sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 13

Następnego dnia obudziłam się z wielgaśnym bananem na ustach, pewnie był by jeszcze większy gdyby nie fakt, że zostałam obudzona przez zdradzieckie słońce które wczoraj nie chciało się ukazać, a dziś daje o sobie znać już o tak wczesnych godzinach. Przewróciłam się prawy bok i wyciągnęłam rękę aby znaleźć lokatora pokoju w którym obecnie się znajdowałam. Wymacałam całe łóżko i nic, żadnego śladu człowieka. Byłam zmuszona do podniesienia powiek, co było nie lada wyczynem ponieważ słońce raziło mnie prosto w oczy, a mnie ciekawiło, jaki idiota podniósł rolety. Zamrugałam kilka razy aby przyzwyczaić wzrok do światła i po palu chwilach na dobre otworzyłam powieki. Rozejrzałam się po pokoju w którym również nie ma śladu żywej duszy. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym wieczorze, zastanawiać się czy dobrze postępujemy. Czujemy coś do siebie, a uczucie nie da się stłamsić, będzie wybijało się na powierzchnie co w końcu przyniesie nie ubłagany skutek, jeżeli czegoś się z tym nie zrobi. Nie wiem czy dobrze robimy, może i złym posunięciem jest bycie razem i ukrywanie to przed najbliższymi, ale wolę się upewnić, nie chcę ogłaszać niczego co mogło by nie być prawdą. Jednak Niall jest osobą wyjątkową w moim życiu, smaku jego ust się nie zapomina. Wygramoliłam się z łóżka podchodząc do krzesła na którym wczoraj zostawiłam swoje ubrania, leżały tam gdzie je pozostawiłam, nie ruszone. Naciągnęłam na siebie spodnie, ale uznałam, że nie ubiorę wczorajszej koszulki, która jeszcze jest mokra od deszczu ponieważ leżała na krześle zwinięta w kłębek. Cała ja, bałaganiara jakich mało. Podeszłam no szafy blondyna wyciągając z niej białą koszulkę na ramiączka z flagą USA na przodzie. Wybrałam właśnie tą ponieważ jako jedna z nielicznych nie była na krótki rękawek i tym samym pasowała do swetra na długi rękaw.Po ubraniu się poszłam do łazienki aby wykonać poranną toaletę, było mi trochę ciężko bez swoich kosmetyków i tym podobnych, ale dałam radę. Zeszłam do kuchni nie zastałam El i Dan.
- o witaj śpiochu- przywitała się ze mną Danielle siedząca w jedwabnym szlafroku popijając kawę.
-jak się spało?- zapytała Elka, która oderwała oczy od gazety, którą czytała.
-hej dziewczyny, wcale nie jestem śpiochem i spało się dobrze- odpowiedziałam po czym usiadłam przy stole i twarzą opadłam na jego blat czym wywołałam śmiechy koleżanek, przyznaję, nie wyspałam się zbytnio. Ciało jeszcze do końca nie odpoczęło umysł nie ochłonął  ze wszystkich zdarzeń dnia wczorajszego.
- nie wiem co wy tam dzieciaki na górze wczoraj robiliście ale wyglądasz na padnięta- powiedziała Dan po czym zakrztusiła się kawą którą piła podczas śmiechu. Humor jej dzisiaj bardzo dopisywał.
-Dan, nie wygłupiaj się jesteśmy z Niall'em tylko przyjaciółmi, a ja miałam wczoraj zły dzień- odpowiedziałam nie podnosząc głowy ze stoły, w ten sposób lepiej mi się kłamało, ale czy ja oby na pewno kłamałam ?
-właśnie, opowiadaj co się wczoraj działo, co się stało kochana?- podchwyciła temat El. Teraz nie miałam wyjścia innego, jak powiedzieć im co się stało. Podniosłam się z krzesła, zrobiłam sobie herbatę ponieważ nie byłam fanka kawy i s powrotem usiadłam przy stole po kilku minutach ułożyłam sobie całą przemowę w głowie i powoli, ze szczegółami opowiedziałam dziewczynom historię mojego ojca. Widziałam jak wyraz ich twarzy rzednie z każdą minuta mojej opowieści. Mówiąc wracały wspomnienia sprzed kilku dni, widoki, wydarzenia. W oczach zebrały mi się łzy ale postanowiłam być twarda, i nie płakać więcej, nie pokazywać słabości w miejscach publicznych, nawet przy przyjaciołach. Nie będę juz nikogo zagnębiać moją postawą, wolę trzymać emocje na wodzy, niż zabardzo je eksponować. Po moim nad wyraz długim monologu w pomieszczeniu nastała krępująca cisza, byłam wstanie dosłyszeć krople wody kapiące z kranu na które normalnie nie zwróciłabym uwagi. Czekałam aż one pierwsze się odezwą, co uczyniła po paru minutach Dan.
- jej, Nikki. Strasznie mi przykro, nawet nie wiem co powiedzieć.- wydukała z wzrokiem wbitym w kubek kawy, który mocno trzymała w dłoniach.
-Oj nie musicie się tym przejmować, ja już prawie zapomniałam- skłamałam i podeszłam do lodówki aby wziąć coś do jedzenia, ponieważ dokuczało mi burczenie w brzuchu. Przyrządzając sobie kanapki wysłuchiwałam konwersacji dziewczyn na mój temat, a właściwie rad na tego jak powinnam się zachowywać. Zabrzmię za pewnie chamsko, ale rada typu " nie przejmuj się" , " nie powinnaś cierpieć z tego powodu" nie jest dla mnie żadna radą, jednak jestem im wdzięczna, za to, że próbują mnie pocieszyć. Grzebiąc w lodówce usłyszałam jak ktoś powoli schodzi ze schodów, szczerze nie interesowało mnie kto to był, ponieważ jestem świadoma, że będę musiała po raz kolejny opowiadać co się u mnie działo, czemu wczoraj tak wyglądałam i tak dalej. Buszowałam po lodówce, w której teoretycznie było dużo rzeczy ale tak na prawdę nie było nic do zjedzenia. Moim oczom ukazał się ostatni jogurt truskawkowy pitny, po który od razu chwyciłam i zanim wyciągnęłam głowę z lodówki był już otworzony. z hukiem trzasnęłam drzwiczkami lodówki, unosząc moja zdobyć wysoko w geście triumfu.
-czy w tej lodówce kiedyś będzie - zaczęłam krzyczeć, kiedy wpadłam na kogoś a cały jogurt rozprysnął się na mojej koszulce oraz twarzy- jedzenie- dokończyłam i popatrzyłam na sprawcę tego wypadku, w którym zawsze ja musiałam być poszkodowana, jak się okazało był to Zayn. Najwidoczniej to on musiał schodzić po schodach.-kurwa Zayn, zabił Cie ktoś kiedyś?- zapytałam na co on jak i dziewczyny parsknęły śmiechem.
-nie, ale możesz być pierwsza- odpowiedział, przechodząc obok mnie i nastawiając czajnik z wodą.
- w co ja mam się teraz ubrać? Swojej koszulki nie mam a Niall'a już pobrudziłam, nie mam zamiaru robić tego z kolejną- paplałam jak najęta podczas wycierania twarzy z jogurtu.
-Możesz wziąć coś mojego, u Louis's a w pokoju powinno się cos mojego znaleźć- powiedziała El.
- ja jej dam coś twojego- powiedział Zayn ciągnąc mnie po schodach na górę. Spiorunowałam go tylko wzrokiem, ponieważ musiałam się w coś ubrać, więc marudzenie w tej sytuacji nie wchodziło w grę. Zaciągnął mnie do swojego pokoju po czym  zniknął za drzwiami, pewnie poszedł po jakąś koszulkę dla mnie. Usiadłam na łóżku i usłyszałam dochodzące z łazienki dźwięk prysznica, pewnie Rose. Poczułam jakieś dziwne uczucie, czy to była zazdrość? Nie na pewno nie, już nie, więc co? Myśl o tym , że ta dziewczyna kąpie się pod prysznicem Zayna nie dość , że postawiła mnie w krępującej sytuacji, to jeszcze myśl, że Zayn tydzień temu chciał być zemną trochę mnie irytowała. Stałam przed oknem wpatrując się w samochody pędzące po ulicy. Zastanawiałam się gdzie ci ludzie, tak pędza, jakie zmartwienia zakrzątają ich głowy, co muszą dziś zrobić, załatwić. Każdy ma swoje życie, każdy jest cząstka czegoś wielkiego, każdy ma jakąś misje, cel w życiu, coś chce osiągnąć. A ja ? Co ja tak właściwie chcę robić, co zrobię po wakacjach? Gdzie się udam, jak skończę? Co zrobię ze swoim życiem? Nagle w mojej głowie znalazło sie tysiące przytłaczających mnie myśli. Z zamyśleń wyrwał mnie Zayn, który stał za mną, czułam jego oddech na mojej szyi.
-to chyba nie będzie ci potrzebne- powiedział i zaczął delikatnie ściągać mój sweter, który był cały brudny od zaschniętego już jogurtu. Przeszły mnie ciarki od jego dotyku, co on wyprawia? W łazience jest jego dziewczyna z która za pewnie dzisiaj spał w wielu znaczeniach tego słowa, a teraz dobiera się do mnie. Chociaż ja w całej tej sytuacji zachowam trzeźwość umysłu, mam chłopaka, ukrywanego, ale mam. Jezu jak ja żałośnie brzmię. Odwróciłam się do niego przodem , tak że jego twarz delikatnie zwisała nad moją, co najmniej tak, jakby chciał mnie zaraz pocałować.Wyrwałam mu koszulkę którą trzymał w rękach za pewnie dla mnie i odeszłam na parę kroków.
-tak, masz racje, muszę go wyprać. Dziękuję za koszulkę, pozwolisz mi się przebrać?- zapytałam.
-pewnie, pójdę do garderoby wybrać coś dla siebie, a ty możesz  tu się spokojnie przebrać- powiedział i zniknął za kolejnymi drzwiami. Zabrałam się właśnie za ściąganie swetra, który przyległ do mojego ciała. Spojrzałam na koszulkę, którą przyniósł mi Zayn. Była to zwykła czarna bokserka w urocze białe groszki. Dobrze, że wziął zwykła rzecz, a nie stał tak godzinami i przebierał w ciuchach. Stałam już w samym staniku kiedy nagle z łazienki wypadła Rose w samym ręczniku na ciele.
-Nikki, co ty tu robisz i to jeszcze w staniku?!- naskoczyła na mnie kiedy tylko mnie zobaczyła, w tym samym momencie wypadł z garderoby Zayn, a kiedy mnie zobaczył stanął jak wryty.
-a ty masz mi cos do powiedzenia?- dalej krzyczała rozzłoszczona blondynka tym razem na chłopaka.
Super znalazłam się pomiędzy kłótnia, za pewnie pierwszą kłótnia tej pary, ba! ja jestem jej powodem, extra.
Zayn totalnie nie wiedział co powiedzieć po prostu stał gapiąc mi się w cycki, nie zwracając uwagi na swoja dziewczynę. Szybko ubrałam koszulkę i jako pierwsza się odezwałam.
-Rose, spokojnie, ja tylko chciałam się przebrać- zaczęłam, jednak nie dane mi było skończyć , swoich wyjaśnień ponieważ w pół zdania wciąła mi się blondynka.
-daruj sobie takie głupie tłumaczenia, co mało ci jednego, musisz zadowalać dwóch. I to jeszcze tego zajętego! - krzyczała na mnie chyba starając sie mnie obrazić, powiem. Udało jej się.
-Rose uspokój się, ona mówi prawdę, wiesz, że jestem z teraz z tobą.- do konwersacji włączył się mulat.
-Pięknie, teraz tez zdziry bronisz- wrzeszczała- Widzę stara miłość nie rdzewieje!
- Ja już sobie pójdę nie chcę być dalej obrażana, za coś czego nie zrobiłam, a wy sobie wszystko wyjaśnijcie- powiedziałam i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Będąc w kuchni dalej słyszałam ich krzyki.
Dan i El nie zmieniły miejsca pobytu, kiedy wpadłam do kuchni popatrzyły na mnie z usmiechem, nie wiedziałam o co im chodzi.
-dziękuję El za koszulkę, uratowałaś mnie. Ja będę się  już zbierać. A tak właściwie, to gdzie są chłopacy?
- na zakupach, powiesz nam co stało się na górze?
-ah, szkoda gadać, może sami wam powiedzą- powiedziałam i wyszłam z kuchni, aby całkowicie juz wyjść z domu chłopaków.
Zadzwoniłam po taksówkę, która pojawiła się po upływie 5 minut i spokojnie ruszyłam w kierunku domu. Dobry humor jaki miałam dzisiaj pomimo zdarzenia z Zaynem mi nie minął. Pierwszy raz od tygodnia ciesze się na wizytę w domu. Sądzę, że dobry wpływ ma na mnie farbowany blondyn. Jest takim promykiem w moim życiu i sercu, rozjaśnia każdą sekundę, na mojej twarzy zawsze pojawia się uśmiech kiedy o nim pomyślę. Tak było i tym razem. Zastanawiałam się jak to będzie kiedy się następnym razem zobaczymy, jak mamy zachowywać się w gronie przyjaciół, łączy nas coś więcej, ale dla naszego wspólnego dobra, jeszcze się z tym eksponować nie będziemy. Dojechałam na miejsce, zapłaciłam taksówkarzowi odpowiednia sumę i pobiegłam do domu. Swoje pierwsze kroki skierowałam do swojego pokoju, aby wziąć prysznic oraz się przebrać w coś świeżego. Pod prysznicem spędziłam dobre 20 minut, strumień wody oblewający moje ciało koił zmysły. Zapach mojego żelu pod prysznic delikatnie drażnił moje nozdrza. Uwielbiałam takie chwile, chwile relaksu. Wyszłam spod prysznica, ubrałam bieliznę oraz nakremowałam całe ciało. Krem się wchłaniał a ja suszyłam swoje ciemne włosy.Cały dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić w domu, więc ubrałam kolorowe leginsy, moje ulubione szare kapcie oraz miętowy sweterek. Postanowiłam nie męczyć twarzy makijażem, więc tylko wyszczotkowałam rzęsy tuszem i usta pociągnęłam błyszczykiem. Zadzwoniłam do mamy, która dalej była w spa, czy gdzieś tam i miała o dziwo bardzo dobry humor. Powiedziała, że wróci za 3 dni, nie mogłam się już doczekać. Czyżby znowu wszystko się układało? Zbiegłam po schodach na dół do kuchni i podgrzałam sobie w mikrofalówce pizze, tak wiem świetne odżywianie, również muszę wybrać się na zakupy. Spojrzałam na zegar ścienny wiszący na jednej z ścian kuchni i jak się okazało Dan miała rację, jestem wielkim śpiochem ponieważ dochodziła już 15 a ja czułam  jakby była dopiero 11. Nalałam sobie wody do szklanki i poszłam do salonu aby zjeść i coś obejrzeć. Padło na moja ulubiona bajkę " król lew" bajka mojego dzieciństwa, znam każdą piosenkę, każdy dialog, jestem fanką. Płakałam kiedy umierał Mufasa, kiedy wygnali Kowu, jak Skaza umierał skakałam ze szczęścia, Śmiałam się jak Simba bekał razem z Timonem i Pumbą.  Moja bajka. Przerwał mi dzwonek do drzwi, mam nadzieje, że to ktoś ważny inaczej zabiję za przerywanie w takim momencie bajki, no ludzie Simba zakochuje się w Nali. szybko pobiegłam do drzwi, aby jak najmniej minut mnie ominęło. Otworzyłam drzwi, a tam...
-Niall?!- powiedziałam zszokowana.
Chłopak szybko wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i bez słowa rzucił się na mnie.  Zimnymi dłońmi złapał moja twarz a czerwone usta od mrozu wbił w moje. W trakcie pocałunku zdjął mokra kurtkę aby mnie nie pomoczył i zrzucił z nóg trampki, nie odrywając przy tym swoich ust od moich. Tak, to zdecydowanie było warte przerwania bajki.
- tęskniłem-powiedział, odrywając się ode mnie na moment, patrząc głęboko w oczy.
- ja bardziej- ponownie wbiłam się w jego malinowe usta. On natomiast położył swoje zamarznięte dłonie na moich odsłoniętych biodrach.
-wariat!- krzyknęłam i uciekłam od niego, a raczej od jego zimnych dłoni. Blondyn szybko zrozumiał o co mi chodzi i zaczął mnie ganiać po całym salonie. Byłam już na wyczerpaniu sił, kiedy po raz setny okrążałam kanapę. Poślizgnęłam się na panelach i wpadłam prosto w ramiona chłopka. Ten zaczął mnie łaskotać, co było jeszcze gorsze od zimnych dłoni. Zaciągnął mnie na kanapę i okrakiem na mnie usiadł. Myślałam, że umrę ze śmiechu, kiedy nagle cos zauważyłam.
-STOP- wykrzyknęłam najgłośniej jak mogłam.Chłopak jak poparzony zszedł ze mnie i pytał co się stało- Simba walczy ze Skazą- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo widząc wyraz twarzy blondyna.
- jesteś niemożliwa- powiedział, pocałował w usta i oboje zaczęliśmy oglądać bajkę.


_________________________________________

No i na reszcie kolejny rozdział. Dziękuję, za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem , mam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Może tutaj pobijemy rekord komentarzy co?
Nasz Lokers ma 19 lat ! No nie wierzę. Umieram ze śmiechu widząc tą jego i Niall'a pijana mordkę na zdjęciach.
Wariaty!

12 komentarzy:

  1. om nom nom :D Ja chcę już następnyy ! :D Uwielbiam to jak piszesz Kochana. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne mam nadzieje że jak najszybciej napiszesz nowy rozdział zawsze zakończysz rozdział na najlepszym momencie przez co ciekawość mnie zrzera co dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ! :D
    czekam na nexxt ! xo

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju jakie świetne! *-* zakochała się normalnie! ♥ czekam na następny! see you! ~Agnieszka♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nudyyyyy.....XD.

    OdpowiedzUsuń
  6. wreszcie, wreszcie, wreszcie! <3
    zajebiste. i widzę, znowu wkracza Zayn. ;<
    z nim jest ciekawiej, ale Niall to jednak numer 1 ♥
    życzę weny i zapraszam do siebie! iamhorangirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to czytać . Dzisiaj zaczęłam czytać tego bloga , przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na następne :****

    OdpowiedzUsuń
  8. To najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam ! xd
    Pisz dalej nie moge się doczekać ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Sorry misiu że tak późno komentuje ale przez cały weekend nie wchodziłam na lapka. Rozdział boski. Przyznać Ci się do czegoś? Nigdy nie oglądałm Króla Lwa. Jakoś nie było okazji. Życze weny kochana ;D
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj naprawdę warto! Chociaż ja wolę Zakochanego kundla, jakoś bardziej do mnie przemawiają pieski :)
      co do rozdziału to ciekawie się dziejee! Miłość kwitnie, oby tak dalej!!!!

      Usuń
  10. "-STOP- wykrzyknęłam najgłośniej jak mogłam.Chłopak jak poparzony zszedł ze mnie i pytał co się stało- Simba walczy ze Skazą- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo widząc wyraz twarzy blondyna.
    - jesteś niemożliwa- powiedział, pocałował w usta i oboje zaczęliśmy oglądać bajkę." hahahaha jebłam :D

    OdpowiedzUsuń