-Peez ja się boję proszę pomóż- krzyczałam do niej najgłośniej jak umiałam jednocześnie wyrywając się z objęć mężczyzny, jednak nie było to zbyt możliwe ponieważ bałam się , że spadnę a prędkość motoru zaczęła coraz bardziej wzrastać. Poczułam na talii czyjeś łapska i odgłos klamry na znak, że jestem przypięta do kierowcy.
-nie wierć się tak- usłyszałam głos oprawcy. Znajomy głos. Głos który utknął gdzieś głęboko w mojej pamięci zaszufladkowany w najciemniejszym kącie na 7 spustów.
-to mnie puść - krzyknęłam tak by usłyszał ponieważ warkot dookoła nas narastał. Wjechaliśmy do jakiegoś rzędu gdzie stało wiele innych motorów, dziewczyny było w niebo wzięte a ja przerażona. Kurwa ja bałam się otworzyć oczy czułam jak kierowca przyciska gazu, usłyszałam wystrzał z pistoletu i nagle zaczęło się.Ruszyliśmy. Darłam się jak oszalała, i bałam się uchylić oczy, prędkość mnie przeszywała a strach stawał się coraz większy na każdym zakręcie czułam się coraz gorzej, a motocykl przybliżał się do ziemi tak, że prawie jeździłam nogami po asfalcie. Sądziłam,że gorzej być nie może jednak myliłam się niemiłosiernie. Ostatnia prosta, słyszę głosy ludzi na mecie i w tym momencie motor się podniósł. Jechaliśmy na tylnym kole moje włosy jeździły po asfalcie a ja zrobiłam najgłupszą rzecz na jaką tylko mogłam wpaść. Otworzyłam oczy. Przerażenie w oczach i adrenalina nie pozwoliła mi wydusić z siebie krzyku, byłam sparaliżowana. Dotarliśmy do mety. Nie wiem co robiłam, moje ruchy były spowodowane adrenaliną i robiłam to co powinnam robić w tamtym momencie. Odpięłam pas i zbiegłam z motoru, jednak nie zaszłam za daleko ponieważ miałam nogi z waty a na dodatek zatrzymał mnie ten głos.
-mała czekaj nie poznajesz mnie? - Miałam się odwracać kiedy podbiegła do mnie Pezz z Malikiem.
-Nikki, ja cię przepraszam, to moja wina, nie powinnam Cię tu przyprowadzać... - słowotoku dostała panna Edwards i rozchisteryzowana starała sie mnie objąc jednak ja podeszłam do chłopaka który zabrał mnie na " przejażdżkę"
-jak byś pokazał swoja twarz może i bym Cie rozpoznała, ale dla Ciebie nie jestem mała, nie znamy się koleś. - powiedziałam odważnie i podeszłam do zamaskowanego mężczyzny
- ja cie dobrze znam skarbie- podszedł do mnie i objął moja twarz dalej nie ściągając kasku- przypomnij sobie- gładził moje policzki, a ten dotyk wydawał mi się taki znajomy, nie bezbieczny, taki... mój.- 15 czerwca, mówi ci to coś?
-Ta data, to nie możliwe, nie może być prawdą. Koszmar nie może wrócić, nie. Nie wierze - zaczęłam gadać jak osoba chora psychicznie sama do siebie powoli cofając się od oprawcy. Bałam się, największy koszmar, dramat moje życia wrócił. Coś co było zamknięte na milion spustów zostało otwarte, jednym głosem, jednym data, jedną osoba, jednym wydarzeniem. Czymś do czego nie chciałam więcej wracać,czymś do czego ostatnio powrócił Zayn. Największy błąd i największe szczęście mojego życia stoi przede mną a ja nie wierzę. Najsłodsze usta i najsilniejsze pięści, najgorsze słowa jakie usłyszałam i najsłodsze szepty w środku nocy. Sprawca największego bólu jaki mogła doznać kobieta stoi kilka metrów ode mnie, a strach mnie paraliżuje, nie mogę zrobić kroku, nie słyszę tego co się dookoła dzieję, głosów wydobywających się z ust innych, hałas ucichł. Tylko ja i on. Podszedł do mnie powoli zdejmując kask, złapał mnie za podbródek i popatrzył głęboko w oczy. Błękit jego tęczówek mnie przeszywał, ale dotyk palił, bolał. Odskoczyłam od niego szybko, dostałam nagle odwagi. Obok mnie stanął mulat gotowy do mojej obrony.
-już pamiętasz? Myślałaś, że co jak uciekniesz, znikniesz to na zawsze? Nie mała, mnie nie da się pozbyć. Uciekanie z małego miasta do stolicy było dobrym pomysłem, ale związek z kimś sławnym i ponowny kontakt z Malikiem? Myślisz, że ja głupi jestem, że Cie nie poznam? Pan gwiazdor, co tam Zayn, dalej gotowy do obrony Nikki? Nawet jak cie wyrolowała dla twojego przyjaciela, dalej jesteś w stanie zrobić dla niej wszystko? Jesteś żałosny, ty jak i ona. Wróciłem Nikki, teraz się mnie pozbędziesz. - podszedł do mnie i złapał za koszulkę podnosząc do góry, czułam jego oddech na ustach. - nigdy nie zapomnisz mojego dotyku na swoim ciele, nigdy się mnie nie pozbędziesz. - wyszeptał do ucha, odepchnął mnie na bok jak bym była szmaciana lalka i odjechał w nieznane.
-jaki skurwiel, najchętniej bym go rozszarpał nie potrzebnie mnie Perrie trzymałaś.
-Nikki kto to był? O co mu chodziło?- dopytywała się Pezz, nie miałam ochoty z nią rozmawiać, nie miałam ochoty nic robić, chciałam zginać, zniknąć z tego świata, żeby on mnie znowu nie dopadł. Jego słowa Wróciłem Nikki, teraz się mnie pozbędziesz. krążyły po mojej głowie. czułam jak ktoś mnie obejmuję, był to Zayn, wtuliłam się w jego ramiona i dałam upust emocjom, rozpłakałam się jak małe dziecko. Czuję, że rozmazałam makijaż tym samym brudząc ubranie mulata, jednak teraz nie było to dla mnie ważne. Mojego uczucia, stanu psychicznego nie można było teraz nazwać, ja się po prostu rozsypałam, rozbiłam na małe kawałeczki, a cały mój dotychczasowy świat prysnął jak mydlana bajka. Bajka , która nigdy się nie zdarzyła. Nowy dom, znajomi, przyjaciele. Poznanie Lol, chwile spędzone z nią. Koncert na którym poznałam Nialla. Nasze pierwsze spotkanie w centrum handlowym i kolejne u mnie w domu. Karmienie kaczek nad stawem Pierwszy pocałunek. Przygoda z Zaynem, kłótnia z blondynem. Wypadek ojca. Niall. Czuje się jakbym to wszystko straciła po powrocie Martina. Jego głos dotyk, obecność to wszystko jest dla mnie jak narkotyk, moja własna odmiana heroiny. To tak jakbym była na odwyku a teraz kto ktoś nowa przystawiał mi prochy a ja nie mogę się oprzeć. Moment, nie mogę, czy nie chcę ? Nie wiem, nie umiem sprecyzować. Zayn i Perrie w ciszy doprowadzili mnie do samochodu i ruszyliśmy do domu. Siedziałam sama z tyłu i natłok myśli tak mnie przytłoczył, że usnęłam, a obudziłam się dopiero kiedy wychodziliśmy z samochodu. Tak jak sądziłam przywieźli mnie do domu chłopców, chociaż to dobrze, wolę w takim stanie nie pokazywać się mamie i nie zwalać jej na głowę kolejnych problemów, tym bardziej , że nareszcie zaczęło jej się układać. Drzwi do posiadłości się uchyliły a mnie powaliło jasne światło wydobywające się ze środka, musiałam chwile czasu poświęcić aby się przyzwyczaić do światła.
-mam nadzieję, że to oni !-usłyszałam głos Louis'a i to jego ujrzałam jako pierwszego. Gdy nas zobaczył, przeraził się. Tak wiem, na pewno wyglądam zabójczo.
-o kurwa... Perrie?! Nikki co ci się stało, Zayn co ty odpierdalasz? Ale będzie ciekawie. -powiedział i potarł dłonie. Wyglądał przerażająco. Weszliśmy do salonu a w nasza stronę skierował się wzrok wszystkich zebranych, czyli chłopaków i dziewczyn.
-Perrie?!?! - wydobyło się z ust wszystkich zebranych, jakby byli zaprogramowali co wywołało uśmiech na mojej twarzy a nawet śmiech.
-Rose musimy pogadać- powiedział Zayn i po chwili dwójka udała się na górę. Co wywołało śmiech całej reszty.
-To będzie się działo- krzyknął Harry
- Perrie wraca! - krzyknęła Dan i objęła przyjaciółkę, chyba tylko El zrobiło się troszkę smutno.Na szczęście nikt nie zwracał na mnie nie potrzebnie uwagi więc poszłam do łazienki aby ogarnąć twarz. Słyszałam krzyki dochodzące z pokoju mulata jak i śmiechy dochodzące z salonu. Stojąc przed lustrem i czesząc włosy usłyszałam pukanie a po chwili za mną stał już Niall.
-co się stało? Nie mów, że nic, widzę. - stanął za mną i oplótł mnie w pasie dłońmi przytulając się do mnie z całej siły.Wiem, że muszę mu powiedzieć prawdę, ale najpierw muszę coś zrobić.
-powiem Ci ale zrób coś dla mnie, proszę- odwróciłam się przodem do chłopaka i spojrzałam w jego oczy
-wszystko
-pocałuj mnie- tego potrzebowałam w tym momencie. Wbiłam się w jego malinowe usta i czułam, że całuję cały swój świat. Nie oszukujmy się, pożądałam go. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak uniósł mnie do góry, tak, że oplotłam go nogami. Przycisnął mnie do ściany. Wbiłam palce w jego włosy jak zawsze rozczochrując idealnie ułożoną fryzurę. Zaczynało sie robić na prawdę miło, kiedy usłyszałam krzyk Rose zbiegającej ze schodów i śmiech mulata stojącego na progu łazienki.
-dzieci, moglibyście chociaż zamykać drzwi - powiedział i poszedł do salonu. Przerwałam nasz pocałunek i zeszłam z Nialla. Staliśmy jeszcze chwilę przyglądając się sobie, tak po prostu. Podniosłam dłonie i złapałam go za policzki, składając na ustach jeszcze jeden pocałunek.Czułam jak się uśmiecha.
-powiesz mi co się stało?
-Martin, on, on wrócił Niall, na prawdę wrócił....
___________________________________________________
No i rozdział 16 gotowy. Przepraszam za to, że musieliście tak długo czekać, jakoś nie mogłam się zebrać, mam nadzieję, że jakoś to wynagrodziłam. W weekend na pewno dodam kolejny rozdział, więc czas oczekiwania będzie krótszy. Liczę na wasze komentarze.
Dziękuję również za tyle wejść na mojego bloga <3
Podoba się?
KOCHAM , KOCHAM , KOCHAM . CHCE KOLEJNĄ CZĘŚĆ
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial :D ale jest mi smutno ze urwalas akurat w takim momencie:/ Licze ze Horanek roz... pobije Martina :3 czekam na koleny ^^
OdpowiedzUsuńPisz szybko dalej KOCHAM TOO !! ♥
OdpowiedzUsuńHej kochana juz miałam iść do Ciebie i opierdilić Cię że nie ma nowego a tu i jest!!! Martin wrócił nie wierzę no znowu wszystko się wali ale Niall uratuje sytuację. Może mogliby wyjechać do Irlandii? Co o tym myślisz? Rozdziała super jak zawsze ;*** Wenki kochanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
No w końcu ! Czekałam cierpliwie, nawet nie trułam Ci tyłka, fakt :D Ale teraz jak w weekend się nie pojawi nowy rozdział to normalnie poćwiartuję ! :D
OdpowiedzUsuńCudowny *.* uwielbiam takie akcje <3
Uwielbiam ciebie i Twojego bloga :***
OdpowiedzUsuńJejciu wreszcie ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie się niecierpliwiłam, ale opłacało się czekać. Świetny rozdział <3
podob się i to bardzo! *_* opłacało się tak długo czekać! do następnego! ~A. ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ,ale nie znalazłam zakładki [SPAM]
OdpowiedzUsuń"Cudownie jest układać sobie w głowie idealny plan na wieczór, który szlak trafia, bo twój były coś sobie ubzdurał i mimo rozmowy i wszelkich wyjaśnień nic do niego nie dotarło...
-Nie chcę wyjść na egoistę, na chama który niczego nie docenia. Przykro mi Jasmine, że spieprzę Twój dzień, tak perfekcyjnie zaplanowany, przez twoją rodzinę i idealnego chłopaka...
-O czym Ty mówisz ? – zapytał Horan, opierając się na krześle.
-O tym ,że Jasmine powinna być ze mną ,a nie z tobą-warknął."
Jeżeli jesteś ciekawa jak dalej potoczy się historia zapraszam na:
http://reason-to-smilex.blogspot.com/
Awww świetne ! *_*
OdpowiedzUsuńPS. Fajnie, że nawiązałaś opowiadanie do filmu '4 metry nad niebem' Kochaam ten film ♥ i w związku z tym twoje opowiadanie też xo
ten film to '3 metry nad niebem' XD
Usuńzostałaś nominowana, szczegóły tutaj: http://you-are-mine-i-am-yours.blogspot.co.at/2013/02/versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńCudowne *-*
OdpowiedzUsuńhttp://nicole-and-onedirection.blogspot.com