnie mnie Perrie trzymałaś.
-Nikki kto to był? O co mu chodziło?- dopytywała się Pezz, nie miałam ochoty z nią rozmawiać, nie miałam ochoty nic robić, chciałam zginać, zniknąć z tego świata, żeby on mnie znowu nie dopadł. Jego słowa Wróciłem Nikki, teraz się mnie pozbędziesz. krążyły po mojej głowie. czułam jak ktoś mnie obejmuję, był to Zayn, wtuliłam się w jego ramiona i dałam upust emocjom, rozpłakałam się jak małe dziecko. Czuję, że rozmazałam makijaż tym samym brudząc ubranie mulata, jednak teraz nie było to dla mnie ważne. Mojego uczucia, stanu psychicznego nie można było teraz nazwać, ja się po prostu rozsypałam, rozbiłam na małe kawałeczki, a cały mój dotychczasowy świat prysnął jak mydlana bajka. Bajka , która nigdy się nie zdarzyła. Nowy dom, znajomi, przyjaciele. Poznanie Lol, chwile spędzone z nią. Koncert na którym poznałam Nialla. Nasze pierwsze spotkanie w centrum handlowym i kolejne u mnie w domu. Karmienie kaczek nad stawem Pierwszy pocałunek. Przygoda z Zaynem, kłótnia z blondynem. Wypadek ojca. Niall. Czuje się jakbym to wszystko straciła po powrocie Martina. Jego głos dotyk, obecność to wszystko jest dla mnie jak narkotyk, moja własna odmiana heroiny. To tak jakbym była na odwyku a teraz kto ktoś nowa przystawiał mi prochy a ja nie mogę się oprzeć. Moment, nie mogę, czy nie chcę ? Nie wiem, nie umiem sprecyzować. Zayn i Perrie w ciszy doprowadzili mnie do samochodu i ruszyliśmy do domu. Siedziałam sama z tyłu i natłok myśli tak mnie przytłoczył, że usnęłam, a obudziłam się dopiero kiedy wychodziliśmy z samochodu. Tak jak sądziłam przywieźli mnie do domu chłopców, chociaż to dobrze, wolę w takim stanie nie pokazywać się mamie i nie zwalać jej na głowę kolejnych problemów, tym bardziej , że nareszcie zaczęło jej się układać. Drzwi do posiadłości się uchyliły a mnie powaliło jasne światło wydobywające się ze środka, musiałam chwile czasu poświęcić aby się przyzwyczaić do światła.
-mam nadzieję, że to oni !-usłyszałam głos Louis'a i to jego ujrzałam jako pierwszego. Gdy nas zobaczył, przeraził się. Tak wiem, na pewno wyglądam zabójczo.
-o kurwa... Perrie?! Nikki co ci się stało, Zayn co ty odpierdalasz? Ale będzie ciekawie. -powiedział i potarł dłonie. Wyglądał przerażająco. Weszliśmy do salonu a w nasza stronę skierował się wzrok wszystkich zebranych, czyli chłopaków i dziewczyn.
-Perrie?!?! - wydobyło się z  ust wszystkich zebranych, jakby byli zaprogramowali co wywołało uśmiech na mojej twarzy a nawet śmiech.
-Rose musimy pogadać- powiedział Zayn i po chwili dwójka udała się na górę. Co wywołało śmiech całej reszty.
-To będzie się działo- krzyknął Harry
- Perrie wraca! - krzyknęła Dan i objęła przyjaciółkę, chyba tylko El zrobiło się troszkę smutno.Na szczęście nikt nie zwracał na mnie nie potrzebnie uwagi więc poszłam do łazienki aby ogarnąć twarz. Słyszałam krzyki dochodzące z pokoju mulata jak i śmiechy dochodzące z salonu. Stojąc przed lustrem i czesząc włosy usłyszałam pukanie a po chwili za mną stał już Niall.
-co się stało? Nie mów, że nic, widzę. - stanął za mną i oplótł mnie w pasie dłońmi przytulając się do mnie z całej siły.Wiem, że muszę mu powiedzieć prawdę, ale najpierw muszę coś zrobić.
-powiem Ci ale zrób coś dla mnie, proszę- odwróciłam się przodem do chłopaka i spojrzałam w jego oczy
-wszystko
-pocałuj mnie- tego potrzebowałam w tym momencie. Wbiłam się w jego malinowe usta i czułam, że całuję cały swój świat. Nie oszukujmy się, pożądałam go. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak uniósł mnie do góry, tak, że oplotłam go nogami. Przycisnął mnie do ściany. Wbiłam palce w jego włosy jak zawsze rozczochrując idealnie ułożoną fryzurę. Zaczynało sie robić na prawdę miło, kiedy usłyszałam krzyk Rose zbiegającej ze schodów i śmiech mulata stojącego na progu łazienki.
-dzieci, moglibyście chociaż zamykać drzwi - powiedział i poszedł do salonu. Przerwałam nasz pocałunek i zeszłam z Nialla. Staliśmy jeszcze chwilę przyglądając się sobie, tak po prostu. Podniosłam dłonie i złapałam go za policzki, składając na ustach jeszcze jeden pocałunek.Czułam jak się uśmiecha.
-powiesz mi co się stało?
-Martin, on, on wrócił Niall, na prawdę wrócił....


___________________________________________________
No i rozdział 16 gotowy. Przepraszam za to, że musieliście tak długo czekać, jakoś nie mogłam się zebrać, mam nadzieję, że jakoś to wynagrodziłam. W weekend na pewno dodam kolejny rozdział, więc czas oczekiwania będzie krótszy. Liczę na wasze  komentarze.
 Dziękuję również za tyle wejść na mojego bloga <3
Podoba się?

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 15

Odnalezienie dziewczyny, a właściwie byłej dziewczyny Malika było proste jak budowa cepa, nie dość, że pomagał fakt, że on jest sławny to jeszcze ta jego panienka też anonimowa nie była. Nie jaka Perrie Edwards, była wybranką serca mulata. Na pierwszy rzut oka w ogóle nie podobna do naszej Rose, jednak jakby się przypatrzeć widać podobieństwo. Obie są filigranowymi  blondynkami o niebieskim spojrzeniu, co mogło pokazywać gust chłopaka. Nie pasowałam do tej dwójki, byłam całkiem inna, może dlatego kiedyś powiedział, że jestem wyjątkowa? Ale nie o mnie teraz. Siedzę przy tym komputerze dobre kilka godzin i wyszukuje informacji na temat panny Edwards. Wiem, że ma starszego brata, co zaśpiewała na kastingu do x-factora w którym brała udział, wszystkie mało potrzebne informacje są mi dostępne ale to czego pragnę najbardziej jest ukryte. Nigdzie nie mogę znaleźć żadnego kontaktu do niej, wszystko jest jedną wielką tajemnicą. Gdybym próbowała skontaktować się z nią na twitterze zostałabym niezauważona przez spam fanek blondynki. Little Mix, bo tak nazywa się zespół w którym śpiewa, dzisiaj w godzinach popołudniowych  rozdaje autografy w centrum miasta, jeżeli chcę z nią porozmawiać muszę tam pojechać. Jednak co z tego, że tam pojadę? Będę wyglądać jak jedna z tłumu fanek więc teksty typu " musimy pogadać o Zayn'ie", nie zrobią na niej wrażenia. Mam plan a realizacja jego będzie wymagało wielkiego poświęcenia z mojej strony i strony moich przyjaciół. Wtajemniczyłam w go moją przyjaciółkę, tylko ona wiedziała co planuję zrobić, musi mi w tym pomóc. Jestem pewna, że powiedziała o wszystkim Harremu, co ułatwi mi życie, ponieważ loczek wyciągnie mojego chłopaka z domu. Tak, nie chcę aby atmosfera w domu będzie napięta jeżeli na rogu powiem, że przyszłam do Zayn'a. Lol obiecała, że zajmie czas dziewczynom, a lokers z domu wypłoszy resztę chłopaków. Jeżeli chcę aby wszystko poszło zgodnie z planem powinnam już wychodzić z domu. Wyszykowana zbiegłam na dół, zjadłam pyszne śniadanie przygotowane przez moją kochaną mamę i wybiegłam z domu. Dzień powszedni powodował na przedmieściach Londynu zamęt, całe rodziny pędziły ku centrum aby zawieść dzieci do przedszkoli, szkół a samemu udać się do pracy. Słychać było krzyki, piski opon, głośne klaksony niecierpliwych kierowców. Wyłączyłam się na świat, z słuchawkami w uszach przemierzałam ulice w niesamowicie szybkim jak dla mnie tempie, co chwila sprawdzałam telefon czekając na sygnał od Lol oraz monitorując  godzinę.Po 15 minutach poczułam wibracje w kieszeni  i z niecierpliwością odczytałam wiadomość.

" Harry wyciągnął wszystkich z domu, Zayn jeszcze śpi. Ja z dziewczynami na dole pijemy kawę. Czekam, kiedy będziesz? "

"Daj mi 10 minut a usłyszysz dzwonek do drzwi. Dzięki wielkie, jesteś najlepsza "

Odpisałam szybko i przyśpieszyłam kroku. Tak jak planowałam jakoś po 10 minutach stałam już na korytarzu w domu chłopaków. Na początek dla nie poznali posiedziałam chwilę z dziewczynami i zamieniłam z nimi parę zdań a po chwili pod pretekstem znalezienia czegoś u Niall'a, pobiegłam na górę.Na przestronnym korytarzu od razu podeszłam do drzwi od pokoju mulata i lekko je uchyliłam. Tak jak wspominała Lol,  chłopak spał. Normalnie nie miałabym serca go budzić, jednak dzisiaj jest dzień na pewno nie normalny. Nabrałam powietrza i weszłam do środka wcześniej zamykając za sobą drzwi. Zayn spał w najlepsze. Wyglądał przeuroczo z rozczochranymi włosami, gdyby wiedział, że tu jestem na pewno zaczął by poprawiać fryzurę.Usiadłam na krześle obok łóżka i zaczęłam delikatnie budzić chłopaka.
-Zayn, Zayn wstawaj, musimy pogadać.- zaczęłam budzić chłopaka delikatnie szturchając jego ramię. Uroczo wygladało jak sie przebudza. Delikatnie otwierał powieki i lustrował mnie wzrokiem
- Nikki, co ty tu robisz?
- musimy pogadać, z tego co pamietam nie skończyliśmy naszej ostatniej rozmowy w wesołym miasteczku.
- o niczym nie mam zamiaru z tobą gadać, powiedziałem wtedy za dużo.
Zabolało mnie to, sądziłam, że jesteśmy przyjaciółmi, a on mi mówi, że nie ma zamiaru ze mną gadać? Przesadza.
- Zayn nie zachowuj się jak kretyn, chcę ci  pomóc.
- a pomyślałaś, że może ja nie potrzebuję pomocy? Może dobrze mi się żyje? Najpierw mnie odtrąciłaś a teraz chcesz mi pomagać z dziewczynami, jesteś żałosna. - powiedział wstając z łóżka i kierując się w stronę łazienki. Zabolały mnie strasznie jego słowa, wiem, że źle zrobiłam odtrącając go, ale musiałam kogoś wybrać. Sądzę, że Niall będzie dla mnie lepszym chłopakiem tym bardziej, że mulat cały czas kocha Perrie. Zastanawiam się tylko co go ugryzło, nigdy nie zachowywał się tak w stosunku do mnie, zawsze był miły, życzliwy. A może to była tylko gra? Może chciał mnie również przelecieć tak samo jak Rose? Nie, to nie możliwe, znam go. Znam go lepiej niż kto inny. Napisałam szybko esemesa do Lol i już po 2 minutach usłyszałam to co chciałam słyszeć.

-Zayn, potrzebujemy Cie na dole chodź szybko- Darła się moja przyjaciółka. Tak, o to ją poprosiłam, skoro nie mogę załatwić sprawy spokojnie, bez kłótni i konfliktów stron, trzeba zacząć sobie radzić inaczej. Brunet wyszedł z łazienki i powolnym krokiem poszedł na dół, przeklinając pod nosem.
-jak tu wrócę mogłoby Cię już tu nie być- powiedział do mnie i zniknął za drzwiami.Nie wiem co go ugryzło, ale teraz mnie to nie interesowało specjalnie. Mam pięc minut więc szybko zaczęłam szukać telefonu chłopaka. Na szczęście ułatwił mi sprawę i tak jak większość ludzi trzyma go pod poduszką. Szybko weszłam w kontakty i zaczęłam szukać numeru do Edwards. Szybko go znalazłam, zapisałam i opuściłam pokój mulata. Udało się, teraz trzeba przejść do fazy drugiej. Zeszłam do salonu i widziałam jak dziewczyny zagadują Zayna, zauważyły mi i sie uśmiechnęły. Ja wypowiedziałam ciche dziękuje i wyszłam z domu chłopców. Swoje kroki skierowałam do centrum ponieważ już nie długo będzie rozdawanie autografów przez LM. Napisałam do Perrie esemesa o następującej treści:

" Hej, nie znamy się, ale bardzo chcę z Tobą porozmawiać o Zaynie, od którego mam twój numer. Jestem przyjaciółka chłopaków i mam do ciebie ważną sprawę.Proszę odpisz.Będę na waszym rozdawaniu autografów za jakieś 15 minut. "

Miałam wielka nadzieję, że dziewczyna mi odpisze i nie będę musiała jak idiotka prosić o rozmowę z nią jak jedna z wielu fanek. Doszłam na miejsce i zobaczyłam tłum ludzi przede wszystkim dziewczynek w wieku 11- 16 lat. Zobaczyłam długi stół przy którym jeszcze nikt nie siedział a za nim wielki plakat dziewczyn, od razu rozpoznałam byłą Malika. Stałam zniecierpliwiona faktem iz nie dostałam odpowiedzi od Perrie, mam nadzieje , że przed wyjściem zobaczyła esemesa. Moje modły zostały wysłuchane i dostałam esemesa.

" Okey, z chęcią z Toba pogadam, ale musisz poczekać do końca  rozdawania autografów. Jak rozpoznam Cię w tłumie? "

Zastanawiałam się co mam jej odpisać , uznałam, że powiem jej jak jestem ubrana czyli czarne rajtuzy, krótkie spodenki i koszula  w kratę. Dziewczyna odpisała, że jej to nie pomoże i mam zrobić coś żeby mnie zauważyła. I co ja mam teraz zrobić. Odpisałam, że nie ma problemu czyli jestem w czarnej dupie.

Nie wiem ile mam czasu na wymyślenie czegoś sensownego, jednak co ja mam zrobić?
Chodziłam w kółko a do głowy nie przychodziło mi nic. Kompletnie nic, nagle usłyszałam jak ktoć mówi.
-zostało jeszcze 15 minut do końca spotkania z fanami.
-kurwa.- tyle czasu minęło a u mnie w głowie pustka.
Nagle zauważyłam jakiegoś faceta na szczudłach podbiegłam do niego i szepnęłam mu kilka słów na ucho i wręczyłam banknoty za przysługę. Po 5 minutach byłam już na barkach cyrkowca około 4 metry nad ziemia. Zaczęłam drzeć się najgłośniej jak potrafię tylko po to aby blondynka mnie zauważyła. Poczułam wibracje telefonu, wiedziałam że to ona więc poprosiłam mężczyznę aby postawił mnie na ziemię. Odczytałam eska od Perrie : " tak, widzę cie, to było zajebiste. Zaraz do ciebie przyjdę"
Niezmiernie sie cieszyłam. Usiadłam na ławce i spokojnie czekałam na dziewczynę, zastanawiałam się co ja jej tak właściwie powiem ale uznałam iż pójdę na żywioł i powiem to co myślę, i trochę się jej wypytam o zaistniałą sytuację.  Młodzież powoli rozchodziła się w swoja stronę pozostawiając plac po upływie 30 minut całkowicie pusty, małe grupki pozostawały mając nadzieje jeszcze raz ujrzeć swojego idola jednak po kilku chwilach, nie zwracali już uwagi na to co się dzieje dookoła ponieważ zagłębili się w rozmowy. Nagle podeszła do mnie  Perrie, wyglądała ślicznie. Okrągłe okulary nadawały jej uroku a czerwone usta idealnie kontrastowały z jej blada twarzą.
-Hej- zaczęła- jestem Perrie, to co zrobiłaś było niesamowite- usiadła obok mnie wyciągając do mnie dłoń, którą uścisnęłam przedstawiając się.
- wiesz z nudów lubię sobie czasami po siedzieć 4 metry nad ziemią.- po tych słowach obie parschnęłyśmy śmiechem.
- idziemy gdzieś na kawę pogadać?- zaproponowała a ja przystanęłam na jej świetny pomysł. Zdecydowanie potrzebowałam kawy. Cała drogę  wybuchałyśmy donośnym śmiechem który był spowodowany głupawka naszej dwójki, znam ta dziewczynę ok kilku miny a uważam , że jest niesamowicie fajna.Widziałam kilku paparazzi, ale nie zwracałam na nich większej uwagi, zbyt dobrze się bawiłam. Uspokoiłyśmy się odrobinę dopiero w kawiarni kiedy podszedł kelner aby wziąć od nas zamówienie. Obie wzięłyśmy kawę latte oraz szarlotkę.Jeszcze chwilę gadałyśmy o wszystkim co nam slina na język przyniosła kiedy Pez zmieniła temat.
- powiesz mi dlaczego chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytała kiedy kelner przyniósł nam nasze zamówienie.
- o Zaynie, chodzi mi o to, że się o niego martwię. Zmienił się od kiedy nie jest z Tobą- powiedziałam na jednym tchu.
-Jak to się stało, że nie poznałam tak wspaniałej dziewczyny jak ty kiedy z nim byłam, skoro jesteś ich przyjaciółka?
- tak właściwie to jestem dziewczyna Niall'a i przyjaciółka Zayna za czasów kiedy jeszcze nie był znany. Zerwalismy kontakt dawno i ostatnio go odnowiliśmy
Dziewczyna zakrztusiła się swoim ciastem i a mało co się nie popluła.
-no nie gadaj, że jesteś z blondasem? Już się bałam, że nigdy sobie dziewczyny nie znajdzie
-tak,tak dużo osób mi to mówi. Więc wracając do tematu, serio sie o niego martwię. Dzisiaj myslałam, że mnie zabije kiedy do niego przyszłam, ostatnio powiedział mi, że za Tobą strasznie tęskni i nie może zapomnieć tego co między wami było.Dlaczego nie jesteście już razem?- Musiałam dośc długo czekać na odpowiedź, było warto dostałam długa wyczerpująca odpowiedź ze strony dziewczyny.
-On się zmienił Nikki, my nie zerwaliśmy bez powodu. Żadne z nas tego nie chciało, ale ja nie mogłam tak żyć, Zayn wpadł w nieodpowiednie towarzystwo. Dzisiaj sobota dlatego tak się zachowuje.Pokażę Ci coś jeżeli chcesz. Bądź gotowa o 19 na wyjście ze mną. Ubierz coś czarnego, jakaś skórę lub coś, żadnych kolorowych ubrań, przyjadę po ciebie, tylko podaj adres.To trzeba pokazać.
-dobrze, masz rację po co mówić, skoro można pokazać.
-na prawdę mówi, że tęskni a mimo wszystko jest z inną?- zapytała cicho dziewczyna nie patrząc mi w oczy.
-Perrie nie przejmuj się nią. On z nią jest po to aby zapomnieć, ale nie może tego zrobić, mówił mi, że jest z Rose tylko po to aby jakoś uleczyć złamane serce ale nie daje rady ponieważ jej nie kocha.
- mam nadzieje, że to prawda- powiedziała po czym zadzwonił do niej telefon. Z rozmowy wywnioskowałam, że musi już iść. Nie myliłam się ponieważ po 5 minutach przytulałam ją już na pożegnanie mimo tego, że za kilka godzin miałyśmy się zobaczyć. Wróciłam do domu i usiadłam przy komputerze uruchamiając plotkarskie programy to co zobaczyłam trochę mnie zszokowało. Moje zdjęcie z Perrie z nagłówkiem : Nowa przyjaźń?  w artykule można przeczytać:

"Dzisiaj w godzinach popołudniowych widziano dziewczynę Nialla Horana w centrum miasta podczas podpisywania płyt  przez zespół  Little Mix.Później Nikki- tak ma na imię dziewczyna Irlandczyka- spotkała się z ex dziewczyną przyjaciela z zespołu swojego chłopaka- Perrie Edwards- dziewczyny zachowywały się jakby znały się bardzo długo, ale mamy potwierdzone informacje, że to pierwsze ich spotkanie.  Przechodzień słyszał jak się sobie przedstawiają. Dziewczyny w nadzwyczaj dobrych humorach skierowały się do pobliskiej kawiarni na kawę i ciastko aby porozmawiać. Wyszły po około 45 minutach i uściskiem się pożegnały po czym każda poszła w swoja stronę. Czy będziemy mogli jeszcze oglądać te dwie dziewczyny razem? Co na to Zayn jak się dowie, że one sie spotykają? Chodzą plotki, że Malik znalazł sobie pocieszenie po pannie Edwards "

Pod spodem widniały nasze zdjęcia z kawiarni i drogi do niej, jak i uścisk na pożegnanie opisany w artykule. Zadziwiające, że nawet zwykłe wyjście na kawę jest dla nich taką przekąską. Nowym uczuciem jest dla mnie pojawianie się w internecie, mam nadzieję, że nie przeleje się to na okładki kolorowych tabloidów.
Do godziny 18 nie ruszałam się z miejsca, siedziałam przy komputerze czytając wiele na swój temat jak i na temat chłopaków, jedno wyjście a może spowodować tyle plotek na twój temat.Nie przejmowałam się nimi za bardzo, uważam, że inteligentni ludzie nie będą wierzyć we wszystko co tu jest napisane a chcąc wyrobić sobie jakieś zdanie na mój temat sami zechcą mnie poznać. Ja jestem otwarta na nowe znajomości. Powoli podeszłam do szafy i zaczęłam zastanawiać w co ja mam się właściwie ubrać. Uznałam, że zostanie w czarnych rajtuzach i spodenkach. do tego ubrałam biała koszulkę na ramiączka i czarna skórę a włosy z czepiłam w wysoki kucyk. o 18:55 usłyszałam dzwonek do drzwi więc zbiegłam na dół, powiedziałam mamie , że wychodzę i wybiegłam z domu wpadając tym samym na Perrie która prawie spadła ze schodów gdybym jej w ostatnim momencie nie złapała. Dziewczyna wyglądała nieziemsko. Miała na sobie czarne legginsy, czarną zwiewną koszulkę. Do tego nieziemskie czerwone buty na koturnie które pasowały do czerwonych ust dziewczyny.
-hej, ślicznie wyglądasz- powiedziała dziewczyna i dała mi całusa w policzek- gotowa?
-dzięki, ty też, zwarta i gotowa, jedźmy
Skierowałyśmy kroki do samochodu który zawiózł nas daleko za Londyn. Nasze miasto opuściłyśmy już 20 minut temu, a dalej jedziemy i chyba nie zamierzamy się zatrzymać.
Zapytałam się Perrie czy daleko jeszcze, stwierdziła, że nie więc uważnie rozglądam się po okolicy. Wjechałyśmy w kilka ciemnych uliczek, które nie wyglądały za ciekawie. Do moich uszu dochodziła muzyka jakby ktoś czegoś słuchał kilka metrów przed nami, nie myliłam się. To co zobaczyłam po kilku sekundach przerosło moje najśmielsze oczekiwania...

______________________________________________________

No i jest kolejny rozdział ciąg dalszy dodam w następnym ponieważ bym się za bardzo rozpisała w jednym  rozdziale, a tak to potrzymam was trochę w niepewności ;)










poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 14


Nadszedł dzień rewolucji w moim życiu. Dzisiaj do domu wraca moja ukochana mama. Ciesze się niezmiernie jej powrotem, ponieważ jednak dalej jestem dzieckiem a miłość i poczucie bezpieczeństwa od strony rodzicielki jest dla mnie ważne. Umiem sama się o siebie, jednak myśl, że siedzi w pokoju obok i jest gotowa aby mnie przytulić, posłużyć dobrą radą. Po ostatnich rewolucjach jakie miały miejsce w naszym życiu, potrzebna jest mi taka osoba. Kobieta dzwoniła do mnie codziennie, a nawet parę razy w ciągu dnia, co zdarzało jej się w przeciągu ostatnich lat bardzo dziwne, ale miłe. Twierdziła, że w kurorcie całkowicie zapomniała o moim ojcu, a nawet znalazła sobie kogoś aby pozbierał jej złamane serce, czy mi się to podoba? A dlaczego miałoby się nie podobać? Skoro zdecydowali się na rozwód, tato ma nową kobietę, dlaczego i ona miałaby nie być szczęśliwa. Mam jednak nadzieję, że kolejny mężczyzna nie złamie jej serca, teraz będę musiała na nią uważać. Poprosiła mnie abym w kartony spakowała wszystkie jego ubrania oraz rzeczy z nim związane. Nie miałam serca oddać paru "skarbów" z rodzinnych wycieczek, lub imprez. Zatrzymałam jedną z jego koszul, która była już na niego za mała, zatrzymałam ją po to aby w niej chodzić, ponieważ uwielbiam chodzić w męskich ubraniach, sądzę, że kobieta przeuroczo wygląda w za dużej męskiej bluzie,  koszuli, która dopełniała strój swoja wyjątkowością. Zapakować wszystkie pamiątki związane z nim pomógł mi Niall. Ah, wspomnienie jego imienia wywołuje u mnie przyjemny dreszcz emocji, motylki w brzuchu i same dobre wspomnienia z ostatnich dni, co robiliśmy? Spędzaliśmy każdą możliwą chwilę wolną razem. W gronie znajomych i przyjaciół udawało nam zachowywać się dość normalnie jednak  niektóre  przypadkowy dotyk dłoni, uśmiech, zbyt długie patrzenie sobie w oczy, wychodzenia z pokoju gdy druga osoba wychodzi mogłoby wzbudzić podejrzenia, jednak nikt o nic nie pytał, olewał, nie zwracał uwagi. Opowiedziałam wszystkim co działo się u mnie w domu, uznałam, że nie warto tego przed nimi ukrywać. Lol od tamtej pory dzwoni do mnie co chwile z zapytaniem o każdą głupią pierdołę, mimo tego iż mówiłam jej, że wszystko jest okey. Jak już jesteśmy przy temacie mojej przyjaciółki to powiem, że jestem w szoku jak chodzi o jej związek z loczkiem. Wytrzymują na prawdę długo ze sobą, dwie osoby, które nigdy nie pałały miłością do długich związków trzymają sie na prawdę dobrze. Loczek chodzi jakiś taki cały czas uśmiechnięty, Lol to samo, aż miło się na nich patrzy. Rose i Zayn zachowują się co najmniej dziwnie, są dla siebie oschli, traktują jakby byli powietrzem a mimo to ze sobą są, spędzają czas, całują. No ale nie moja sprawa. Wspominałam, że dzisiaj jest dzień rewolucji w moim życiu, ale nie chodzi tylko o moja mamę, wybieramy się dzisiaj całą ferajną do centrum, aby spędzić wspólnie trochę czasu, nacieszyć swoim towarzystwem. W końcu zobaczę London Eye, a może nawet na nie wejdę. Lubie wyzwania, niebezpieczeństwo, adrenalinę, więc Eye nie będzie dla mnie wielkim wyzwaniem. Dzisiaj również chcemy z Niall'em oznajmić znajomym, że jesteśmy razem. Dni ukrywania się u mnie w domu minęły, trzeba powiedzieć najbliższym, Niall wpadł nawet na szalony pomysł aby przedstawić mnie swojej rodzinie, wszystko fajnie ale się trochę denerwuję. Mullingar jednak jest trochę daleko, ale nie ma co sie przejmować na zapas. Ze wszystkimi umówiliśmy się w domu chłopaków o 11:30 rano, co będzie nie lada wyczynem, aby wszyscy wstali do tej pory i się wyszykowali. Ja byłam na naprawdę dobrej drodze. Jestem już po śniadaniu wykapana i pomalowana. Nie wiem jeszcze co ubiorę i zrobię z włosami, mam czas. Londyńska pogoda ma ostatnio w zwyczaju platać nam figle, raz słońce daje po oczach a raz deszcz zalewa ulice. Postanowiłam ubrać brązowe leginsy do tego zwiewną koszulkę na długim rękawem w czarno białe baski. Aby dopełnić całość ubrałam czarne wysokie conversy, brązową torbę oraz do  ręki wzięłam sweterek. Gotowa wyszłam z domu zamykając drzwi na wszystkie możliwe spusty, czekała już na mnie taksówka która zabrała mnie w miejsce spotkania. Podjechawszy pod dom chłopaków oniemiałam czekali już wszyscy a było 10 minut przed czasem, co tych ludzi opętało ? Wyszłam z taksówki i przywitałam się ze wszystkimi cmoknięciem w policzek, chciałam to samo uczynić z Rose, jednak ona nawet nie raczyła zaszczycić mnie jednym spojrzeniem. Na widok blondyna moje serce przyśpieszyło, wiedziało co mnie dzisiaj czeka, on uśmiechnął się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem dając do zrozumienia, że też się tym przejmuje. Czekały na  nas 2 duże samochody, w które szybko się zapakowaliśmy. W pierwszym siedzieli Louis, Liam, El, Dan oraz Zayn a w kolejnym ja, Niall, Lol, Harry i obrażona na cały świat Rose. Jeżeli ona dalej była obrażona za tą głupią i mało ważną akcję w pokoju Malika to jest naprawdę żałosna. My całą drogę przegadaliśmy o pierdołach nawet nie starając się zagadywać blondynki.Wysiadając przy Oxford Street obeszło nas kilka fanek chłopaków, sądziłam, że skoro mieszkają w tym samym mieście to już wszystkie sobie z nimi  zdjęcia porobiło, a nawet nie jedno, jednak się myliłam. Po kilku minutach stania i przyglądania sie jak dziewczyny biorą autografy od chłopaków poszliśmy w stronę sklepów i kawiarenek. W jednym ze sklepów spędziłyśmy z dziewczynami prawie półtorej godziny wybierając, mierząc i kupując nieskończona ilość ubrań. Tak, była wyprzedasz. Po kilku godzinach chodzenia po nie kończącej się ulicy postanowiliśmy zajść do kawiarni i zastanowić się nad tym co robimy dalej.
-nie mam siły- wysapała padnięta El kiedy usiadła na kanapie.
-zjadł bym marchewkę- zawtórował jej Louis
-zjem wszystko co mi dacie- powiedział Niall otwierając kartę z daniami.
-oj marudzicie, lepiej zastanówcie się co będziemy robić dalej, jest dopiero 15:30- powiedział Liam jak zawsze zachowując trzeźwość umysłu. Cała reszta mu zawtórowała.
-poszłabym na London Eye,nigdy tam nie byłam- powiedziałam opierając się wygodnie na kanapie. Żałowałam, że powiedziałam to na głos, ponieważ zasypali mnie fala pytań, krzyków  na ten temat.
-jak to nigdy tam nie byłas?
-oszalałas?
-ile ty już tu mieszkasz, że nie raczyłaś tak postawić swojej stopy.
-nie wierzę w to co słyszę, Nikki powiedź, że żartujesz.
-ludzie spokojnie, nigdy nie miałam okazji, żeby tam zajść, jakoś tak wyszło, chcę iść tam z wami dlatego to mówię - zaczęłam się tłumaczyć.
Na szczęście mnie zrozumieli i szybko zebrali się aby pójść w wyznaczone miejsce. Po upływie 20 miny staliśmy na miejscu i czekaliśmy w kolejce aby kupić bilety i już po chwili być na górze i podziwiać piękna panoramę Londynu. Staliśmy w kolejce jakoś 5 minut w ciągu których wszyscy żwawo dyskutowali a ja stałam i się wszystkim przyglądałam, wszystkim moim przyjaciołom, jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi mając ich przy sobie. Podszedł do mnie Niall i szepnął do ucha.
-zbliża się ten moment.
Wiem o co mu chodziło, chce oznajmić wszystkim, że jesteśmy razem w miejscu które będzie mi zawsze o nim przypominało, miejscu w którym będę pierwszy raz i moje pierwsze wspomnienie z tego miejsca będzie związane właśnie z nim, za każdym razem jak będę w pobliżu on będzie pierwszą osoba o której pomyśle, czy to będzie jutro, za tydzień, za dziesięć lat, to zawsze będzie on. Zbliżaliśmy się do kasjera, a moje serce waliło jak oszalałe. A co będzie, jeżeli chłopacy tego nie zaakceptują? Może Paul sie nie zgodzi, fanki znowu będą na mnie najeżdżać. Po mojej głowie zaczęły krążyć czarne scenariusze tego wydarzenia. Staliśmy już w wagoniku a ja z niecierpliwością wyczekiwałam ruchu Nialla, nie chciałam sama zaczynać tego tematu, bałam się. Jestem największym tchórzem na świecie. Dojechaliśmy już prawie na sam czubek oka a tu nic, zero jakiejś inicjatywy z jego strony, zaczęłam więc przyglądać się Londynowi i jego  zatłoczonym ulicą. Byliśmy na szczycie kiedy usłyszałam krzyk.
-Ludzie!!!!!
A następnie miękkie malinowe usta składające się na moje, nie mogłam  powstrzymać uśmiechu podczas naszego pocałunku, który trwał chyba trochę za długo ponieważ zaczęły przerywać nam wiwaty przyjaciół.
-bo ten jesteśmy razem - skończył odrywając się ode mnie i patrząc mi głęboko w oczy.
-oooo od kiedy - zaczęły sie pytania dziewczyn.
-mogłeś nam powiedzieć- chłopcy zaczęli udawać obrażonych, ale bardzo szybko im przeszło.
Na wszystkie pytania z cierpliwością odpowiadaliśmy, woleliśmy zataić fakt, że trwa to już tyle dni, chyba by nas zabili. Wychodząc z Londyńskiego oka trzymaliśmy się już z Niall'em za ręce.
-ej, patrzcie wesołe miasteczko jest dzisiaj w Londynie, idziemy?- zaproponowała Lol z Harrym, którzy jako jedyni zauważyli wielki plakat powieszony na słupie przy drodze. Nie mając nic do roboty przystaliśmy na ich pomysł i skierowaliśmy nasze powolne już o tej godzinie ruchy. Nigdzie nam sie nie spieszyło, szliśmy parami powoli omijając przechodniów którzy nam się przyglądali, co po niektórzy robili zdjęcia. Już widzę te nagłówki na portalach plotkarskich " Niall Horan wrócił do swojej byłej dziewczyny" czy coś w tym stylu, jednak dzisiaj się tym nie przejmuję, żyję chwilą i wyznaję zasadę "chwytaj dzień" która ostatnio dała mi dużo do myślenia. Po upływie na prawdę długiego czasu doszliśmy do wyznaczonego miejsca. W wesołym miasteczku tłoczyło się mnóstwo ludzi w różnym wieku, można było dostrzec dzieci, młodzież oraz ludzi w podeszłym wieku. Nie wiedzieliśmy na co iść i zaczęła się poważna konwersacja na temat tego gdzie mamy iść. Ja krzyczałam i wyrywałam się aby iść na naprawdę strasznie wyglądającą karuzelę, jak z tych amerykańskich filmów. Niestety za moim pomysłem był tylko Zayn, cała reszta wolała iść na jakieś mniej ekstremalne miejsca, Liam i Louis z dziewczynami woleli całkowicie odciąć się od grupy i zaszyć się w jakiś katach aby pobyć trochę  w swoim towarzystwie. Niall, Rose, Lol i Harry poszli do stoisk z różnymi zabawami gdzie można coś wygrać, a ja z Zaynem stanęliśmy w kolejce po bilety. Staliśmy w kompletnej ciszy przez dobre 10 minut a ja po raz kolejny tego dnia bałam się pierwsza odezwać, a chciałam dowiedzieć się tylu rzeczy. Dlaczego są dla siebie tacy oschli ze swoją dziewczyną? Jeżeli sie kogoś kocha, nie traktuje się go w taki sposób, nie oszukuje sie, że coś się do niego czuje  skoro tak nie jest.
-nie kocham jej- wyrwał mnie z zamyśleń głos Zayn'a. Zdziwiły mnie jego słowa, jakby czytał mi w myślach.- jestem z nią dla seksu, dla zaspokojenia pożądania które we mnie tkwi od kiedy rozstałem się z dziewczyna którą kocham tak na prawdę całym sercem.- mówił dalej- ona jest łatwa, serio, namówienie jej na takie coś nie było trudne, dziewczyna zrobiłaby chyba wszystko, żeby być z jednym z nas. Wykorzystałem ją ale już się znudziłem- powiedział na jednym wydechu a mnie jego słowa wbiły w ziemię.
-Zayn, jak..- zaczęłam, ale wszystkie informacje które teraz skumulowały mi sie w głowie nie chciały przejść do mojej świadomości. Już miałam kończyć myśl, kiedy przerwał nam chłopak wpuszczający nas do wagoników. Usiedliśmy obok siebie i nic nie mówiąc ruszyliśmy z zawrotną prędkością po torach wyciągu. Kolejka nie zrobiła na mnie większego wrażenia w głowie kotłowały mi się tylko słowa Zayn'a. Wyszliśmy z wagoników a ja chciałam kończyć naszą rozmowę, jednak mulat strasznie szybko ode mnie odszedł a do mnie podbiegł mój chłopak z wata cukrową.
-spójrz co mam dla ciebie- powiedział i ponownie zatopił we mnie swoje wargi, ciepłe i teraz delikatnie słodkie od waty. - mam jeszcze misia, wygrałem kiedy celowałem do puszek- powiedział wyciągając zza pleców wielkiego miśka.
- jejku, dziękuje- cmoknęłam go w usta i ukradłam trochę waty napychając sobie nią buzię.
Do końca dnia nie rozmawiałam z Malikiem, uznałam, że będzie to moja misja na kolejnym naszym spotkaniu. Muszę z nim porozmawiać, nie można tak traktować dziewczyn, nie można zadowalać na nich swoich popędów seksualnych. Chociaż Rose w tej sytuacji nie jest bez winy, zgodziła się na to i najwidoczniej podoba jej się taki układ. Trzeba to zmienić, muszę wypytać się o ta jego byłą dziewczynę, ale to jutro.


_______________________________________________


Za takie szybkie dodanie rozdziału z mojej strony możecie dziękować Tomlinsonowej, która umiejętnie namawiała mnie do szybkiego pisania.To co 25 komentarzy tutaj i next?Chcielibyście, żeby Zayn był dalej z Rose na takich warunkach?

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 13

Następnego dnia obudziłam się z wielgaśnym bananem na ustach, pewnie był by jeszcze większy gdyby nie fakt, że zostałam obudzona przez zdradzieckie słońce które wczoraj nie chciało się ukazać, a dziś daje o sobie znać już o tak wczesnych godzinach. Przewróciłam się prawy bok i wyciągnęłam rękę aby znaleźć lokatora pokoju w którym obecnie się znajdowałam. Wymacałam całe łóżko i nic, żadnego śladu człowieka. Byłam zmuszona do podniesienia powiek, co było nie lada wyczynem ponieważ słońce raziło mnie prosto w oczy, a mnie ciekawiło, jaki idiota podniósł rolety. Zamrugałam kilka razy aby przyzwyczaić wzrok do światła i po palu chwilach na dobre otworzyłam powieki. Rozejrzałam się po pokoju w którym również nie ma śladu żywej duszy. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym wieczorze, zastanawiać się czy dobrze postępujemy. Czujemy coś do siebie, a uczucie nie da się stłamsić, będzie wybijało się na powierzchnie co w końcu przyniesie nie ubłagany skutek, jeżeli czegoś się z tym nie zrobi. Nie wiem czy dobrze robimy, może i złym posunięciem jest bycie razem i ukrywanie to przed najbliższymi, ale wolę się upewnić, nie chcę ogłaszać niczego co mogło by nie być prawdą. Jednak Niall jest osobą wyjątkową w moim życiu, smaku jego ust się nie zapomina. Wygramoliłam się z łóżka podchodząc do krzesła na którym wczoraj zostawiłam swoje ubrania, leżały tam gdzie je pozostawiłam, nie ruszone. Naciągnęłam na siebie spodnie, ale uznałam, że nie ubiorę wczorajszej koszulki, która jeszcze jest mokra od deszczu ponieważ leżała na krześle zwinięta w kłębek. Cała ja, bałaganiara jakich mało. Podeszłam no szafy blondyna wyciągając z niej białą koszulkę na ramiączka z flagą USA na przodzie. Wybrałam właśnie tą ponieważ jako jedna z nielicznych nie była na krótki rękawek i tym samym pasowała do swetra na długi rękaw.Po ubraniu się poszłam do łazienki aby wykonać poranną toaletę, było mi trochę ciężko bez swoich kosmetyków i tym podobnych, ale dałam radę. Zeszłam do kuchni nie zastałam El i Dan.
- o witaj śpiochu- przywitała się ze mną Danielle siedząca w jedwabnym szlafroku popijając kawę.
-jak się spało?- zapytała Elka, która oderwała oczy od gazety, którą czytała.
-hej dziewczyny, wcale nie jestem śpiochem i spało się dobrze- odpowiedziałam po czym usiadłam przy stole i twarzą opadłam na jego blat czym wywołałam śmiechy koleżanek, przyznaję, nie wyspałam się zbytnio. Ciało jeszcze do końca nie odpoczęło umysł nie ochłonął  ze wszystkich zdarzeń dnia wczorajszego.
- nie wiem co wy tam dzieciaki na górze wczoraj robiliście ale wyglądasz na padnięta- powiedziała Dan po czym zakrztusiła się kawą którą piła podczas śmiechu. Humor jej dzisiaj bardzo dopisywał.
-Dan, nie wygłupiaj się jesteśmy z Niall'em tylko przyjaciółmi, a ja miałam wczoraj zły dzień- odpowiedziałam nie podnosząc głowy ze stoły, w ten sposób lepiej mi się kłamało, ale czy ja oby na pewno kłamałam ?
-właśnie, opowiadaj co się wczoraj działo, co się stało kochana?- podchwyciła temat El. Teraz nie miałam wyjścia innego, jak powiedzieć im co się stało. Podniosłam się z krzesła, zrobiłam sobie herbatę ponieważ nie byłam fanka kawy i s powrotem usiadłam przy stole po kilku minutach ułożyłam sobie całą przemowę w głowie i powoli, ze szczegółami opowiedziałam dziewczynom historię mojego ojca. Widziałam jak wyraz ich twarzy rzednie z każdą minuta mojej opowieści. Mówiąc wracały wspomnienia sprzed kilku dni, widoki, wydarzenia. W oczach zebrały mi się łzy ale postanowiłam być twarda, i nie płakać więcej, nie pokazywać słabości w miejscach publicznych, nawet przy przyjaciołach. Nie będę juz nikogo zagnębiać moją postawą, wolę trzymać emocje na wodzy, niż zabardzo je eksponować. Po moim nad wyraz długim monologu w pomieszczeniu nastała krępująca cisza, byłam wstanie dosłyszeć krople wody kapiące z kranu na które normalnie nie zwróciłabym uwagi. Czekałam aż one pierwsze się odezwą, co uczyniła po paru minutach Dan.
- jej, Nikki. Strasznie mi przykro, nawet nie wiem co powiedzieć.- wydukała z wzrokiem wbitym w kubek kawy, który mocno trzymała w dłoniach.
-Oj nie musicie się tym przejmować, ja już prawie zapomniałam- skłamałam i podeszłam do lodówki aby wziąć coś do jedzenia, ponieważ dokuczało mi burczenie w brzuchu. Przyrządzając sobie kanapki wysłuchiwałam konwersacji dziewczyn na mój temat, a właściwie rad na tego jak powinnam się zachowywać. Zabrzmię za pewnie chamsko, ale rada typu " nie przejmuj się" , " nie powinnaś cierpieć z tego powodu" nie jest dla mnie żadna radą, jednak jestem im wdzięczna, za to, że próbują mnie pocieszyć. Grzebiąc w lodówce usłyszałam jak ktoś powoli schodzi ze schodów, szczerze nie interesowało mnie kto to był, ponieważ jestem świadoma, że będę musiała po raz kolejny opowiadać co się u mnie działo, czemu wczoraj tak wyglądałam i tak dalej. Buszowałam po lodówce, w której teoretycznie było dużo rzeczy ale tak na prawdę nie było nic do zjedzenia. Moim oczom ukazał się ostatni jogurt truskawkowy pitny, po który od razu chwyciłam i zanim wyciągnęłam głowę z lodówki był już otworzony. z hukiem trzasnęłam drzwiczkami lodówki, unosząc moja zdobyć wysoko w geście triumfu.
-czy w tej lodówce kiedyś będzie - zaczęłam krzyczeć, kiedy wpadłam na kogoś a cały jogurt rozprysnął się na mojej koszulce oraz twarzy- jedzenie- dokończyłam i popatrzyłam na sprawcę tego wypadku, w którym zawsze ja musiałam być poszkodowana, jak się okazało był to Zayn. Najwidoczniej to on musiał schodzić po schodach.-kurwa Zayn, zabił Cie ktoś kiedyś?- zapytałam na co on jak i dziewczyny parsknęły śmiechem.
-nie, ale możesz być pierwsza- odpowiedział, przechodząc obok mnie i nastawiając czajnik z wodą.
- w co ja mam się teraz ubrać? Swojej koszulki nie mam a Niall'a już pobrudziłam, nie mam zamiaru robić tego z kolejną- paplałam jak najęta podczas wycierania twarzy z jogurtu.
-Możesz wziąć coś mojego, u Louis's a w pokoju powinno się cos mojego znaleźć- powiedziała El.
- ja jej dam coś twojego- powiedział Zayn ciągnąc mnie po schodach na górę. Spiorunowałam go tylko wzrokiem, ponieważ musiałam się w coś ubrać, więc marudzenie w tej sytuacji nie wchodziło w grę. Zaciągnął mnie do swojego pokoju po czym  zniknął za drzwiami, pewnie poszedł po jakąś koszulkę dla mnie. Usiadłam na łóżku i usłyszałam dochodzące z łazienki dźwięk prysznica, pewnie Rose. Poczułam jakieś dziwne uczucie, czy to była zazdrość? Nie na pewno nie, już nie, więc co? Myśl o tym , że ta dziewczyna kąpie się pod prysznicem Zayna nie dość , że postawiła mnie w krępującej sytuacji, to jeszcze myśl, że Zayn tydzień temu chciał być zemną trochę mnie irytowała. Stałam przed oknem wpatrując się w samochody pędzące po ulicy. Zastanawiałam się gdzie ci ludzie, tak pędza, jakie zmartwienia zakrzątają ich głowy, co muszą dziś zrobić, załatwić. Każdy ma swoje życie, każdy jest cząstka czegoś wielkiego, każdy ma jakąś misje, cel w życiu, coś chce osiągnąć. A ja ? Co ja tak właściwie chcę robić, co zrobię po wakacjach? Gdzie się udam, jak skończę? Co zrobię ze swoim życiem? Nagle w mojej głowie znalazło sie tysiące przytłaczających mnie myśli. Z zamyśleń wyrwał mnie Zayn, który stał za mną, czułam jego oddech na mojej szyi.
-to chyba nie będzie ci potrzebne- powiedział i zaczął delikatnie ściągać mój sweter, który był cały brudny od zaschniętego już jogurtu. Przeszły mnie ciarki od jego dotyku, co on wyprawia? W łazience jest jego dziewczyna z która za pewnie dzisiaj spał w wielu znaczeniach tego słowa, a teraz dobiera się do mnie. Chociaż ja w całej tej sytuacji zachowam trzeźwość umysłu, mam chłopaka, ukrywanego, ale mam. Jezu jak ja żałośnie brzmię. Odwróciłam się do niego przodem , tak że jego twarz delikatnie zwisała nad moją, co najmniej tak, jakby chciał mnie zaraz pocałować.Wyrwałam mu koszulkę którą trzymał w rękach za pewnie dla mnie i odeszłam na parę kroków.
-tak, masz racje, muszę go wyprać. Dziękuję za koszulkę, pozwolisz mi się przebrać?- zapytałam.
-pewnie, pójdę do garderoby wybrać coś dla siebie, a ty możesz  tu się spokojnie przebrać- powiedział i zniknął za kolejnymi drzwiami. Zabrałam się właśnie za ściąganie swetra, który przyległ do mojego ciała. Spojrzałam na koszulkę, którą przyniósł mi Zayn. Była to zwykła czarna bokserka w urocze białe groszki. Dobrze, że wziął zwykła rzecz, a nie stał tak godzinami i przebierał w ciuchach. Stałam już w samym staniku kiedy nagle z łazienki wypadła Rose w samym ręczniku na ciele.
-Nikki, co ty tu robisz i to jeszcze w staniku?!- naskoczyła na mnie kiedy tylko mnie zobaczyła, w tym samym momencie wypadł z garderoby Zayn, a kiedy mnie zobaczył stanął jak wryty.
-a ty masz mi cos do powiedzenia?- dalej krzyczała rozzłoszczona blondynka tym razem na chłopaka.
Super znalazłam się pomiędzy kłótnia, za pewnie pierwszą kłótnia tej pary, ba! ja jestem jej powodem, extra.
Zayn totalnie nie wiedział co powiedzieć po prostu stał gapiąc mi się w cycki, nie zwracając uwagi na swoja dziewczynę. Szybko ubrałam koszulkę i jako pierwsza się odezwałam.
-Rose, spokojnie, ja tylko chciałam się przebrać- zaczęłam, jednak nie dane mi było skończyć , swoich wyjaśnień ponieważ w pół zdania wciąła mi się blondynka.
-daruj sobie takie głupie tłumaczenia, co mało ci jednego, musisz zadowalać dwóch. I to jeszcze tego zajętego! - krzyczała na mnie chyba starając sie mnie obrazić, powiem. Udało jej się.
-Rose uspokój się, ona mówi prawdę, wiesz, że jestem z teraz z tobą.- do konwersacji włączył się mulat.
-Pięknie, teraz tez zdziry bronisz- wrzeszczała- Widzę stara miłość nie rdzewieje!
- Ja już sobie pójdę nie chcę być dalej obrażana, za coś czego nie zrobiłam, a wy sobie wszystko wyjaśnijcie- powiedziałam i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Będąc w kuchni dalej słyszałam ich krzyki.
Dan i El nie zmieniły miejsca pobytu, kiedy wpadłam do kuchni popatrzyły na mnie z usmiechem, nie wiedziałam o co im chodzi.
-dziękuję El za koszulkę, uratowałaś mnie. Ja będę się  już zbierać. A tak właściwie, to gdzie są chłopacy?
- na zakupach, powiesz nam co stało się na górze?
-ah, szkoda gadać, może sami wam powiedzą- powiedziałam i wyszłam z kuchni, aby całkowicie juz wyjść z domu chłopaków.
Zadzwoniłam po taksówkę, która pojawiła się po upływie 5 minut i spokojnie ruszyłam w kierunku domu. Dobry humor jaki miałam dzisiaj pomimo zdarzenia z Zaynem mi nie minął. Pierwszy raz od tygodnia ciesze się na wizytę w domu. Sądzę, że dobry wpływ ma na mnie farbowany blondyn. Jest takim promykiem w moim życiu i sercu, rozjaśnia każdą sekundę, na mojej twarzy zawsze pojawia się uśmiech kiedy o nim pomyślę. Tak było i tym razem. Zastanawiałam się jak to będzie kiedy się następnym razem zobaczymy, jak mamy zachowywać się w gronie przyjaciół, łączy nas coś więcej, ale dla naszego wspólnego dobra, jeszcze się z tym eksponować nie będziemy. Dojechałam na miejsce, zapłaciłam taksówkarzowi odpowiednia sumę i pobiegłam do domu. Swoje pierwsze kroki skierowałam do swojego pokoju, aby wziąć prysznic oraz się przebrać w coś świeżego. Pod prysznicem spędziłam dobre 20 minut, strumień wody oblewający moje ciało koił zmysły. Zapach mojego żelu pod prysznic delikatnie drażnił moje nozdrza. Uwielbiałam takie chwile, chwile relaksu. Wyszłam spod prysznica, ubrałam bieliznę oraz nakremowałam całe ciało. Krem się wchłaniał a ja suszyłam swoje ciemne włosy.Cały dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić w domu, więc ubrałam kolorowe leginsy, moje ulubione szare kapcie oraz miętowy sweterek. Postanowiłam nie męczyć twarzy makijażem, więc tylko wyszczotkowałam rzęsy tuszem i usta pociągnęłam błyszczykiem. Zadzwoniłam do mamy, która dalej była w spa, czy gdzieś tam i miała o dziwo bardzo dobry humor. Powiedziała, że wróci za 3 dni, nie mogłam się już doczekać. Czyżby znowu wszystko się układało? Zbiegłam po schodach na dół do kuchni i podgrzałam sobie w mikrofalówce pizze, tak wiem świetne odżywianie, również muszę wybrać się na zakupy. Spojrzałam na zegar ścienny wiszący na jednej z ścian kuchni i jak się okazało Dan miała rację, jestem wielkim śpiochem ponieważ dochodziła już 15 a ja czułam  jakby była dopiero 11. Nalałam sobie wody do szklanki i poszłam do salonu aby zjeść i coś obejrzeć. Padło na moja ulubiona bajkę " król lew" bajka mojego dzieciństwa, znam każdą piosenkę, każdy dialog, jestem fanką. Płakałam kiedy umierał Mufasa, kiedy wygnali Kowu, jak Skaza umierał skakałam ze szczęścia, Śmiałam się jak Simba bekał razem z Timonem i Pumbą.  Moja bajka. Przerwał mi dzwonek do drzwi, mam nadzieje, że to ktoś ważny inaczej zabiję za przerywanie w takim momencie bajki, no ludzie Simba zakochuje się w Nali. szybko pobiegłam do drzwi, aby jak najmniej minut mnie ominęło. Otworzyłam drzwi, a tam...
-Niall?!- powiedziałam zszokowana.
Chłopak szybko wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i bez słowa rzucił się na mnie.  Zimnymi dłońmi złapał moja twarz a czerwone usta od mrozu wbił w moje. W trakcie pocałunku zdjął mokra kurtkę aby mnie nie pomoczył i zrzucił z nóg trampki, nie odrywając przy tym swoich ust od moich. Tak, to zdecydowanie było warte przerwania bajki.
- tęskniłem-powiedział, odrywając się ode mnie na moment, patrząc głęboko w oczy.
- ja bardziej- ponownie wbiłam się w jego malinowe usta. On natomiast położył swoje zamarznięte dłonie na moich odsłoniętych biodrach.
-wariat!- krzyknęłam i uciekłam od niego, a raczej od jego zimnych dłoni. Blondyn szybko zrozumiał o co mi chodzi i zaczął mnie ganiać po całym salonie. Byłam już na wyczerpaniu sił, kiedy po raz setny okrążałam kanapę. Poślizgnęłam się na panelach i wpadłam prosto w ramiona chłopka. Ten zaczął mnie łaskotać, co było jeszcze gorsze od zimnych dłoni. Zaciągnął mnie na kanapę i okrakiem na mnie usiadł. Myślałam, że umrę ze śmiechu, kiedy nagle cos zauważyłam.
-STOP- wykrzyknęłam najgłośniej jak mogłam.Chłopak jak poparzony zszedł ze mnie i pytał co się stało- Simba walczy ze Skazą- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo widząc wyraz twarzy blondyna.
- jesteś niemożliwa- powiedział, pocałował w usta i oboje zaczęliśmy oglądać bajkę.


_________________________________________

No i na reszcie kolejny rozdział. Dziękuję, za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem , mam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Może tutaj pobijemy rekord komentarzy co?
Nasz Lokers ma 19 lat ! No nie wierzę. Umieram ze śmiechu widząc tą jego i Niall'a pijana mordkę na zdjęciach.
Wariaty!