*oczami Zayn'a *
Wyleciałem z domu dziewczyny jak burza i ponownie zasiadłem za kierownicą mojego samochodu. Nie wiem dokąd zmierzałem, miałem jeden cel. Znaleźć tego gnojka i zabić. W głowie nie mieszczą mi się dwie sprawy. Pierwsza jak można być takim sukinsynem żeby zrobić coś takiego kobiecie i jeszcze grozić jej powtórką, a drugą rzeczą która mnie zastanawiała, irytowała a przede wszystkim bolała jest postawa mojego przyjaciela. Zostawiłem Nikki w spokoju tylko i wyłącznie dlatego, że widziałem iż jest szczęśliwa z blondynem, że to mój przyjaciel a nie ja daje jej szczęście, jednak teraz? Teraz przesadził i to porządnie, ktoś będzie musiał mu to wyperswadować i czuję, że to znowu będę musiał być ja. Tak bad boy musi wszystkich opieprzyć i poustawiać do pionu. Mam przez to stracić przyjaciela? Trudno, przeżyję. Mam przez to stracić Perrie? Okey, dam radę. Nikki ma cierpieć i przechodzić znowu to samo dlatego, że jej chłopak ma wygórowane ego? Zabijcie mnie, ale nie. Nie wiem dlaczego, ale znalazłem się w parku, tak tym parku o którym wspominała Nicole. Jakie są szanse, że go tutaj znajdę?Pewnie zerowe, ale co mam do stracenia? Zaparkowałem samochód po przeciwległej stronie ulicy i pomaszerowałem w głąb drzew. Zimny powiew Londyńskiego wiatru nie co mnie uspokoił, ochłodził nabuzowane ciało. Szelest drzew i szum jaki wydobywa się z parku o tak późnej porze na dodatek wyostrzył moje zmysły. Szybkim krokiem przemierzałem puste, ciemne uliczki. Nic. Zero jakiegokolwiek znaku życia, Zero dźwięków które wskazywały by czyjąś obecność w tym za dnia zatłoczonym miejscu. Miałem się już poddawać, wracać do dziewczyny, ale coś mnie natchnęło żeby sprawdzić ostatnią uliczkę. Powoli zbliżałem się do miejsca o którym myślałem i to był strzał w dziesiątkę. Siedział sam na ławce popijając wódkę prosto z butelki stojącej obok jego nogi. Szybko mnie zauważył, jednak nie wstał tylko pociągnął kolejny łyk z butelki.
-Kogo moje oczy widzą. Zaszczyt widzieć taką gwiazdę 2 razy w ciągu zaledwie 2 dni.Niech zgadnę, nasza mała Nikki już ci się pochwaliła tym, że dzisiaj sobie porozmawialiśmy. Zgadłem ? Powiedziała również, że jej chłopak stał jak kołek obok i nic nie zrobił? Tak, na pewno powiedziała - zaśmiał sie ironicznie- Inaczej nie musiałbyś mnie szukać, nie musiałbyś jak zawsze jej bronić.- wstał i podszedł do mnie- ah, dzielny Malik zawsze wiernie broniący tej dziewczyny, która zawinęła go sobie wokół palca.Zawsze poprawiałeś mi humor.
Nie wytrzymałem i rzuciłem sie na chłopaka z pięściami. Dawno się nie biłem, nie musiałem. Jako znana osoba byłem chroniony, ale teraz wiem czego mi brakowało. Walka o swoje i bronienie tych którzy nie mogą się bronić zostało gdzieś we mnie, nigdy nie zniknęło tak jak myślało Modest. Moje pięście obaliły tego gnoja na ziemię i nie zamierzały przestać go nokautować Krew zaczęła mu tryskać z nosa i ust, ale nic sobie z tego nie robiłem. Próbował mi oddać, ale on w porównaniu do mnie się nie zmienił, dalej nie potrafi się bić, mocny w gębie, tylko tyle.Dostałem raz, najgorsze jest to, ze w twarz,więc siniak może być. Mój "rywal " prawie nie kontaktował więc postanowiłem go zostawić, nie kończyć z jego nędznym życiem, jednak nie dzisiaj. Niemal biegiem kierowałem się z powrotem do samochodu. Furia jaka rozpierała mnie od wewnątrz była jednym słowem niesamowita. Mam nadzieję, że dałem mu do zrozumienia iż ma się do niej nie zbliżać, jeżeli dzisiejszy przekaz był mało zrozumiały powtórzę to jeżeli będzie trzeba. Wróciłem do domu Nikki, tak jak wcześniej otworzyła mi mama dziewczyny i tak samo ja wcześniej od razu do niej pobiegłem. Wszedłem do jej pokoju i zastałem ją już w lepszym stanie stojącą przy oknie. Kiedy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła.
*oczami Nikki *
-Matko Zayn gdzieś ty był? - Krzyknęłam podbiegając do mulata stojącego na środku mojego pokoju. - Nawet nie wiesz jak ja się o ciebie bałam. - wtuliłam się w tors bruneta. Tego było mi teraz trzeba.
- wszystko będzie dobrze, już nie musisz się martwić- wyszeptał głaszcząc mnie po głowie.
-Zayn co ty zrobiłeś?- zapytałam odrywając się od torsu chłopaka. W tym samym momencie księżyc zajrzał do mojego pokoju rzucając poświatę swojej jasności na bruneta.To co zobaczyłam lekko mną wstrząsnęło.Pod jego prawym okiem malował się dość dużych rozmiarów siniak. Pobiegłam do kuchni po worek lodu i ręcznik. Kazałam Malikowi usiąść na łóżku i pozwolić mi się sobą zająć. tym samym kazałam mu powiedzieć sobie gdzie był, a co najważniejsze co zrobił. Delikatnie przykładałam lód do jego twarzy i jak zawsze tonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Zayn powiedział mi prawdę, tak sądzę. Byłam mu wdzięczna za to co zrobił, ale jednocześnie się o niego bałam, Martin jest nieobliczalny, a takie upokorzenie, nie pozwoli mu spać po nocach.
- no dobrze, to ja się będę niestety już zbierał - powoli zaczął wstawać. Nie chciałam żeby odchodził, nie chciałam zostawać sama, nie dzisiaj, nie teraz.
-Zayn- wyszeptałam, kiedy ten stał już przy drzwiach.
-słucham
-zostań ze mną, proszę. Tylko dzisiaj, boję sie. A mama jutro o 5 musi jechać na cały weekend do pracy, nie chcę zostać z tym sama, proszę- powiedziałam i czekałam na reakcję bruneta. Ten uśmiechnął się w swój zabójczy sposób i przystał na moja prośbę, zamykając wcześniej otworzone już drzwi.Uwielbiałam jego uśmiech. Chłopak powoli zaczął się rozbierać, nie powiem był to zabawny widok.
-Zayn, co ty robisz? - zapytałam rozbawiona.
-no chyba śmieszku nie sądzisz, że będę spać w kurtce tych wszystkich ubraniach. - powiedział i pstryknął mnie w nos. Kontynuując swoją czynność.Na koniec został w samych bokserkach. W sumie wcale nie był bardziej ubrany ode mnie ponieważ ja miałam na sobie szorty i męską koszulkę. Wpakowaliśmy się pod kołdrę zgaszając wcześniej światło. Wtuliłam się po raz drugi dzisiejszego dnia w tors mulata napawając sie jego zapachem i bliskością, nie wiem dlaczego ale to przy nim moje serce zaczynało szybciej bić, to jego dotyk sprawiał, że moje tętno się zwiększało. Tak na mnie oddziaływał nie od dziś i ja nic na tonie poradzę. Chłopak delikatnie głaskał mnie po włosach i plecahc i w takiej pozycji odpłynęliśmy do krainy morfeusza.
*oczami Niall'a*
Następnego dnia, ranek.
Jest ósma rano a ja dopiero doszedłem do domu. Nie przepraszam, dojściem na własnych siłach o postawie godnej człowieka cywilizowanego nazwać nie można było. Doczołganie się w magiczny sposób, tym samym zahaczając o każdy możliwy słup i postoje, tak. To było zdecydowanie to. Już widzę jutrzejsze a może nawet dzisiejsze nagłówki gazet " Niall Horan nie może o własnych nogach dojść do domu "
"Dom" jaka mylna nazwa na niebotycznie bogaty budynek na którego jesteśmy zwykli tak mówić, kiedy musimy siedzieć w Londynie. Tak na prawdę wielki, przestronny po brzegi wypełniony nowinkami technicznymi miejsce nie jest moim domem. Dom mam w Irlandii i tego się będę trzymał. Kiedy pytają się czy tęsknie za domem opowiadam o domu który jest tysiące kilometrów stąd. O miejscu które było, jest i będzie moim schronieniem, ucieczką od wszystkiego i wszystkich co mnie otacza. Zawsze kiedy wracam do domu czuje coś czego nie czuję tu, w Londynie.Uciekam, wyrywam się z tego szalonego świata niczym mydlanej próżniowej bańki, która w każdej chwili może pęknąć, zniknąć jak sen którego z rana nigdy nie możemy sobie przypomnieć a największe starania od początku skazane są na klęskę, niepowodzenie. Zaszywam się w moim ślicznym niewielkim domku z ogródkiem na piętrze w pokoju, gdzie leży moja pierwsza gitara, Xbox, stare zdjęcia i najwygodniejsze łóżko na jakim kiedykolwiek spałem. Jak ja bym chciał być teraz w domu i poczuć zapach domowego ciasta zrobionego przez moją mamę i być wolnym, zwykłym chłopakiem.Życie gwiazdy które wszystkim wydaję się takim pięknym usłanym różami życiem z bajki. Popatrzmy, czy ja wyglądam na szczęśliwego człowieka? Pokłócony z dziewczyną, nie mogący wrócić do domu nie słaniając się na nogach, pokłócony z dziewczyną i nękany kacem mordercą chłopak, wielka gwiazda, której życie miało być takie... wspaniałe.
-dobrze Niall, jeszcze 2 stopnie- powiedziałem sam do siebie wspinając się po stopniach do drzwi, aby wejść do środka i odpocząć. Coś co było tak blisko i daleko jednocześnie okazało się dalsze niż bliższe, ponieważ przy ostatnim schodku, kiedy moja dłoń już siegała aby otworzyć drzwi nogi odmówiły posłuszeństwa i się.... no się kurwa wyjebałem, pięknie. Moja twarz wylądowała przy porannej gazecie, którą codziennie rano zabiera stąd Liam i zazwyczaj tylko on ją czyta. Miałem juz sie podnośić i jak zawsze olać ploty z pierwszych stron gazet szmatławca ale coś przykuło mój wzrok a był to tytuł. Tak to wtedy pękła moja bańka " świata idealnego ".
" Członek słynnej grupy One Direction oszukuje przyjaciół i zdradza?! "
Wczoraj w godzinach wieczornych w parku nie daleko domu chłopaków ze słynnej grupy 1D można było dostrzec kłótnię pomiędzy Niall'em Horanem a jego ówczesną dziewczyną. Para po kłótni poszła w swoje strony. Podążaliśmy za dziewczyna, która poszła a raczej pobiegła do domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chwilę później do jej domu przyjechał Zayn Malik. Wyszedł on jednak po 5 minutach i świadkowie donoszą, że w bardzo złym humorze wrócił i ... już nie wyszedł. Mamy niewyraźne zdjęcia jak chłopak przytula dziewczynę, a chwilę później stoi w samych bokserkach. Teraz pytanie kto kogo zdradził, jak wiem Zayn wrócił do swojej byłej dziewczyny Perrie, co ona na to? Co zrobi Niall, jak się dowie o możliwej zdradzie?
Czy oni sobie kurwa żartują? Wpadłem do domu jak burza i pobiegłem do pokoju mulata, nic. Nie było tak nikogo pustka. Rzuciłem gazetą o stół i ponownie wybiegłem z domu. Ta wiadomość otrząsnęła mnie z wcześniejszego stanu, całkowicie otrzeźwiałem i pojechałem do domu dziewczyny.
Nie pukając wleciałem do środka i usłyszałem śmiechy dochodzące z kuchni, tak to był na pewno jej śmiech, nikt nie śmieje się tak jak ona i drugi głos na pewno należał do mojego przyjaciela, o ile mogę go jeszcze tak nazywać.
- jak mogliście mi to zrobić? Jak, kurwa jak się pytam ?!- krzyknąłem wchodząc do pomieszczenia, kiedy mnie zobaczyli zamarli. Zastanawiałem się które pierwsze się odezwie, niestety była to ona.
-Niall, o co ci chodzi?
- o co mi chodzi?! przespałaś się z moim przyjacielem i sie pytasz o co mi chodzi? Zniszczyłaś mnie, słyszysz?! Zniszczyłaś! A ty?- podszedłem do przyjaciela, ty jesteś nic nie wartym skurwielem, juz dla mnie nie istniejecie.- powiedziałem i wybiegłem z domu. Słyszałem za sobą nawoływania dziewczyny i chłopaka , ale nic sobie z tego nie robiłem. Wiem dokąd zmierzam, wiem jaki jest mój cel, teraz tylko muszę się tam znaleźć...
*oczami Nikki *
- Zayn o co mu chodziło, czy on serio sądził, że my ?- zapytałam chłopaka ze łzami w oczach, nie wierzyłam w to co on powiedział, nie chciałam wierzyć. Moje serce się rozpadło na milion malutkich kawałeczków i nic ani nikt tego nie naprawi.
-nie mam pojęcia Nika, zadzwonię do chłopaków, może oni coś wiedzą - powiedział i poszedł do salonu aby spokojnie porozmawiać.Ja zostałam w kuchni i tępo wpatrywałam się w blat stołu a łzy pojedynczo kapały na podłogę. Postanowiłam do niego zadzwonić, zrobić cokolwiek, musiałam z nim porozmawiać, jednak każdy telefon był nie wypałem, cały czas włączała się poczta głosowa. Nie miałam siły, nie wiedziałam co zrobić, czekałam tylko na Zayna, wydaje mi się, że nie ma dla mnie dobrych wiadomości ponieważ strasznie krzyczał i był poddenerwowany.
-Nikki jest źle
-co się stało ?
- w gazecie napisali, że ty go zdradziłaś ze mną, on w to uwierzył od razu, bez rozmowy z nami, i teraz nikt nie wie gdzie jest. - powiedział Zayn- trzymaj się, jadę go poszukać-powiedział i wybiegł.
Po takiej sytuacji widać jak gazety potrafią zniszczyć człowieka, nastawić go przeciwko najbliższym, to smutne. Bolały mnie jego słowa, bolał mnie fakt, że uwierzył iz mogłam mu to zrobić, czy ja naprawdę na taka wyglądam? Serio uznał, że byłam w stanie go zdradzić? Widzę jakie miał o mnie zdanie. Osunęłam sie na ziemię i zaczęłam płakać, nie mogłam tłumić w sobie emocji.
Minęły dwie godziny, dwie godziny siedzenia na podłodze w kuchni i dwie godziny ciszy. Nikt do mnie nie dzwonił nikt mnie o niczym nie informował, nie wiedziałam co się dzieje. Postanowiłam wejść na twittera. Pierwsze co ujrzałam to miliony hejtów przesyłanych w moja stronę w tym groźby śmierci, jednak teraz mnie to nie interesowało, teraz szukałam czegoś o Niall'u. Jak powszechnie wiadomo, Directioner lepsze od FBI, na pewno wiedzą gdzie jest blondyn. Minęło parę minut zanim znalazłam dokładnie to co mnie interesowało pomiędzy tweetami na mój temat, nigdy nie sądziłam, że wywołam taka burzę w internecie. Ale znalazłam to, znalazłam. Widziałam jego zdjęcie z lotniska w gównej części miasta z dopiskiem " Niall Horan 30 minut temu wszedł do samolotu, który leci do Irlandii"
Nie, on nie może teraz uciec, nie bez rozmowy, bez pożegnania. Nie przebierając się w dresach, roztrzepanych włosach, rozmazanym makijażu wybiegłam na dwór i pobiegłam do najbliższego postoju taksówek, która przetransportowała mnie na lotnisko. Najbliższy lot do Irlandii za 15 minut, muszę się spieszyć. Szybko kupiłam bilet i biegałam po tym lotnisku jak głupia, czym zwracałam swoją uwagę, czułam na sobie blaski fleszy. W ostatnim momencie zdążyłam na odprawę i już po chwili leciałam do Irlandii.
2 godziny później...
Jechałam taksówką do Mulllingar, do domu chłopaka aby z nim porozmawiać, ale co ja tak właściwie mu powiem, jak to wyjaśnię? Nie wiem, szczerze? nie mam zielonego pojęcia. Chłopacy mi powiedzieli na jakiej ulicy i pod jakim numerem mieszka więc ułatwili mi kontakt z nim ponieważ moich telefonów nie odbiera.Z nalałam się pod domem chłopaka, zapłaciłam miłemu taksówkarzowi i stanęłam przed drzwiami ślicznego domku. Wiem, nie będzie to idealne zapoznanie sie z jego rodzicami, trudno. Wyglądam jak siedem nieszczęść, trudno. On jest teraz najważniejszy. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam na zbawienie. Otworzyła mi kobieta, która na pewno była jego matką, byli strasznie podobni, nie zdążyłam nic powiedzieć, pierwsza powiedziała kobieta.
- jezu na prawdę, nie możecie dać mu spokoju jak jest w domu i to w nie najlepszym stanie? - chyba wzięła mnie za fankę- teraz nie będzie rozdawał autografów, do widzenia - juz zamykała drzwi.
-ale Pani nie dała mi nic powiedzieć ! Ja nie jestem fanką! Jestem jego dziewczyną, no chyba juz byłą, sądzi pani, że fanka przyszła by tak ubrana do swojego idola? ja chcę tylko z nim chwilę porozmawiać, proszę- powiedziałam do kobiety, spojrzała na mnie nie pewnie, chwilę się zastanowiła i zostawiając uchylone drzwi poszła na górę po swojego syna jak mnie wam.
- czego tu chcesz?- usłyszałam jego głos. Stał tam, stał cały i zdrowy i z kiną jak by chciał mnie zabić.
-Niall, między mną a Zayn'em do niczego nie doszło, proszę uwierz mi - zaczęłam.
-daruj sobie, wszystkie jesteście takie same, nie macie serca, tylko wykorzystujecie.
-na prawde wierzysz brukowca a nie mi ? jesteś aż taki ślepy na moją miłóść?
-nie zawsze to co piszą jest kłamstwem- powiedział.
-masz mnie za sukę która zdradziła by cię z twoim najlepszym przyjacielem?
-Nikki ty go kochałaś, wierzę w to co przeczytałem, to co zobaczyłem dzisiaj rano!- krzyczał a w moich oczach wzbierały się łzy.
-A co dzisiaj zobaczyłeś, co ? hm ? Twoją dziewczynę, którą wczoraj niesamowicie zraniłeś nareszcie uśmiechniętą dzięki Zayn'owi, bo on poświęcił mi chwilę czasu ? To zobaczyłeś? Masz racje jestem straszna. Nie jestes chłopakiem którym byłeś Niall.
- a ty nie jesteś dziewczyna którą kocham! Odejdź, nasz związek zmierza donikąd, sama miłośc nie wystarczy- z jego oczu też zaczęły kapać łzy.- tylko się ranimy.
- tak masz racje, zraniłeś mnie, moje serce jest rozbite na milion kawałów. Życzę ci szczęścia Niall, teraz kiedy nie będzie mnie w pobliżu. Nie mam siły patrzeć na to jak cierpisz i płaczesz, żegnaj- powiedziałam i wybiegłam z jego podwórka, biegłam przed siebie nie wiem dokąd.
Leave,
You're not the boy you said you'd be.
And it's so hard for me to breathe.
How can I love you boy, if you're going nowhere?
We're going nowhere.
Biegłam ile sił w nogach, ile Bóg dał. Nie wierzę w to co się właśnie stało, no nie wierzę, my na prawdę to zrobiliśmy, mój świat stracił sens, moje życie straciło sens. Ktoś kogo kochałam, kocham odszedł na dobre, odszedł ode mnie, przeze mnie. Nie, nie przeze mnie. Przez jakieś pieprzone szmatławce, które niszczą człowieka.
-Brawo! Udało wam się zniszczyć człowieka- krzyczałam stojąc na środku jakiegoś placu. - zadowoleni ?
Nie wiem do kogo krzyczałam, nie wiedziałam co chciałam osiągnąć, wiedziałam jedno muszę jakoś u śnieżyć ból, muszę wracać do domu. Siedziałam w samolocie i ostatni raz spojrzałam na Irlandię, czuję, że zostawiam tutaj kawałem serca, część siebie, ale nic na to nie poradzę. Najwidoczniej tak musiało być
Bye,
Don't have the strength to see you cry.
I'm tired of asking myself "why?"
How can I love you boy, if you're going nowhere?
We're going nowhere.
W Londynie w cale nie czułam się lepiej, jedyne co było plusem to to, że chłopacy i dziewczyny odebrali mnie na lotnisku i odwieźli do domu, zostając ze mną, ale jednocześnie nic nie mówiąc teraz musiałam być sama.Wszystko przemyśleć, zastanowić się.
I think I should press delete - and clear my history.
______________________________________________________
Rozdział powiem szczerze bardzo mi się podoba. Chciałam powiedzieć, że trochę smutno iż pod ostatnim rozdziałem tylko 7 komentarzy ;(
Nie wiem dlaczego cytat jeden mi się zrobił z białym tłem, ale już nie chciało mi się poprawiać... leń.
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy i napiszecie co sądzicie.
Teraz kluczowe pytanie. Zayn czy Niall ?
Do usłyszenia niebawem ;)