Rok 2009
- Nareszcie- krzyknęłam w stronę rodzicielki, kiedy
przywiozła mnie pod Nado’s moją ulubioną knajpę z moim ulubionym fast foodowym jedzeniem.
Dawno tu nie byłam, ponieważ mieszkałam daleko od Londynu i tam niestety nie
było takiej restauracji. Wbiegłam do wielkiego pomieszczenia, w którym zawsze
tłoczyło się wiele ludzi, nie zależnie od tego ile mieli lat. Każdy znajdzie tu
dla siebie coś dobrego. Szybkim krokiem
podeszłam do kasy, aby zamówić mój stały zestaw, którego nie zmieniałam od
bardzo dawna, zestaw Wraps to coś dla mnie. Do tego wzięłam mojego ulubionego
shake truskawkowego, zapłaciłam i kiedy się odwracałam poczułam na swojej
twarzy smak wanilii spowodowany tym, że jakaś sierota wylała na mnie swój napój.
Byłam cała mokra a na usta cisnęło mi się tylko jedno słowo.
-bardzo przepraszam, nie chciałem. Spieszyłem się jak zawsze
tutaj- usłyszałam głos, który prawdopodobnie należał do sprawcy całego wypadku.
Przede mną stał jakiś chłopak z przydługimi blond włosami z pyzatą twarzą.
Rozbawił mnie ten widok, jednak zachowałam spokój na twarzy.
-mógłbyś uważać jak chodzisz- odparłam – a i zetnij te włosy
pewnie przez nie nic nie widzisz- powiedziałam na odchodne do blondyna. Słyszałam
jak jeszcze coś gada pod nosem, ale już go nie słuchałam. Do samochodu weszłam
w bardzo złym nastroju a moja mama zaczęła się ze mnie śmiać, jak zawsze mogę
na nią liczyć. Jej jedynym pytaniem nie było to jak to się stało tylko czy
właściciel napoju był ładny.
Rok 2010
- Nicole! – Krzyczała moja przyjaciółka stojąc pod drzwiami
łazienki u mnie w domu. – Jeżeli chcesz się spóźnić na koncert proszę bardzo ja
nie zamierzam. – Stała i tak mi marudziła już od dobrym 15 minut. Moja wina, że
chcę wyglądać dobrze idąc nawet na koncert gdzie i tak będzie ciemno? Ona chyba nie rozumie, że idę tam tylko,
dlatego, że mnie tam zaciąga. Nie jestem fanką akurat tego zespołu a wybieramy
się na WestLife. Jest to
jak się dowiedziałam irlandzki zespół, który wydał nowy krążek w tym roku, więc
nie możemy, a raczej ona nie może tego przegapić.
-już idę
–odpowiedziałam i wyszłam z łazienki.
Po 20 minutach
byłyśmy na miejscu. Koncert odbywał się na świeżym powietrzu, co nie było za fajne,
ponieważ było naprawdę zimno ze względu na to, że mamy zimę. Zaczęły lecieć
pierwsze nuty piosenki a Lolitte uciekła mi pod scenę. Uznałam, że nie będę się
na nią gniewać i spacerowałam sobie dookoła całego wydarzenia. Nagle zobaczyłam
bandę chłopaków biegnących w moją stronę, nie byli pijani. Biegli za prosto i
za szybko. Jeden z nich odwrócił się żeby zobaczyć czy jest duża odległość
między nim a jego kumplami i w tym momencie wpadł na mnie i wylądowaliśmy na
ziemi. On się śmiał a ja miałam ochotę go zabić.
-przepraszam-
powiedział i pomógł mi wstać. Kiedy się wyprostowałam zdałam sobie sprawę, że
jestem cała brudna od błota i, że porwały mi się spodnie?
-czy ty jesteś
poważny? Mógłbyś uważać jak chodzisz, a właściwie biegasz –odpowiedziałam
blondynowi z niebieskimi oczami, który kogoś mi przypominał, jednak nie byłam pewna,
kogo. Ten się tylko uśmiechnął w słodki sposób i zaczął się śmiać.- Czy to jest
takie zabawne?
-właściwie to tak.
Odwieść cię do domu? Chyba nie będziesz taka brudna chodzić w miejscu
publicznym- czyścioch się znalazł.
-nie dziękuję
poradzę sobie- powiedziałam na odchodne- a ty mógłbyś zrobić coś z włosami, bo
może przez nie mnie nie zauważyłeś.- Czułam się jakbym to już kiedyś komuś
mówiła, ale nie jestem pewna, komu. Napisałam do Lol esemesa, że musiałam iść i
poszłam do domu. Całą drogę
zastanawiałam się skąd ja kojarzę tego chłopaka, jednak na nic nie wpadłam.
Prolog już czytałam więc tylko skomentuje, że jest boski!!!!!!!! Teraz lece czytac pierwszy rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAda
Zapowiada się zajebiecie! :)
OdpowiedzUsuńHahah polubiłam jej mamę :p Jaka niezdara z tego naszego Nialla!
OdpowiedzUsuńhaha fajny blog idę czytać dalej . Wpadnij do mnie : http://koffyou.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKOCHAM XD
OdpowiedzUsuń