środa, 1 maja 2013

Rozdział 32. Ja chyba o czymś nie wiem.

*oczami Nikki*

Dojechałam do mieszkania, które zamieszkuję razem z Martą w jednym z wieżowców Nowego Jorku. Mieszkamy tam od nie dawna, jesteśmy dorosłe więc postanowiłyśmy zdać się na własną rękę. I nie, nie zostawiłam mamy samej. Ona tak samo jak ja zaczęła od nowa, od początku. Zapomniała o ojcu i teraz układa sobie życie z nowym mężczyzną, a my nie chciałyśmy plątać im się pod nogami. Stałam w windzie naciskając cyferkę piętnastego piętra gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Szybko zaczęłam szukać mojej zguby w torebce, minęło sporo czasu zanim go odnalazłam, ale na szczęście rozmówca dzwonił dalej. Sprawnym ruchem odebrałam połączenia.
-Hej córeczko, dzisiaj wielki dzień. Jak się czujesz? - dzwonił tato. Mogłam nie wspomnieć, ale podczas tych dwóch lat złapałam z nim naprawdę świetny kontakt. Odwiedzał mnie, dbał, rozumiał. A tego wtedy potrzebowałam, zrozumienia. Urodziło mu się dziecko, śliczna dziewczynka o imieniu Rosalie ma już prawie dwa latka i jest tak śliczna jak jej rodzice. Melanie- nowa dziewczyna mojego rodzica okazała się naprawdę świetną osobą, która traktowała mnie jak swoje dziecko, nigdy bym się tego po niej nie spodziewała. Jednak ludzie się zmieniają a ja jestem tego idealnym przykładem, trzeba tylko dać im szansę.
-Czuję się rewelacyjnie, właśnie jadę windą do mieszkania. Opowiadaj co u was.
-Oj kochanie, mała dale nam we znaki zarówno w dzień jak i w nocy. Strasznie mi przypomina Ciebie kiedy byłam malutka. Razem z Melanie planujemy jakąś podróż i szukamy dla Rose opiekunki..- Nie mogłam tego słuchać, jak to opiekunki?! Nie po to ma się starszą siostrę aby szukać opiekunki.
-tato jakbym mogła nakopałabym Ci do dupy przez telefon. Nie zgadzam się na żadną opiekunkę. Ja się nią z chęcią zajmę. Musisz tylko mi ją tutaj przywieść. I nie chcę słuchać sprzeciwów. Kiedy zamierzacie jechać? A najważniejsze to dokąd?
- Jesteś kochana, nie chcieliśmy Cię o to prosić. Za dwa dni mamy lot na Fiji. To mogę jutro z Rose do Ciebie przylecieć. Nie za szybko?
-Nie, skąd. Nie mogę się doczekać. A teraz tato muszę kończyć. Wchodzę właśnie do mieszkania. Do jutra.
-Pa córeczko. Trzymaj się.
Szczerze powiedziawszy mam teraz lepszy kontakt z rodzicami niż kiedy byłam mała lub przed dwoma laty. Widać, kto był problemem w tym domu, jednak nie mogę o tym teraz myśleć. Przekręciłam zamek i weszłam do środka. Słyszałam jak współlokatorka z kimś rozmawia, jednak nie widziałam w przed pokoju żadnych butów, co wskazywało na rozmowę skype. Powiesiłam torebkę oraz płaszcz na wieszaku, ściągnęłam buty i stanęłam w przejściu do salonu patrząc na przyjaciółkę, która jest prze szczęśliwa rozmawiając ze swoim chłopakiem. Po chwili mnie zauważyła i powiedziała do chłopaka, że musi kończyć, jednak jej zabroniłam, nie będzie kończyć rozmowy tylko dlatego, że przyszłam. Oni są na drugim końcu świata i jakoś wytrzymam słysząc głos jednego z nich. Usiadłam obok przyjaciółki przytulając się do niej i przywitałam się z Louisem. Brunet zdziwił się gdy mnie zobaczył ponieważ nie zawsze okazywałam entuzjazm gdy Marta z nim rozmawiała, pamiętam jak na początku miałam do niej wyrzuty, że z nim rozmawia wiedząc jakie to dla mnie ciężkie, jednak cieszyłam się, że się nie poddała i walczyła o swoje szczęście. Chwilę z nimi porozmawiałam i poszłam do siebie aby przygotować jakieś spanie dla mojej siostrzyczki. Znając ją jak i siebie i tak będziemy spać razem, jednak mała gdzieś się musi bawić a nie chcę aby robiła to w mojej sypialni. Na szczęście kupiliśmy to mieszkanie od pary z dzieckiem i od mojej sypialni wychodziły drzwi do kolejnego pokoju, które było mi do niczego potrzebne a teraz może zostać pokojem zabaw Rose. Przebrałam się w jakieś domowe dresy i zabrałam się za sprzątanie pokoiku. Umyłam wielkie okno oraz powycierałam wszystkie kurze jakie tu się zalęgły od czasu gdy ktoś tu ostatni raz zaglądał. Zostało tutaj kilka rzeczy po poprzednich właścicielach i na niewielkim różowym stoliku położyłam stos białych kartek oraz pudełko z kredkami. Resztę będę musiała dokupić, ale to już jutro wraz z siostra.

Resztę dnia spędziłam na rozmowie z przyjaciółką, która zachowywała się nieco dziwnie w stosunku do mnie. Normalnie ale inaczej niż zwykle jak gdyby coś ukrywała, a może ja jak zawsze przesadzam? Powiedziałam jej , że wychodzę jutro z domu o dość wcześniej porze ponieważ muszę załatwić kilka spraw. Wolałam nie wspominać, że przyjeżdża moja siostrzyczka, ale powiedziałam, że będziemy miały gościa. Martę interesowało tylko to o której wracam, trochę jakby od tego zależało jej życie. Później zjadłyśmy kolacje i poszłyśmy spać.

Następnego dnia tak jak zamierzałam wstałam o ósmej aby oby o dziewiątej być u rodzicielki. Ubrałam czarne cienkie rajstopy, wysokie buty, oraz kolorową sukienkę
. Wakacje w Nowym Jorku pogodą całkowicie nie przypominają wakacji w Londynie. Tutaj nie muszę aż tak martwic w co się ubrać bo zaraz może się rozpadać.Pogoda rzadko nas zaskakiwała za co byłam jej wdzięczna. Swoje pierwsze kroki skierowałam na drugi koniec miasta do mamy. Podróż tak jak planowałam zajęła mi czterdzieści minut. Nie zasiedziałam się u kobiety długo. Zamieniłyśmy kilka zdań i już się musiałam zbierać aby odebrać siostrę z lotniska. Obiecałam, że wpadnę razem z Rosalie jeżeli chce i już mnie nie było. Na lotnisku byłam za dziesięć dwunasta więc według planu za chwilę miałam zobaczyć się z mała. Niezmiernie się cieszyłam ponieważ stęskniłam się za dziewczynką, którą ostatnio widziałam na żywo pół roku temu. Usiadłam na jednym z krzesełek i czekałam na lądujący samolot. Mijały minuty a ja denerwowałam się coraz bardziej. A co jeżeli coś im się stało, a może był wypadek, a może pogoda nie pozwala im wylądować? Wszystkie złe scenariusze kłębiły mi się w głowi do póki nie ujrzałam lądującego brytyjskiego samolotu. Kamień spadł mi z serca i pobiegłam na przywitanie moich gości. Chwilę czekałam aż tato odbierze bagaż mojej nowej małej współlokatorki i już po kilku minutach szli w moja stronę. Jejku, ale ona jest już duża pomyślałam gdy ujrzałam siostrzyczkę. Mała na początku mnie nie zauważyła a nadmiar ludzi spowodował, że mocniej złapała rękę taty i chciała wejść do niego na ręce. Jednak ten ukucnął przy niej i wskazał jej palcem mnie wtedy zaczął się szał. Nigdy nie sądziłam, że taka mała dziewczynka może tak szybko
biegać.Jej zakłopotanie znikło a ta twarzy pojawił się śliczny uśmiech. Ciemne włoski słodko skakały gdy ta biegła w moją stronę aby się na mnie rzucić. Złapałam ja w ostatnim momencie i już po chwili mała tuliła się w moich objęciach. Z Rose na rękach podeszłam do taty dając mu buziaka w policzek.
-Rosalie zejdź z Nikki, widzisz jaka ona jest krucha nie utrzyma Cie.
-Oj tato dam sobie radę. Nie jestem taka słaba na jaką wyglądam. Wszystko dla niej zapakowałeś?-gestem dłoni wskazałam torbę, którą trzymał w dłoniach.
-Tak, mam nadzieję, że wszystko jest i mam nadzieje, że wiesz na co się piszesz.
-Damy sobie radę. Cieszę się, że to ja się nią zajmę a nie jakaś niania. Kiedy musisz wracać?
-Właściwie to już. Za dwadzieścia minut mam samolot do Londynu. Tylko zaniosę torbę do taksówki i was zostawiam.
Tak jak zamierzał tak zrobił i już po chwili razem z Rose siedziałyśmy  w żółtej taksówce kiedy zdałam sobie sprawę, że ja nie mam dla niej wózka. Nie wiem jak damy sobie radę na piechotę po tak wielkim mieście ale raczej innego wyjścia nie ma. Wchodziłam właśnie do mieszkania trzymając siostrzyczkę za rękę gdy usłyszałam dawno nie słyszany śmiech. Czy tu jest? Niemożliwe. Wzięłam dziewczynkę na ręce i zaniosłam torbę do swojego pokoju aby po chwili wejść do salonu. To co zobaczyłam całkowicie zbiło mnie z pantałyku. U mnie w pokoju na kanapie siedział Louis śmiejąc się i przytulając moją przyjaciółkę a obok niego siedział Harry. Gdy mnie zobaczyli z dzieckiem na rękach zaszła całkowita cisza. Czarnowłosa nie wiedziała co powiedzieć a chłopakom zrzedła mina, za pewnie pomyśleli, że to moje dziecko.
-Ja chyba o czymś nie wiem- powiedziałam patrząc na całą trójkę.
-Nicole, ja Ci wszystko wytłumaczę- zaczęła dziewczyna jednak nie miałam ochoty jej słuchać.
-Co mi wytłumaczysz? Że właśnie u mnie w mieszkaniu siedzi dwójka chłopaków o których chcę zapomnieć tak samo jak o ich przyjaciołach. Czy oni?
-Tak, też tu są, ale nie mówiliśmy im o spotkaniu z Marta.- Powiedział Harry wstając i się do mnie przytulając.- wszystko będzie dobrze wyszeptał mi do ucha.- a tak na marginesie wyładniałaś Nikki.
-Dzięki Harry. Wiecie co, by już chyba sobie pójdziemy, nie będziemy wam przeszkadzać.
-Gdzie idziemy?-zapytała moja siostrzyczka.
-Kochanie pójdziemy na spacer, może być? -zapytałam z wielkim uśmiechem na ustach aby dziecko nie pomyślało, że coś się stało.
Po tych słowach wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Co oni tu robię, po co tu przyjechali czy na prawdę ich misja jest zniszczenie mi życia po raz kolejny? Nie mogę na nich patrzeć, myśleć, słyszeć a tu nagle zastaję ich u siebie w domu.

*oczami Niall'a*

Szedłem właśnie razem z Liam'em do pobliskiej restauracji coś zjeść. Lot mnie tak zmęczył jak nigdy a tutaj maja na prawdę świetne jedzenie. Chłopaków gdzieś wcięło więc zostaliśmy tylko we dwójkę. Weszliśmy do knajpki i usiedliśmy przy stolikiem z widokiem na ulicę, gdy nagle przed oczami mignęła mi bardzo dobrze znana postać. Ale to nie możliwe. To jest zbyt duże miasto abyśmy mieli się tutaj spotkać.Co ja miałbym zrobić przy takim spotkaniu?
-Liam czy to jest możliwe, że wiesz spotkamy, sam wiesz kogo a wydaje mi się, że właśnie ją widziałem.
-Nie gadaj głupot. Tyle  tutaj dziewczyn, że nie wierzę, że spotkasz właśnie ją.
-Ale wiesz co jej obiecałem, że nie pozwolę jej odejść następnym razem.
-Jeszcze jej nie spotkałeś. Teraz lepiej coś zamów.
Chciałem nie patrzeć na ulice jednak nie mogłem i teraz nawet jedzenie mnie nie interesowało. Wiem, że ją widziałem, a od dwóch lat marzę o tym aby znowu ją zobaczyć. Dobrze wiem, że Louis mi nie powie, gdzie brunetka teraz mieszka a wie na pewno. Bo tam gdzie Marta tam i moja Nicole. Znowu ją widziałem, szła w kierunku parku, nie mogę pozwolić jej odejść. Powiedziałem Liam'owi, że muszę coś sprawdzić i żeby na mnie nie czekał i wybiegłem z knajpki. Nie zważając na przechodnich ani fanów biegłem za znajoma sylwetka. Dopiero po kilku minutach zauważyłem, że idzie z dzieckiem. Nie, to nie możliwe. Ona nie może mieć dziecka, obiecała, że nie zapomni, że dorośnie. Obiecała. Muszę z nią porozmawiać. Tak jak oceniałem wcześniej kierowała się do parku kiedy nagle dziewczynka idąca obok niej zaczęła płakać. Nikki wzięła ją na ręce jednak widziałem, że  daleko nie zajdzie z nią na rękach. Zawsze byłą krucha a teraz musiała iść z płaczącym dzieckiem na rękach. Dzieliło nas już około 20 metrów. Widziałem swoją szanse i podbiegłem do dziewczyny łapiąc ją za ramiona.

_________________________________________

Strasznie mi się ten rozdział nie podoba...
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy.
Liczę na komentarze ;)

15 komentarzy:

  1. Co ty dziewczyno gadasz jest zajebisty :* nie moge przestac zacieszac ryja jak czytam xd Ps.moge wiedziec kiedy nastepny ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać w przeciągu 3/ 4 dni ;)

      Usuń
    2. Jestes wspaniala *.* ciesze sie bardzo , ;*

      Usuń
  2. Mi się podoba i chce już nowy rozdział ! :P Jestem ciekawa jak Nikki zareaguje na spotkanie z Niallem :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBISTYYY!!! DAWAJ DALEJ!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto.... Zamroczyło mnie jak to przeczytałam! Dosłownie! ciemno przed oczami ;D Ale zawsze mi się tak dzieje jak nadmiernie się cieszę! Awwww! Rozdział jest Beautifull! Czy jak to tam się pisze xDDDD Czekam z niecierpliwością na nextaaa i cieszę się, że zdecydowałaś się na drugą część tego opowiadania ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam z niecierpliwością twoje imaginy są świetne <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww.. Jest super.. Nawet nie waz się mówić że jest zły.. On jest boski. Jednak mam nadzieje że Nikki będzie z powrotem z Zaynem a nie z Niallem. Lecz nadal czekam z niecierpliwością na nexta bo już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodki Jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
    To jest takie AWWW. Takie Wspaniałe i Genialne.
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleś ty marudna :D
    Rozdział jest wręcz rewelacyjny i ty doskonale o tym wiesz :D
    Chociaż ja tak samo jak jedna z komentujących nie pogardziłabym ponownym związkiem Nikki z Zaynem :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ma się nie podobać jak jest taki świetny? Maruda! ;p Ale czemu skończyłaś w takim momencie?! Agrrr Mam nadzieje że następny pojawi się prędko bo inaczej umrę z ciekawości. Życzę dużo weny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny , nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*****

    OdpowiedzUsuń
  11. Boooooooski <3 piszesz najlepsze opowiadanie na świecie :D błłłłłagam dodaj następny prroooooooooooosszę ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. I lovе "Green Smoke" the most effective one up tο now.
    after Goіng thrοugh atleaѕt Half a
    dozen dіfferent types, We keρt having problems with
    both thе bаttery ԁying tо quickly,
    or leаκs іn thе catrageѕ.
    Not foгgettіng, уou could nеѵer evаluatе which thе problеm was ωith the Several ρieceѕ, so I ρrοbly wand up thrοughіng οut tуpes that were nonetheless goοd,
    but nοt knοωing.

    my blog poѕt: green smoke e cig

    OdpowiedzUsuń