*oczami Nikki*
Otworzyłam drzwi od kantorka i chciałam z nich powoli wyjść kiedy Zayn mnie wypchał przyciskając do ściany ponownie całując. Nagle usłyszeliśmy za sobą dwa chrząknięcia i czym prędzej się odwróciliśmy. Nasze oczy zobaczyły...
-Marta! - krzyknęłam i jak najszybciej odeszłam od bruneta.
-Louis- w tym samym momencie krzyknął Zayn robiąc tak samą zdziwioną minę.
-skąd wy się znacie- nagle to pytanie wydobyło się z ust chłopaków i było skierowane w naszą stronę. Sytuacja była naprawdę komiczna, jednak mi było nie do śmiechu, Louis wie za dużo i to może się źle skończyć.
-długa historia- odpowiedziała Marta.
-Louis, musimy pogadać- Malik zabrał na stronę swojego przyjaciela, a ja zostałam z dziewczyną Marchewy sam na sam i o dziwo nie zapadła niezręczna cisza.
-mówisz, że z żadnym nie jesteś- dziewczyna poruszała charakterystycznie brwiami, prawie jak Louis, no normalnie będzie z nich para idealna, czuję to.
-hahahhaa, no mówiłam Ci, że długa historia, ale proszę nie mów nikomu, wszystkiego się dowiesz, ba! Sama Ci opowiem bo z mojego życia zrobiła się brazylijska telenowela.
-a rozumiem, czyli każdy z każdym jak Brooke? - Wybuchłam śmiechem kiedy usłyszałam jak dziewczyna porównuje mnie do owej blondynki z mody na sukces.
-nie, na pewno nie jestem taka jak ona.
-dobra, dobra. Nie tłumacz się. Ale jak nie chcesz żeby ktoś wiedział co robiłaś z panem przystojnym w kantorku zakryj te malinki- wskazała na mój dekolt i zaczęła się śmiać. Kurwa myślałam, że na szyi mi nie robił, dostanie łomot.Popatrzyłam się na dziewczynę z błagalnym wzrokiem a ta nic nie mówiąc zaciągnęła mnie do łazienki. Tam kazała mi usiąść na blacie od umywalek i zaczęła grzebać w torebce.
-to co opowiesz, mi? -zapytała dalej nurkując w torebce, jak to się mówi? Damska torebka nie ma dna? Coś takiego.
-jak chcesz możesz dzisiaj do mnie przyjść wieczorem i się wszystkiego dowiesz, jeśli chcesz.
-tak, pewnie. Wiem, że możesz uznać, że jestem nachalna, ale chcę się z tobą za przyjaźnić.
- Oj przestań. Nie jesteś nachalna. Ja to samo, więc ustalone.
Później wszystko poszło już sprawnie. Marta znalazła puder i korektor i powoli zaczęła mi zasłaniać moje ślady zbrodni. Chociaż po dzisiejszej sytuacji z dziewczynami nie wiem czy nie wolałabym tak wejść i pokazać im, co jest między mną i Malikiem, jednak nie umiem zrobić tego blondynowi, który dalej o niczym nie wie i lepiej żeby się nie dowiedział. Po zrobionej robocie siedziałyśmy jeszcze chwilkę w łazience i się ogarniałyśmy, a właściwie ja ponieważ miałam dalej czerwone oczy od płaczu do tego rozczochrana fryzura po kantorku. Nagle usłyszałyśmy zbliżające się głosy.
-ej, gdzie one mogły pójść- to był na pewno Louis, tylko on potrafi mówić krzycząc.
-nie wiem, ale mam nadzieje, że Nikki nie zrobiła krzywdy twojej koleżance, po tym jak nas razem zobaczyła.-czy ja serio na taką wyglądam ? Marta zaczęła się cicho śmiać dłonią tamując napływającą falę głupawki.
-Nikogo nie zabiłam Zayn'ie Malik'u - Wydarłam się tak, żeby mnie usłyszał. Usłyszałam na korytarzu śmiech i bieg w stronę łazienki, do której oboje wpadli. Mulat podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił ale ja mu się wyrwałam odsuwając się o kilka kroków.
-jesteś pewien Zayn, że wszystko dobrze w tym Kantorku zrobiłeś? Może jej nie zadowoliłeś- wypalił Louis, i jak tu sie nie zaśmiać, no jak ?
-ja miałbym jej nie zadowolić
-miałeś tego nie robić.-powiedziałam rozzłoszczona.
-ale czego- teraz całkowicie zbiłam go z tropu.
-malinek idioto, malinek! Patrz na moja szyję, gdyby nie Marta cały świat by wiedział, że któryś z chłopaków z One Direction zrobił mi malinki.
-oj no przepraszam- podszedł do mnie ponownie całując tym razem w usta. Ponowne genialne pytanie, jak tu się długo gniewać?
-oj już dobra, dobra, co robimy z...
-nie martw sie nikt się nie dowie ani ode mnie ani od Marty.Trochę mnie zszokowaliście, no ale rozumiem was- powiedział Louis- idziemy gdzieś? Może na spacer do parku?
Pierwszy raz dzisiaj słyszę z jego ust jakieś mądre słowa. Wyszliśmy z łazienki kierując się do wyjścia.
trzydzieści minut później..
Wspominałam juz kiedyś dlaczego nie cierpię angielskiej pogody? Jeżeli nie, to powiem to teraz. Jakim cudem ja się pytam w ciągu zaledwie 30 minut zdążyło się tak rozpadać? Wbiegliśmy właśnie do kawiarni aby schronić się przed deszczem, jednak nie poszło nam to za dobrze bo i tak byliśmy cali mokrzy.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy po kawie i ciastku. Trzeba przyznać, że takie wyjścia z przyjaciółmi robią mi na prawdę dobrze i czuję się kochana, lubiana. Ostatnio mało czasu spędzałam z najbliższymi mi osobami, ale co się dziwić? Ojciec ma nową a ja nie chcę im się wpakowywać do życia z buciorami. Ból i żal do niego pozostał, ale się zmniejszył. Czasami napiszę mu esemesa co u mnie, i dowiaduję się co u niego. Nie długo urodzi mu się kolejne dziecko, a ja marzę o tym aby je poznać, chcę aby mój przyszły brat lub siostrzyczka miało świadomość tego, że ma siostrę, siostrę, która będzie go kochała i stała za nim murem. Co do Matki. Moja mama jest bliska mi osoba kiedy jest w domu, jednak jej praca jej na to nie pozwala. Był taki okres czasu, kiedy dowiedziała sie o zdradzie ojca, że zawiesiła pracę i spędzała ze mną bardzo dużo czasu. Jednak teraz, musiała wrócić do swojego życia bizneswoman, które niestety nie pozwala jej na bycie typową kurą domową, jaką jest nie oszukujmy się wiele kobiet. Siedziałam tak patrząc na roześmiane twarze moich przyjaciół, chłopaka i w duchu dziękowałam Bogu za to, że ich mam, nie dałabym rady sama.
-halo ziemia do Nikki- przed twarzą swoją ręką pomachał mi Louis, chyba się zawiesiłam bo cała trójka się mi przyglądała.
-hmm? Stało się coś?
-to ja się tutaj produkuję od 10 minut a ty mnie nie słuchałaś? - Zayn udał obrażonego, a ja się tylko zaśmiałam.
-oj, no chyba możesz powiedzieć jeszcze raz..
-Zayn zaproponował nam wspólne wyjście, ale ja zabieram Martę do kina, więc zostaliście sami sobie- powiedział Louis wyprzedzając Mulata.Popatrzyłam na Martę, która czekała na moją reakcję ponieważ umawiałyśmy sie na dzisiejszy wieczór, ale przecież nie będę robić nikomu problemów, prawda?
-W takim razie gdzie idziemy?
-Zobaczysz.
*oczami Marty*
Dzisiaj wieczorem wybieram się z Louisem do kina. Czy będzie to wyjątkowy wieczór? Nie wiem. Czy coś się zmieni, między nami? Nie wiem. Ale wiem, jedno. Cieszę się jak głupia i nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Za trzydzieści minut a przyjść do mnie Nikki i pomóc mi coś wybrać, ponieważ ją o to poprosiłam. Ta dziewczyna jest na prawdę niesamowita, dawno nie spotkałam tak pozytywnej osoby. Siedziałam jak na szpilkach czekając na nią. Od dłuższego czasu jestem już przygotowana, wykapana, włosy wysuszone, teraz czekam tylko na Nicole i na to co same wymyślimy z ubiorem, a następnie z makijażem i fryzurą, która dziewczyna zaoferowała mi się zrobić. Na reszcie usłyszałam piosenkę dla moich uszu czyli dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich szybko i jaka była moa radość gdy zastałam za nimi osobę, którą tak oczekiwałam i rzuciłam się na dziewczynę mocno ją do siebie przytulając.
-dziękuje, dziękuję, dziękuję, że tu jesteś- powiedziałam przytulając brunetkę.
-cóż za miłe przywitanie, jestem mile zaskoczona. Chyba zaraz nie będziesz miała pomocy bo zostanę uduszona.
Szybko odskoczyłam po tych słowach od dziewczyny, przyglądając jej się dokładnie. Wyglądała zniewalająco. Wysokie czarne buty i popadające w zielony kolor z ćwiekami eksponowały jej długie nogi. Do tego zwykła biała bokserka i Jeansowa koszula, po prostu ślicznie.
-jezu dziewczyno świetnie wyglądasz- powiedziałam, na co ta się zaśmiała.
-a dziękuję bardzo. Ale nie o mnie teraz tylko o tobie. Szybko idziemy coś wykombinować!- klasnęła w dłonie i z uśmiechem małego dziecka, które dostało zabawkę czekała aż zaprowadzę ją do swojego pokoju, co po chwili uczyniłam.
Dostałam rozkaz usiąść na krześle i pozwolić jej pracować, co też uczyniłam. Nikki jako pierwszą czynność na którą się zabrała do wyprostowanie moich ciemnych włosów. Robiła to tak delikatnie, że prawie odpłynęłam, następnie włosy z przodu z czepiła mi wsuwkami do tyłu, lekko je tym samym tapirując.
-nie uważasz, że ta fryzura, jest za poważna jak na wyjście do kina? - zapytałam spoglądając w lustro. Wyglądałam ładnie, a może nawet ślicznie, nie umiem tego ocenić, ale chyba z byt poważnie jak na taka okazję.
-nie podoba Ci się?
-nie, skądże. Bardzo mi się podoba, ale to jest tylko wyjście do kina.
-to jest randka.- powiedziała a mnie zatkało, nie myślałam o tym w taki sposób, więc na pewno się zaczerwieniłam.
-a widzisz, zaczerwieniłaś się, to jest randka.
-nie, to wyjście przyjaciół do kina.
-tak i dlatego Louis zasugerował mi i Malikowi, że mamy się zając sobą, bo chce iść z koleżanką do kina? Dziewczyno, tak to moglibyście iść równie dobrze z nami. To jest randka, więc musisz się wystroić troszeczkę.
-no dobrze, skoro tak mówisz.
-ja to wiem.
Następnym etapem przygotowań był makijaż. Dziewczyna nałożyła mi podkład, zapudrowała wszelkie najmniejsze niedoskonałości i mocno wy tuszowała rzęsy. Obie uznałyśmy, że mocniejszy makijaż jest całkowicie zbędny i nie na miejscu tym bardziej, że czarne kreski noszę na co dzień.Teraz pozostało ubranie.
-no pokazuj, co tam masz w szafie.
-raczej nie mam jakiś nie wiadomo jakich ubrań.- powiedziałam pokazując gestem dłoni szafę, do której podeszłyśmy. -szczerze myślałam o jeansach, jakiejś koszulce i żakiecie, ale chyba nie pasuje.
-całkowicie nie pasuje. Daj mi chwilkę.
Dziewczyna szperała w mojej szafie wyciągając i z powrotem chowając wiele ubrań. Po kilku minutach wynurzyła się z szafy ze swoimi zdobyczami.
-Mam! A ty mnie okłamywałaś, że nie masz nic fajnego.
W dłoniach dziewczyny znalazła się moja biała sukienka z kokardą, do tego jeansowa kamizelka wysokie czarne butki i torebka. Szczerze powiedziawszy nigdy nie połączyłabym tych ubrań ze sobą, bo po prostu bym na to nie wpadła. Dostałam je do ręki i pokierowałam się do łazienki, gdzie szybciutko się ubrałam, ponieważ miałam świadomość, że nie mam za dużo czasu. Przejrzałam się w lustrze i aż mnie zatkało. Nikki odwaliła kawał dobrej, a wręcz rewelacyjnej roboty. Wyszłam z pomieszczenia i mocno przytuliłam dziewczynę.
-wow, wyglądasz świetnie- powiedziała i kazała mi się obrócić dookoła własnej osi.-jesteś gotowa, więc mogę się zbierać.
-a nie zostaniesz chociaż na chwilkę ?
-z chęcią, ale nie mogę. Zaraz będzie tu Louis, a ja jestem umówiona z Zayn'em.
-a no faktycznie, a wiesz gdzie Cię zabiera?
-nie mam pojęcia, ale czuję, że będzie fajnie.
-tak jak w kantorku? - poruszałam charakterystycznie brwiami i się zaśmiałam.
-wariatka. Może nawet lepiej.
-hahhaa, no to ja już nie wnikam. - Nikki dostała esemesa i uśmiechnęła się do telefonu jak głupia.-idziemy- powiedziała i pociągnęła mnie w stronę drzwi.Nic z tego nie zrozumiałam.
-gdzie mam iść, a Louis?
-zaufaj mi.
Tak jak powiedziałam tak zrobiła i juz po chwili zamykałam drzwi od mieszkania i schodziłyśmy na dół. Nie odzywałyśmy się do siebie, nie było takiej potrzeby. Wyszłyśmy przed blok. Nikki mnie przytuliła, weszła do taksówki, która stała przy jezdni i krzyknęła.
-miłej zabawy- tyle ja widziałam.
Wyciągnęła mnie na dwór, Louisa jeszcze nie ma, co ja mam zrobić?
-świetnie- powiedziałam kopiąc kamień, który leżał obok mnie.
-nie denerwuj się tak piękna.- usłyszałam za sobą głos Louisa. Szybko odwróciłam sie w jego stronę.Ten miał idealnie ułożone włosy, białą koszulkę, ciemne spodnie oraz buty a do tego wszystkiego czarną marynarkę.
-muszę podziękować Nikki , sprawiła się idealnie
-czyli rozumie, że to wszystko było zaplanowane?
- nie do końca. Wiedziałem, że będziesz wyglądać ślicznie, ale teraz mnie zabiłaś- powiedział i mocno mnie przytulił, a ja zatonęłam w jego objęciu.
-to co jedziemy?- wskazał samochód stojący obok.
-jedziemy.
Weszliśmy do samochodu i we wspaniałej atmosferze udaliśmy się w stronę kina.
-na jaki film idziemy?
-nie mam pojęcia, coś się wybierze. Coś wybierzesz.
-nie, coś wybierzemy. -odpowiedziałam i czekałam aż dojedziemy do kina. Troszkę się denerwowałam. Nikki miała rację, to jest randka, co mnie strasznie zestresowała. Dawno nie byłam na randce, i nie wiem jak ja mam się zachowywać. Nigdy nie byłam dobra w tych sprawach, nic na to nie poradzę.
*oczami Nikki*
Pamiętacie jak kiedyś musiałam jechać na jakiejś za dupie, żeby spotkać Zayn'a i w tedy Martin porwał mnie na motorze? Tak? To w takim razie wiecie gdzie mnie zabrał. Nie cieszyłam się z tego powodu na początku, ale później , przestałam się tym przejmować, bo było na prawdę fajnie. Głośna muzyka, alkohol, Zayn. Wszystko w jednym połączeniu sprawiło, że czułam się na prawdę dobrze. Kieliszek, za kieliszkiem, alkohol dawał we znaki. Nie zamierzałam przestać, bawiłam się za dobrze. Nagle do Zayn'a podszedł jakiś typek i coś mu podał a Mulat za to zapłacił dość dużą sumkę i przyszedł do mnie z powrotem całując w usta.
-co tam masz?-zapytałam ciekawska i usiadłam chłopakowi na kolanach.
-nic dla Ciebie
-no, ale dlaczego?
-bo to nie jest dla grzecznych dziewczynek.
*oczami Zayn'a*
Nie powinienem jej tego dawać, nie powinienem jej w to wplątywać, ale nie wiem czy będę umieć się jej oprzeć.
-ale ja nie jestem grzeczną dziewczynką- odpowiedziała i usiadła na mnie okrakiem całując w usta. I jak tu się nie poddać?
- od czasu do czasu kupuję dragi. Kiedyś to było rekreacyjnie, teraz nałogowo, kocham to uczucie, jakie się dzieje po wzięciu tego białego proszku.- wyciągnąłem z kieszeni małą saszetkę pokazując dziewczynie. Jej oczy się rozbłysły na ten widok i popatrzyła na mnie.
-nie powinieneś.
-wiem, ale nie umiem przestać.
-dasz mi spróbować?
-nie, zdecydowanie nie. Nie chcę żeby coś Ci się stało.
-dobrze.- przybliżyła się jeszcze bliżej mnie i zaczęła całować. Uwielbiam ją w takim wydaniu. Szalona kocica, która nie zwraca na nic ani na nikogo uwagi. Złapałem ją za jej nagie uda i przyciągnąłem bliżej, zagryzając jej rozpalone wargi. Kocham tą dziewczynę do granic możliwości i nie wiem co mogło by nas rozdzielić.
-Zayn, dasz mi zapalić? -nagle zapytała.
-na prawdę chcesz?
-tak, proszę- przejechała paznokciami po moich wargach.
Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem paczuszkę papierosów podając jej jeden i samemu wziąłem jednego. Odpaliłem najpierw dziewczynie a później sobie i się zaśmiałem widząc jak moja dziewczyna zaczęła kaszleć po zaciągnięciu się pierwszy raz. Zostawiłem ją na chwilę odchodząc po kolejną butelkę czegoś do picia i przyszykowałem sobie biały proszek do wciągnięcia. Wróciłem do dziewczyny, która siedziała na betonowym murku, usiadłem za nią pozwalając tym samym aby się o mnie oparła. Podałem jej butelkę z trunkiem a ta ledwo kontaktując pochwyciła ją ode mnie z dłoni i się napiła. Po chwili podszedł do nas dobrze znany mi chłopak i podał mi cztery skręty.
-mogę zapalić?-zapytała dziewczyna.
-pewnie-podałem jej zapalniczkę i pozwoliłam na odpalenie skrętów i się nimi z nią podzieliłem wydmuchując dym prosto do jej ust. Widziałem jak dziewczyna się zatraca. Nie powinienem na to pozwolić, ale cieszę się, że dziewczyna która kocha akceptuje wszystkie moje wady i nie stara się mnie z nich leczyć i sama próbuje życia które prowadzę wieczorami. Dziewczyna ponownie napiła się alkoholu i pociągnęła mnie w stronę tłumu ludzi wskoczyła mi na plecy i zaczęło śpiewać. Zaczęliśmy bawić się z ludźmi, którzy byli w takim samym stanie jak my, po prostu na haju. Uczuciu wyzwolenia, które teraz czuliśmy oboje. Nie byłem jakoś dobrze nastawiony do tańca, jednak taniec z dziewczyną to całkiem inne doznanie, które bardzo mi się podobało.
*oczami Marty*
Postanowiliśmy iść na komedię aby się troszkę pośmiać, co nam się udało ponieważ film był niesamowicie zabawny. Z ledwością powstrzymywałam łzy od śmiechu. W trakcie seansu Louis delikatnie mnie objął udając, że się przeciąga, typowy facet myślący, że dziewczyna się na to na bierze. Po seansie wyszliśmy z kina i chłopak zaprowadził nas do jakiejś restauracji, czyli dobrze, że nie ubrałam zwykłej koszulki jeansów i żakietu. Louis zamówił jakieś danie, którego nazwy nawet nie umiem wymówić. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, czyli jak zawsze. Nigdy nie brakuje nam tematu do rozmowy.
-Na ile zostajesz w Londynie?-zapytał nagle chłopak, a ja wiedziałam, że w końcu to pytanie padnie z jego ust. Zawsze unikałam tego tematu jak ognia podczas rozmów, no ale muszę odpowiedzieć, prawda?
-zamierzam wrócić do Polski pod koniec sierpnia, ewentualnie na początku września. Jeszcze nie wiem- odpowiedziałam.
-musisz tak szybko, nie możesz tu zostać?
-tam mam rodzinę, tutaj jestem teoretycznie sama i chyba tak, będę musiała wrócić.
-nie jesteś sama. Jest tu Nikki, chłopaki, ja. Nie chcę żebyś wyjeżdżała.
-Louis, możemy o tym nie rozmawiać, nie teraz? -zapytałam. Ten się zgodził i do końca kolacji się do siebie nie odzywaliśmy, oby dwoje myśleliśmy o moim nie długim wyjeździe do Polski.
Po wyjściu z restauracji pokierowaliśmy się do samochodu i chłopak odwiózł mnie do domu, odprowadzając pod same drzwi.
-nie chcę żebyś wyjeżdżała- powiedział i zbliżył się do mnie na odległość kilku centymetrów- Chcę, żebyś tu została, dla mnie- powiedział i po tych słowach złożył na moich ustach pocałunek czekając na moją reakcję. Nie mogłam tego zrobić, nie mogłam dać chłopakowi nadziei. Więc nie oddałam tego pocałunku.
-Louis, ja nie chcę Cię ranić tym, że mogę pod koniec wakacji wyjechać.
-teraz mnie ranisz.
-Proszę zrozum mnie.
-to ty zrozum mnie, chciałbym abyś tu została, dla mnie. Może i jestem pieprzonym egoista, ale chcę Cię mieć dla siebie.
-Przepraszam.
Po tych słowach, chłopak odwrócił się i odszedł w kierunku schodów. Boże co ja robię? Pozwalam odejść największemu szczęściu, które mnie spotkało w życiu, a mimo wszystko je odpycham. Czy ze mną jest wszystko dobrze? Nie, zdecydowanie nie. Nie mogę pozwolić mu odejść. Najwyżej będziemy cierpieć.
Pobiegłam za nim, mając nadzieję, że jeszcze go znajdę.
Widziano dziewczynę w białej sukience o czarnych włosach wybiegającej z bloku. Rozglądnęła się dookoła w poszukiwaniu chłopaka, który właśnie wchodził do auta. Krzyknęła najgłośniej jak potrafi jego imię i podbiegła do niego. Ten nie wiedział co się dzieje spojrzał na dziewczynę z ciekawskim spojrzeniem. Czarnowłosa bez żadnych zbędnych słów wbiła się w jego gorące warki. Ich pocałunek nie trwał długo, jednak było w nim widać wielkie emocje, które nimi władały. Czy będą cierpieć ? Czy dziewczyna wyjedzie do swojego kraju?
____________________________________________
Jest i rozdział 29. Chcę zakomunikować, że już nie długo ta część opowiadania się skończy, ale powstanie druga, będzie to kontynuacja, która mam nadzieję, bardzo mile was zaskoczy.
Zachęcam do komentowania ;)